Epilog

Dziewczyna zasnęła około godziny 02:00. Jednak jak ona sama mogła się spodziewać, obudziła się już dwie godziny później. Kiedy powoli otworzyła oczy żeby zobaczyć dlaczego się znów obudziła nie zobaczyła nic niepokojącego o dziwo. Myślała że znów będzie się bać wszystkiego, jednak nic takiego nie nastąpiło. Usiadła powoli sięgając do lampki żeby ją włączyć. Usłyszała ciszy szmer, przez co chyba by dostała zwału gdyby nie to że zachowała zimną krew. Szybko zaświeciła lampkę. I spojrzała na sylwetkę mężczyzny stojącego w pokoju. Krzyknęła głośno patrząc na jego twarz. 

Loki Laufeyson. 

W tym swoim zielonym długim płaszczu i ze swoim berłem. Krzyknęła jeszcze głośniej i zerwała się z łóżka po drodze łapiąc swój nowy telefon,kiedy zobaczyła że ten się szeroko uśmiecha. Jedyne co powiedział to.

-Znów się widzimy Crystal. Mówiłem że będziesz cierpieć. 

Po czym znów się zaśmiał. Crystal krzyczała głośno patrząc na boga. Nie mogła wybiec z pokoju, gdyż ten stał obok drzwi, nadal się uśmiechając. 

-Czego ode mnie chcesz?! - krzyknęła przez płacz dziewczyna. Kiedy się mu przyglądała czuła okropny ból i strach. Ból który już znała. Ból którego zaznała od jego włóczni w Nowym Yorku, w Stark Tower. Strach był wynikiem tego że się go tutaj nie spodziewała. Nikogo się tutaj nie spodziewała. 

Loki nie odpowiedział. Ale już się nie uśmiechał. 

Crystal zaczęła płakać, jednak zachowała trzeźwy umysł. Mając w dłoni telefon wykorzystała go gdyż Loki chyba nie miał zamiaru podchodzić bliżej dziewczyny. Młoda Stark szybko wpisała numer do Tonego. Co chwilę przez płacz sprawdzała czy bóg kłamstw jest na swoim miejscu. Przyłożyła komórkę do ucha, czekając aż ojciec odbierze. Tony po chwili odebrał. 

-Crystal? Czemu dzwonisz o tej porze? Coś się stało? -zaczął mówić do dziewczyny. 

Nie odpowiedziała gdyż Loki ruszył się jeden krok w jej stronę.

-Crystal? Crys? Co się dzieje? - zapytał z troską słysząc że dziewczyna płacze. Przeraźliwie płacze. 

-Crystal? -zapytał jeszcze raz. Loki podszedł jeszcze krok do przerażonej. 

-Tato... Powinieneś Tu Być... -powiedziała i się rozłączyła. 

Koniec Części Pierwszej. 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top