Rozdział 33
Natalie
Max zaprosił do siebie Louise i Scotta (byli parą), mnie i Iana.
-Ian nie przyjedzie, coś ważnego mu wypadło. - powiedziałam ponownie wchodząc do salonu. - Nie ważne... co oglądamy?
- Jakieś romansidło. - rzuciła Louise. Nie sądziłam, że jest aż tak życzliwą i miłą osóbką.
- Jestem za... Dobrze wam wyjdzie obejrzenie komedii romantycznej. To my z Lou zaraz wracamy, zrobimy coś do jedzenia, a wy w tym czasie wybierzecie coś dobrego.
- Rozłożymy kanapę. - podsumował Max.
- Idealnie.
- Jak tam wam się układa z Ianem? - zapytała Lou.
- Dobrze...
- Ale?
- Nic.
- Niedokończyłaś. Na pewno wszystko okay?
- Tak. Tam w górnej szafce powinien być popcorn, podasz mi go?
- Jasne. Ty i Max... jesteście... przyjaciółmi?
Zabrałyśmy jedzenie i poszłyśmy do salonu.
- Kto by w ogóle pomyślał, że wszystko się tak potoczy?
- Co się tak potoczy? - zapytał Max.
- Nasza przyjaźń.
- Jak się poznaliście? - Lou zadała kolejne pytanie.
- Uderzyła w mój samochód. - dodał przyjaciel kładąc się na kanapie.
- Było odwrotnie. - położyłam się obok Maxa. - Potem gdy dowiedziałam się, że będziemy sąsiadami myślałam, że oszaleję.
- Ja tam się ucieszyłem. - przyciągnął mnie do siebie i przytulił.
- Włączaj ten film. - powiedziałam, by przerwać ciszę, która nastąpiła.
***
Siedziałam na kanapie, kiedy Ianowi przyszła wiadomość. Nigdy nie mieliśmy przed sobą tajemnic, więc ją odczytałam:
„Jak się podobała noc? Może to powtórzymy? Dziś?"
Łzy napłynęły mi do oczu, czułam się taka rozdarta. Musiałam opanować nerwy. Już było między nami tak dobrze...
- Co się stało? - zapytał Ian, kiedy wszedł do salonu. Pokazałam mu telefon. - Kotek, ktoś z tego numeru musiał się pomylić. Daj spokój, wiesz, że już nigdy cię nie skrzywdzę, tak? - kiwnęłam lekko głową i wtuliłam się w tors chłopaka.Nie wiedziałam dlaczego, ale czułam, że coś przede mną ukrywał.
***
Dziś były urodziny Iana. Chciałam mu zrobić małą niespodziankę. Kupiłam ramkę i włożyłam do niej nasze wspólne zdjęcie. Zadzwoniłam do Maxa, chciałam, żeby podwiózł mnie do niego. Zaparkowaliśmy za rogiem.
- Iść z tobą? - zapytał.
- Nie, dam radę. Czekaj na mnie zaraz wrócę.
Wyjęłam klucze i otworzyłam drzwi, zamknęłam je na klucz za sobą, gdyby w razie czego wrócił. Poszłam do jego pokoju. Położyłam mu ją na biurku, zrzucając przy okazji śmieci, które się po nim poniewierały. Ubrudziłam ramkę i zeszłam na dół do kuchni, by zmyć brud, ale usłyszałam śmiech Iana. Uśmiechnęłam się szeroko i zeszłam z ostatniego schodka, krzycząc:
- Wszystkiego naj...
Nie był sam, obok niego stała Judy całowała go i zdążyła już zrzucić z niego kurtkę, biorąc się za spodnie. Spojrzeliśmy sobie w oczy.
- Co ty tu robisz?! - rzucił i odsunął od siebie Judy.
Do domu wpadł Max. Zerknął na mnie. Łza spłynęła mi po policzku. Nie mogłam oddychać, wszystko mnie przytłaczało.
- Natalie, to nie tak... - zaczął się tłumaczyć.
- Kochana... - mówiła Judy
- A jak? Jak mogliście... Okłamywałam się za każdym razem, gdy przychodził ci nie jednoznaczny SMS. Nic nie mówiłam, ale jak widać... powinnam. Wszystkiego najlepszego. - wyciągnęłam rękę, by podać mu prezent, a wtedy rzuciłam go na podłogę. - Szczęścia. - minęłam go i zdecydowanym krokiem opuściłam dom.
- Natalie! Zaczekaj! - krzyknął i złapał mnie za łokieć odwracając do siebie. - Daj spokój, zapomnijmy o tym. Przecież wiesz, że cię kocham, tak?
- Nie, Ian... - odwróciłam się i szłam dalej. Max szedł obok.
- Beze mnie jesteś nikim, suko!
- Co?! - rzucił nagle.
- Jest suką, a ty możesz nie wracać do drużyny, frajerze! Pożałujesz tego, szmato!
- Alie, przepraszam, ale... - Max dotknął mojego policzka i pobiegł w stronę Iana, jednym zdecydowanym krokiem uderzył go pięścią w twarz. - Teraz możemy jechać. - powiedział i złapał mnie za rękę.
***
- Alie, idziesz do szkoły? - powiedział Max stojąc w drzwiach mojego domu.
- Przeziębiłam się. Dzisiaj sobie odpuszczę.
- Okay, wpadnę potem. Zdrowiej, mała. - pocałował mnie w policzek i poszedł.
Byłam lekko przeziębiona, poza tym nie miałam ochoty iść do szkoły i pokazywać jak Ian i Judy mnie skrzywdzili. Wiedziałam, że teraz to ja byłam obiektem wymiewania i drwin. Wyobrażałam sobie krzywe spojrzenia osób z mojej szkoły.
***
Nie da się opisać uczuć po tak perfidnym zerwaniu a wy co zrobilibyście na miejscu Natalie???
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top