6
-Friday, Natasha wyruszyła już do Wiednia? -spytała Crystal dalej pracując nad jednym z jej starych projektów.
-Tak panienko Crystal. Jakieś dwie godziny temu. -odparła sztuczna inteligencja. Tony zjawił się parę razy ale Crystal nie miała ochoty z nim rozmawiać. Udawała że wszystko jest w porządku. Tony przyniósł jej koktajl czekoladowy, taki jaki dziewczyna lubi. Wiedziała też że cały był naszprycowany lekami których nie chciała już brać, więc go nie wypiła, tylko wylała w łazience do toalety. Pracowała dalej gdyż kiedy pochłaniała ją praca życie wydawało się być milsze dla niej i nie tak krzywdzące. Przynajmniej tak się jej wydawało.
To co tworzyła była inspirowane pewnym elementem ciała przyjaciela Stevena Rogersa. To co robiła może się wydawać dziwne ale dla niej będzie bardzo ale to bardzo pożyteczne. Tym czymś był prototyp metalowej ręki Zimowego żołnierza. Dokładniej metalowa osłona na rękę dzięki której ręka była silniejsza i zwinniejsza i odporna na jakiekolwiek uderzenia czy pociski broni. O wiele prostszy, zwinniejszy i skuteczniejszy oraz lżejszy prototyp schowany w stylowej bransoletce. Bransoletka ma posiadać malutki guzik, ale jak na razie Crystal jeszcze nie zdążyła do tego dojść. Na razie męczyła się z systemem zmniejszania, który był bardzo skomplikowany. Przy pracy podśpiewywała swoje ulubione piosenki mimo że starała się tego nie robić.
Po długiej pracy do pracowni wszedł po raz kolejny Tony tym razem nie przynosząc nic, jak za poprzednimi razami. Jedyne co zrobił to stojąc w drzwiach oznajmił.
-Coś się stało w Wiedniu.
Crystal słysząc te słowa zerwała się z miejsca i razem z ojcem szybko znaleźli się w salonie już oglądając najnowsze wiadomości z telewizji.
-Bomba ukryta w wozie transmisyjnym zniszczyła budynek ONZ w Wiedniu. 70 osób zostało rannych a 12 poniosło śmierć w tym król Wakandy T'Chaka. władze opublikowały nagranie podejrzanego o popełnienie zamachu, to James Buchanan Barnes znany jako Zimowy Żołnierz. Agent Hydry odpowiedzialny za liczne akty terroryzmu i zbrodnie polityczne...
-Wiedziałam że tak będzie. -odezwała się córka do ojca.-On jest zbyt niebezpieczny. Nie wiem czemu Steve tak bardzo chce go znaleźć.
-Może dlatego że nigdy nie miałaś przyjaciela? -spytał stojący w wejściu do pomieszczenia Vision.
-Dzięki. -odparła rzucając mu wściekłe spojrzenie. -Nie moja wina że wszyscy uważali mnie za osobę którą nie byłam. A jeżeli chodzi o to -wskazała ręką na telewizor gdzie pojawiały się wiadomości z Wiednia.- Nie podaliby imienia Barnes'a w telewizji bez powodu.
-To ryzyko podawać jego nazwisko w mediach.-przerwał dziewczynie ojciec.
-Widocznie chcą go szybko znaleźć, i dam sobie rękę uciąć że Steve już jest w drodze po Barnes'a. -odpowiedziała dziewczyna i dodała szybko.- Ile minęło od wybuchu?
-Jakieś dwie godziny. Wiadomości są opóźnione. -odpowiedział znów Vision dalej stojąc na swoim miejscu.
Więcej nikt się nie odezwał. Minęło jakieś piętnaście minut kiedy w kieszeni Tonego odezwał się telefon. Stark wyjął komórkę i sprawdził wiadomość która do niego przyszła.
-Wzywają cię i Rhodey'ego na ustabilizowanie Rogersa, Sama i Barnesa. Do Bukaresztu. Teraz. -oznajmił Tony dalej patrząc w ekran telefonu. Nie wydawał się być zadowolony z tej wiadomości.
-Mnie? -spytała dziewczyna nie wierząc.
-Tak Ciebie Crys, i War Machine.
-Ustabilizować mają na myśli? -zadała kolejne pytanie.
-Przejąć i odwieść do Berlina. -odpowiedział. -I tak Cię nie puszczę.
-Dam radę.
