1

Crystal i Loki pojawili się w dość dziwnym miejscu. Loki widocznie już doskonale wiedział gdzie się znajdują ponieważ od razu po znalezieniu się na miejscu pociągnął Crystal za ramię na ziemię tak aby schowała się za stojącym przed nimi kawałkiem blachy. Crystal nie wiedziała o co chodzi, i było tak jeszcze przez długi czas, dopóki nie zauważyła tysiąca ludzkich ciał leżących parę metrów przed nią. Wszyscy nie żyli. Po chwili dziewczyna usłyszała dziwny głos, który zaczął wypowiadać jakąś przemowę. 

-Słuchajcie mnie, i radujcie się. -był to jakiś dziwny stwór, który widocznie on musiał być zamieszany w to wybijanie innych stworzeń, i ludzi.-Macie przyjemność zostać ocaleni przez wielkiego Tytana. Zapewne uważacie że to cierpienie. Nie. To ocalenie. Dzięki waszej ofierze wszechświat zacznie zmierzać ku równowadze. Uśmiechnijcie się, gdyż przez śmierć zostaliście dziećmi Thanosa. 

-Thanos? -zapytała Crystal w stronę Lokiego. Loki szybko jednak kazał się uciszyć dziewczynie. 

Crystal po chwili zobaczyła czemu przygląda się Loki. Na końcu dziwnego statku na którym przebywali, stał jakiś stwór. Przypominał człowieka i to bardzo, ale jego odcień skóry był fioletowy, i wielkością przypominał Hulka. Miał na sobie zbroję, jednak bardziej nowoczesną niż tą co nosili dawni, średniowieczcy rycerze. Był odwrócony plecami do nich, i oglądał widok za statkiem. Crystal dopiero teraz zauważyła że jest w kosmosie. Statek był tak zniszczony że praktycznie jego cały przód był oderwany od reszty, i swobodnie można było zobaczyć galaktykę. Dla Crys to była nowość i widząc wszystkie gwiazdy z innej perspektywy szczęka jej opadła prawie że na podłogę. Musiała się jednak opanować gdyż wiedziała że musi być cicho. 

-Siedź cicho. Na mój znak zrobisz swoje. -oznajmił Loki po czym wstał i ruszył przed siebie. Podchodził coraz bliżej fioletowego Hulka. Crystal zrozumiała że to musiał być Thanos. Słyszała bicie serca Lokiego. Mimo tego że wydawał się być pewny siebie, i odważny tak naprawdę się obawiał. Zresztą Crystal też.  

-Wiem co to znaczy przegrać. Czuć że ma się rację, a mimo to nic nie zdziałać. -oznajmił Thanos zwracając się do Lokiego. Ten nic nie odpowiedział. Przyglądał się dalszym czynom giganta. 

Thanos odwrócił się teraz w stronę Lokiego, i reszty statku. Teraz Crystal mogła zobaczyć jego twarz. Był przerażający, i nie dało się tego inaczej wytłumaczyć. Po prostu jego twarz odstraszała, i wprawiała serce w jeszcze szybsze bicie. Thanos schylił się lekko, i złapał czyjeś ciało w ogromną dłoń. Osoba którą złapał w ręce jęknęła z bólu. Crystal ten jęk przeszył przez całe ciało. Wiedziała kogo podniósł Thanos. To był Thor. To był zmęczony, wykończony i umierający Thor. Crystal widząc tą scenę o mało co nie jęknęła również ale ze strachu i współczucia. 

-Zupełnie jak wtedy gdy strach przeszywa całe twoje ciało po tym jak usłyszałeś grzmot. -dodał.-I jak to się później kończy? Możecie się bać, uciekać, ale przeznaczenie i tak nadejdzie. I właśnie nadeszło. Albo raczej, ja nadszedłem. -zakończył z uśmiechem na ustach, i podniósł swoją drugą dłoń do góry. Na ręce miał złotą rękawicę, a na tej rękawicy świecił się fioletowy kamień. Zabłysnął jeszcze bardziej kiedy Thanos się uśmiechnął. Uśmiech Thanosa potrafił tak przerazić, że przez całe życie nie będzie można o tym zapomnieć. 

