3. Jego jedyny przyjaciel
Axel cieszył się dosyć dużą popularnością pośród płci żeńskiej. Wyglądał „pedalsko" (jak często był określany), więc wiele dziewczyn postrzegało go jako materiał na przyjaciela - geja. Axel był względem nich uprzejmy, jednak zdystansowany. Nie obchodziły go takie znajomości.
Liam znudzony przypatrywał się, jak dziewczyny lgną do jego przyjaciela. Był w szkole jakieś dziesięć minut przed rozpoczęciem lekcji, ponieważ Axel zmusił go do przyjścia tak wcześnie. On sam zazwyczaj się spóźniał, i to sporo...
Ziewnął cicho. Pospałby jeszcze trochę... w sumie to pierwszą lekcją jest fizyka, idealna na spanko...
- Liam, jak się nazywa ta książka o Królowej Kier, którą mi ostatnio polecałeś? - z zamyślenia wyrwał go głos Axela.
- Bez Serca Marissy Meyer - odpowiedział brunet. W tym momencie trochę bardziej zainteresował się rozmową, którą Axel toczył z jakąś dziewczyną.
- Nie czytałem jej, ale Liam się nią zachwycał, ale też z drugiej strony jej nienawidzi... możesz go wypytać o szczegóły.
- Bo jest cudowna - wyjaśnił Liam. - Ale, jak wskazuje tytuł, zakończenie zostawia czytelnika bez serca. Zostajesz samotny, zastanawiając się nad sensem swojej egzystencji. Nad sensem życia. Nie rozumiesz, jakim cudem to wszystko mogło skończyć się aż tak źle, jakim cudem cała nadzieja została utracona. W końcu wszystko układało się tak dobrze...
- Wow - skomentowała dziewczyna. - To chyba najdłuższa wypowiedź, jaką usłyszałam z twoich ust.
Liam spuścił wzrok. Nie wiedział, jak odpowiedzieć na ten komentarz. Owszem, był małomówny, ale po prostu nie odczuwał potrzeby wypowiadania słów. Rozmawiał tylko z osobami mu bliskimi. A osób specjalnych dla Liama nie było zbyt wiele.
- Ja już będę się zbierać, inaczej się spóźnię... do zobaczenia! - dziewczyna, z którą rozmawiał blondyn odeszła w swoim kierunku.
Axel opadł na ławkę obok Liama.
- Wow, ty przed chwilą rozmawiałeś z człowiekiem - zdumiał się. - Jestem dumny.
- To ty nie jesteś człowiekiem?
- Jestem niksem - zachichotał blondyn.
- Wow. W takim wypadku czekam, aż swoim śpiewem zabierzesz mnie na dno jeziorka, czy czegoś tam - dla niewtajemniczonych, niksy są demonami wodnymi z mitologii germańskiej, które swoim śpiewem miały zwabiać młodzieńców w głębiny. Bywały też trochę bardziej oryginalne niksy występujące jako małe, brzydkie stwory, albo długobrodzi starcy o zielonych włosach. Oni również mieli topić ludzi - tak dla odmiany. Niksy były złe i odprawiały taniec śmierci, cokolwiek to jest. Wierzono również, że mają dar przepowiadania przyszłości.
- Nie wiem, czy teraz ma to sens, skoro już ci zdradziłem, kim jestem... - zamyślił się chłopak. - A może ciebie też zmienię w niksa? Nie mam pojęcia jak się to robi, ale uważam to za genialny pomysł.
- Zawsze mogę umrzeć przy porodzie i zostać boginką - stwierdził rzeczowo Liam. Boginki były istotami z mitologii słowiańskiej, które (aby było bardzo oryginalnie) topiły ludzi. Boginkami stawały się kobiety zmarłe przy porodzie, morderczynie dzieci i samobójczynie. Liam osobiście uważał, że mógłby skończyć jako boginka. Ze względu na ostatnią kategorię.
- To teraz musimy znaleźć kogoś kto cię zaciąży... - zamyślił się Axel. - Jakieś propozycje?
- Żaden z nas nie ma znajomych - przypomniał mu Liam.
- Słuszne stwierdzenie... - westchnął blondyn. - I tu się sprawa komplikuje. Może zostaniesz morderczynią dzieci?
- Do więzienia mnie wepchną, a tam śmierdzi - zaprzeczył chłopak.
Do ich uszu dobiegło parsknięcie. Chłopcy odwrócili się w kierunku, z którego dochodził śmiech. Ich oczom ukazała się przeciętnego wzrostu dziewczyna o brązowych włosach do ramion.
- Już was lubię - stwierdziła. - Jestem Christine i chodzę tu od wczoraj. Nie pytajcie, czemu przeniosłam się rok przed egzaminami.
