18

-Halo? Czy rozmawiam z panem Tonym Starkiem? -odezwał się głos w słuchawce telefonu. 

-Tak, owszem. -odparł Tony szybko. 

-Pańska córka właśnie została przewieziona w krytycznym stanie do szpitala w centrum NY. -powiedział mężczyzna poważnym głosem. 

Tony nie mógł uwierzyć co właśnie usłyszał. 

Dziś cały dzień martwił się co się dzieje z jego córeczką. Myślał że może gdzieś poszła ze znajomymi, albo przygotowywała się na bal i zapomniała o swoim telefonie. 

Ostatnio jednak wracała do domu pobita i w niezbyt dobrym stanie fizycznym jak i psychicznym, więc spodziewał się też że znów wróci późno ze złamanym nosem. Nie wiedział co ma robić w takiej sytuacji jak ta. Rozważał powiadomienie policji o zaginięciu. 

Ale takiego telefonu w ogóle się nie spodziewał. 

-Crystal? Jak to? Co się stało? -wydusiła w końcu z siebie przerażony. 

-Miała poważny wypadek samochodowy. Walczymy o jej życie. Prosimy aby zjawił się pan się jak najszybciej na miejscu. -odpowiedział prawdopodobnie lekarz lub ratownik medyczny. 

-Już jestem w drodze. -odparł Tony szybko i rozłączył się. 

Wziął ze stolika w salonie pierwsze lepsze kluczyki do auta, i zbiegł na dół do garażu. 

Nikomu o tym nie powiedział bo nie chciał tracić czasu. 

Wsiadł do ulubionego samochody swojej córki, i z piskiem opon wyjechał ze Stark Tower już jadąc ulicą ponad 200km/h. 

Jego telefon znów zadzwonił. Odebrał go szybko nie odrywając wzroku z drogi. 

-Panie Stark?! Rozmawiałem z Crystal... -zaczął chłopięcy piskliwy głos po drugiej stronie. 

-Kiedy?! -przerwał mu Tony doskonale poznając głos Petera Parkera. 

-Jakieś siedem minut temu. Coś się stało z nią poważnego! -krzyknął znów spanikowany. 

-Wiem Peter! Crystal leży w szpitalu, miała wypadek samochodowy. -odparł Stark znów naciskając na pedał gazu. 

-W którym szpitalu?! W jakiem jest stanie? Nic jej nie jest? -zadawał kolejne pytania. 

-Szpital w centrum. Ja już jadę. -odparł Tony i się rozłączył nie dając skończyć chłopakowi. 

Ojciec poszkodowanej dziewczyny stanął pod odpowiednim szpitalem po dokładnie dwóch minutach jazdy, kiedy normalna wynosiłaby jakieś 10 minut. 

Wyszedł szybko z auta i pobiegł do wejścia szpitala. Będąc już w środku podszedł do recepcji wpychając się w kolejkę. Dowiedział się że Crystal jest na sali operacyjnej na trzecim piętrze. Od razu tam poszedł, bez zastanowienia. Znalazł się na danym korytarzu. Pod daną salą. 

Minęła go jedna pielęgniarka. Zatrzymał ją. 

-Przepraszam, tutaj jest operowana dziewczyna...

-Owszem, pan jest jej ojcem? -zapytała a kiedy tony kiwnął głową kontynuowała.- Dobrze że pan już jest. Główny Doktor operujący Crystal kazał mi przekazać panu informacje. 

Tony miał już łzy w oczach. 

-Wyjdzie z tego? -spytał nawet nie wiedząc co dokładnie się stało. 

-Miejmy nadzieję że tak. -powiedziała dość młoda jeszcze kobieta. Trzymała w dłoniach teczkę z nazwiskiem dziewczyny.  -Tutaj jest wszystko napisane. Niech się pan trzyma, a za dziewczynę będę się modlić. -dodała spokojnym głosem i delikatnie uśmiechnęła się do Tonego na pocieszenie po czym podała mu do rąk niebieską teczkę z imieniem jego córki. 

Tony podziękował szybko i usiadł na krześle. 

Starał się powstrzymać łzy. 

Otworzył teczkę po czym zaczął czytać dane informacje. 

Nazwisko: Stark 

Imię: Crystal 

Czas zabiegu: Od trzech do piętnastu godzin. 

Urazy mechaniczne i obrażenia: Liczne złamania otwarte i zamknięte, zapadnięte lewe płuco, przebita wątroba, pęknięty obojczyk, wstrząs mózgu, liczne rany szarpane, miażdżone, otwarte, Krwotok wewnętrzny, Wiotka klatka piersiowa. 

Powód obrażeń: Poważny wypadek samochodowy. 

Stan: Krytyczny 

Tony kończąc czytać dane informacje nie mógł już opanować smutku. Po jego policzkach zaczęły kapać łzy i nie mógł ich opanować. 

Stark nie potrafił opanować oddechu, i dusiło go od wewnątrz. 

Przez długi czas wszystko było dobrze i tak jak dawniej. Przestał się tak bardzo o nią martwić do chwili kiedy wróciła do domu pobita. 

Tony zaczął odczuwać ogromny strach.

Próbował poukładać to sobie wszystko w głowie. 

Szloch opanował go i jedyne o czym teraz myślał to o tym żeby Crystal przetrwała i została z nim jeszcze przez całe życie.

 A nie tylko jeszcze dobę.   

Po dziesięciu minutach pojawił się zziajany i przerażony Peter. Miał na sobie garnitur, i przypiętą do niej białą różę.

Crystal miała teraz być na pierwszym w życiu balu.   

