45
* DOBRA CHUJ SKOŃCZĘ TO LOL*
Marinette
Dzień w szkole minął mi w zasadzie strasznie szybko. Ostatnia lekcja matma właśnie się skończyła a ja poszłam do szatni czekając jeszcze na Adriena bo mieliśmy się razem wybrać na sesje do jego domu. Źle to brzmi aczkolwiek lajf is lajf. Wyjęłam telefon i czekając na chłopaka przeglądałam jakieś social media. Kiedy ten bałwan przyjdzie matko.
- No hejka Mari.
- O jesteś wreszcie ile można na ciebie czekać.
- Księżniczka się focha
- Spadaj
Mimowolnie się uśmiechnęłam lubiłam z nim gadać. W zasadzie naprawdę go polubiłam. Nie był taki cringowy jak wydawało mi się na początku naszej znajomości. Szliśmy przez park w ciszy. Nagle blondyn złapał mnie za rękę idąc jakby nigdy nic. No tak jesteśmy razem zapomniałam. Za drzewem dostrzegłam ukryte paparazzi. Ci to mają życie. Stalkerzy skubani. A co jakby ktoś się mył akurat a ci ze swoją super kamerą jakość 8 MPX 4K ultra HD nagrają takiego i co wtedy. Masakra jakaś. Życie takiego celebryty to chuj. Nawet nie zauważyłam kiedy znaleźliśmy się pod wielka posiadłością Agrestów.
- Damy przodem - Blondyn ukłonił się teatralnie pokazując mi ręka gest abym weszła do środka. Co za gość. Gdy byliśmy już w środku fotograf odrazu nas dopadł i zabrał na zaplecze. Makijażystki postawiły dziś na czerwony makijaż. Odważnie... raczej bym się sama w życiu tak nie pomalowała. Prędzej wyglądałabym jak clown.
- Gotowi! To zaczynamy! - Gabriel w swoich rurasach frykasach dał fotografowi tajemniczy znak i zaczęliśmy sesję. Razem z blondynem ubrani byliśmy w walentynkową kolekcje Agresta. Stąd oczywiście motyw przewodni czerwony. Po długich godzinach spędzonych na planie wszyscy byli już padnięci.
- TYLE PIĘKNYCH FOTEK NO ROMANTICO! - Fotograf chyba do.. się zachwycał. Nie wnikam każdego jara co innego jak to się mówi..
- Tak tak a teraz Adrien odprowadź Panienkę Marinette do domu czy cokolwiek! - rurkoman machnął ręka i w sumie po sesji miał wywalone w to co się z nami stanie ważne ze foty wyszły dobre.
- A może chcesz zostać na noc? - Adrien nagle wypalił. Spojrzałam na niego kamiennym wzrokiem. Było już późno a ja nie kontaktowałam. ALE CHWILA BO TO BRZMI SUS.
- Co - No to mega żeś powiedziała.. wykazałaś się Marynata.
- Znaczy no wiesz ha ha mam pokój gościny i no pomyślałem, że jest już późno a..
- W porządku zostanę.. - Uśmiechnęłam się zmęczona. W zasadzie wyjebane. Jak ma pokój gościnny który zapewne jest lepszy od mojego własnego to co mi szkodzi loluwa. Jest już tak późno że nie chce mi się zapieprzać do domu a w sumie mogą tez mieć rano dobre żarcie a z tego co wiem u mnie lodówka to świeci pustkami.
- Dobra to chodź za mną - Chłopak zaprowadził mnie przed jakieś wielkie drzwi za którymi miałbyć mój pokój.
- Poczekaj chwile dam Ci jakieś ubrania na zmianę. - Po chwili zniknął za drzwiami tuż obok.
Nie no mega. Mojej matki chyba i tak nie było w domu ale napisałam jej na wszelki wypadek, że nocuje u Adriena żeby się nie pruła potem.
- Okej trzymaj i ten no dobranoc.. - Adrien wyskoczył nagle jak jakiś duch z dupy przede mną podając mi jakieś ubrania złożone w kostkę.
- Dzięki wielkie dobranoc. - Uśmiechnęłam się do niego i weszłam do pokoju. Nosz kurwa kto by sie spodziewał. Olbrzymi pokój z telewizorkiem i łazienka nie mogę.. może ja się powinnam przeprowadzić do ich pokoju GOŚCINNEGO jako jego dziewczyna.. udawana co prawda ale no kurde taki luksus.. nie często trafiają się takie rarytaski nie mówiąc o czarnym kocie oczywiście... znaczy co?
OKEJ DOBRA CYK PYK LETS GOOO Jest i kolejny rozdział nie mogę widzowie
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top