Rozdział 21

Max

Te dzieci były niesamowite. Alie zdążyła mnie tylko im przedstawić, a one od razu poprosiły mnie o zabawę i wypytywały o różne rzeczy.

- Jesteś nowym chłopakiem cioci Natalie? – zapytała dziewczynka, miała może trzy latka.

- Niestety, nie Katie, ale ty masz wielkie szanse. – odpowiedziała za mnie blondynka i wzięła małą na ręce. – Widzę, że polubiłaś Maxa. – połaskotała małą.

- Wujek jest bardzo fajny.

- Niestety muszę ci już zabrać wujka. – powiedziała i uśmiechnęła się. Katie zrobiła smutną minę. – Ale obiecuję, że jeszcze kiedyś zabiorę wujka i będziesz mogła się z nim bawić, okay?

- Dobrze. – pocałowała ją w policzek i przytuliła ją, wtedy zobaczyłem wielką szramę na plecach małej.

- Pożegnajcie się. – poinstruowała jedna z opiekunek.

- Możemy jeszcze zajrzeć do Ginny? – zapytała.

- Tak, tylko na chwilę. Jest tam Erin.

- Dzięki.

Przeszliśmy na inne piętro. Zapukaliśmy do pokoju numer 114 i weszliśmy.

- Natalie. – powiedziała opiekunka.

- Dzień dobry, to jest Max, mój przyjaciel...

- Cześć jestem Erin. Zostawiam was z tym urwisem zaraz wracam.

Alie podeszła do łóżeczka, w którym leżało małe dziecko. Delikatnie wzięła je na ręce i kołysała lekko.

- Cześć, Ginny. – szepnęła. Spojrzała na mnie. – A to jest wujek Max. – dziewczynka lekko się zaśmiała.

- Hej, mała. – powiedziałem.

***

- Alie? – zapytałem i spojrzałem na skupiona na drodze dziewczynę.

- Tak?

- Co się stało, Katie? Widziałem jej szramę. - spojrzała na mnie z wielkim smutkiem w oczach.

- Katie trafiła do domu dziecka jakiś rok temu. Najpierw była w szpitalu, ponieważ jej rodzice pili i zostawili ją w parku w wózku, do tego uderzyli ją czymś co bardzo mocno ją zraniło. Straciła trochę krwi, ale wyszła z tego. Cudem. Jest cudowna. Jej rodzice powinni smażyć się w piekle za to co jej zrobili.

- A Ginny?

- Matka zrzekła się praw do niej. To smutne ile te dzieciaki przeszły... Gdybym tylko miała możliwość do adopcji, zrobiłabym to. Obie są warte tego, by żyć w normalnej rodzinie, zresztą jak i inne dzieci.

***
Co sądzicie???

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top