"Tylko uchylaj drzwi..."

A więc zaczynamy.

Jako pierwszy lęk,  pierwszy nasz strach spróbuję przedstawić lęk przed samotnością. Prawdopodobnie duża część osób pomyśli  teraz " Ale ja wcale się nie boję, przecież to dziecinne I wogóle głupie, sam sobie wystarczam I nie potrzebuje nikogo". Otóż okazuje się że to w ten sposób nie działa. 

Tak naprawdę psychologowie wyróżniają dwa lęki wrodzone- reszta jest wyuczona (czy też nabyta). Mianowicie lęk przed spadaniem I lęk przed ciemnością. Lęki te są z czasem zwalczane w nas samych I częściowo pozbywane. Ale oczywiście w głębi nas pozostają one na zawsze. Dlatego skok że spadochronem wywołuje taką adrenalinę- jest to bowiem czysty lęk z własnej woli. Więc dlaczego lęk przed samotnością odczuwają wszyscy, niezależnie od wieku, kraju, kultury, przekonania czy też pozycji społecznej?

Co ciekawe jest to coraz bardziej powszechne zjawisko, pomimo faktu że  ludzi na ziemi jest coraz więcej i coraz bardziej jest propagowany i popularny jest trend indywidualności, wyjątkowości i wyróżniania się z grupy. Tak naprawdę zależy od wieku i etapu rozwojowego danej jednostki, jednak możemy postawić tezę, że boimy się być sami ze sobą, ze swoimi myślami. W pewnym sensie przebywanie w jedynie swoim towarzystwie pozwala całkowicie zatracić się w myślach, rozważaniach i teoriach. Samotność wyzwala nas od jakichkolwiek ograniczeń umysłowych, uwalnia nasz umysł od schematycznego, narzuconego przez społeczeństwo schematu myślenia. Nie musi mieć to oczywiście negatywnego wpływu, wszak najwięksi twórcy wspominali o samotności jako o kluczu do kreatywności. Jednak taka swoboda, która nie zostanie w jakikolwiek sposób zaprzęgnięta do pracy umysłowej, szybko wymyka się spod kontroli. może to być również powiązane z brakiem samoakceptacji. Jak można polubić bycie samemu ze sobą gdy nie lubi się samego siebie? Najgorsza jednak jest pierwsza próba bycia samemu. Można by porównać to do ostrego jedzenia. Za pierwszym razem bardzo piecze i jest prawie nie do zniesienia, jednak z każdym następnym kawałkiem przyzwyczajamy się do ostrości i odczuwamy inne smaki. Tak samo jest z samotnością. Z tym że ludzie rezygnują z następnych prób już po pierwszym gryzie.

To przykre zjawisko możemy zaobserwować  np. w autobusach, kolejkach czy tez innych publicznych przestrzeniach. Ludzie zaczynają się nerwowo rozglądać, sięgają po telefon, słuchawki, filmy na netflixie... Słowem robią cokolwiek by tylko nie być samym. Pojawia się pytanie dlaczego prawie nikt nie chce zacząć rozmowy z kimś innym, również czekającym w kolejce w maku? Tutaj w grę mogą wchodzić lęki społeczne, oraz niestety wpływ współczesnych wzorców, które widzimy w mediach. Ale o tym kiedy indziej. Tymczasem wróćmy do samotności.

Zacznijmy jednak od początku. I to dosłownie. Od takiego małego dziecka.

Kiedy przychodzimy na świat tak naprawdę nie wiemy że jesteśmy osobnym organizmem.  Dziecko jest przekonane, że tworzy jeden wspólny organizm z mamą. Dopiero około 6-7 miesiąca pojawia się tzw. Lęk separacyjny.  To znaczy że taki maluch uświadamia sobie, że mamy może nie być, bo nie są jednością.  To jest ten czas kiedy małe dzieci płaczą za każdym razem kiedy nie widzą mamy i tak bardzo za nią tęsknią. Wtedy po raz pierwszy odczuwamy lęk przed byciem samym. Chociaż dzieci odbierają to raczej jako lęk przed zostaniem samym, bo przecież kto nam da jeść i  poda smoczek, który znowu (dla nauki!) Wrzuciłem z łóżeczka? Również płacz dziecka nie jest przypadkowy. Oczywiście różni się to u dzieci, jednak możemy zauważyć, że kiedy mama wychodzi bobas zaczyna, po chwili zirytowanego ni to płaczu ni to gadania,  histerycznie wręcz płakać,  jak gdyby był torturowany w najbardziej wymyślny sposób. Poniekąd może ono tak to odczuwać. Tęsknota tak silna, ze aż odczuwalny jest ból fizyczny.

Już  jako dziecko od 3 do 8 lat boimy się np. Spania przy zamkniętych drzwiach, ponieważ wtedy bardzo odczuwamy pustkę I brak kogoś kto z nami będzie, nie chcemy zostać sami. Tłumaczy to również dlaczego dzieci mają Przytulanki, miśki I poduszki- dają one poczucie obecności kogoś kto nas chroni przed potworem spod łóżka.
Tak samo można wytłumaczyć zachowanie dzieci  na zakupach czy w centrach handlowych. Pięciolatek wejdzie z mamą do przymierzalni zamiast poczekać chociaż przed wejściem.

