Rozdział 23

Natalie

- Wino, drink?

- Wino.

- Wszystkie ciasta zostawiliśmy pani Meller? – zapytał i zajrzał mi przez ramię.

- Tak, a co? Też wino?

- Tak. Może zrobilibyśmy jakieś?

- Okay...

- Ale może najpierw kąpiel?

- O tak.

- Okay, to idę przygotować. Weź sobie coś ode mnie.

- Potem coś wezmę...

***

- Gotowe... - uśmiechnął się.

- Dziękuję.

Weszłam do łazienki, uwielbiałam ją. Była mała, ale przestrzenna. Wanna była za takim niskim murkiem, a w niej całej unosił się zapach lawendy. Związałam włosy i rozpięłam sukienkę. Zdjęłam bieliznę i weszłam do ciepłej wody, zanurzając się w niej po samą szyję. Było pełno piany i ten zapach...

Po jakiś dziesięciu, może piętnastu minutach zapukał do drzwi.

- Mogę na sekundkę?

- Nie!

- Uwaga wchodzę! – rzucił żartobliwie.

- Ani się waż!

- Za późno. – tak po prostu wszedł do łazienki. – Przyniosłem ci bieliznę mojej byłej... - szeroko otworzyłam oczy i uniosłam brew. – Żartowałem, byłem u ciebie w domu.

- Jak się tam dostałeś?

- Zapasowy klucz chowasz pod parapetem koło garażu.

- Przyniosłeś tylko moją bieliznę?

- Tak. Mogłem ci przynieść coś do przebrania. – nagle zaczął rozpinać swoją koszulę. – Założysz ją, okay?

- Jasne, a teraz spadaj.

Nie powiem, bo widok półnagiego Maxa był rewelacyjny. Chwilę jeszcze spędziłam w wannie, a potem wyszłam. Założyłam koronkową, czarną bieliznę i koszulę.

Kiedy weszłam do kuchni stał i coś robił przy blacie. Podeszłam cicho i stanęła obok niego.

- Co robisz?

- Nalewam nam wina... - patrzył na mnie od góry do dołu i uśmiechnął się zadziornie. – Wyglądasz w niej... znośnie. – walnęłam go pięścią w ramię. – Żartowałem.

- No ja myślę.

- Trzymaj. – podał mi kieliszek.

- Mmm... Pyszne.

- Wiem, bo wybierałem.

- To co... bierzemy się za pieczenie?

Wyjęliśmy wszystkie potrzebne składniki i zaczęliśmy piec. Włożyłam ciasto do piekarnika i wzięliśmy się za krem.

- Spróbuj. – powiedziałam, przysunęłam mu łyżkę, a gdy chciał zjeść krem, przesunęłam łyżkę i umazałam policzek, usta i brodę. Śmiałam się, gdy zobaczyłam jego minę.

- Tak się bawimy? – oznajmił i łapiąc mnie za talię przysunął do siebie i wycierał swoją twarz we mnie. – Wyszedł niezły. – oblizał wargi.

- No.

Przełożyliśmy ciasto kremem i wyjęliśmy jedzenie. Wzięłam sałatkę i kieliszki, a Max ciasto i butelkę wina. Usiedliśmy w salonie na kanapie. Max włączył film i opróżniliśmy całą butelkę.

- Co powiesz teraz na białe?

- Chcesz mnie opić?

- Różowe?

- Białe.

Włączyliśmy sobie muzykę i wygłupialiśmy się.

- Umiesz tak? – zapytałam.

-Wow, gdzie się tego nauczyłaś?

- Pół roku uczęszczałam do szkoły tańca.

Siedziałam Maxowi na kolanach i oglądaliśmy telewizję. 

***
Hej, jak Wam się podoba rozdział??? Chciałabym Was także zaprosić do przeczytania "Bez skrzydeł" nie mojego autorstwa, ale zajrzyjcie i przeczytajcie... Może Wam się spodobać... Podsyłam Wam link: https://aztruyen.top/tac-gia/KingaKlosek

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top