23
Marinette po powrocie do domu nie za bardzo miała ochotę rozmawiać z Nathanielem, po mimo, że ten wyjątkowo bardzo był na to chętny.
- Umówiłaś się z Adrienem? - spytał, kładąc się obok swojej narzeczonej w łóżku.
- Nie. - powiedziała beznamiętnie - Spotkałam się z nim gdy wracałam ze spotkania z Alyą
- Dzwoniłaś po niego żeby cię odprowadził? - Spytał lekko obruszony - Bo jeśli tak, to przecież mogłaś zadzwonić do....
- Nie Nathaniel - przerwała mu dziewczyna - Spotkałam go gdy wracałam do domu, i po prostu zaoferował, że mnie odprowadzi.
- Rozumiem - powiedział już spokojniej.
Dziewczyna odwróciła się do niego plecami, i powoli próbowała zasnąć, bo wiedziała że kolejny dzień bardzo ją zmęczy.
Nagle poczuła jak chłopak ją przytula od tyłu, po czym zaczyna całować po szyji.
- Nathaniel nie mam ochoty - powiedziała dość oschle, zakrywając się szczelniej kołdrą.
Nagle poczuła jak czerwonowłosy energicznie się podnosi, więc z zaniepokojeniem odwróciła się w jego stronę.
- To przez Adriena, tak? - spytał ze złością.
- Co? - spytała zszokowana dziewczyna - Nie! - dodała głośniej z urazą. - Czemu go do tego mieszasz, on nie ma z tym nic wspólnego. Po prostu nie mam ochoty i tyle.
Prawda była taka, że Marinette naprawdę nie bardzo miała ochotę na kontakt ze swoim narzeczonym, kiedy po głowie chodził jej ciągle mile spędzony wieczór z uroczym blondynem.
- Tylko, że tak jest od kąd Adrien pojawił się z powrotem w twoim życiu!- wykrzyczał czerwonowłosy.
- Nie rozumiesz, że on był moim najlepszym przyjacielem. Sam wiesz jak ze mną byłam gdy go straciłam. Teraz gdy wrócił chciała bym wreszcie nadrobić ten stracony czas. - Powiedziała unosząc się przy tym coraz bardziej. - Reszta to tylko twoje urojenia! - wykrzyczała po czym zabrała koc i poszła do salonu.
Nie miała ochoty spać tej nocy ze swoim narzeczonym, była już wystarczająco niezadowolona sytuacją która zaistniała pod blokiem, to teraz doszło jeszcze to.
Położyła się na kanapie i już miała iść spać ale usłyszała głos.
- No nie wygłupiaj się. - powiedział Nathaniel stojąc nad nią.
- Nie mam ochoty z tobą rozmawiać. - powiedziała szorstko - odejdź
Już dawno nie była taka dla Nathaniela, stanowcza i nieprzyjemna. Zazwyczaj potulnie się z nim zgadzała, byle by się znów nie kłócili, ale od kąd wrócił Adrien, wrócił też i jej dawny temperament.
- Mariś proszę - nalegał dalej, łapiąc ją lekko za ramię by na niego spojrzała.
- Nie! - wykrzyczała jeszcze bardziej zdenerwowana, wyrywając swoją rękę z pod jego uścisku.
Czerwonowłosy zrezygnowany poszedł sam do sypialni, zostawiając Marinette w spokoju.
Dziewczyna próbowała zasnąć, choć ciężko jej było pod wpływem nerwów. Dopiero po jakiś 40 minutach udało jej się na tyle opanować złość, by wreszcie zacząć przysypiać.
Rzecz która wyjątkowo pomogła jej się uspokoić, to myśl że jutro znów spotka się z zielonookim.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Wybaczcie kochani, że dziś rozdział też trochę krótszy, ale bardzo źle się czułam, a koniecznie chciałam opublikować kolejną część.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top