1

Kiedy Crystal biegła do gabinetu po raz czterdziesty, wiedziała co się może dziać, jednak nie wiedziała czy to rzeczywistość, czy jest po prostu w zamknięta w swojej głowie. Nie mogła rozróżnić gdzie się znajduje. Może po prostu śpi? Może jest w domu? A może to jednak prawda, że zabiła Nick'a z zimną krwią. Może Loki naprawdę tu jest? A może to tylko halucynacje? Sen? 

Kiedy weszła do gabinetu wydarzyło się to co zwykle. Loki rozpoczął rozmowę, a potem ją udusił. 

A może ona już nie żyła? Może to jej koniec, i będzie tak szukała tak wyjścia wieczność? Ale nigdy jej nie znajdzie bo to jest jej własne piekło. Kto wie może leży teraz nieżywa na podłodze jednego z pokojów w bazie Tarczy. Może ktoś teraz za nią teraz tęskni? 

Kiedy znów obudziła się w tym okropnym, coraz ciaśniejszym pomieszczeniu, za oknem znów stał jej strach, a ona jak zwykle wypaliła drzwi, ale tym razem nie pobiegła do Lokiego, tylko do drzwi wyjściowych. Kiedy schodziła na dół po ogromnych schodach, słyszała głos kobiety wychodzący z głośników w całym holu, który oznajmiał że każdy ma powoli bez pośpiechu opuścić miejsce. Jednak nie mówiła dlaczego. Naprawdę ogłosili ewakuację. 

Kiedy dziewczyna zwolniła kroku, zobaczyła że parę centymetrów przed nią na ziemi leżał fioletowy śrubokręt. 

-Co on tu robi? -powiedziała do siebie dziewczyna podnosząc go z ziemi. To ten sam, który dostała kiedyś od taty, w prezencie. Prawie wszystko jej dawał mimo że ona nie chciała już więcej drogich rzeczy. Jednak nie zważał na jej zdania i dalej kupował jej nowe samochody, którymi i tak nie jeździła, akcesoria plastyczne, i narzędzia. Tylko ten mały śrubokręt został z tych wszystkich rzeczy.

Kiedy tylko potrzymała chwilę narzędzie w dłoniach, z góry prosto na nią zaczęły spadać balony. Nie wiedziała jak to możliwe. Od kolorów kręciło jej się w głowie, a było ich coraz więcej. Po chwili usłyszała krzyk w swoich uszach. unosił się on po całym pomieszczeniu, jednak najgłośniej słyszała go w swoich narządach uszu. Był to męski głos, bardzo głośny. 

-Crystal!-krzyczał ciągle tak przeraźliwie głośno, że dziewczyna upadła na ziemię, zatykając sobie mocno uszy. 

Poznawała ten głos, ale nie mogła teraz sobie przypomnieć do kogo należał. Zaczęła krzyczeć, kiedy głos coraz głośniej wymawiał jej imię. 

Poczuła że z nosa, coś zaczęło jej cieknąć, więc szybko sprawdziła co to jest. Była to czerwona krew. Jej kolor zbliżał się do czerni, przez co była jeszcze bardziej przerażona. Mogła nie iść tutaj. Mogła znów pobiec do gabinetu. 

-Crystal! Pokonaj to! -mówił głos. - Dasz radę! 

Ciekawe jak miała dać, radę co miała zrobić? Chciała się opanować, ale nie mogła. Kolorowe balony, zaczęły pękać, stwarzając jeszcze większy hałas. Męski głos dalej mówił co ma robić, ale starała się nie słyszeć niczego. Jednak nic nie mogła zrobić, dalej panikowała. 

Kiedy nagle wszystko ucichło, oprócz głosu, dziewczyna trochę się uspokoiła. Głos się ściszył przez co słyszała lepiej co każe jej zrobić, i do tego poznała kto mówi instrukcję żeby jej pomóc. Był to głos Clinta Bartona. Chciał jej pomóc, ale ona nie chciała skorzystać z jego pomocy. Wstała z ziemi omijając pozostałości po balonach, i ruszyła znów do wyjścia. Szybko podbiegła do drzwi wejściowych, i chciała je otworzyć, jednak były one zamknięte. Nie chciała szarpać się z tymi, więc zaczęła szukać kolejnych wyjść. 

To był Labirynt, z którego nie dało się wyjść. 

Każde drzwi, od łazienek, i gabinetów czy laboratoriów i celi były pozamykane. Jednak jedne były otwarte. Był to gabinet Nicka. 

Crystal kiedy znalazła się pod drzwiami, otworzyła je przygotowując się do widoku ciała i Lokiego. Jakie niby było stąd wyjście? Co miało znaczyć że tylko jedne drzwi w całym budynku były otwarte? I skąd się wzięły te balony, i przede wszystkim Loki? 

Dziewczyna weszła do pomieszczenia przyglądając się znów nieżyjącemu Nickowi. Fury był tam już trzeci raz. 

Jak zwykle w tej historyjce pojawił się Loki. Podszedł do dziewczyny jednak nie zaczął jej dusić. 