-Za dużo gadasz. -oznajmił Thor plując krwią. Ledwo mógł się wysławiać, a mimo to odezwał się. Dalej trwał w uścisku ręki Thanosa. 

Loki spojrzał na brata bez żadnych emocji. 

-Tesseract. Albo zmiażdżę głowę twojego brata. Zakładam że wiesz co należy zrobić. -powiedział gigant, i przyłożył rękawicę z fioletowym kamieniem do głowy Thora. 

-O tak, wiem. -odrzekł Loki spokojnie.-Zabij go. 

Thanos bez zastanowienia przyłożył bliżej kamień do głowy boga piorunów. Ten zaczął się błyszczeć i świecić, a Thor zaczął krzyczeć i jęczeć z bólu. 

Crystal mimo tego że stała oddalona od całej sytuacji daleko, i nie widziała twarzy Lokiego, wiedziała że on się łatwo nie podda. Wiedziała że chciał podejść Thanosa, lecz on był jeszcze gorszy niż mogło się wydawać. Kiedy Thor jęczał i krzyczał coraz głośniej, Crystal odezwała się w głowie Lokiego: 

Zrób coś innego, to nie jest dobry pomysł. On go zabije. Musisz to powstrzymać. 

I wtedy dopiero Loki krzyknął

-Dobra, stój! 

Thanos oderwał swoją dłoń od głowy Thora, lecz nadal go trzymał jakby to było jego alibi. 

-Nie mamy tesseractu. Został zniszczony w Asgardzie. -odezwał się Thor. Crystal zastanawiała się jak on może jeszcze mówić. Jakim cudem ma na to siłę. 

Loki, ani Thanos nie zwrócili większej uwagi na słowa Thora. 

W głowie Crystal odezwał się Loki:

Teraz. 

Crystal wyjęła swoją broń zza paska i wstała energicznie z ziemi. Odbezpieczyła broń i nacisnęła spust. Nabój z zieloną cieczą w środku wystrzelił. Crystal widziała wszystko w zwolnionym tempie. Nabój leciał powoli w stronę Thanosa lecz mimo tego on się uśmiechał. Loki widząc wyraz jego twarzy krzyknął. 

-Uciekaj! -mówiąc to miał na myśli to, aby Crys wracała do domu. Jednak Crystal nie umiała jeszcze tego robić, nie umiała jeszcze korzystać z tej mocy. Przerażona myślała o domu, i o tym że chciała by tam wrócić, jednak nic się nie działo. Spojrzała na Lokiego, który był tak sam przerażony jak ona. 

Pocisk trafił do Thanosa, i slow motion zniknęło w mgnieniu oka. Thanos złapał swobodnie pocisk, tak jakby to była jakaś miękka piłka. 

-Myślisz że jestem głupi? -zapytał gigant, i rzucił pocisk Crystal za siebie. 

To była jedyna szansa. Teraz nie mają już żadnego planu. 

-Podejdź tu. -oznajmił tytan w stronę Crystal. Dziewczyna nie chciała się ruszyć z miejsca, lecz jej ciało zaczęła iść samo do przodu. Dziewczyna nie ruszała nogami, i próbowała się opierać, lecz jakaś dziwna siła prowadziła ją w stronę Thanosa. Crys łapała się po drodze wszystkiego co miała pod ręką lecz to nic nie dawało. W końcu dotarła do fioletowego, i zamiast przejmować się nim, spojrzała najpierw na Thora, który mimo krwi, i zmęczenia okazywał wielkie zdziwienie. Potem odwróciła wzrok do Lokiego. Był przejęty, i jakby... zdruzgotany? 

Przepraszam 

Crystal odezwała się w myślach Lokiego. On nie odpowiedział, a jedyne co robił, to przyglądał się jej ze smutkiem w oczach. 

