11
-Był kiedyś taki pomysł. Stark o nim wie. -zaczął mówić po chwili ciszy Nick Fury.- Tak zwany projekt Avengers. Chodziło o to by stworzyć grupę nie przeciętnych jednostek, I zobaczyć czy coś się z tego narodzi. Przekonać się czy będą w stanie działać razem, w sytuacjach przerastających zwykłych ludzi. -Spojrzał tym razem na Tonego. - Phil Coulson zginął nie straciwszy wiary w tę koncepcję.
Tony jedyne co zrobił to wstał z krzesełka i wyszedł głównymi drzwiami. Nikt za nim nie poszedł, to chyba było widome że chcę chwilę w samotności.
-Tak to staromodna idea. -dodał Nick, kiedy drzwi zatrzasnęły się za Starkiem.
Znów nastała grobowa cisza. Nikt nie wiedział co powiedzieć, więc Nick po raz kolejny zaczął rozmowę.
-Crystal, skąd umiesz tak dobrze posługiwać się bronią? - zapytał dziewczyny. Według niej to chyba było wiadome. Ale postanowiła nie być niegrzeczna i odpowiedzieć na pytanie.
-Tata całe życie produkował broń. Miałam z nią do czynienia wiele razy, i tak jakoś się nauczyłam.
Nie dodała wątku ze swoim pomysłem na broń. Pewnie pomyśleliby że to dość dziwne hobby jak na taką miłą dziewczynę.
-Wiadomo co z Thorem i doktorem Bruce'm? -spytała Crystal.
-Nie. Ale pewnie żyją znając boga błyskawic i Hulka.- odezwał się z uśmiechem Nick Fury.
-No tak.-odparł Steve. -Ale ja mam pytanie.
-Tak?- odparła dziewczyna patrząc na Kapitana.
-Czy ty na pewno jesteś córką Tonego?
Dziewczyna zaśmiała się.
-Nie mów że myślałeś o tym cały czas od kiedy tu usiadłam. -powiedziała z uśmiechem na ustach.
-Nie, nie oczywiście że nie. Myślałem od tym kiedy Nick zaczął opowiadać co zrobiłaś. Pomagałaś rannym ludziom, nie jesteś taka egoistyczna jak on. Jak to się stało?
-Nie mam pojęcia.- odparła nadal się uśmiechając. - W sumie czasami mam wrażenie że to ja go pilnuje a nie on mnie, ale to tylko moje złudzenia.
-Może twoja matka była też taka dobra. Może po niej masz charakter.- odpowiedział Steve.
Nick spojrzał na Crystal. Wiedział o wszystkim, a to pytanie było dla niej trudne bo nie lubi kłamać.
-Może.- odpowiedziała tylko. -Och, nie ważne. Nie mówmy już o mnie. Co z agentką Hill?
-Czuje się dobrze. Dostała tylko trochę w głowę, ale nic jej nie będzie. -odpowiedział agent Fury.
-Jeśli już mowa o innych to Idę zajrzeć do Starka.- powiedział Rogers i wyszedł tymi samymi drzwiami co Tony.
-To... macie tu jeszcze jakiś kącik do majsterkowania? - spytała Crystal Nicka. -Ewentualnie jakąś książkę. - dodała kiedy zobaczyła minę mężczyzny.
***
Crystal dostała od Nicka na czas nudy książkę, gdyż było ją łatwiej dostać, niż załatwić wolne miejsce do jej wybryków z maszynami. Teraz dziewczyna po godzinie kończyła dokładnie 350 stronę powieści pt.:" Instrukcja obsługi panelu głównego". Dlaczego taka? Tylko taką tutaj posiadali. A że jej telefon gdzieś zaginął to nie mogła przeczytać czegoś normalnego.
Siedziała ona nadal przy tym samym stole. Nie odeszła stamtąd od kiedy przysiadła się na czas rozmowy.
Instrukcja nie była taka zła, bo nauczyła się paru ciekawych trików których nie znała.
Nie zwracała uwagi kto wchodzi czy wychodzi z miejsca jej pobytu, ponieważ zazwyczaj tymi osobami byli agenci. Przestała zwracać na to uwagę.
Jednak bardzo się przestraszyła kiedy ktoś dotknął jej ramienia. Natychmiast odwróciła głowę i spojrzała na agentkę Hill z bandażem na głowie.
-Och, to ty. Jak się czujesz?- zapytała dziewczyna odkładając książkę na stół.
-W porządku. -odpowiedziała siadając na wolnym miejscu obok niej. - Byliśmy obejrzeć Laboratorium. Nieźle musiałaś uderzyć o podłogę spadając z takiej wysokości. - dodała.