-Co to jest? Gdzie jestem? -zapytała szybko kiedy miała szansę. 

-Gdzieś gdzie, nie chcesz być. -oznajmił uśmiechnięty. 

-Tyle to ja wiem! Jesteśmy u mnie w głowie? To wszystko ja wymyśliłam? -spytała szybko stając przed bogiem kłamstw. 

-Czyja wiem? Nie nazwał bym tak tego. To raczej miejsce między ziemią, a piekłem, albo między ziemią na niebem. To zależy od ciebie. -powiedział podchodząc coraz bliżej. 

-Ja umieram? 

-Możliwe. 

Loki szybko znów zaczął dusić Crystal.

-Nie cierpię Cię. -powiedziała ledwo łapiąc oddech. 

-Ja Ciebie też. -odparł, i zamiast przygnieść dziewczynę do ściany, ścisnął jej gardło mocniej, i szybkim krokiem podszedł do okna. Nie mówiąc nic, jedynie się śmiejąc, wyrzucił Crystal przez okno, przy okazji z hukiem rozbijając szybę. Kawałki szkła wbiły się dziewczynie w plecy, a reszta zaczęła spadać razem z nią na dół. Widziała budek który coraz bardziej się zmniejszał. W drodze na dół zaczęła głośno krzyczeć. 

Jednak była już gotowa na śmierć. Nie przeżyje ani chwili dłużej w tym miejscu. Szykowała się na robicie głowy i ciała na dole na twardym gruncie. Jednak nic takiego nie nastąpiło gdyż zamiast na ziemię, wylądowała w zimnej wodzie. Nie zaczęła tez tonąć. Wychyliła głowę znad wody i spojrzała gdzie się znajduje. Wokół niej była tylko woda. Obejrzała się parę razy dookoła siebie, jednak nie była już w mieście. Nigdzie nie było budynków czy drzew i ulic. Tylko woda. 

Jest na środku oceanu. 

Ale jak? Jak to możliwe? 

Dziewczyna zaczęła panikować. Umiała pływać, ale i tak nie miała by siły płynąć tyle kilometrów. Do tego nie była na ziemi więc pewnie nigdy nie dopłynęła by do brzegu. 

-Nie, nie, nie...-mówiła do siebie, jeszcze gorzej panikując. 

W końcu jednak dała sobie spokój, i po prostu przestała się unosić na powierzchni. Zaczęła tonąć, i wpuściła wodę do środka organizmu. Po sekundzie zabrakło jej tchu. Nie miała dostępu do powietrza. 

Po minucie jednak już przestała wierzgać, i zaczęła płynąć na dno. 

Crystal otworzyła szybko oczy, i od razu krzyknęła. Nie to nie może być to miejsce. Nie znowu. Krzyczała ciągle i szybko podniosła się do pionu, nadal wydając krzyk z jej piersi. Przypomniała sobie co się stało, i nie wiedziała co ma zrobić. Utonęła. Była na środku oceanu. Nie to nie była prawda. 

Kiedy zobaczyła gdzie się znajduje, przestała krzyczeć, tylko ze strachem spojrzała na osoby za szybą, w tym także na Clinta. Umarła? Żyje? Nadal nie wiedziała czy jest w rzeczywistości czy w tamtym miejscu. Może umarła? A może żyje? 

-Szczęście że już jesteś.- powiedział przez jakiś mikrofon. Była pod ścisłą obserwacją. Była w jakimś pomieszczeniu przystosowanym do badań, i obserwacji. Nikt jednak do niej nie przyszedł. Bali się jej? 

-Gdzie jestem? -zapytała po chwili otrzęsienia. Nadal się trzęsła, a jakiś facet, którego nie znała zapisywał wszystko co powiedziała, stojąc oczywiście za szybą oddzielającą ją od nich. -Co się stało? 

-Jak się nazywasz? -zapytał tan sam mężczyzna który wszystko zapisywał, widocznie był to jakiś lekarz. 

-Gdzie jestem? -zapytała ponownie. Chciała wiedzieć czy jednak żyje. 

-W bazie głównej Tarczy. Jak się nazywasz? -zapytał ponownie lekarz. 

Clint, z Natashą stali za oknem przyglądając się dziewczynie. Byli przejęci jej stanem.

-Żyję? Jednak Żyję? Nie umarłam? -zapytała nadal przestraszona. Nie wiedziała co myśleć, nie wiedziała nadal gdzie jest. 

-Żyjesz.- powiedział tylko szybko. -A teraz powiedz mi jak się nazywasz. 

-Crystal Stark.- odpowiedziała. 

-Ile masz lat?-zadał kolejne pytanie. 

-15. -odpowiadała siedząc na jakimś białym łóżku. Nie zauważyła tego wcześniej, ale ściany pomieszczenia nie były białe, ale niebieskie, co trochę ją uspokoiło. 

-Wiesz co zrobiłaś? -spytał jeszcze. 

-Zabiłam Nicka Fury'ego. -odparła szybko. 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top