\.9./ 16 +
Otworzyłem drzwi pokoju poczym wszedłem do środka. Zamknąłem ponownie drzwi, podszedłem w stronę komody, którą również uchyliłem. Wyjąłem z niej odłamek starego lustra, ściskając go mocno w dłoni. Udałem się w stronę łazienki, zamykając drzwi za sobą. Stoczyłem się po drewnie, lądując na zimnej posadzce. Poczułem jak w głębi mojego serca, płaczę. Ból był tak wielki, że nie minęła minuta, a ja już płakałem. Po mojej bladej twarzyczce zleciały pojedyncze łzy, świadczący o tym jak bezsilnym i słabym człowiekiem jestem.
Nie umiem nawet się pogodzić z myślą, że Thomas nazwał mnie męską dziwką. Właściwie to nie mogę się pogodzić z każdym słowem, które powiedział w moją stronę. I nie chodzi o to, że nie dopuszczam do siebie myśli, że ja również się zmieniłem. Bardziej chodziło o to że, miałem wrażenie, że to wszystko prawda, a wszystko bo to właśnie on powiedział. I nikt nie musiał mi tego mówić kilka razy bym, uwierzył. Mi wystarczyło, że on to raz powiedział. Raz bym uwierzył mu całym sobą, ale zawsze tak było. Może dlatego iż łączyło nas ogromne zaufanie, i może właśnie dlatego wciąż mam wrażenie, że wszystko co mówi jest prawdą. Cholerną prawdą przez którą w tym momencie płaczę.
To przez Ciebie, Tommy.
To przez Ciebie teraz płaczę.
To przez Ciebie zrobię, to co właśnie robie.
Głęboko westchnąłem, czując jak szkło wbija się w moją skórę jeszcze bardziej. Zamknąłem oczy, próbując zapomnieć o bólu i cierpieniu. Wstałem i chcąc zapomnieć jeszcze bardziej i spojrzałem na lustro. Blada skóra, poczerwieniałe oczy i policzki. Worki pod oczami i wciąż widoczne kości. Wyglądałem koszmarnie i właściwe tak się czułem. Jedyne czego teraz pragnąłem, to szczęścia, które niestety mogłem osiągnąć tylko z jedną osobą. I tylko z nim. Pomimo każdego bólu i cierpienia, to mógł być tylko on i nikt inny. Puściłem kolejne łzy, patrząc na moje ręce na której ciągle pojawiały się linie i to jedno cholerne imię. „Tommy"
„Ponownie odwróciłem się w stronę lustra, dostrzegłem dobrze znaną mi sylwetkę. Brunet, o ciemnych oczach przypatrywał mi się intensywnie. Prawdę mówiąc powinien być zaskoczony jego widokiem, ale nie byłem. Jedyne co zrobiłem, to wyszeptałem parę słów.
- Nie spałem, z nim – zaprzeczyłem, odwracając się w jego kierunku. – Zresztą chyba bym nie chciał. – dodałem, czując jak chłopak zbliża się ku mnie.
- Wiem – powiedział poważnie, biorąc ode mnie kawałek szkła. – Wiem, że taki nie jesteś, Newtie. – moje wargi lekko drgnęły na przezwisko.
Chwilę później zobaczyłem, jak Thomas przecina sobie skórę kawałkiem lusterka. Zdziwiło mnie to, aczkolwiek nie dałem po sobie tego poznać. Patrzyłem jak pojawia się pierwsza kreską, a zaraz później następna. Jak czerwona ciecz wymykała się spod przecięć i strumykami przemieszczała po jego ciele, aż pod koniec lądując na ziemi. Czerwona ciecz intrygowała mnie do tego stopnia, że już po paru chwilach czułem się jak pod wpływem jakieś hipnozy. Jego ręką ani przez chwilę się nie zawahała, robiąc przemyślane i staranne ruchy ostrzem. Ekscytował mnie ten widok do takiego stopnia, że nie mogłem przestać patrzeć. Czułem, że powinien go zatrzymać, powiedzieć cokolwiek, ale nie potrafiłem. I nim się zorientowałem miał kolejne dwie linie, aczkolwiek nie wydawały się głębokie. Przynajmniej nie na tyle, by cokolwiek mogło się stać. Czułem jego przenikający wzrok, na swoim ciele, na nadgarstkach i mojej twarzyczce. Mój jednak wciąż był wpatrzony w czerwone kropelki i linie. Dopiero po chwili dotarło do mnie, że wszystko składa się w moje imię. „Newt". Właśnie w tym momencie obudziłem się z hipnotycznego pejzażu i spojrzałem na jego twarz i byłem pewien, że ani razu nie zerknął na to co robi. Jakby robił to na wyczucie. Przez chwilę się nie mogliśmy oderwać od siebie wzroku. Przez cały ten czas, nie potrafiłem dostrzec, o czym chłopak myśli, ani jakie emocje mu towarzyszą. W tym momencie był dla mnie prawdziwą zagadką, którą pragnąłem rozwiązać do końca. Chciałem wiedzieć, co czuję i co myśli.
