19
Pięć dni później.
Crystal dalej leży w śpiączce. Tony nie odstępuje jej na krok. Peter idzie rano do szkoły i wraca do Crys od razu po.
Dziewczyna ciągle wygląda tak samo źle. Przeszła kolejną operację na nogę, która po kolejnym wypadku została uszkodzona jeszcze bardziej.
Policja już odwiedziła ich aby zebrać zeznania w związku z szukaniem osoby która spowodowała wypadek. Tony przynajmniej wiedział że to nie Crystal zrobiła to sobie, ale ktoś jej co było jeszcze gorsze dla niego.
Ktokolwiek jej to zrobił, teraz musiał pożałować.
Tony jak zwykle wykorzystywał czas sam na sam z córką.
-Wiesz, codziennie tak do ciebie mówię, a nawet nie wiem czy mnie słyszysz. -uśmiechnął się Tony głupio do dziewczyny.- Jednak jeśli tak to chcę ci opowiedzieć coś jeszcze. Wiem że jesteś dla mnie za dobra. Zawsze tak było i pewnie będzie. Wiem że udawałaś ciekawość. Wiem że chciałaś wiedzieć kim jest twoja matka, każde dziecko chcę znać swoich rodziców. Udawałaś że nie chcesz wiedzieć żeby nie sprawić mi przykrości. Jednak teraz postanowiłem ci to w końcu powiedzieć. Jeśli tak naprawdę nie słyszysz mnie to opowiem ci to jeszcze tyle razy ile będziesz chciała. Twoja mama miała na imię Violet. Miała cudowne niebieskie oczy, i dołeczki w policzkach jak ty. Była blondynką, i była bardzo mądra. Zawsze nosiła eleganckie ubrania, ale nigdy nie założyła dopasowanej spódnicy, i nigdzie nie ruszała się bez swojej czerwonej szminki.-uśmiechnął się na wspomnienie młodej kobiety z zawsze czerwoną szminką na ustach.- Bardzo lubiła śpiewać, i tańczyć i była bardzo wesoła na co dzień. Potem zaszła w ciążę z tobą. Niestety podczas pewnego dnia zmarła jej mama, i nie wytrzymała tego stresu. Niestety zachorowała. Dokładnie na to samo co ty. Miała codziennie ataki paniki, depresję, stres pourazowy i widziała rzeczy których tak naprawdę nie było. W końcu pewnego dnia. Dokładnie w dniu twoich narodzin, popełniła samobójstwo. Nie wytrzymała presji. I wiesz że czekała ze śmiercią do twoich narodzin? Wiesz czemu? Chciała abyś ty spróbowała. Chciała żebyś ty miała szanse na normalne życie. a przynajmniej dobre życie ze mną. Nie zabiła się wcześniej bo nie chciała abyś ty też je straciła. Wiedziałem że coś jest nie ta z nią, ale nie wiedziałem że chce odebrać sobie życie. To wszystko było dla niej za ciężkie a miała 23 lata. Ty masz dopiero 17 i dałaś radę. Dałaś radę przez to przejść. Kiedy miałaś pierwsze objawy wiedziałem że to nie będzie proste. Że muszę cię chronić i ciągle mieć przy sobie nawet w twoich najtrudniejszych momentach. Nie zawsze byłem ale ty i tak dałaś radę. Jestem z ciebie dumny, i to nawet nie wiesz jak bardzo. Po prostu chciałem ci w ten sposób powiedzieć abyś nie odchodziła. Przed tobą całe życie. Jak tylko się obudzisz pozwolę ci nawet poznać ojca Violet, twojego dziadka. -zaśmiał się cicho wspominając starego mężczyznę. Tony pamiętał nawet jak go poznał pierwszy raz. I jak dotąd ostatni. -Obiecuję ci Crys, zrobię wszystko co będziesz chciała tylko proszę obudź się...
Kiedy jak zwykle Peter wrócił ze szkoły, parę godzin później po rozmowie Tonego z Crystal, tym razem przyniósł dziewczynie kolejne kwiaty.
Róże. Białe Róże.
Ktokolwiek by pomyślał że w życiu Crys białe i czerwone róże będą odgrywać tak ważną rolę?