Chłopak stanął w połowie korytarza i spojrzał na pogrążonego w smutku Tonego. 

Wiedział że nie może być dobrze kiedy sam Tony Stark na w oczach łzy. 

-Co z nią? -zapytał Peter podchodząc do mężczyzny. 

-Sam zobacz. -odparł Tony podając mu dokumenty o dziewczynie. 

Chłopak zaczął czytać i również w jego oczach pojawiły się srebrzyste łzy. Peter opadł na krzesło obok Tonego i już nie przerwał ciszy. 

Tak bardzo się o nią martwił. 

Ostatnie słowa jakie powiedziała przed wypadkiem to: "Kocham Cię Peter."

Nie chciał jej stracić. 


Mijały godziny a operacja dalej trwała. 

Tony kiedy tylko uspokoił swój smutek wykonał telefon do Pepper i Visiona. Oboje mieli się zjawić kiedy tylko operacja się zakończy. 

Peter również zadzwonił do cioci May. Kiedy zapytała go co się stało nie wytrzymał i zaczął płakać. Nie mógł opanować łez a kiedy May go uspokoiła powiedział do niej dwa słowa. 

-Kocham ją. 

Dodał również że to właśnie z nią miał iść na dzisiejszy bal. Wtedy May wszystko zrozumiała i powiedziała że kiedy tylko Peter będzie jej potrzebował zjawi się. A za Crys będzie trzymać kciuki. 

Pepper zjawiła się po kolejnych dwóch godzinach. Oboje z Tonym siedzieli w ciszy tylko trzymając się mocno za ręce. Crystal była córką Tonego, ale Pepper też uważała ją jako przybraną córkę i najbliższą przyjaciółkę. 

Kiedy Pepper musiała już wracać, pojawił się Vision. 

Razem we trójkę wspierali się i mieli nadzieję że z Crystal będzie wszystko w porządku. 

Peter siedział sam, tylko i wyłącznie ze swoimi myślami. 

Kiedy Pepper wraz w Visionem wrócili do swoich spraw i na korytarzu zostali tylko Tony i Peter, ojciec dziewczyny poprosił go z powrotem na miejsce obok siebie gdzie wcześniej siedział Vision. 

-Rozumiem że jeśli jeszcze tutaj siedzisz to chyba coś czujesz do Crys. -oznajmił kładą swoja rękę na jego plecach dodając otuchy w takiej sytuacji jak ta. 

-Panie Stark...-zaczął. 

-Tony. Mów do mnie Tony. -przerwał mu delikatnie się uśmiechając do niego. Peter wiedział że robi to przymusowo ale docenił gest. 

-Tony, odpowiem na to szczerze. -powiedział patrząc na mężczyznę smutnym wzrokiem. -Jeśli wiem co to miłość, to właśnie miłość czuję do Crys. -powiedział powoli akcentując każde słowo tak samo jak każde inne. 

-Dobra odpowiedź. -odparł Tony znów uśmiechając się lekko. 

Kolejne godziny mijały. 

W końcu z sali operacyjnej wyszedł jeden z lekarzy. 

-Pan musi być ojcem Crystal? -zapytał mężczyzna w białym fartuchu zwracając się do Tonego. -A ty to? -spytał spoglądając na Petera. 

-On jest jej chłopakiem. -odparł Tony szybko nie spoglądając nawet na Petera stojącego obok. 

-Rozumiem. Przejdą panowie do sali w której będzie leżeć Crystal. -powiedział spokojnie. 

-To znaczy... 

-To znaczy że zakończyliśmy operację ze skutkiem pozytywnym. -oznajmił na co Tony uśmiechnął się i odetchnął. -Proszę za mną. -dodał lekarz również uśmiechając się na reakcję Tonego. 

Po chwili Tony wraz z Peterem siedzieli już w specjalnie oddzielonym pomieszczeniu dla osób w stanie ciężkim. Niedługo mieli przywieźć Crystal. 

Tony nadal był w rozpaczy ale nie aż tak jak parę godzin temu. Miał nadzieję że już niedługo wróci z dziewczyną do nowego domu i pokaże jej nowy pokój. Na razie nie przejmował się tym co się dzieje w Stark Tower czy w jakimkolwiek innym miejscu. 

Teraz była tylko Crystal jego córka i on jej ojciec. 

Kiedy po godzinie zjawił się lekarz a po chwili pielęgniarki z Crystal na szpitalnym łóżku Tony popadł znów w taką samą rozpacz jak wcześniej. 

Dziewczyna wyglądała strasznie. 

Pielęgniarki popodpinały ją do mnóstwa maszyn i kabelków, i lekarz powiedział Tonemu że nie wiadomo kiedy dziewczyna obudzi się ze śpiączki. 

Kiedy w pomieszczeniu została ich trójka, Peter znów zaczął płakać, a po policzku Tonego spłynęło parę łez. 

Crystal była cała blada jak papier, miała sińce pod oczami. Na twarzy miała szwy i opatrunki. Jedną całą lewą nogę miała w gipsie, tak samo jak prawą rękę. Na ciele ledwo można było dojrzeć skórkę po praktycznie cała  była poobklejana opatrunkami. Na twarzy miała maskę pomagającą jej oddychać, a do ramienia miała przyczepioną kroplówkę. Pod paroma opatrunkami można było dojrzeć przeciekającą ciemną krew. Zamiast swojego ubrania miała nałożoną białą szpitalną tunikę. 

Jedyne co się odznaczało to jej czarne włosy które leżały dookoła jej głowy tworząc aureolę. 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top