Pomimo tego wszystkiego co się zdarzyło, pomimo bólu i cierpienia każdego z nas, miałem wrażenie, że to nie koniec i że jeszcze możemy odnaleźć wspólną drogę. W tym momencie szczerze go zapragnąłem, w każdym znaczeniu tego słowa. I jakby Thomas wiedział o czym myślę, rzucił szkłem, podszedł do mnie i z całej siły mnie do siebie przygniótł. Namiętnie, choć z wyczuwalnym pożądaniem wbił się w moje usta, co odwzajemniłem od razu. Połączyliśmy nasze języki ze sobą, tak że teraz każdy z nas grał o dominację. Oplątałem dłońmi jego szyję, na co on wplątał swoje w moje blond kosmyki. Nasz pocałunek był coraz bardziej zachłanny, ale wciąż delikatny. Miałem wrażenie, że podczas jego trwania każdy z nas oddaje całe swoje emocję, przez co mógłbym go porównać do spotkania po latach.
Thomas przygniótł mnie do umywalki, a następnie mnie na niej posadził, nie przerywając pocałunku. Ja natomiast oplątałem moje nogi, wokół jego bioder. Zaczął ściągać moją koszulkę, na co podniosłem ręce by mu w tym pomoc. Gdy tylko moja górna garderobą zniknęła, zająłem się jego. W końcu i jego wylądowała gdzieś na podłodze. Nie minęły następne sekundy, a czułem jak brunet mnie gdzieś zanosi, oczywiście dokładnie wiedziałem gdzie. Po drodze przerwał te amorki w usta i zaczął robić mi malinki wokół moich ramionach, na co rozkosznie jęczałem. Gdy tylko wyczułem pod sobą materac i jego ciepły oddech na mojej skórze, pragnąłem go coraz bardziej. Tym razem, to ja zacząłem go obdarowywać malinkami wokół szyi, choć później na klatce piersiowej również. Wyglądał w nich tak seksownie, a jeszcze jak jęczał słodziutko. Wykonując moją czynność, on zaczął rozpinać moje spodnie, które po chwili wylądowały po drugiej stronie pokoju. Zostałem w samych bokserkach, choć już po chwili byłem cały nagi i cały dla niego. Lekko się nachyliłem, bym i ja mógł ściągnąć jego dolną partię. Oczywiście wszystko szło dobrze i bez żadnych protestów z jego strony, co sprawiało, że nie mogłem przestać się uśmiechać.
- Powiedz, to! – Ciemnooki nakazał, kusząc mnie swoją nagością. – Powiedz. – nachylił się nad moim uchem, przy okazji ocierając o przyrodzenie, na co westchnąłem.
- Powiedzieć, co? – zapytałem, drocząc się z chłopakiem, przez co spojrzał na mnie oczekująco.
- Dobrze, wiesz co – seksownie powiedział, zagryzając prowokująco wargę. – Powiedz, że tego chcesz. – Powiedz, że mnie pragniesz. – dodał, a ja jak pod jakimś zaklęciem, robiłem wszystko czego chciał.
- Chcę tego. – oznajmiłem pewnie jak nigdy w życiu. – Chcę Ciebie. – Chce Ciebie mieć tu i teraz, Tommy. – oznajmiłem szczerze, na co chłopak chwycił za moje przyrodzenie i zaczął nim poruszać.
- Jesteś taki słodki, gdy jesteś taki bezbronny i pod moją władzą. – oświadczył, słysząc moje jęki. – I jęczysz jak kotek. – dodał, na co lekko się zaśmiałem, czując ogromną rozkosz.