Crystal przypomniała sobie o tej sytuacji, to było nie tak dawno jak jej się wydawało. Naprawdę nieźle uderzyła plecami w podłogę. Na dodatek jeszcze zbiła po drodze szybę. Nie odpowiedziała agentce.
-Nic nie zostało z twoich rzeczy.- oznajmiła.
-Nic nie szkodzi, nie było tam nic ważnego. Nie przejmuj się. -odpowiedziała dziewczyna.
-A ty? Dobrze się czujesz? -zapytała z troską.
-Nie nic poważnego, parę zadrapań. - powiedziała patrząc na rękę w bandażu. - W sumie to chyba mogę już to zdjąć.
-Nie, lepiej nie. Potem nie teraz.- powiedziała Hill powstrzymując Crystal. - A tak w ogóle, dlaczego czytałaś instrukcję?
Dziewczyna się uśmiechnęła.
-Kiedy poprosiłam Nicka o książkę dał mi to. -pokazała na grubą Instrukcję.- Taki z niego żartowniś.
Kiedy skończyła nagle do pomieszczenia z hukiem weszli Tony, Steve i Natasha. Kłócili się, jak zwykle.
-No to szykuje się afera, pójdę już. -powiedziała kobieta i minęła się z bohaterami wychodząc głównymi drzwiami.
Młoda Stark wstała z krzesła i czekała na to jak Kapitan, Iron Man i Czarna Wdowa podejdą do stołu. Kiedy już to zrobili nagle wszyscy się uciszyli i spojrzeli na dziewczynę.
Czyli o mnie chodzi, pomyślała.
-Nie.- powiedział Steve nie odwracając oczu od Crystal.
-Nadaje się. Pomoże nam.- odparła Natasha do Steve'a.
-Ale o co chodzi? - zapytała Crystal przyglądając się Tonemu.
-Chodzi o misję. - Odpowiedziała Natasha zamiast Tony.
-Nie rozumiem.
-Chcą Cię zabrać na misję. Loki jest na Stark Tower i chce otworzyć portal do innego świata. -powiedział Bardzo cicho Steve.
-Szlak...- powiedziała patrząc znów na buty.- I? chcecie mnie zabrać? -zapytała Crystal
-Tak. -powiedziała Natasha
-Nie. -odpowiedział ze złością Steve w stronę Natashy.
-Tak.- powiedziała głośniej.
-Niech sama zdecyduje. -odezwał się Tony patrząc na córkę. -Głosy są podzielone.
-Ale jak to podzielone? Przecież jest wa trójka. - powiedziała patrząc pytająco na bohaterów.
-Ja zgodzę się na to jak ty wybierzesz.- powiedział Stark. Crystal się uśmiechnęła w stronę ojca. Już podjęła decyzję.
-Ale chcę dostać jakiś dobry pistolet. Ewentualnie karabin. - uśmiechnęła się dziewczyna. Steve za to nie był zadowolony. Wręcz zawiedziony.
-Chodź szybko. Nie mamy dużo czasu. Tony ty już leć. -oznajmiła Czarna Wdowa biorąc Crystal za rękę. Pobiegły w stronę składu broni.
Na miejscu Crystal nie mogła się zdecydować co wziąć. Było tam mnóstwo broni! Od Natashy dostała kaburę na udo, gdzie schowała pistolet samopowtarzalny, broń dość małą która idealnie dopasowywała się do dłoni. Chciała wziąć tylko jeden pistolet, ale Natasha wcisnęła jej do ręki jeszcze jeden. Karabin automatyczny, czyli broń długa. Crystal za wszelką cenę chciała go zostawić, ale kobieta się uparła, więc dziewczyna musiała go wziąć. Kiedy już Natasha i Crystal były zabezpieczone wybiegły ze składu broni i pobiegły w stronę lotniska.
W parę minut znalazły się przy Stevie już gotowym do walki i przy jakimś mężczyźnie, którego dziewczyna nie znała.
-Crystal to jest Clint Barton. Pomaga nam. -oznajmiła Natasha przyglądając się dziewczynie.
-Cześć, jestem Clint.- wyciągnął dłoń w stronę dziewczyny.
-Jestem Crystal Stark. -powiedziała ściskając rękę Bartona.
-Stark? Miło cię wreszcie poznać. Słyszałem o tobie. Ale czy ty nie jesteś za młoda na takie misje?
-Widocznie chyba nie.- uśmiechnęła się. - To może już ruszajmy, mówiliście że nie mamy czasu.
Bez słowa wszyscy ruszyli do jednego z samolotów, bardzo podobnego to tego którym przyleciała tutaj Crystal z Natashą. Kiedy weszli do środka jakiś chłopak spojrzał na nich pytająco i oznajmił:
-hej, hej, a wy zaraz. Macie w ogóle przepustkę żeby....
-Młody- przerwał mu Kapitan Ameryka.- Nie radzę.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top