1. Jego powód do życia



Liam Black obserwował wschodzące słońce. Dzisiaj również nie przespał całej nocy. Po prostu nie potrafił. Siedział na balkonowej barierce, pozwalając nogom zwisać nad przepaścią. Co prawda groziło to upadkiem, ale Liam o to nie dbał. Już dawno przestał obchodzić go jego los.

Było ciepło, więc siedział w jeansach i koszulce z krótkim rękawkiem. W ten sposób doskonale odsłaniał blizny na swoich przedramionach, ale nie przejmował się tym. Oby tylko ojciec i Axel się nie dowiedzieli.

Przeczesał ręką swoje czarne włosy z czerwonymi końcówkami. Był to jedyny element swojego wyglądu, który akceptował. Farbował je sam i był dumny z tego, jak wyszły. Poza tym jednym aspektem nienawidził swojego ciała. Był chudy i wątły, nie miał więc siły aby sprzeciwić się tym, którzy go prześladują. Piegi na policzkach go irytowały. Jego brązowe oczy były płaskie i nudne, dodatkowo podkreślone cieniami, które jeszcze bardziej szpeciły jego twarz. Gdyby brzydota mogła przynajmniej uchronić go przed paroma nieprzyjemnymi incydentami...

Była godzina 4:50. Za jakąś godzinę powinien zacząć się zbierać. Może spróbuje coś napisać? W jakiś w miarę rozsądny sposób spożytkuje pozostawiony mu czas. Tak, to chyba dobry pomysł.

Nastolatek przerzucił nogi przez barierkę, lądując na balkonie. Następnie wyjął laptopa i go uruchomił, aby na następną godzinę pogrążyć się w stukocie klawiszy i dźwiękach muzyki włączonej na słuchawkach.

Przemierzając korytarze swojej szkoły Liam zastanawiał się, jaki idiota malował ściany tej placówki. Na jednej z nich były użyte aż cztery odcienie farby. Dlaczego? Nie trzeba być szczególnie inteligentnym, aby wiedzieć że nie jest to szczególnie ekonomiczne wyjście... nie wspominając już o kwestiach estetycznych.

Nastolatek był spóźniony jakieś pięć minut, ale mało go to obchodziło. Spokojnie wszedł do klasy, przeprosił grzecznie za zbyt późne przybycie i zajął swoje miejsce na końcu sali.

- Miło cię widzieć, Liam - uśmiechnął się Axel. Nastolatek przez chwilę wpatrywał się w niego z lekką fascynacją. Jego przyjaciel był niesamowicie pięknym chłopcem, trudno było oderwać od niego wzrok. I uroda Axela dalej przyprawiała go o dreszcze. Mimo faktu, że już czwarty rok byli ze sobą w klasie. Lekko zaokrągloną buzię okalały delikatnie pofalowane blond włosy, sięgające trochę za linię szczęki. W prawym uchu miał dwa helixy, jego usta miały śliczny, malinowy odcień, a zęby były śnieżnobiałe. Skórę miał bladą i gładką, policzki pokryte delikatnym rumieńcem. Przywodził na myśl idealną, porcelanową laleczkę. Ale cały ból jego egzystencji ukryto w cudownych, błękitnych oczach. Ponieważ anielski wygląd Axela przysporzył mu w życiu wiele problemów.

Liam tylko wymamrotał coś w odpowiedzi. Położył się na ławce, wykrzywiając twarz w stronę okna. Zielone listki nawet nie myślały jeszcze o zmienianiu barw na pomarańcze, brązy czy żółcie. Było ciepło, co nie do końca odpowiadało nastolatkowi. W mundurkach zawsze było niezwykle gorąco. Zresztą, nawet gdyby nie mieli w szkole mundurków, nie mógłby sobie pozwolić na chodzenie w krótkim rękawku. Lepiej aby nikt nie dowiedział się o bliznach Liama Blacka.

- Liaaaam - wyszeptał Axel, kładąc się na ławce obok nastolatka. - Wszystko w porządku?

Brunet odwrócił twarz w jego stronę.

- Tak - wymusił uśmiech.

- Jakby coś się działo to zawsze możesz ze mną porozmawiać, wiesz?

- Tak, wiem. I dziękuję.

Blondyn potargał ręką włosy Liama.

- Lewis! Black! Proszę skupić się na lekcji, na randkę umówicie się później! - przerwała im nauczycielka. Z niewiadomych powodów rozbawiło to niezwykle całą klasę. A Axel nie byłby sobą, gdyby nie dolał oliwy do ognia.

- Dobrze, pani profesor, na pewno zastosuję się do pani sugestii! - wykrzyknął. Chciał złapać Liama za rękę, jednak brunet na to nie pozwolił. Był lekko zirytowany tą sytuacją, jednak cichy chichot Axela ukoił jego złość.

Dobrze, że chociaż on ma coś od życia. Chciałbym, aby był szczęśliwy i znalazł kogoś, kto nie będzie z nim ze względu na jego wygląd...

Jakiś czas później Liam żałował, że w ogóle zdecydował się tego dnia na opuszczenie domu. Leżąc pod kratą szatni pragnął jedynie zniknąć. Ale nie mógł się poddać.

Z cichym jękiem podniósł się do pozycji stojącej. Równowagę utrzymywał tylko i wyłącznie dzięki dłoni zaciśniętej na kracie. Kręciło mu się w głowie, miał ochotę położyć się na podłodze i nigdy nie wstawać.

Ale nie mógł. Właśnie trwała ostatnia lekcja. Gdyby ktoś z jego klasy zobaczył go, leżącego na podłodze w szatni, miałby jeszcze bardziej przejebane. A na to nie mógł sobie pozwolić.

