Ciężki los
Podałeś mi swą rękę
Ja zajrzałam w Twoje oczy
Myślałam, że już chyba
Nic mnie nie zaskoczy
Błękitne i głębokie,
I jak Ocean Spokojny,
Zobaczyłam w nich obraz
Mojej własnej wojny
Mojej nadziei
I oczekiwania
Do Ciebie uczucia
I zaczarowania
Twym cudownym głosem
Tak kojącym, delikatnym,
Który słuchać bym mogła
Gdyby nawet był ostatnim
Moje serce oszalało
I szaleje wciąż od nowa
Każdego dnia zaczyna się
Ta sama wciąż przygoda
Pewnie nawet nie wiesz
Lecz gdy się uśmiechasz
We mnie się gotuje
Serce mi rozmiękasz
Rozkochałeś mnie w sobie
Z łatwością tak wielką,
Która z dnia na dzień
Stała się udręką
Bo nie wiem, co robić
Gdy we mnie się wpatrujesz
Nie wiem, o co pytasz
Czy czegoś oczekujesz
Powiedz mi, czy każdą inną
Też spojrzeniem takim darzysz,
Że powtórne spotkanie
Tylko się jej marzy
Zrobiłeś to celowo
I jeszcze z rozkoszą
Co Ci uczynili
Ci, co taki los noszą
W swoich sercach delikatnych
Myśląc, że to tylko chwila,
Co ucieknie i przeminie
Jak trzepot skrzydeł motyla
Lecz to trwa i trwa
Już nawet jakiś czas
Ale wiem, że pewnie
Nie uda się mieć "nas"
Do niczego Cię nie zmuszę
Bo to sensu by nie miało
Uśmiechnij się raz jeszcze
By wspomnienie choć pozostało
***
Taki dużo bardziej osobisty dla odmiany. Dajcie znać, jak się podoba, co uważacie, jak interpretujecie ^^
~ Marf
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top