4
Dwa dni praktycznie ciągłego pracowania bez dłuższych przerw. Wiele niepowiedzeń oraz ogromne zmęczenie. Crystal z przyzwyczajenia również niestety już odczuwała lekką chęć spania, ale nie aż tak żeby oczy jej się same zamykały. Dawała radę z łatwością ale nie pogardziłaby krótką drzemką. Bruce wyszedł już z pomieszczenia aby się odświeżyć przed imprezą którą zorganizował Stark.
Tony został z Crystal jeszcze jakieś pół godziny, kiedy Jarvis oznajmił że już czas aby ojciec dziewczyny poszedł przywitać się z gośćmi.
Crystal wiedziała że nie będzie uczestniczyć w imprezie ponieważ nie chciała przeszkadzać w zabawie dorosłym. Jako jedyna była niepełnoletnia wśród towarzystwa. Przyzwyczaiła się do tego ale jednak wolała nie uczestniczyć w takich spotkaniach. Kiedy Tony wyszedł ona zrobiła to samo, i ruszyła do swojego pokoju. Tam usiadła na łóżku i postanowiła po prostu się przespać aby odzyskać siły które straciła przez te dwa dni ciągłej pracy.
Jak zwykle od dłuższego czasu nie śniło jej się nic. Spała spokojnie, ciesząc się że może się naładować po tak długim czasie bez snu. Czasami miała koszmary, ale już nie tak straszne jak kiedyś. Teraz bardzo rzadko zdarzało jej się obudzić się w środku nocy z krzykiem. Była szczęśliwa że ten jeden długi koszmar się dla niej skończył.
Crystal obudziła się po jakiś czterech godzinach, kiedy ktoś zaczął pukać do jej drzwi od pokoju. Kiedy tylko zrozumiała co się dzieje od razu odparła "proszę", nie zważając na to że ma potargane włosy i pogniecione ubranie. Podniosła się i usiadła na łóżku poprawiając trochę fryzurę, i spoglądając na osobę która wchodzi do jej pokoju. Był to Steve Rogers, ubrany w odświętne ciuchy, i z uśmiechem na ustach.
-Obudziłem Cię? -zapytał od razu widząc że dziewczyna jest trochę zaspana.
-Taa, ale nic nie szkodzi i tak miałam juz wstawać. -odparła wstając pośpiesznie z łóżka.
-Na dole zostali tylko Avengers, więc Tony stwierdził że jeśli chcesz to możesz przyjść.
-Impreza się skończyła ? -Spytała szybko nie chcąc się pokazywać wszystkim szychom i znajomym ojca.
-Tak. Jesteśmy tylko my, więc jeśli chcesz to chodź. -powiedział wchodząc trochę w głąb pomieszczenia.
-Poczekasz tutaj? Tylko się szybko przebiorę i ogarnę. -Dodała z szafy pośpiesznie wyciągając jakieś ciuchy.
-Przecież dobrze wyglądasz, nie musisz się przebierać.
-Wiesz, mam na sobie tą sukienkę dwa dni. -Zaśmiała się - wolę się chyba prebrać niż w niej chodzić jeszcze kolejny dzień.
Rogers zrozumiał więc już o nic nie pytał, tylko zamiast tego usiadł na łóżku dziewczyny i powiedział że na nią zaczeka.
Crystal szybko znalazła się w łazience i tak zmieniała ubranie. Założyła na siebie przylegającą czarną sukienkę z długim rękawem przed kolano, i do tego zwykle trampki. Włosy zostawiła rozpuszczone, tylko na szybko je rozczesała, i założyła łańcuszek od Clinta który dostała od niego na urodziny. Wyszła z łazienki, i ruszyła w stronę pokoju długim korytarzem. Kiedy znalazła się już u siebie, zobaczyła że Steve ogląda jej zdjęcie w białej ramce, które stało na komodzie. Na fotografii znajdowała się mała ona u Tonego na ręce. Stali na tle plaży w Miami. Ona miała na głowie dwa małe słodkie kucyki takie jak zawsze robił jej Tony. Oboje stali uśmiechnięci od ucha do ucha, chcąc pokazać jacy na prawdę są szczęśliwi. Wywołała to zdjęcie dość niedawno, gdyż wszystkie stare fotografie zginęły podczas bombardowania ich willi. Na szczęście wszystkie dokumenty miały swoją drugą kopię w plikach zapisanych na głównym serwerze Stark Industres.
