14
Następnego dnia Marinette wstała w nieco lepszym humorze. Uznała że dziś skupi się na sobie. Po mimo tego, że do ślubu było już coraz bliżej, uznała że zajmie się dziś swoją pasją. Naprawdę dawno już tego nie robiła, praca oraz przygotowania zabierały jej wiele czasu. Wzięła swój szkicownik i zaczęła projektować.
Siedziałam w salonie, i była pochłonięta swoim zajęciem, gdy nagle usłyszałam jak jej narzeczony wychodzi z sypialni i kieruje się w stronę wyjścia.
-Do kąd idziesz?- Krzyknęła do niego, nie ruszając się z kanapy
-Potrzebuje na chwilę wyjść, z kimś się spotkać. Niedługo powinien wrócić- odpowiedział.
Dziewczynę to za niepokoiło. Od razu przypomniała jej się sytuacja z przed dwóch dni. Bała się że wyjdzie z kolegami, i znów wróciły pijany. Poszła do wyjścia by porozmawiać twarzą w twarz z narzeczonym.
-Mam nadzieję, że nie będziesz pić- powiedziała krzyżując ręce.
-Spokojnie kochanie. Ta sytuacja się już nie- pocałował ją w policzek po czym wyszedł z domu.
Postanowiła zaufać Nathanielowi, i nie przejmować się za bardzo.
_____________________________________________
Adrien napisał do Natha, że chciał by się z nim spotkać, porozmawiać o czymś ważnym.
Czerwonowłosy nie wiedział czego się spodziewać na tym spotkniu, ale cieszył się że spędzi trochę czasu tylko ze swoim przyjacielem.
Umówili się w ich ulubionym barze. Nathaniel tym razem nie chciał zawieźć swojej narzeczonej, i postanowił nie ryzykować i uznał że nie będzie nic pić.
Na miejscu zobaczył, że nigdzie nie ma Adriena. Zetknął w telefon, i zobaczył wiadomość.
-Spotkajmy się na zewnątrz- przeczytał. Trochę się zdziwił, ale wyszedł z baru.
Zobaczył blondyna, i podszedł do niego z uśmiechem przywitać się. Adrien natomiast naj wyraźniej nie bardzo cieszył się ze spotkania, bo stał w miejscu ze złością wymalowaną na twarzy.
Gdy czerwonowłosy tylko się do nkego zbliżył, od razu zauważył że coś jest ewidentnie nie tak, natychmiast z twarzy zniknął mu uśmiech.
-O co chodzi?- Spytał
-O co mi chodzi? Ty wiesz o co mi chodzi.- Odburknął Adrien -Już zdążyłeś zapomnieć?- Spytał ironicznie.
-Słuchaj zapomnij już o tej sprawie. Tak, źle zrobiłem, ale już jest dobrze. Marinette nie jest na mnie zła, ty też mógł byś odpuścić- powiedział beztrosko Nathaniel.
To co powiedział chłopak, oraz jakim tonem, zdenerwowało blondyna jeszcze bardziej. Był dość porywczą osobą więc nie wytrzymał i złapał przyjaciela za kołnierz.
-Jasne że ci wybaczyła, ona jest zbyt dobra.- Powiedział przez zaciśnięte zęby. -Ja ci tego nie zapomnę
-Człowieku daj mi spokój- czerwonowłosy zaczął się powoli bać Adriena. -Przecież nic się nie stało
Adrienowi już całkiem puściły nerwy. Walnął Nathanielela z pięści w twarz. Chłopak upadł na ziemię łapiąc się za nos. Blondyn chciał podejść do niego i uderzyć go jeszcze raz, ale odciągnął go od tego jakiś mężczyzna. Wokół nich stało już parę gapiów.
-Oszalałeś?!- Wrzasnął Nath, który wytarł krew z twarzy. -Przecież jesteśmy przyjaciółmi, co ty robisz?!
Adrien posłał mu tylko mordercze spojrzenie, i odszedł zostawiając chłopaka na chodniku.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top