9

-Steve, a ty mi ufasz? Wierzysz mi? -spytała Rogersa siedząc pod ścianą z kolanami pod brodą. W dłoni obracała swój telefon.

Zawahał się zanim odpowiedział.

-Oczywiście. Jasne że wierzę. -odparł siedząc kulturalnie na łóżku. -Cieszę się że wszystko mi opowiedziałaś. Tylko nadal nie rozumiem dlaczego aż tak się wściekłaś na Nicka. -dodał spokojnie.

-Nie moja wina że jest idiotą. -powiedziała szybko, nawet nie spoglądając na swojego rozmówcę.

-Crystal. -upomniał ją Kapitan. Robił to już trzeci raz podczas pobytu w jej pokoju.

-Tak naprawdę, to coś mnie opętało. Normalna Crystal przeprosiła by za wszystko i ruszyła by znów zaszyć się w swoim pokoju. Ta Crystal- pokazała rękoma na samą siebie.- zrobiła to co zrobiła. I nie żałuje.

-Ale czy to różnica? Ta Crystal, tamta Crystal... Tak czy siak, zawsze to byłaś ty i zawsze ty nią będziesz. -odpowiedział uśmiechając się lekko. Na nią to nie działało.

-Wierz mi albo nie, ale od kiedy nie mogę spać robię się nerwowa. I trochę inaczej zaczynam myśleć. -dodała nadal obracając w dłoni komórkę. Miała nadzieję że Tony w końcu coś napisze lub zadzwoni.

-Jak zaczynasz myśleć?- zaczynał dopytywać się Steve.

-Gorzej. -odparła szybko.

-W sensie?

-Uch Steve, w sensie mam złe pomysły i lubię się wykłócać o różne rzeczy. Jestem po prostu zła i tyle. A biorąc pod uwagę to że nie śpię już dobre trzy doby, to jestem zła. -oznajmiła.

-Trzy doby? -zapytał znów ciekawy. Wszystko trzeba było mu tłumaczyć.

-Trzy dni temu, spałam niecałą godzinę. W sumie przez ten miesiąc przespałam tylko siedem godzin, i zaczynam się zastanawiać jak jeszcze nie umarłam z przemęczenia.

Nie odpowiedział.

Dziewczyna poczuła się źle że to powiedziała, to tak jakby twierdziła że zaraz zginie. Ale może to się przecież w każdej chwili stać.

-Więc... po co chciałeś się spotkać z Fury'm? -zapytała łagodząc sytuację.

-Pogadać. -odpowiedział.

-Tyle to już wywnioskowałam. -powiedziała odkładając telefon na szafkę nocną. Straciła nadzieję na rozmowę z ojcem.

-Właśnie wróciliśmy z misji. -zaczął. -I podczas akcji dowiedziałem się że Natasha miała swoje całkiem osobne rozkazy.

Wiedziała że Kapitan nie chciał rozmawiać o tym co się wydarzyło na statku. Pewnie miał dość jak na jeden dzień. Rozumiała to.

-Ok... więc idziesz się poskarżyć Nickowi. A może... mogę iść z tobą? -zapytała podnosząc się z ziemi. Miała nadzieję że może jednak uda jej się go namówić.

-Nie. Znów dostaniesz szału, a tego nie chcę. Wierz mi ale boli kiedy kopiesz swoimi nogami we mnie. -uśmiechnął się znów.

-Przepraszam za tamto. -dodała szybko. -I ok, rozumiem. Zostaję tutaj i poszperam w tajnych zaszyfrowanych aktach na tajnych zaszyfrowanych programach komputerowych. Jak zwykle. -odparła zrezygnowana kładąc się znów na ziemi.

-Ale przecież ty nie masz dostępu do akt. -powiedział szybko.

-Nie mam. -uśmiechnęła się wścibsko w stronę przyjaciela.

-Och, Rozumiem. Jakby pytali, ja nic o tym nie wiem. -zaśmiał się. -Cóż, idę już. Muszę rozwiązać tą sprawę z Nickiem.

-Do nie do zobaczenia. -powiedziała dalej lekko się uśmiechając. Steve także z uśmiechem wyszedł z pokoju dziewczyny zamykając za sobą drzwi.

Odetchnęła z ulgą. Nie cierpi udawać że wszystko jest w porządku.

Tak naprawdę, nie miała zamiaru przeglądać jakichś tam akt. Szybko usiadła i odblokowała telefon jak tylko szybko mogła, znów, po raz kolejny włamała się do systemu, który już bardzo dobrze znała. Zajęło jej to chwilę gdyż już wiedziała dokładnie co robić. Włączyła monitoring, i we wszystkich kamerach bazy, zaczęła szukać biura Fury'ego. Każde pomieszczenie ma kamerę. Ale nie każde ma włączony mikrofon. Kiedy znalazła już dany pokój, szybko złamała kod na dźwięk, co też jej długo nie zajęło, i już spokojnie mogła słuchać co dzieje się z biurze. Idealnie zdążyła bo do pomieszczenia wszedł Rogers. Był dość zły i pierwsze co powiedział to:

-Musiałeś mnie okłamać? -spytał.

