5. Jego niemy krzyk




- Musisz wracać? - zasmucił się Axel.

- Wolałbym zostać... - westchnął cicho Liam. - Ale już i tak mam już przejebane. Moje rany będą miały więcej czasu na wyleczenie.

Axel spuścił wzrok.

- Źle się czuję, pozwalając ci tam wrócić - oznajmił. - Nie powinienem na to pozwolić. Nie powinieneś cierpieć. Nie zasłużyłeś na to.

Liam posłał mu delikatny uśmiech. Poczochrał jego włosy, w odpowiedzi słysząc zirytowany jęk.

- Chodź tu do mnie - westchnął, przyciągając chłopaka do uścisku. - Świat jest niesprawiedliwy. Często spotykają nas rzeczy, na które nie zasłużyliśmy. Ty też nie powinieneś przeżyć tego, co przeżyłeś...

- Ale to już się stało, Liam - przerwał mu Axel. Odsunął się lekko, aby móc spojrzeć przyjacielowi w oczy. - To przeszłość i nic już nie można na to poradzić. Stało się i się nie odstanie. Natomiast to, co robi ci ojciec... to się dzieje teraz. I nie robię z tym absolutnie nic. Czuję się okropnie z tą świadomością.

- Tylko nie mów nikomu...

- Dlaczego? - zapytał Axel. - Dlaczego tak bardzo zależy ci na tym, aby nikt się nie dowiedział? Sam nakłoniłeś mnie, abym powiedział matce o zbrodniach Sebastiana. Trzymałeś mnie za rękę podczas tej rozmowy. A teraz...? Mi to wygląda na hipokryzję.

Liam zesztywniał. Błękitne tęczówki świdrowały go na wylot. I mimo ich piękna, brunet pragnął odwrócić wzrok.

- Nie rozumiesz... - wyszeptał.

- Owszem, nie rozumiem - potwierdził blondyn. - Ale chcę zrozumieć. Dlatego pytam.

Liam przełknął ślinę. Znał powód. Ale nie chciał się nim dzielić.

- Ja... wolę nie rozmawiać na ten temat.

Axel westchnął cicho. Nie mógł zmusić swojego przyjaciela do niczego. Ale nie mógł też nic poradzić na metaforyczne szpile, wbijające się w jego serce.

Jesteś tylko ciężarem.

Nie jesteś mu do niczego potrzebny.

Nie ufa tobie.

Bez ciebie byłoby mu łatwiej.

Stop! - upomniał się w myślach. Nie ma sensu się dołować. To i tak nie polepszy jego sytuacji.

- Mogę cię chociaż odprowadzić? - poprosił.

- Oczywiście, mój koniu na białym rycerzu - zaśmiał się Liam.

- A czemu nie czarnym? - zasmucił się Axel.

- Może być czarny, jeśli tego sobie życzysz - ustąpił przyjaciel. Na twarz blondyna momentalnie powrócił uśmiech.

- Podoba mi się ten pomysł.

- A więc chodźmy.

Axel starał się opóźnić powrót Liama do domu. Było to może ciut dziecinne, w końcu nie można wiecznie uciekać. Ale blondyn nie chciał, aby jego przyjaciel cierpiał.

Nadszedł czas rozłąki. Axel mocno uścisnął przyjaciela na pożegnanie. Pocałował go lekko w policzek.

- Trzymaj się. Jakby coś się działo, to dawaj znać.

- Dziękuję.

Liam odprowadził Axela wzrokiem do końca ulicy. A potem odwrócił się przodem do drzwi. Odetchnął głęboko, zestresowany. Ma przejebane.

Wyjął z kieszeni klucze. Otworzył drzwi, wszedł do środka. Ściągnął buty, chciał udać się do swojego pokoju...

Poczuł gwałtowne szarpnięcie, został przyparty do ściany.

- Gdzieś ty się włóczył, gówniarzu! - warknął jego ojciec. Był po prostu wkurwiony. Liam wiedział o tym. I spodziewał się mocnego wpierdolu.

- U... przyjaciela - wystękał.

- Ty nie masz przyjaciół - prychnął mężczyzna. - Nieważne zresztą. To twój szczęśliwy dzień, twoja siostra przyjeżdża na tydzień. Pokłóciła się z Matthew i postanowiła nas odwiedzić.

Liam ożywił się.

- Chelsea przyjeżdża?

- Tak - potwierdził. - Ale nie waż się przy niej zapominać. To co się dzieje w tym domu jest naszą słodką tajemnicą... - ostatnie zdanie wyszeptał, wywołując nieprzyjemny dreszcz na plecach Liama.

- Oczywiście, ojcze - odpowiedział cicho.

- Idź do pokoju. I posprzątaj tam.

Chłopiec posłusznie skinął głową. I poszedł, aby wypełnić swoje obowiązki.

Posłuszny, jak zawsze.

Siedział w pokoju. Czytał. I podziwiał.

Hamlet był jego ulubionym dziełem. Mimo starości tekstu, archaicznego języka i odmiennej kultury, postać Hamleta była mu... bliska.