Ale wróćmy na chwilę do tematu potworów spod łóżka.  Nie zastanawiało was skąd one się biorą? Dlaczego nasz umysł samoczynnie mas straszy wizjami różnych okropieństw które na nas czyhają? Otóż to zależy.  Pomiędzy drugim A szóstym rokiem życia dzieci przechodzą tzw. Okres przedoperacyjny. Charakterystyczne dla tego okresu jest myślenie magiczne. Świąt magiczny I świat realny, przeplatają się ze sobą. Na przykład tłumaczenie, że  przed chwilą wielki różowy jednorożec przebiegł przez salon, dlatego wazon się stukł należy przyjąć jako całkiem logiczne wyjaśnienie. Dzieci w tym wieku nie mają potrzeby odróżniania I oddzielania tych dwóch światów od siebie.  Dlatego też różne potwory,  stwory I mary czyhające w szafie lub za tą złowieszczą zasłoną są dla dziecka jak najbardziej realne. W takiej sytuacji tłumaczenie, że tam nic nie ma nic nie da. Lepiej jest przyjąć narrację dziecka i opowiedzieć o np. dobrych wróżkach, które mają za zadanie bronić przez potworami. Takie tłumaczenie jest o wiele bardziej skuteczne, chociaż może się ono wydawać zupełnie bezsensowne i irracjonalne. Ale pamiętajmy, że umysł dziecka działa zupełnie inaczej niż umysł osoby dorosłej, a więc i pojmowanie niektórych rzeczy odbywa się zupełnie inaczej. Ale wróćmy do naszego pierwszego zagadnienia czy też podstawowej problematyki o której spróbujmy powiedzieć sobie ciut więcej.

Kolejnym etapem jest czas nastoletni. Wtedy oczywiście buntujemy się (Po co mi rodzice przecież wszystko umiem sam/a. Mam już 13 lat i jestem prawie dorosły/a!). Wydaje nam się że nikogo nie potrzebujemy I nic nam nie straszne. Jak pewno się domyślacie to wielka ściema.  Tak naprawdę w wieku 11-17 samotność i brak bliskości odczuwamy najmocniej. Nie za korzystnie, biorąc pod uwagę fakt, że hormony wyczyniają z naszej twarzy pole bitwy, a nasze proporcje ciała zostają brutalnie zmienione- i na początku nie musi to być na korzyść! Dodatkowo, samoocena w tym wieku gwałtownie spada (jak gdyby nie wystarczyły te wszystkie niuanse fizyczne). A żeby tego wszystkiego nie ułatwiać jesteśmy o wiele bardziej podatni na wpływy różnych osób I środowisk z którymi mamy do czynienia. Nie mówiąc już o wadze pozycji w grupie i potrzebie przynależności do jakiejkolwiek. Brzmi upiornie znajomo? Poczekajcie, dopiero zaczynamy. 

Później kiedy mamy już około 18-20 lat zaczyna się jeden z najtrudniejszych etapów w życiu. Tak naprawdę z dnia na dzień robimy się dorośli i ludzie oraz społeczeństwo wymagają od nas zupełnie innych i o wiele trudniejszych rzeczy niż wcześniej. tak naprawdę świat dorosłości ledwo się otworzył a już trzeba się przystosować i nie mamy taryfy ulgowej... dosłownie. Musimy zacząć płacić sami za siebie, koniec liceum czy też technikum, często wyprowadzka od rodziców, studia, praca... Tak wiele czynników stresogennych w tak małych odcinkach czasowych, bez możliwości uniknięcia. Dodatkowo nowi ludzie, czy to w pracy, czy na studiach, może współlokatorzy. Osoby których jeszcze nie znamy wiec nie mamy w nich oparcia. Wydaje mi się, że minio tylu nowych osób, człowiek nigdy nie czuje się równie samotny jak w tym momencie. Oczywiście różne osoby różnie to przeżywają i prawdopodobnie jest to kwestia bardzo indywidualna aczkolwiek pewne schematy się powtarzają.

W późniejszych latach zaczynamy uczyć sobie radzić z nowymi rodzajami problemów jakie mogą nam się przytrafić, zakładamy rodzinę, jesteśmy coraz lepiej przystosowani do życia na własnym utrzymaniu. Na tym etapie samotność jednak nie znika. Jest to często zależne od naszego związku i dostosowania społecznego jednak co jakiś czas samotność przebija się do umysłu i odczuwamy potrzebę stłumienia tego stanu emocjonalnego. Jest to na przykład jeden z wielu powodów zdrad w małżeństwach. Jednak zaspokojenie samotności powinno się jednak odbywać regularnie i pod kontrolą. Dlatego właśnie tak złe jest tłumienie samotności. Czy też jakichkolwiek emocji. Poza tym tak naprawdę samotność wcale nie jest zła. Czasami pozwala nam ona spojrzeć na obecne problemy czy też sytuację od zupełnie innej strony, a co za tym idzie, może nam ona pomóc w rozwiązaniu problemu.

