26

- Dobra, możemy już iść - powiedziała granatowowłosa podchodząc do swoich przyjaciół.

Dopiero wtedy zauważyła wielką torbę w ręku blondyna

- Co to jest? - spytała zaniepokojonym tonem, podejrzewając co się w niej znajduje.

- No wiesz... - zaczął mówić chłopak lekko zestresowany

- Twoja suknia ślubna! - wykrzyknęła, przerywając Adrienowi, uradowana mulatka

Po mimo tego, że granatowowłosej zrobiło się miło na wiadomość, że przyjaciele sprawili jej tak wspaniały prezent, to nie była w stanie powstrzymać swojego zdenerwowani.

- Oddajcie ją! - wypaliła nagle Marinette, tym samym powodujące szok na twarzach przyjaciół.

- Co? - spytała mocno zdezorientowana mulatka

- Może i nasz kontakt urwał się na osiem lat, ale jednego możecie być pewni, że się we mnie nie zmieniło. Za nic w świecie nie przyjmę od ciebie tej sukni Adrien, wiesz dobrze, że nie lubie litości i nigdy nie przyjmuję tak drogich rzeczy!

- Ale to nie litość, to prezent - powiedział blondyn, próbując wybrnąć się z tej sytuacji i sprawić by dziewczyna przyjęła suknię.

- Nie ma opcji. Prezent czy nie, wiesz, że tego nie przyjmę - odpowiedziała stanowczo granatowowłosa - Zwróć to proszę. - dodała już nieco spokojniejszym tonem.

Chłopak zrezygnowany kiwnął głową w odpowiedzi.

- To my może poczekamy w twoim aucie a ty to załatwisz - zaproponowała Alya, po czym wzięła od Adriena klucze do jego auta.

Alya wolała nie denerwować Marinette dalszą dyskusją, choć osobiście uważała że dziewczyna powinna przyjąć prezent, to postanowiła po prostu załagodzić atmosferę zwykłą rozmową o niczym.

Marinette, szybko przeszły nerwy, choć sama była zdumiona że taki wybuch jej złości miał miejsce, ale myśl, że Adrien, chłopak którego wiedziała, że szczerze kocha, chciał kupić jej suknię na ślub z Nathanielem, powodowała u niej wyjątkowo duży dyskomfort

Po krótkim czasie, do samochodu wszedł blondyn i od razu ruszył w stronę domu mulatki. Między trójką przyjaciół atmosfera była już całkiem złagodzona, a entuzjastyczna rozmowa od razu pozwoliła zapomnieć o wcześniejszej nieprzyjemnej sytuacji.

Co prawda w głowie Marinette dalej tkwił ten dyskomfort spowodowany faktem samej chociażby chęci kupienia przez blondyna sukni dla niej. Mimo, że wiedziała, że chłopak nic do niej nic nie czuję, to podświadomie fakt iż ten dodatkowo chce się przyłożyć do ślubu jej z innym mężczyzną, powodował lekki ból w jej sercu.

Zamyślenie granatowowłosej, i głośną rozmowę pozostałej dwójki, zakończył dojazd pod mieszkanie mulatki. Dziewczyna porzegnała się z przyjaciółmi i szybko zniknęła za drzwiami swojego domu, tym samym pozostawiając nieco skrępowaną parę zupełnie samą.

Teraz dopiero dalsza droga stała się problemem. Siedzieli cały czas w ciszy, choć już sami nie widzieli czy była ona spowodowana tylko i wyłącznie sytuacją z suknią.

- Przepraszam, że cię zdenerwowałem - powiedział blondyn przerywając milczenie, czując się dalej winny zaistniałej sytuacji w sklepie.

Dziewczyna lekko zdezorientowana spojrzała na niego.

- Ja przepraszam, że tak się ze złościłam. - odpowiedziała po chwili, lekko się rumieniąc, szczerze zawstydzona swoim wcześniejszym zachowaniem.

Chłopak posłał lekki jednak czuły uśmiech w jej stronę, który automatycznie rozluźnił dziewczynę.