Drżącą ręką sięgnął po swój płaszcz. Narzucił okrycie na ramiona. Wziął głęboki wdech. Teraz musiał tylko wydostać się ze szkoły i wytłumaczyć ojcu, dlaczego ma nieobecność na ostatniej lekcji. Jak cudownie...

W tamtym momencie do uszu Liama dotarł cichy odgłos kroków. Wziął torbę do ręki. Chciał poczekać, aż ta osoba sobie pójdzie. Niestety, jego plany zostały pokrzyżowane.

- Liam? - zapytał cicho Axel. Brunet odwrócił się w jego stronę. - Ty krwawisz!

Zdziwiony brunet podniósł rękę do twarzy. Na jego palcach pojawiła się czerwona plama. Wyjął z kieszeni chusteczkę, przykładając ją do nosa.

- To nic takiego, nie przejmuj się - posłał mu delikatny uśmiech. - David się na mnie wyżył, jak zwykle, ale jest okay.

- Skoro tak mówisz... - westchnął Axel. - Idziesz do domu?

- Raczej tak. Nie chcę zwracać na siebie uwagi, wchodząc do sali w środku lekcji z poobijaną twarzą - zaśmiał się cicho.

- Rozumiem... zobaczymy się później? - zapytał blondyn. Wydawał się jednak lekko przybity. - W końcu obiecałem pani Davis, że po jej lekcjach umówimy się na randkę...

- Oczywiście - zachichotał Liam. - I nie przejmuj się, nic mi nie jest. Zdzwonimy się po lekcjach. A teraz... mogę dostać jakiś uśmiech?

Axel posłusznie uniósł kąciki ust do góry. Ten gest miał w sobie jednak ogromną dawkę smutku.

- Coś się stało? Wydajesz się lekko przybity...

- Nic nadzwyczajnego. Po prostu... - blondyn westchnął cicho. - Martwię się o ciebie. Twierdzisz, że jest w porządku, ale nie wiem, czy to prawda. Nigdy mi o niczym nie mówisz...

Liama zapiekły policzki.

- Wszystko w porządku - zapewnił, uciszając wewnętrzny głosik, który nazywał go kłamcą. -Ojciec dalej mnie bije, ale na razie nic poza tym. Tylko do osiemnastki i będę wolny.

Niższy westchnął cicho.

- Powinienem już iść, trochę za długo siedzę w tej toalecie... - stwierdził, zrezygnowany. - A jakby ojciec przesadzał, to uciekaj, moje drzwi są dla ciebie otwarte o każdej porze dnia i nocy. Zresztą, znasz moją opinię na temat tego człowieka i tego, co powinieneś zrobić...

- Tak, wiem i dziękuję - westchnął Liam. - To do zobaczenia później!

Axel przytulił przyjaciela na pożegnanie i wrócił do klasy. Nauczycielka upomniała go za to, że tak długo „siedział w toalecie", więc grzecznie przeprosił i powrócił na swoje miejsce. Spojrzał tęsknym wzrokiem na pustą ławkę obok niego. Liam był jego jedynym przyjacielem. I Axel żałował, że nie może zrobić nic, aby ulżyć cierpieniu tego niepozornego bruneta. Nie był zbyt silny, więc nie mógł go obronić. Mógł tylko przy nim być. Ale odnosił wrażenie, że to on potrzebuje Liama, a nie odwrotnie. Brunet nigdy nie rozmawiał z nim o swoich problemach, zawsze udawał że jest w porządku, nawet jeśli ewidentne nie było. Axel położył się zrezygnowany na ławce. Jak dotrzeć do przyjaciela?

Liam wiedział, że nie ma dużo czasu. Jego ojciec kończył pracę o 15:00. W tej chwili była 14:30, więc chłopak miał pół godziny na spakowanie się i opuszczenie domu. A potem musi poprosić Axela, by pozwolił mu zostać na jedną lub dwie noce...

Z tym ostatnim nie powinno być problemu. Co prawda Liam wiedział, że otrzyma karę za nieobecność na lekcji i zniknięcie na dwa dni, ale obiecał już Axelowi, że się z nim spotka. A jak już odwleka konsekwencje, to równie dobrze, może zostać u blondyna trochę dłużej...

Szybko spakował potrzebne przedmioty, po czym wyszedł z mieszkania i pobiegł w stronę domu przyjaciela.

Kiedy oddalił się już wystarczająco, wyjął telefon i zadzwonił do Axela.

- Halo? Hej, słuchaj, mógłbym zostać u ciebie na noc, albo dwie? Tak trochę nie mam ochoty na problemy z ojcem...

- Jasne - odpowiedział mu głos Axela w słuchawce.

- Dzięki wielkie. To do zobaczenia!

I tym sposobem randka, do której zmusiła ich profesor Davis zmieniła nieco swój charakter. A jak zazwyczaj kończą się randki z nocowaniem?

No właśnie. Dziećmi.

(I tym sposobem powstałeś ty, drogi czytelniku)

[1364 słowa]

Witajcie, fenoloftaleinki!

Tym razem przychodzę do was z yaoicem uwu Ostrzegam, lubię cioty... więc będzie ciotowato xddd

I proszę o dystans do niektórych fragmentów. To miała być poważna książka, ale idk, czy umiem... ale zobaczymy xd

Zapraszam również do mojej drugiej książki, jest to yuri, jeśli lubicie - "Zdejmij maskę".

Tooo chyba tyle z mojej strony.

Miejsce na żalenie się na swoje życie --------------------------------------------------------------------->

~Podłoga

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top