Dostęp do morza
Per. Polski
Właśnie weszłam do ogrodu, kiedy nagle zobaczyłam na jego środku dmuchany basen. A obok niego... Czechy, który nalewał do niego wody. Od razu zaczęłam się zastanawiać co on odwala, więc zamiast tak stać to do niego podeszłam.
-Co robisz? - zapytałam z zaciekawieniem.
-Załatwiam sobie dostęp do morza! - odpowiedział entuzjastycznie Czechy. Wiedziałam, że odwala coś nienormalnego, jak zwykle z resztą, ale że morze..? W basenie dmuchanym...? To przerosło moje najśmielsze oczekiwania. Wtem do ogrodu weszła również Słowacja.
-Mogę też? plisss - spytała Czecha.
-Eh.. no dobra.
Weszli do tego basenu i wyglądali w chuj tym podjarani.
-MAMY DOSTĘP DO MORZA!!! - zaczęli sie wydzierać.
Nawet nie zauważyłam, kiedy Węgry przyszedł do ogrodu.
-A mi żeście kurwa nie dali dostępu do morza?! - oburzył się.
-To sobie idź do wanny, to będzie twoje morze. - odpowiedział mu Czechy.
-Ale my nie mamy wanny! - odpowiedział na to Węgry.
No fakt, wanny akurat nie mamy. Dalej tak sobie stałam i słuchałam jak się kłócą. Wolałam im nie przeszkadzać. Było to nawet ciekawe.
-To już twój problem. - stwierdził Czechy.
-Chuje z was, i tyle! - krzyknął do nich Węgry i wrócił do domu.
Wkurzonego Węgra zobaczyła Litwa, która akurat wróciła z zakupów.
-Co tu się dzieję i czemu w ogrodzie jest basen?! - spytała zdezorientowana.
-Sama bym chciała wiedzieć.. -odpowiedziałam.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top