Thanos widząc że Crystal nie zwraca na niego większej uwagi, złapał ją za gardło i podciągnął do góry. Dziewczyna zaczęła się dusić od razu gdyż jego ogromne ręce mocno naciskały na jej drogi oddechowe. Od razu zaczęła się wiercić i wierzgać nogami tak aby Thanos ją puścił lecz on nawet nie zwracał na to uwagi. 

-Oddaj tesseract, albo dziewczyna umrze. -oznajmił gigant spokojnie, gdyż wiedział że Crystal to większa okazja na obalenie Lokiego niż Thor. 

-Nie... Nie oddawaj mu go!-wypowiedziała słowa z wielką trudnością gdyż po wypowiedzeniu każdego ze słów musiała nabierać resztkami sił powietrze, do którego nie miała dostępu. 

Chwila ta trwała długo. Loki patrzył dalej na Crystal, a Thanos coraz mocniej zaciskał palce na jej szyi. Kiedy dziewczyna już ledwo wytrzymywała, a bóg kłamstw widział że jej oczy się powoli zamykają wtedy się przełamał. Odetchnął szybko po czym wyciągnął rękę w górę a już po chwili tesseract pojawił się w jego ręku. Mały, świecący się na niebiesko kwadrat wylądował w jego ręku. 

Thanos uśmiechnął się. 

-Naprawdę jesteś najgorszym bratem. -jęknął Thor. 

-Zapewniam się bracie, los ponownie się do nas uśmiechnie. -odrzekł Loki powoli podchodząc do Thanosa, Crys i Thora. 

-Twój optymizm jest nie na miejscu Asgardczyku. -rzekł Thanos dalej nie puszczając z objęć ani Thora, ani Crystal. 

-Po  pierwsze, nie jestem z Asgradu. -powiedział Loki spokojnie teraz znów przyglądając się Crystal.-A po drugie, mamy Hulka. 

I w tamtym momencie Thanos puścił oboje i odwrócił się za siebie w tym samym momencie co Hulk rzucił się na giganta. Loki złapał od razu Crystal nawet za nim zdążyła upaść na ziemię. Potem szybko upewnił się czy Thor jest bezpieczny i wtedy z Crystal na ramionach zniknął ze statku. 

Po dosłownie chwili oboje pojawili się w pokoju Crystal, w Nowym Jorku. Loki powoli ułożył Crystal na podłodze opierając jej plecy o ramę łóżka. Sprawdził czy już oddycha normalnie i czy Thanos na pewno jej nic nie zrobił. 

-Przez tyle lat mnie męczyłeś i prawie co zabijałeś, a teraz mnie ratujesz? -zapytała Crystal przyglądając się dokładnie siedzącemu koło niej bogu kłamstw. 

-Jestem ci tego winien. -odrzekł. 

-Wracasz tam, prawda? -zapytała spokojnie Crystal. Mimo tego spokojnego tonu głosu w jej oczach pojawiły się łzy. 

-Nic mi nie będzie. Uratuję tylko Thora i znikam.-powiedział łapiąc dziewczynę za rękę.- Obiecuję nie umrzemy. -dodał widząc nieprzekonaną minę Crys. 

-Pamiętaj że ja wciąż jestem z tobą. -dodała. 

Mimo tego jedna srebrna łza poleciała po jej policzku. 

Loki spojrzał na jej dwukolorowe oczy. Drugą ręką wytarł łzę z jej policzka, i tym sposobem przybliżył się do niej. Ich nosy prawie się stykały, a ręka Lokiego dalej opierała się na jej twarzy. Loki  połączył ich usta w krótkim pocałunku. Trwał on dosłownie sekundę, lecz dla nich obojgu wydawała się to być najdłuższa sekunda w ich życiu.  Kiedy oderwali się od siebie po krótkiej chwili Loki szybko wstał i uśmiechnął się do dziewczyny z góry. 

-Wszystko będzie dobrze. 

-Będę czekać. -powiedziała spokojnie i patrzyła na znikającą sylwetkę boga kłamstw. 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top