Ktokolwiek by pomyślał że będzie tak bardzo cierpieć?
Ktokolwiek by pomyślał że jeszcze będzie żyć?
Crystal Stark ma dopiero 17 lat, a przecierpiała więcej niż niektórzy ludzie w ciągu całego swojego życia.
Jej ojciec również.
-Peter, muszę wyjść, na jakieś cztery godziny. -oznajmił Tony w momencie kiedy chłopak wkładał kwiaty do przezroczystego wazony obok jej łóżka. Stark trzymał telefon w ręce i widocznie coś naprawdę mu wypadło. Inaczej nie zostawił by Crystal.
Tony wyszedł w pomieszczenia jeszcze raz spoglądając na swoją córkę, po czym wyszedł poprawiając pogniecione ubranie.
Peter spoglądał na twarz dziewczyny dalej leżącą na białej poduszce. Wyglądała jakby była taka niewinna i zupełnie nie podobna do siebie.
To nie była ta Crystal którą poznał Peter.
Ta która leżała przed nim była niewinna i pełna tajemnic.
Ta którą poznał była wesoła, roześmiana i taka pełna energii.
Wspominając to jaka była jeszcze niedawno, uśmiechnął się. Wspomniał jej uśmiech i oczy. Jej ciemne włosy opadające na jej chude ramiona. Jej dołeczki w policzkach. Jej głośny śmiech. I jego usta na jej ustach.
Jak to się mogło stać że pozwolił aby to się wydarzyło?
Mógł iść za nią po tym jak ona mu oddała ten naszyjnik.
Peter spojrzał na dziewczynę i złapał ją za rękę jak zawsze.
Spojrzał na jej łóżko. Miała jeszcze pełno miejsca. Peter wstał powoli ze swojego krzesła które stało zawsze w tym samym miejscu obok łóżka dziewczyny. Chłopak powoli położył się na szpitalnym łóżku obok Crystal. Złapał ją delikatnie za zimną dłoń i spojrzał z bliska na jej twarz.
-Crystal... Wiem że prawdopodobnie mnie słyszysz. chciałem ci tylko powiedzieć parę ważnych rzeczy. W szkole wszyscy o tobie rozmawiają. Wszyscy wiedzą też że przychodzę tutaj do ciebie codziennie po szkole. -powiedział chłopak spokojnie dalej patrząc na zamknięte powieki dziewczyny. Miał nadzieję że za chwilę się otworzą i spojrzą na niego.- Ned chciał przyjść ale stwierdziłem że lepiej aby nie przychodził tutaj. I tak naprawdę mam ci do powiedzenia ważniejsze rzeczy niż te poprzednie. Po prostu proszę nie odchodź. Chcę ciebie Crystal. Dzisiaj, jutro, w przyszłym tygodniu i przez resztę mojego życia. Nie możesz mnie zostawić... Kocham Cię Crys i zawsze będę choćby nie wiem co. -oznajmił Peter ze łzami w oczach. Obiecał sobie że już nie będzie płakać ale w takich sytuacjach nie potrafił. Znów się rozpłakał i pocałował dziewczynę w czoło zostawiając na nim ciepły pocałunek.
Peter zasnął obok Crystal dalej trzymając ją za rękę.
Po dwóch godzinach stało się coś strasznego.
Serce Crystal przestało bić.
Lekarze zaczęli interweniować i działać, a Peter stał bezradny wpatrując się w całą sytuację. Crystal umierała a on nic nie mógł poradzić. Dobrze ze tego nie widzi Tony.
Lekarze uratowali ją dzięki czemu jej małe i kruche jak lód serce znów zaczęło bić, niestety prawie niesłyszalnie i lekarze bali się że po chwili znów zdarzy się taka sama sytuacja. Znów zabrali ją na salę operacyjną.
Znów była operowała pięć godzin.
Tony wrócił i nie zastając Crystal na miejscu załamał się. Peter powiedział mu co się stało.
Tony jedyna rzeczą jaką zrobił to znów zaczął płakać.
Jak ona mogła powoli zaczynać ich zostawiać.
Crystal umiera, a jej śmierć idzie wielkimi krokami.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top