Jak się to zaczęło...?
Zaczęło się to od przypadku tak naprawdę, od tego, że wystawiłam w innej książce ''Moje uczucia...'' wiersz, ale samo wystawienie wiersza nie usatysfakcjonowało mojej pisarskiej duszy więc napisałam jeszcze uczucia do niego, uczucia jakie mi towarzyszyły pisząc ten wiersz. Okazało się jednak, że do tego opisu pasują także dwa wiersze które pisałam w podobnym czasie i dodałam jeszcze je, by wszystko było jasne oraz bym miała wszystko w jednym. Jestem dumna z tych wierszy oraz z tego opisu pod nimi. Jak i wiersze, jak i opis dotyczy bliskich mi osób choć nie zawsze były tak bliskie jak teraz.
Gdy osoby które dotyczyły wiersze przeczytały go, bardzo im się spodobał, a jeden z nich powiedział nawet bym spróbowała napisać powieść, i tak o to zaczęłam się nad tym wszystkim zastanawiałam, jak to ma wszystko wyglądać i o czym mam to pisać? Postanowiłam spróbować, ponieważ jest to coś nowego, ciekawego i powiedzmy szczerze takie zajęcie na nudne wieczory lub porani, a może i czasem na dni. Choć co prawda moje życie się odmieniło to jednak uważam, że każdemu czasem przydaje się taki dzień dla siebie.
Przecież nie da się funkcjonować przez cały czas na wysokich obrotach, można zbzikować, albo się wykończyć. Dlatego choć bardzo lubię spędzać czas z przyjaciółmi oraz z chłopakiem to potrafię docenić momenty samotności, gdzie nikt nie pisze do mnie, gdy siedzę sama w pokoju przy otwartym zeszycie lub odpalonym laptopie przy mojej muzyce. Gdy zaczynam czuć takiego braku samotności mam ochotę uciec i zaszyć się gdzieś sama. Jeszcze jedną cenę ma życie na wysokich obrotach, brak czasu na coś co kiedyś było codziennością.
Czy ta zmiana jest dla mnie na dobra? A może jednak na złe? Niestety chyba nigdy nie poznam odpowiedzi i opinii innych na ten temat, ponieważ znajomi którzy mnie znali przed zmianą już nie ma ich przy mnie, a teraźniejsi znajomi znają mnie już po przemianie. Nie ma w śród moich znajomych kogoś kto przetrwał by ze mną ten czas zmiany by był cały czas i widział moją zmianę na bieżąco. Każdego odsunęłam od siebie i zostałam sama dopiero gdy się pozbierałam zaczęłam na nowo odzywać się do ludzi, poznawać nowych ludzi, zaprzyjaźniać się z kimś.
Czy żałujesz takiej zmiany? Nie chyba wydaje mi się, że nie żałuje, choć mam mniej czasu dla siebie i na swoje wymyślone obowiązki to nie chce poprzedniego życia. Jak by wyglądało moje życie gdyby ta zmiana nigdy się nie wydarzyła? Czy poznała bym ludzi, którzy teraz są dla mnie wszystkim? A jeśli tak czy polubili by mnie? To przeszłość, lecz dalej mnie gryzie.
Nie umiem opisać dawnego mojego charaktery, to było tak dawno, przez ten czas samotności próbowałam to wszystko wymazać. Chciałam uciec od rzeczywistości po prostu zniknąć. Lepszym rozwiązaniem niż śmierć okazała się wyobraźnia. Zaczęłam pisać, wymyślać niemożliwe przygody. Może to przez tęsknotę za przyjaciółmi i za naszymi zabawami...? Wiele razy walczyłam ze sobą w środku z chęcią powrotu, żałowałam prze minionych sezonów be ze mnie, znosiłam ból gdy przypadkiem minęłam kumpla, albo miejsce naszych spotkań. Do tej pory wole unikać ich spojrzeń... przez wstyd, za zdradę.
Przez trzy lata stałam w miejscu, a czas mijał sam be ze mnie, tak trochę obok mnie, stawiając mi tylko od czasu do czasu kłody pod nogi. Pomyślałam sobie po tych trzech latach ''nowa szkoła, nowa ja'' postanowiłam żyć dalej, zapomnieć o tym co było i jaka była. Nie miałam zamiaru mówić komuś o tym co było w młodszych latach życia, a ja sama o tym zapominałam, było to w mojej głowie, lecz gdzieś tam z tyłu, a nie na pierwszym punkcie.
Wiele się wydarzyło... okazało się, że tych których nazywałam ''zaufanymi'' znajomymi nawet nie mogłam na nich liczyć, na niektórych się zawiodłam, a inni zawiedli się na mnie. Wszystko zaczęło się na nowo sypać gdy los postanowił przypomnieć mi o przeszłości. Podczas jakiegoś turnieju między szkolnego w piłkę nożną w jednej z drużyn był mój kolega z dawnych lat. To sprawiło, że wszystko wróciło, a tym samym zaczęło się sypać to co zdążyłam zbudować, relacje które stworzyłam od zera.
Chciałam znów się zamknąć w swoim świecie pisarstwa i odsunąć od siebie na nowo ludzi, ale wtedy poznałam przyjaciela z daleka oraz całkiem blisko mieszkającego znajomego. Na początku byłam tak ostrożna bardziej do chłopka z bliska, bo nie chciałam znów cierpieć, ten z daleka zaczął mi pomagać wkładając w to bardzo dużo wysiłku, pracy i zaangażowania. Za to ten z bliska budził we mnie radość i pozytywne myślenie. Dni mijały tak szybko, że zapomniałam liczyć dni do wakacji.
Nie wiem jak się to stało, ale zaczęłam się spotykać z chłopakiem z bliska, on zapoznał mnie bliżej ze swoją ekipą i po jakimś dłuższym czasie stałam się członkiem ich ekipy, były wzloty i upadki, rozpady i powroty ekipy. Zmiany ludzi w ekipie, ktoś odchodził, a ktoś nowy dochodził, trudno było mi się do tego przyzwyczaić i oswoić z nowymi osobami, przez to, że potrzebowałam czasu na zaufanie i jakiekolwiek zbliżenie się do kogoś często działo się tak, że gdy dopiero się troszkę z kimś poznałam on odchodził od ekipy, a Ci do których nie byłam przekonana zostawali w ekipie.
To był trudny czas, ale i wspaniały, jak zawsze byli Ci których nazywałam ''zaufanymi'' niektórych dalej mogę tak nazywać, lecz niestety są tacy których teraz unikam. Są też tacy których wcześniej unikałam, przez słyszaną opinie innych, a teraz stali się ''zaufanymi''
Świat się zmienia i nie ma w tym nic dziwnego, strasznego, może to być trudne, ale trzeba przez ten czas przez który świat szykuje się do zmian poznać osoby którym można ufać oraz można przetrwać tą zmianę świata. Mam nadzieje, że teraz gdy zaufałam znów nowym dwom osobą to gdy przyjdzie jakaś niezapowiedziana oraz niespodziewana zmiana nie zepsuje to naszej ekipy.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top