40

Marinette

Obudził mnie donośny dźwięk budzika który oznajmiał, że właśnie zacznę umierać. Chociaż wait mam udawaną randewu z Adrienem. How sweet. Wybrałam jakieś ciuchy z szafy. To znaczy zwykły czarny tshirt i jakieś długie spodnie. Zrobiłam delikatny makijaż i rozpuściłam włosy. Jakbym była facetem to bym się w sobie zakochała LOOOL. W każdym razie wzięłam torebkę która leżała gdzieś niedaleko łóżka wrzuciłam do niej portfel i telefon i wyszłam z mieszkania. Adrien czekał już na mnie w umówionym wcześniej miejscu. Uśmiechnęłam się do niego i podeszłam witając z chłopakiem przytulaniem.

- to co idziemy? - Blondyn przeczesał włosy a ja kiwnęłam głowa na tak i ruszyliśmy w stronę kawiarni. Nie wiem czemu ale zaczęłam się stresować co jak co ludzie patrzyli na nas mówili coś między sobą a ja byłam jak JSKKD JAKBYŚCIE TYLKO WIEDZIELI DEBILE ZE TO SCAM. No cóż.

Weszliśmy do kawiarni i odrazu poczułam przyjemny zapach kawy i ciastek. Prawie jak w domu loluwa. Zajęliśmy jakiś wolny stolik dla dwojga i po chwili przyszła jakaś kobieta podając nam menu. Chwile przeglądaliśmy kary w milczeniu aż w końcu Adrien zamknął swoje menu i uśmiechnął się do mnie okej musiałam to przyznać był przystojny.

- Co bierzesz Mari? - CZY JA WŁAŚNIE POCZUŁAM MOTYLKI W BRZUCHU WTF STOP. Właśnie co biorę. LEPIEJ BY BYŁO ZAPYTAĆ CZEGO TO JA NIE BIORĘ. Dobra skup się.

- Mrożona kawę z karmelem a ty?

- Oh ja też hah.. może.. może weźmiemy jedna na dwie słomki? - O ZESZ KURWA! CZYLI TO JEST TEN MOMENT W KTÓRYM ZAKOCHANE PARY SĄ CUTE I WGL WSTAWIAJĄ NA RELACJE ALBO WYSYŁAJĄ CI NA SNAPIE TONĘ ZAKOCHANYCH FOT OMG... ale beka aż nie umiem się skupić żeby myśleć poważnie.

- Mari? Jeżeli nie chcesz to..

- NIE SPOKO! - Ludzie spojrzeli na mnie nieco dziwnie a ja poczułam się jak idiotka w sumie też mi nowość po prostu nią jestem jezu jaki przypał ogar dupe marynata.

- Znaczy się hah okej.. - NIE NO NIE MOGĘ ZARAZ SIE ZACZNĘ RYĆ JAK ŚWINIA I TYLE BĘDZIE Z TEJ RANDKI. Ja się nie dziwie ze nie mam chłopaka Pls TERAZ MAM ALE UDAWANEGO o ironio.

Gdy kelnerka podeszła do naszego stolika Adrien złożył zamówienie a ja uśmiechnęłam się delikatnie do niej. Zabrała nam karty z menu i poszła na zaplecze. Zapadła niezręczna cisza. Nie wiedziałam co mam powiedzieć no bo co niby mogłam powiedzieć w tej sytuacji. Siedzieliśmy udając pare w kawiarni i czekając na naszą romantico kawę.

- yh um i jak ci się podoba nasza kolekcja? - Zaczęłam żeby jakoś złamać niezręczna ciszę co jak co ale no kuzwa comon.

- Podoba a tobie?

- Tak mi tez... - CZEMU WSZYSTKO BRZMI DLA MNIE TAK DWUZNACZNIE MUSZĘ SIE OGARNĄĆ bo inaczej będzie źle...

Na szczęście już niedługo później babka przyniosła nam dużą mrożoną kawę z dwoma słomkami życząc nam smacznego. Zbliżyłam się trochę do stolika i wzięłam jedna słomkę do ust. Blondyn zrobił to samo. JEZU ALE CRINGE. Bardziej cringowo w moim życiu się jeszcze nie czułam. No może.. w sumie całe moje życie to jeden wielki cringe wiec...

- Mari?

- Hm?

- Mogę zrobić Ci zdjęcie? - Zamurowało mnie. JAKIE KURWA ZDJĘCIE. NO JAJA JAKIES ZE MNIE CHYBA. Się ZESRAM. Adrien robiący mi zdjęcia jak pije kawę. Nie mogę.

- Oh um jasne.. - NO I POWIEDZIAŁAM JAKDKX JAKA BEKA CO JA ODWALAM? Pomocy? Nikt mi nie pomoże no tak jakby.. lol niedługo później dostałam powiadomienie @ Adrienagresteofc oznaczył(a) Cię na zdjęciu OH GOD TO SIĘ DZIEJE NAPRAWDĘ. Cały Paryż właśnie jest wrabiany. Właśnie czułam się jak Marcin Dubiel kiedy nagrywał swoje pranki.

He.. he.. no heeeeeej.. NIE BIJCIE MNIE WIEM WIEM OKEJ? I nawet nie będę się próbować tłumaczyć ale no.. I guess wracam loluwa <3

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top