Resztę drogi również przejechali w ciszy, jednak tym razem to była ta przyjemna cisza przy której cieszyli się po prostu swoim towarzystwem.

Gdy wreszcie dojechali, Marinette niepewnie spojrzała w okno od swojego mieszkania z niezadowoloniem stwierdzając, że jej narzeczony jest w domu, następnie spojrzała na Adriena.

Nie miała ochoty wracać, nie miała ochoty rozstawać się znów z blondynem, nawet jeśli już następnego dnia znów mieli by się zobaczyć. Naprawdę spędzanie czasu z Adrienem dawało jej coś czego nie czuła już od tak dawna, szczęście. Chciała by mieć więcej czasu, móc przez chwilę żyć bez żadnej troski, i dzielić ten czas tylko z nim, jednak wiedziała, że serce po mimo, że bije dla niego to musi oddać innemu.

Adrien sam czuł dokładnie to samo co granatowowłosa. Od ośmiu lat nie był tak szczęśliwy, a za razem tak smutny jak w tej chwili.

Patrzył głęboko w oczy swojej ukochanej i widział w nich czułość zmieszaną ze smutkiem, spojrzał następnie na jej usta, a później z powrotem zatopił się w błękicie jej oczu.

Sami nie bardzo kontrolując swoje ciała jak i swój rozum, zaczęli powoli zbliżać się do siebie.

Blondyn czując oddech dziewczyny przy swojej twarzy, nie wytrzymał w końcu i wpił się w jej usta. Ta nie protestowała, i od razu pogłębiła pocałunek.

Był on inny niż ten ostatni, tym razem było w nim więcej rządzy, pragnienia, tęsknoty, namiętności.

Chłopak podniósł delikatnie, na ile było to możliwe, dziewczynę i usadowił ją na swoich kolanach.

Pocałunek był coraz bardziej namiętny aż w końcu chłopak oderwał się na od ust granatowowłosej i zszedł pocałunkami na jej szyję.

Marinette była tak bardzo pochłonięta przyjemnością i tą namiętnością która panowała między nimi, że wogóle nie myślała o tym, że całuje się z innym mężczyzną pod swoim własnym domem w którym czeka na nią jej narzeczony.

Wydając ciche jęknięcie z przyjemności, wplotła swoją dłoń we włosy blondyna, drugą podnosząc jego podbródek, wpiła się z pasja z powrotem w jego usta.

Para zatracała się w sobie coraz bardziej, gdy nagle tą namiętną chwilę przerwał dzowniacy telefon Marinette.

Ta gdy go usłyszała natychmiast oderwała się od Adriena i z przerażeniem szybko skoczyła z powrotem na fotel pasażera, rzucając się po swój telefon. Na ekranie widniał numer Nathaniela. Szybko odrzuciła połączenie i spojrzała przerażona na lekko zdyszanego blondyna siedzącego obok.

Dziewczyna zdruzgotana uświadomiła sobie co przed chwilą się wydarzyło, i do czego mogło dojść gdyby nie telefon od jej narzeczonego. Po mimo tego, że nie chciała by do takiej sytuacji doszło dobrze wiedziała co musi teraz zrobić.

-Adrien nie możemy się więcej spotykać - rzuciła, w pośpiechu ogarniając się po wcześniejszych wydarzeniach.

-Co?! - wykrzyknął przerażony chłopak, nie mogąc uwierzyć w to co właśnie usłyszał.

- Wybacz ale to nie jest najlepszym pomysłem, żebyśmy się widywali, przynajmniej do czasu mojego ślubu. - dodała, po czym prędko wyszła z auta zostawiając rozbitego blondyna samego w aucie.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Tak wiem wiem, długo rozdziału nie było. Ale mam nadzieję, że zrekompensowało wam to, że dzisiejszy jest nieco dłuższy.

Wogóle nieco mnie tu poniosło, ale to może i lepiej 😆.

Mam nadzieję, że rozdział wam się spodobał, i do następnego kochani 😘

(Ps. Pisząc ten rozdział przesłuchałam całej godzinnej wersji utworu do tańca Adrienette xD)

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top