-Nie. Nie po tym co się stało.
-Dam radę. Nie mam ochoty siedzieć i tylko patrzeć co się dzieje wokół mnie.
-A myślisz że jak ja się czuję.
-Ty tato masz wszystko w swoich rękach. -uśmiechnęła się w jego stronę. -Możesz zrobić co tylko chcesz.
-Więc jeśli chcesz złapać Rogersa, daję ci wolną rękę. -odwzajemnił uśmiech. -Przebierz się szybko i leć ich złapać.
Crystal uśmiechnęła się i pobiegła do pokoju. Szybko przebrała się w czarne jeansy z dziurami, bluzkę i tak jak spodnie, czarny płaszcz do kolan który zakładała przy misjach. Szybko złapała swój pistolet i po niecałych pięciu minutach już była w drodze ciągle oglądając wiadomości aby być na bieżąco. Kiedy już dotarła do Bukaresztu trwał pościg Kapitana Ameryki, Zimowego Żołnierza i jakiegoś mężczyzny w przebraniu kota jak to oznajmił dziennikarz w radiu. Crystal nie miała pojęcia kto to mógł być, ale długo się nad tym nie zastanawiała. Kiedy jej samochód zatrzymał się niedaleko jakiegoś wybuchu, ona szybko wyszła z auta i pognała do miejsca gdzie już z daleka zauważyła niebiesko-biało-czerwoną tarczę Kapitana. Policja już była na miejscu otaczając mężczyzn. Crystal wyciągnęła swoją broń i podeszła do miejsca gdzie był Steve z resztą. Kiedy już miała otworzyć usta i przepraszając za to że kieruje na Steve'a spust powstrzymała się mówiąc sobie że niestety już nie może być po jego stronie. Po chwili pojawił się Rhodey w War Machine również trzymając na nich celownik broni.
-Ręce do góry. -oznajmił patrząc to na Kapitana, a tego nowego. Crystal trzymała wzrok na Zimowym Żołnierzu posyłając mu groźne spojrzenie. Wszyscy dookoła nich mieli pistolety skierowane na nich.
-Gratulacje Steve. Zostałeś przestępcą. -dodała Crys patrząc zawiedzionym wzrokiem na przyjaciela.
Rogers podniósł swoją Tarczę z ziemi i założył ją sobie na plecy jak zwykle, po czym uniósł ręce do góry. Po chwili to samo zrobił Bucky. Sam wyłonił się z gruzu również się poddając. Ten nowy zrobił to samo ale po chwili uniósł dłonie i ściągnął maskę przy wszystkich ukazując prawdziwą twarz. Okazało się że tym nowym kotkiem jest król Wakandy T'Challa.
-Wasza wysokość.- oznajmił zdziwiony Rhodey patrząc na króla w stroju pantery.
Dosłownie po paru sekundach przyjechały trzy specjalne samochody idealnie zabezpieczone. Jeden specjalnie dla Zimowego Żołnierza, drugi na Kapitana, T'Chally, i Sama, a trzeci tylko dla bezpieczeństwa. Crystal dosiadła się do samochodu w którym zostali zatrzymani "trzej amigos". Wsiadła do auta obok kierowcy i odwróciła się w stronę chłopaków. Pojazd ruszył ale nikt się nie odezwał więc Stark usiadła z powrotem normalnie. Dopiero po jakiejś godzinie jazdy Sam nie mógł wytrzymać i zapytał.
-Więc lubisz koty?
-Sam.- przerwał mu Steve chcąc aby się poprawił. Crystal odwróciła się w ich stronę zaczynając słuchać rozmowy.
-No co? Gościu przebrał się za kota więc chcę wiedzieć o co mu chodzi.
-Twój strój to wibranium?
-Czarna pantera broni Wakandy od wieków. Jak miecz przekazywany z pokolenia na pokolenie. A teraz, ponieważ twój kolega zabił mi ojca noszę także płaszcz króla...
-Nie widzę żebyś miał na sobie płaszcz. -przerwała mu Stark powstrzymując się od uśmiechu.
-Crystal.-odezwał się Rogers chcąc aby się poprawiła. Jak Sam wcześniej. Jednak król zignorował to i kontynuował.
-Dlatego rozważ to. Jestem wojownikiem i królem. Więc jak jeszcze długo zdołasz bronić swojego kolegi przede mną? -zapytał w stronę Kapitana.
Jednak Steve niestety już na to nie odpowiedział.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top