Gdyby ten balast przyziemnego ciała mógł się rozpłynąć, rozwiać w lotną rosę; Gdyby nam Stwórca nie odebrał prawa do samobójczej śmierci! Boże święty, jak nudna, stęchła, płaska i jałowa jest każda z ziemskich spraw, cały ten świat! Świat? Śmiechu warte: nieplewiony ogród, gdzie panoszy się zielsko ordynarnej, ludzkiej podłości. *

Liam westchnął, rozmarzony. Duński książę doskonale rozumiał uczucia nim kierujące. Co prawda chłopak, w przeciwieństwie do Hamleta, był ateistą. Ale obaj pragnęli śmierci. I obaj nie mogli się pogrążyć w jej słodkim pocałunku. Hamleta przy życiu trzymało pragnienie zemsty i zakaz boży. Liama trzymał niepozorny chłopiec o blond włosach. Nie mógł pozbawić go jedynego przyjaciela. Wystarczyło oddychać. A nawet to momentami stawało się dla niego niezwykle trudne.

Z zamyślenia wyrwał go odgłos pukania do drzwi. Chłopak oderwał wzrok od książki, pozwalając przybyszowi wejść.

- Witaj, mój głupi bracie - uśmiechnęła się dziewczyna, wchodząc do środka. - Znowu dręczysz Szekspira?

- Oczywiście, że tak, głupia siostro - odpowiedział spokojnie Liam, odkładając książkę obok siebie. - Dobrze cię widzieć.

- Ciebie też. Wyglądasz dojrzalej...

- Odwiedzasz mnie raz na ruski rok. To chyba jasne, że się zmieniam...

- Tak, tak... -westchnęła dziewczyna. - Przepraszam, że wpadam tak rzadko. Po prostu...

- Masz pracę i chłopaka. To jest zrozumiałe.

- Cieszę się, że rozumiesz - uśmiechnęła się dziewczyna. - A teraz... zasłużyłam sobie na przytulaska od wielkiego Liama?

- No nie wiem... nie widziałem cię od poprzednich świąt... - chłopak udał zamyślenie. A potem wstał i podszedł do siostry. Pozwolił jej się przytulić.

- Geeeez, ale ty wysoki jesteś teraz... - westchnęła cicho. - Jakim cudem masz takie miękkie włoski? Farbujesz je, a one dalej takie mięciutkie...

- Mogę ci pokazać szampon, którego używam, jest cudowny. I nie stawiam ich na żelu, jak większość nastolatków.

- I dobrze. Gdybyś stawiał, to bym cię wydziedziczyła...

- Nie jesteś moją matką.

- Nikogo to nie obchodzi.

Jeszcze chwilę trwali w uścisku. Jednak mimo silnych rąk siostry, owiniętych wokół jego pleców, Liam czuł się... samotny.

I może to głupie, ale miał jej trochę za złe fakt, że nie widziała, jakim skurwielem w rzeczywistości jest ich ojciec. Co prawda nastolatek nigdy nie pisnął jej ani słówka na temat jego poczynań, ale głęboko w sercu czuł pewnego rodzaju... urazę. I zazdrość. Bo jej życie, w porównaniu do jego, było idealne. Rodzice ją uwielbiali, miała prywatny gabinet dentystyczny i mogła dowolnie ustalać sobie godziny pracy. Miała cudownego ukochanego, z którym ( jeśli by wierzyć słowom ojca) się pokłóciła, jednak niedługo pewnie znowu się zejdą...

Był zazdrosny. I nienawidził się za to uczucie. Mimo faktu, że było całkiem naturalne.

Po prostu bolał go fakt, że ona miała wszystko na wyciągnięcie ręki.

A jego krzyku o pomoc nie słyszał nikt.

Bo był to niemy krzyk.

[1084 słowa]

* William Szekspir - Hamlet

Witajcie, fenoloftaleinki!

Miejsce na żalenie się na swoje życie ------------------------------------------------------------------------------------------>

Jak wrażenia dotyczące rozdziału? Nie jest on niezwykle emocjonalny, ale mam nadzieję, że się podobał...

Dostałam dwie nominacje, obie od Lady_of_live Więc lecimy z tym koksem XD

1. Nie pamiętam nawet XD Chyba dzięki już ciutkę martwej grupie na fb - Obóz UNSG - AC

2. A więc nie nominuję nikogo XD

1. Zwą mnie Zofia XD

2. Tak ogólnie to chabrowy/lawendowy, ale nie wiem, co by musiało się stać, abym przywdziała te osoby XD W kwestii ubioru to preferuję ciemne i stonowane kolory XD

3. Yup

4. Nope

5. Kotki :3

6. Jeden? XDD Nie wybiorę xD Ale tak ogólnie to:

Sebaciel

FrUk

Kaider (z Sagi Księżycowej)

Solangelo

Fierrochase

Quinter

I bardzo lubię Dantalion x William z Makai Ouji, kupuję mangę do tego tylko dlatego, że podobno tam ten ship staje się kanonem XDDD Ale serię polecam, anime niestety ma tylko 12 odcinków, ale było mega *-*

7. Mało mnie to wsm obchodzi XDD Bardziej interesuje mnie dobór charakterów, a jednak odnoszę wrażenie, że najlepiej dobrane charaktery mają geje, więc najwięcej shipów mam jednak yaoi XDD

8. Zależy od nastroju XDD

9. Jestem na komputerze DDDD: Ale coś tam znajdę C:

Luuuuuka *-*

11. Pokażę z laptopa, bo nie mam tu tapet z telefonu XDD

To tyle z mojej strony. Trzymajcie się, fenoloftaleinki ^^

~ Podłoga

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top