-Pewnie Tony cieszy się że Cię ma. -zaczął Kapitan.
Crystal momentalnie zrobiło się żal Stevena. Nie miał nikogo oprócz przyjaciół. Jego rodzina już dawno temu zginęła, i został tylko on. Nie miał nikogo. Ona miała Tonego, bez którego nie wyoobrażała sobie życia. Ale co z Rogersem? Miał tylko ich.
-Cóż, nie wiem czy wiesz, ale gdyby nie on, nie było by mnie tutaj. Wiesz nie w sensie że mnie stworzył, bo to też, Ale po moich narodzinach miała miejsce sytuacja przez którą prawie straciłam życie. Tata mnie ocalił i postanowił że chce mnie mieć i się mną opiekować jak prawdziwy odpowiedzialny dorosły. -zakończyła wspominając straszne wydarzenie.
-Wiem że nie powinienem pytać, ale kim jest twoja matka ? -zapytał ciekawy nie chcąc sprawić jej przykrości.
-Raczej kim była. -odpowiedziała Stark. -Ale lepiej już chodź, Avengers czekają. -dodała wychodząc z pomieszczenia.
W miejscu gdzie znajdowała się impreza, teraz słychać było tylko śmiechy paru osób. Kiedy razem z Rogersem znaleźli się na miejscu, Tony od razu zaczął.
-Crystal chodź do nas, właśnie o tobie rozmawialiśmy.
-Miło że jesteś szczery. -uśmiechnęła się lekko po czym usiadła obok Natashy na białej sofie. -Więc czemu o mnie rozmawialiście ? -spytała szybko chcąc się dowiedzieć o czym dokładnie mówili.
- Clint wspominał jak jego dzieci za Tobą tęsknią. -Odpowiedział Tony.
-To słodkie. Clint jak będziesz rozmawiał z nimi to powiedz że ja również tęsknię. -zwróciła się do Bartona z uśmiechem. On kiwnął głową na znak "ok", po czym rozmawa spłynęła na nowy Tor.
-Czyli jeśli podniosę ten Młot to będę władcą Asgardu ? -zapytał Tony Thora.
-Tak, Jasne. Tron jest twój. - Odpowiedział śmiejąc się gdyż wiedział że nikt nie da rady podnieść młot.
-To tylko prawa fizyki.- zaczął Tony łapiąc za rączkę młota. Niestety nic się nie stało. Przedmiot dalej stał w miejscu. Tony stwierdził że jeśli użyje dłoni Iron Mana to może mu się uda. Tak też zrobił ale dalej młot stał w miejscu. Potem próbował Tony razem z Rhodey'em, czyli War Mashine, następnie Clint, potem Bruce a na końcu Steve. Nikomu się nie udało.
-Dawaj Natasha! -dopingowali ją chłopaki żeby chociaż spróbowała.
-To się nawet do torebki nie zmieści.-zaśmiała się i już wszyscy wiedzieli że Nat nie będzie nawet próbować.
-W takim razie Ty Crys, dawaj! -krzyczeli znów, tym razem chcąc aby to Crystal sprobowała.
-I tak to nic nie da. -zaśmiała się i wstała, łapiąc na rączkę. Niestety tak jak w przypadku poprzedników nic się nie wydarzyło.
Thor zaśmiał się i wstał z sofy chcąc pokazać że to on jest prawowitym właścicielem Młota. Podniosł to i jeszcze do tego poobracał parę razy w rękach.
-Po prostu nie jesteście godni. -dodał obalając każdą teorię Clinta i Tonego. Wszyscy zaśmiali się, nie wierząc w bajki które opowiadał Thor.
Nagle jakiś dźwięk podobny do skrobania paznokciami po tablicy, ogłuszył Wszystkich. Kiedy tylko przestał Usłyszeli jakieś dziwne tupanie, od strony wejścia. Wszyscy odwrócili się w stronę dziwnego dzwieku i zobaczyli nie skonczonego jeszcze robota który pomagał w Misjach Avengersom. Był cały rozwalony i wyglądał jakby właśnie wrócił z bardzo groźnej misji. Za nim ciągnąła się stróżka smarów i w niektórych miejscach na podłodze leżały kabelki które zgubił po drodze.