Nick tego dnia wszystkich i wszystko okłamuje.

-Agentka Romanoff dostała zadanie.- powiedział agent spokojnym głosem, od razu wiedząc o co chodzi.  Odwrócił się na obracanym krześle w stronę rozmówcy.

-O którym nic mi nie powiedziałeś. -mówił dalej zdenerwowany Kapitan, podchodząc bliżej biurka, przy którym siedział ten drugi.

-Bo nie musiałem.- bronił się dalej.

-Zakładnicy mogli zginąć. -mówił stanowczym głosem.

-Wysłałem Cię do walki żebyś temu zapobiegł.

-Wspólna walka polega na zaufaniu, a nie bieganiu z karabinami i pistoletami. -wykłócał się dalej. Pragnął prawdy i jego szczerości.

-Zaufanie o którym mówisz kosztowało mnie oko.

Kapitan już nie odpowiedział, więc Fury kontynuował.

-Nie każę Ci robić tego czego nie lubisz. -Mówił chłodno w stronę Kapitana, wstając już z obrotowego fotela. -Romanoff lubi wszystko, i robi wszystko co jej każe.

-Nie mogę kierować akcją w której każdy ma inne zadanie. -mówił dalej blondyn.

-Ograniczam przepływ informacji. Nikt nie zdradzi bo nikt nie wie wszystkiego.

Steve uśmiechnął się nie szczerze.

-Oprócz Ciebie.

-Słabo mnie znasz. Umiem mówić, i jestem miły.- odpowiedział nawet nie zdradzając żadnych uczuć.

Dziewczyna słuchając rozmowy, prychnęła. Miły i szczery, jasne.

-To dlaczego nie powiesz Crystal prawdy? -zapytał po chwili Rogers.

Stark wzdrygnęła się słysząc swoje imię. Jakiej znowu prawdy? Czego jej nie powiedzieli?

W tym momencie w całym pomieszczeniu słychać było dźwięk dzwoniącego telefonu. Steve spojrzał pytająco na niego.

-O wilku mowa.- odezwał się po paru minutach Nick.- Połączenie odebrać.- dodał szybko.

Kiedy dziewczyna zobaczyła kto właśnie pojawił się na ekranie ogromnego panelu na ścianie biura, miała ochotę zerwać się z łóżka i pobiec jak najszybciej do danego miejsca i porozmawiać z nim. Na ekranie pojawił się Tony.

-Tata!- powiedziała tylko do siebie tłumiąc okrzyk. Tak długo go nie widziała. Tęskniła jak nigdy wcześniej. Dlaczego nie zadzwonił do niej?

-Nick. Chcę porozmawiać z córką.- powiedział stanowczo Stark przez wideo rozmowę. Na głowie jak zwykle miał nieład, a za nim widać było jego ogromny salon w Stark Tower.-Widzę że pan idealny Rogers również pojawił się na imprezie. -uśmiechnął się sztucznie.

-Cześć Stark.-odparł tylko Kapitan, wiedząc że to było przywitanie w stylu Tonego, i nie warto się nim przejmować.

-Niestety. Już Ci to tłumaczyłem. Nie możesz jeszcze nią rozmawiać. -odparł spokojnie Nick.

-Co? -zapytała głośno znów do siebie Crystal. Nie wiedziała o co chodzi, przecież może rozmawiać z własnym ojcem.

-Nie obchodzi mnie co się z nią dzieje. Chcę zobaczyć Crystal. -mówił znów stanowczo.

-Tłumaczyłem Ci to już. Jest w ciężkim stanie po tym co się wydarzyło. Utrata domu, do tego te wszystkie problemy. Nie miałeś czasu się nią zajmować w ostatnim czasie więc ja zostałem na razie jej opiekunem. -mówił agent ciągle tym samym głosem.

-Wiesz ile mnie to obchodzi? Nie jesteś jej opiekunem, i wiem że moja córka czuje się dobrze. Jeśli do jutro z nią nie spotkam, pozwę Cię i będziesz mieć problemy w sądzie.

Crystal dalej nie słuchała rozmowy. Upuściła telefon na ziemię wybiegając na korytarz. Zostawiła za sobą otwarte drzwi, gdyż nie zdążyła ich już zamknąć. Ruszyła biegiem w stronę biura Nicka. Pod jego drzwiami znalazła się dość szybko, i już wbiegła do pomieszczenia. Stanęła jakiś metr przed wejściem i spojrzała najpierw na Nicka. Był zdziwiony tylko tyle udało jej się odczytać z jego twarzy. Potem dopiero zdołała wydusić słowo do taty.