- Okay - zgodził się Liam. Nie lubił nawiązywać kontaktów z obcymi ludźmi. Był małomówny, przez co inni szybko uznawali go za nudnego gbura. Ale nie przeszkadzało mu to. Mała ilość przyjaciół oznacza małą ilość ludzi, których zasmuci jego odejście.
-Jestem Christine - przedstawiła się. Przez chwilę panowała cisza. - A wy...?
W tamtej chwili Liam przypomniał sobie, jak zazwyczaj wygląda proces zapoznawania się pośród przedstawicieli gatunku homo sapiens. I miał ochotę przybić sobie mentalnego face palma.
- Liam - poprawił się szybko.
- A ja Axel - uśmiechnął się blondyn.
Przez chwilę milczeli, żadne z nich nie wiedziało, co powiedzieć. Z niekomfortowej sytuacji wybronił ich dzwonek, informujący o konieczności rozpoczęcia lekcji. Liam oparł głowę na ramieniu przyjaciela. Ziewnął cicho. Zapowiadał się nudny dzień...
- Mam dosyć życia - jęknął Liam, kiedy chłopcy wrócili do domu Axela. Wyłożył się na łóżku i nie wstawał przez parę ładnych minut. Blondyn zachichotał cicho i wyjął jakieś wygodniejsze ubrania z szafy.
- Idę się przebrać - rzucił, wychodząc z pokoju. Liam wymamrotał coś w odpowiedzi. Zastanawiał się, skąd jego przyjaciel czerpał tyle energii. Życie Axela nie było usłane różami, mimo to blondyn w zaskakująco szybkim tempie uporał się z demonami z przeszłości. Liam pamiętał, jak się poznali. Był to pierwszy dzień w gimnazjum. Axel siedział samotnie w ostatniej ławce. Spiął się, kiedy Liam usiadł obok. W jego oczach błysnęło przerażenie.
Jakiś czas później brunet zrozumiał, dlaczego. On sam zawsze był magnesem na kłopoty, więc szybko stał się idealną ofiarą dla kilku przepełnionych nadmiarem agresji nastolatków. Był przyzwyczajony do bólu i bicia, więc nie robiło to dla niego większej różnicy. Nawet matka zawsze mu wmawiała, że nie nadaje się do niczego. Więc on sam w to wierzył.
Pewnego letniego wieczoru, prawie dwa lata później, został pobity do nieprzytomności. Kiedy w końcu się ocknął, usłyszał cichy szloch. Zaciekawiony przemógł ból, aby sprawdzić czy nie jest w stanie pomóc zapłakanej osobie. I wtedy po raz pierwszy dostrzegł w nim anioła. Skrzywdzonego anioła, płaczącego przy kontenerach na śmieci.
Wiedział, że Axel nie reaguje zbyt dobrze na dotyk. Rozumiał to, w końcu on sam nie przepadał za kontaktem fizycznym. Był on dla niego dziwny i niekomfortowy, za co z całą pewnością mógł podziękować swojemu ojcu.
Dlatego przykucnął, jakieś pół metra przed Axelem. Nie wiedział, co powinien robić. Nie znał się na relacjach międzyludzkich. A nie chciał pogorszyć stanu tej pokrzywdzonej przez los istoty.
- Cześć... - powiedział cicho. Blondyn uniósł głowę, ukazując zapuchnięte od płaczu powieki. Jeszcze bardziej skulił się w sobie. - Możesz się ruszać? Sebastian bywa bardzo brutalny...
- Znasz Sebastiana? - spytał cichutko Axel. Jego głos się trząsł, jednak był w stanie patrzeć Liamowi w oczy. Niebieskie tęczówki błagały go, aby mówił. Aby mógł skupić się na czymś innym, niż ból i upokorzenie.
A więc Liam mówił. I właśnie wtedy między nimi wytworzyła się nić porozumienia. Kojarzyli się wcześniej ze szkoły, jednak nie rozmawiali ze sobą. Kiedy okazało się, że ich koszmar jest tą samą osobą, sprawa przybrała nieco inny wygląd.
Tamtego dnia brunet odprowadził Axela do domu. Poznał wówczas jego matkę, która była przemiłą kobietą, samotnie wychowującą syna. Podziękowała Liamowi za opiekę nad blondynem, opatrzyła jego rany i próbowała skłonić go do opisania przebiegu wydarzeń. On jednak nie pisnął na ten temat ani słówka. Nie miał prawa do zdradzania sekretów drugiej osoby. Brunet bardzo cenił sobie prywatność i zamierzał w ten sam sposób uszanować prywatność swojego rówieśnika.