-Macie rację. Nie jesteście godni. -zaczął strasznym głosem.
-Stark. -zaczął Steve chcąc aby Tony coś zrobił.
-Jarvis? -spytał Tony Ale nikt się nie odezwał tak jak zawsze.
-Przepraszam śniło mi się, albo to ja się śniłem... -mówił dalej robot przeraźliwym głosem.
-Zresetuj program Legion. Jeden chyba ma wirusa. -Oznajmiła Crystal w stronę Ojca.
-Nagle byłem zaplatany w sznurki. Musiałem zabić tamtego mimo że był dobry.
-zabiłes kogoś? -zapytał Rogers Robota.
- Nie miałem wyboru. Ale w życiu czasem trzeba wybrać mniejsze zło.
-Kto Cię przysłał? -zapytał tym razem Thor.
-Chce uzbroić cała nasza planetę w pancerz. -oznajmił głos Tonego tyle że nie z jego własnych ust. Słowa były puszczone z jakiejś taśmy którą strował robot.
Tylko trzy osoby słyszały kiedy Tony to mówił. Stark, Banner i Jarvis. Tak na prawdę tych słów wysłuchiwał jeszcze jeden program.
-Ultorn. -oznajmił Bruce już się wszystkiego domyslając.
-We własnej osobie. No nie całkiem własnej. To raczej poczwarka. Ale jestem gotów....-Mówił dalej.
Thor ścisnął młot mocniej, a Natasha przygotowała broń już szykując się na atak.
-Wypełniam misję.-ciągnął dalej.
-Jaką misję? -zapytała tym razem Natasha.
-Pokój na ziemi. -odpowiedział srogo, po czym przez ścianę dobiły się Do nich Kolejne roboty.
Przecież one miały pomagać a nie niszczyć. Ultorn zapanował nad nimi, chcąc postraszyć a może nawet pozbyć się bohaterów. Program ten stał się kolejnym wrogiem Avengers.
Crystal stała bez ruchu patrząc na Ultrona. Nie zważała na to że wszyscy dookoła niej walczyli z robotami.
-Nie boisz się mnie? -zapytał robot dziewczyny która dalej stała bez ruchu. Ona czuła się jak w bańce. Wszystko dookoła niej działo się wolniej, w spowolnionym tempie, a ona stała bez ruchu patrząc na Robota. -Nie boisz się mnie? -spytał drugi raz.
-Nie ma się czego bać. -uśmiechnęła się i chcąc już podejść do niego i wyłączyć zasilanie, coś a raczej ktoś ją odepchnął.
Kiedy zauważyła co się dzieje, zdała sobie sprawę że Tony jej tata uratował jej życie. Jakiś inny robot chciał ją postrzelić laserem, ale ona tego nie zauważyła. Była jakby w chwilowym transie.
Razem wstali szybko z ziemi, i Tony kazał jej wracać do pokoju, ale ona co niw posłuchał i szybko zajęła się kolejnym robotem.
Kiedy Avengers pokonali wszystkie roboty, Ultron który jak jedyny został na swoim miejscu zaczął
-Efektowne, szalenie efektownie... Wiem że chcieliście dobrze Ale działacie bez broni. Chcecie ratować świat, ale nie chcecie by się zmieniał. Jak ludzkość ma przetrwać, skoro nie może ewoluować? -zapytał robot dalej tym samym przerażającym głosem. -Pokój zapanuje dopiero gdy wyginą Avengersi. -dodał.
Thor nie czekając na dalszy rozwój wydarzeń, szybko rzucił młot w stronę Ultrona, który cały rozwalił się cały w drobne kawałki.
Ostatnie co powiedział Ultron to:
-Na sznurku nikt nie trzyma mnie...
Po tym całym wydarzeniu, wszyscy Avengers zostali na miejscu by obgadać co będzie dalej z Ultronem. Crystal jednak ruszyła do swojego pokoju nie chcąc przeszkadzać im w rozmowie, ale też dlatego że chciała odpocząć i pomyśleć. Otworzyła drzwi od pokoju i weszła do środka. Kiedy zobaczyła kto jest w środku krzyknęła nie spodziewając się nikogo w pomieszczeniu. A zwłaszcza jego.
-Pietro ?
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top