Rozdział 1
J.
Dzisiejszy dzień był tak samo nudny, jak pozostałe dni. Ta sama rutyna. I najgorsza rzecz na świecie, czyli ten zawsze pełny budynek, zazwyczaj młodych ludzi, potocznie zwany jako szkoła. Niestety, tam się wybierałam. Była godzina 6:35. Obudziłam się pięć minut temu, ale jeszcze nie wstałam. Byłam padnięta, a tylko z mojej winy, bo oglądałam anime do 0:23.
- Dobra, pora wstawać... - powiedziałam do siebie i powolnym krokiem schodziłam z łóżka.
Po chwili i tak wylądowałam na podłodze, gdzie również było tak samo wygodnie jak na miejscu, gdzie byłam przed chwilą.
*po wstaniu z bardzo wygodnej podłogi*
Zabrałam się do przeszukiwania szafy. Wzięłam białą bluzkę na ramiączkach, bielizne i czarne rurki. Następnie poszłam do łazienki, gdzie umyłam się, ubrałam i wyczesałam włosy, sięgające mi do połowy szyi. Następnie poszłam na śniadanie przygotowane przez moją mamę, gdzie zastałam moich rodziców.
- Dzień dobry mamo! - powiedziałam zaspanym głosem.
- Dzień dobry kochanie. - odpowiedziała moja rodzicielka.
Usiadłam do stołu i zaczęłam jeść płatki z mlekiem. Jadłam je jakieś pięć minut, gdzie później poszłam do swojego pokoju w celu wzięcia mojego zielonego plecaka.
Spakowałam śniadanie i ruszyłam do szkoły znajdującej się kilometr od mojego miejsca zamieszkania. Minęłam piekarnie i park. Około 200 m przed miejscem docelowym spojrzałam na mój niewidzialny zegarek towarzyszący mi od narodzenia. Niejednokrotnie pytałam się rodziców po co jest mi potrzebny, wydawał się być zepsuty. Wtedy osoby dorosłe pomyślały, że mam jakieś paranoje, bo go tam nie ma. A co ja miałam im powiedzieć skoro jednak jest? Nic. Już po pewnym czasie zorientowałam się, że tylko ja mogę go zobaczyć, ba, nawet dotknąć, ponieważ przez innych po prostu przelatywał. Nie mogłam go zdjąć. Udało mi się zrozumieć przekaz zegarka w dniu moich dwunastych urodzin. Zaczął pokazywać godzinę, a na jego boku pojawił się przycisk do odblokowania, tak jakby, smartwacha. Dokładnie pamiętam tam tą chwilę, w której pierwszy raz zobaczyłam, że zegarek nie jest popsuty. Wyleciał z niego mały, niebiesko-fioletowy, włochaty stworek, ok. 15-centrymetrowy, latający, którego się bardzo przestraszyłam. Wiem, że zaczęłam krzyczeć jak nieopamiętana, na szczęście rodzice pojechali do cioci i nie słyszeli moich wrzasków. Potworek nazywał się Klonek i był rasą już prawie wymarłego gatunku Natralików, zamieszkujących planetę Mers, na której trwa aktualnie, bodajże, piędziesięcioośmioletnia (58-letnia) ósma wojna światowa. Wytłumaczył mi, że dzięki kryształowi bogini Iris, WGS namierzyło mnie i zapięło mi tą zegarek, który, dzisiaj, tylko ja mogę zobaczyć. Zanim się spostrzegłam byłam już przy szkole. 19 kwietnia czas zacząć!
~*~
- Ale po co mi on? - spytałam się.
- Ponieważ jesteś jedną z Chodzących Dusz. - odezwał się Klonek.
- Chodzącym...co?
- Chodzacą Duszą. Zegarek był potrzebny by zablokować twoje moce i...
- Ja mam moce?!
- ...szpiegowaniem Cię. Jakbyś była miła mi nie przeszkadzać mógłbym czuć się zaszczycony.
- O...Ok..
- Opowiem Ci wszystko, tylko mi nie przerywaj. - Poczekał chwilę, bym mogła to przeanalizować, a później znów zaczął mówić - Dawno temu, przed wiekami, bogini Iris związała się z człowiekiem...
- ...i właśnie ty jesteś potomkinią córy Leili. Leila potrafiła latać, oddychać w kosmosie, jak i w każdym trującym gazem, do tego jeszcze potrafiła kontrolować jeden umysł na raz. Posiadała moc powietrza. Teraz należą do Ciebie.
- Ja mam moce?!
Klonek tylko westchnął i pokręcił główką. Dopowiedział tylko:
- Jak wiesz, Iris miała siedmiorgo dzieci. Aktualnie z mocami jest ich sześciorgo, ale za rok powinna być już Was siódemka, ponieważ jedna osoba ma tylko jedenaście lat. Pamiętaj! Nikt nie może dowiedzieć się o twoich mocach. Ten zegarek blokuje twoje moce, ale zawsze będziesz mogła je odblokować, kiedy będziesz chciała. Jeśli czegoś nie wiesz, spytaj się mnie, a ja, jeśli tylko będę mógł, odpowiem Ci. Za niecałe dwa dni, gdy przyswoisz się z informacjami, zabiorę Cię do kwatery głównej WGS. Przykro mi, ale jestem zmęczony. Takie latania niezwykle mnie męczy przez co muszę zdrzemnąć się z parę godzin. Do zobaaaczenia później! - I przeniknął do zegarka.
A ja stałam w bezruchu, patrząc się na miejsce, gdzie parę sekund wcześniej latał Klonek.
~*~
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top