Jednak samotność przybiera chyba najsmutniejszą formę w wieku, że tak powiem, emerytalnym. Starsi ludzie najczęściej nie boją się być samemu ze sobą jednak desperacko pragną kontaktu społecznego, którego jednak często nie otrzymują. Każda osoba potrzebuje kontaktu z innymi ludźmi. Często powtarzane jest twierdzenie o samowystarczalności i braku potrzeby kontaktu z innymi jednostkami, ale jest to tak samo prawdziwe jak teoria o płaskiej ziemi. Osoby w podeszłym wieku często są same ponieważ małżonek już nie żyje, a młodsze pokolenia często nie chcą się zajmować starszymi członkami rodziny. Na pewno chociaż raz musiałeś/łaś zauważyć dziadka po 60-tce zagadującego kasjerkę czy inną osobę w kolejce. Najgorsze jest w tym, że często takie osoby są ignorowane lub otoczenie patrzy na nią z niesmakiem. Dlaczego nie chcemy rozmawiać z nieznajomym, chociaż o pogodzie, skoro doskonale wiemy że jest ona samotna tak samo jak my, a często takie osoby nie maja lub nie umieją używać ze smartfonów, więc nie mają jak zapchać tego poczucia pustki i nicości w głębi samych siebie. Takie osoby nie mają również zbyt wielu innych metod radzenia sobie z brakiem towarzystwa, raczej nie pójdą do klubu ani na jointa z kumplami, ani na dziką domówkę do fajnej sąsiadki z bloku obok prawda?

Tymczasem w kwiecie wieku zapełnianie pustki wygląda zgoła inaczej i najczęściej na samej rozmowie przy herbacie się nie kończy. W sytuacjach kiedy czujemy się samotni a bardzo tego nie chcemy, gdy następuje próba poradzenia sobie z bardzo stresującą, nową i trudną sytuacją ludzie zaczynają popadać w nałogi. Może być to chęć do zapełnienia pustki, którą odczuwamy tym dotkliwiej gdy jesteśmy sami. W pewnych sytuacjach jest to chęć uniknięcia samotności, poprzez zaakceptowanie przez inne grupy społeczne, mające zły wpływ na daną jednostkę (czyli "idziesz na szluga?"). 

Problemem mogą być również trudności z komunikacją z ludźmi, odczytywania ich niewerbalnych sygnałów lub po prostu niedopasowanie do grupy. To ostatnie jest chyba najbardziej zauważalne w wieku nastoletnim. Wszystkie te wyrzutki klasowe, szkolne, osoby które nie pasują do grupy bo są inne. Co w takim wypadku zrobić? Tak naprawdę są tylko dwa rozwiązania. Zmienić zachowanie, zainteresowania i dopasować się d grupy albo przeczekać ten okres bycia kozackim bo się pali czy też obgaduje innych i trwać przy swoich ideałach. Pierwsza opcja jest szybsza, łatwiejsza i wygodniejsza. Zaspokaja naszą potrzebę przynależności do grupy i dopasowania. Jednak rozwiązanie numer dwa jest bardziej idealistyczne i tak naprawdę dużo ważniejsze. Nie zatracenie samego siebie i akceptacja swojej inności, ba uważanie jej za cos wyjątkowego, jest bardzo trudne, czaso i pracochłonne, jednak efekty pozostaną do końca życia.

Niestety ludzie borykają się również z problemami leżącymi za głęboko by móc je rozwiązać samodzielnie. Depresja, stany przygnębienia, choroby i zaburzenia psychiczne, problemy rodzinne, toksyczna relacja czy też złe wzorce w dzieciństwie... Do tego potrzebni są specjaliści, psychologowie, psychiatrzy a czasami nawet leki. Nie jest to jednak powód do wstydu lub, co gorsze i świadczy jedynie o bardzo złym i prostackim podejściu do innych i ich problemów, wyśmiewania. Jeśli widzisz kogoś kto ma pociętą rękę nie śmiej się z niego ani nie wytykaj palcami. Nie znasz jego/ jej problemów i przez co musiał/a przejść.

Podsumowując. Samotność jest czymś powszechnym i musimy stawić jej czoła. Podstawą jest zaakceptowanie samego siebie, jednak akceptacja innych też jest na miejscu. Bądźmy otwarci na innych. I co najważniejsze, spróbujmy nie przejmować się zdaniem innych i postępować dobrze według naszego serca.  

Do zobaczenia moi drodzy i dziękuje za przeczytanie tego rozdziału. Myślę, że nie jest on aż taki zły do czytania, ale wszystkie wasze obiekcje proszę piszcie w komentarzach. I mam nadzieję, do zobaczenia w następnym <3 ^-^

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top