Parę chwil później poczułem jak Thomas klęka przed łóżkiem i biorąc do rąk, wkłada moją erekcję do buzi. Poczułem, w tym momencie cudowną rokosz, która potrafiła być jeszcze cudowniejsza od poprzednich doznań. Czułem się bosko, aż tak że nie potrafiłem z siebie nic wydusić. Czułem otulające mnie ciepło, a jednocześnie motylki w brzuchu. Rozkoszowałem się do momentu, aż chłopak przestał i stanął przede mną, oblizując okolice warg. Nie mogąc wytrzymać chęci jeszcze bliższego spotkania z nim, natychmiast wstałem i pocałowałem go z pasją.
- Kochaj mnie ten jeden raz. – oświadczył, spoglądając na niego zupełnie poważnie. - Kochaj, ale prawdziwie. – Albo odejdź i pozwól mi odejść, jak ja pozwalam Tobie. – dopowiedziałem, puszczając pojedynczą łzę, który chłopak pośpiesznie starł.
- W takim razie... - wyszeptał cicho, spuszczając wzrok na łóżko, a zaraz później na swoje ręce. – Jeśli mam zginąć, to tylko z Tobą. – Jeśli mam się kochać, to tylko i wyłącznie z Tobą. – wbił się w moje usta, poczym gestem nakazał bym położył się na łóżku, co oczywiście zrobiłem z uśmiechem, na mojej wciąż bladej twarzy.
Poczułem jak chłopak całuje moje całe plecki, a następnie przechodzi na moje pośladki. Drażnił się ze mną jeszcze chwilę, co jakiś czas ściskając mój pośladek. Gdy uznał, że oboje jesteśmy całkowicie oddani sobie, wszedł we mnie. Z początku poruszał się wolno, ale szybko tempo się zmieniło.
- Tommy? – wykrzyczałem jego imię, właściwie zdrobnienie którego tylko i wyłącznie ja używałem. – Jesteś cudowny, wiesz? – wysapałem, nabierając powietrza do buzi.
- Ty jesteś jeszcze cudowniejszy. – powiedział, ruszając swoim przyrodzeniem we mnie.
Gdy uznałem, że jestem już blisko, to sięgnąłem po penisa bruneta i pieściłem go, by sprawić mu tak wielką przyjemność jak on mi sprawiał. Chwilę później doszliśmy razem, oboje nabierając powietrza. Chłopak wyszedł ze mnie i pomimo braku naszych sił, mocno się do mnie przytulił.
- Przepraszam, że Cię skrzywdziłem, Newtie. – słyszałem jak łka, a krople jego łez spadały po moim poranionym ciele. – Ja po prostu pogubiłem się. – Nie chciałem wierzyć, że nas zdradziłeś, ale wtedy gdy Cię tam zobaczyłem moje serduszko pękło. Gdy później się pojawiłeś, czułem że, powinienem Cię nienawidzić i starałem się to robić, ale później nie potrafiłem. Pamiętam słowa, które mi wykrzyczałeś i wiesz co miałeś rację. Może i nas zdradziłeś, a może nie. Prawda jest taka, że nie mogłem Ci wybaczyć, że kazałeś mi Cię zabić, wiedząc jak bardzo Cię kocham. Nie mogłem Ci wybaczyć, ale wciąż chciałem Cię mieć przy sobie. Już na zawsze. – poczułem, jak i po moich policzkach zlatują szkarłatne łzy, choć pierwszy raz nie z powodu bólu, ale ulgi i szczęścia. – Kocham Cię Newti i za każdym razem, gdy mówiłem co innego, kłamałem.
- Ja też Cię kocham, Tommy – wyszeptałem szczerze, wpatrując się w jego ciemne tęczówki. - I choć próbowałem zapomnieć, to nie dałem rady dlatego wciąż to robiłem. – wyznałem, pokazując mu nadgarstki pełne blizn i jego imienia. – Tak naprawdę nigdy nie chciałem Cię zapomnieć.
- Teraz jesteśmy związani na wieki – powiedział, łącząc nasze palce w jedną całość. – Nie wiem, co będzie dalej. – Ale wiem, że bez Ciebie jestem nikim.
- Ja bez Ciebie byłem nikim. – położyłem głowę na jego ramieniu, ściskając nasze dłonie. – Z tobą mogę być całym światem. – dodałem, przytulając nas kocykiem.
Kochani 😍♥️
Ja nie mam pojęcia co się tu odwaliło aczkolwiek przepraszam za brak doświadczenia w tych sprawach😁😁no cóż od czegoś trzeba zacząć.
W ogóle jak wam minął dzień? ❤️
WASZ ANIOŁEK 👼
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top