-Tęsknię.

Wiedziała że nie zdąży powiedzieć więcej, gdyż Fury już zdążył wezwać ochroniarzy.

-Crystal, Trzymaj się Steve'a. Kocham Cię. -usłyszała głos ojca. Właśnie poczuła że ktoś ciągnie ją za ramiona w stronę wyjścia. Wiedziała kto to jest. Jak zwykle.

-Dam radę sama wyjść! -krzyczała żeby mężczyzna ją puścił. Ale on nie odpuszczał, i ciągle trzymał ją za jej ramiona, i dłonie. Ona opierała się i po chwili zaczęła krzyczeć. Jednak ten zamiast ją puścić i dać odejść, złapał ją za nogi i poniósł do góry przerzucając sobie przez ramię. Czuła się jak więzień.

Dziesięć minut później, siedziała już na zimnej podłodze, małego aresztu. Kraty otaczały ją z każdej strony, i bardziej przytłaczały.

-Dajcie mi rozmawiać ze Steve'm Rogersem. -mówiła po dwie minuty, do jakiegoś faceta przy drzwiach do jej "izolatki".

-Tak się tego domagałaś, i to masz. -odpowiedział rozzłoszczonym głosem. Zauważyła że Rogers idzie jak zwykle w swoim stroju Kapitana, w jej stronę. Kiedy był już dość blisko, poprosił ochroniarza miło żeby odszedł bo sam sobie poradzi. Ten się zgodził i już byli sami żeby móc porozmawiać.

-Rozmawiałeś z tatą?- spytała pierwsza zaczynając rozmowę.

-Nie mogłem przy Nicku. Ale słyszałem co powiedział do Ciebie. I wszystko rozumiem. -odparł szybko.

-Po której jesteś stronie?- zapytała Crystal Kapitana.

-Obu.- odparł. -I wy z Tonym macie racje i Nick.

-Tłumacz.- powiedziała szybko.

-Nick może i trzyma Cię tutaj jak w więzieniu, ale się naprawdę o ciebie martwi. Pilnuje Cię. Za to Tony tylko za tobą tęskni, ale nie ma pojęcia o zaistniałej sytuacji.

-Jakiej niby sytuacji?-przerwała mu pytaniem.

-Nick o niej wie i dlatego się o Ciebie troszczy. Nie jesteś chora. Nie masz żadnej schizofrenii. Ale masz bardzo ciekawą przypadłość wywołaną przez nadmiar energii sześcianu. Masz teraz złą i dobrą stronę, nad którymi panuje Nick.

-Co? -zapytała przerażona.- A jeśli on...

-Nie, nie martw się. Obiecał mi że nigdy tego nie włączy. Znaczy tej złej strony. Raz to już zrobił i chciałaś zabić dwóch facetów. Już wie jakie jest ryzyko, więc tego nie zrobi.

-Obiecał?-spytała trochę przerażona.

-Obiecał. Zaraz tu będzie, i chciałbym żebyś mu przebaczyła za wszystko. Jeśli go przeprosisz całego serca może wrócisz to Tonego. -uśmiechnął się lekko do dziewczyny.

-Steve, dziękuję Ci bardzo.- powiedziała szczerze.

Potem Rogers odszedł, żegnając się. Ona zaś znów usiadła na ziemi, myśląc o tym że zostawiła otwarte drzwi pokoju. Po jakiś 20 minutach pojawił się również Nick Fury.

-Crystal. Chciałem Cię przeprosić za to wszystko. -powiedział otwierając kluczem celę, w której siedziała. Ten pomógł jej wstać i razem już szli korytarzem w stronę jej pokoju.

-Też chciałam Cię przeprosić. Za to co robiłam. Byłam po prostu bardzo zdenerwowana, i nie chciałam. Tęskniłam też za tatą, więc sam rozumiesz. Przepraszam za wszystko co ci zrobiłam i co ci powiedziałam. -zaczęła mówić dziewczyna.

-Nic się nie stało. Rozumiem. -odparł. - Ale mam dla Ciebie dobrą wiadomość. Do domu wrócisz już za jakieś cztery dni. Jeśli dobrze pójdzie, to może nawet za trzy.- uśmiechnął się w jej stronę.

-Dziękuję Nick. - odparła również się uśmiechając.

Razem dotarli do jej pokoju, a pod drzwiami, Nick zatrzymał się i szybko dodał.

-Za godzinę jedziesz ze mną na spotkanie z agentką Hill. - oznajmił i odszedł zostawiając rozdartą dziewczynę samą.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top