Od tamtego dnia chłopcy zaczęli trzymać się razem, a ich znajomość powoli przeradzała się w przyjaźń. Wspólny problem zjednoczył ich, stali się dla siebie pewnego rodzaju oparciem. Szybko okazało się jednak, że każdy z nich ma inne zastosowanie. Liam był żywym workiem treningowym, który służył do wyzbycia się nadmiaru agresji i wściekłości. Axel z kolei był idealną laleczką do pieprzenia.
Jakiś czas później udało mu się nakłonić Axela, aby powiedział matce o tym, co się z nim dzieje. Przez całą rozmowę trzymał go za rękę.
Splatanie dłoni z dłonią Axela zawsze kojąco działało na blondyna. Sebastian nigdy nie dotykał jego dłoni. Chwytał go za nadgarstki, przyciągał go w talii, zachodził od tyłu, łapał za uda i dotykał... praktycznie wszędzie. Prawie całe ciało blondyna było przez niego „naznaczone". Ale dłonie były czyste, nieskalane.
Dlatego łagodne ujmowanie dłoni blondyna było w stanie zdziałać cuda.
Axel niesamowicie szybko poradził sobie z awersją do dotyku. Bardzo lubił przytulać Liama, a nawet zdarzało mu się całować go w policzek. A brunet sam musiał przyznać, że kontakt fizyczny z tym uroczym blondynem sprawiał mu przyjemność.
Rozpiął mankiet koszuli i wsunął pod nią rękę. Przejechał palcami po wypukłych bliznach. Był to pewnego rodzaju tik nerwowy, który zdążył sobie wyrobić. Wypukłości na jego przedramieniu pomagały mu się skupić, uporządkować myśli. I wiedział, że nie powinien ich tworzyć. Ale na razie nikt nie miał pojęcia o bliznach Liama Blacka. Jeszcze nikomu nie pękło serce, kiedy zorientował się, że ten nastolatek nie ma skóry gładkiej niczym świeżo umyta szyba. Jego przedramię przypominało raczej puszkę po białym monsterku. Którego pił z nadzieją, że kiedyś dostanie ten obiecany zawał serca.
Drzwi do pokoju otwarły się. Do środka wszedł Axel, przebrany w T-shirt w słoneczniki i dresowe spodnie.
- Na twoim miejscu bym się przebrał, chyba że do końca dnia pragniesz tkwić w mundurku - rzucił, odwieszając ubranie na wieszak. Liam podziwiał jego schludność, on swój mundurek po prostu rzucał na krzesło... W efekcie przez większość czasu chodził w pognieconym ubraniu, bo był zbyt leniwy, aby je prasować.
- Weź ty mnie przebierz - mruknął Liam, pół żartem, pół serio. Było mu niezwykle wygodnie i nie miał najmniejszej ochoty, aby się ruszać.
- Jak usiądziesz, to mogę przemyśleć twoją propozycję - zachichotał Axel.
Na policzki Liama wkradł się delikatny rumieniec.
Nie może zobaczyć moich blizn. Inaczej będę skończony.
- Brzmi kusząco, ale chyba tym razem odmówię - mruknął, podnosząc się z łóżka. Ziewnął cicho i zaczął wyjmować ubrania z torby.
- Nie będzie ci gorąco? - spytał Axel, widząc bluzę, znajdująca się w rękach przyjaciela.
- Nie jest wcale tak ciepło. To ty po prostu próbujesz przedłużyć sobie lato - skłamał Liam. Było ciepło, jednak nie mógł pokazać blizn na swoich przedramionach. To by złamało serce blondynowi.
- Jak uważasz - wzruszył ramionami Axel. Usiadł na łóżku, obserwując swojego przyjaciela. Brunet po chwili zniknął za drzwiami i udał się do łazienki. Axel westchnął cicho. Uśmiech, widniejący na jego twarzy zniknął. Coś było nie w porządku. Liam zawsze był mniej tolerancyjny na ciepło niż on. Nie chciał wyciągać pochopnych wniosków, ale... to było dosyć niepokojące. Każdy ma swój limit wytrzymałości. I Axel odnosił wrażenie, że brunet jest już u jego kresu...
[1684 słowa]
Witajcie, fenoloftaleinki ^^
Wreszcie skończyłam ten rozdział C: Na razie bardziej skupiam się na moim yuri, więc rozdziały tego yaoica będą wstawiane trochę wolniej...
Wyobraźcie sobie mnie, sprawdzającą, czy szyba jest gładka XDD To byłam ja podczas pisania tego rozdziału...
I dzisiaj padał deszcz *-* Ja osobiście kocham deszcz, ale bardzo rzadko pada ostatnio :C Więc cieszyłam się jak dziecko, wybiegłam na zewnątrz, aby porządnie zmoknąć i było MEGA *-*
A co tam u was? Ogólnie to, tradycyjnie, miejsce na żalenie się na swoje życie ---------------------------------------------------------->
Trzymajcie się!
Podłoga
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top