♠ Rozdział 13.
Nikolai w pośpiechu rozciął żyły na lewym nadgarstku. Krew spływała gęstymi kroplami do flakonika z żółtym płynem, która powinna ocalić Scarlett. Choć powodzenie na to było naprawdę niewielkie, musieli spróbować. Skóra na jej ciele zaczynała odpadać, a w całym pomieszczeniu śmierdziało rozkładającym się ciałem, co oznaczało, iż nie pozostało im zbyt wiele czasu.
– Przysięgam, że zabiję Ivy, jeśli ona umrze! – krzyknął Nikolai, odwracając wzrok od umierającej wampirzycy. W swoim życiu widział naprawdę wiele, jednak to, co stało się Scarlie, go załamało. Zależało mu na niej. Powinien był ją chronić, a przez to, że w dalszym ciągu nie połączyli się krwią, nie miał żadnej szansy, by wyczuć zagrożenie.
Fryderick wziął od kamerdynera flakonik i zaczął wypowiadać zaklęcie. Z mikstury uniósł się złoty dym, z którego uformowała się lśniąca strzała wielkości dłoni. Na jej zakończeniu widniał wygrawerowany smok, a przód był tak duży i ostry, że oczy Nikolaia otworzyły się szerzej z przerażenia. Patrzył oszołomiony, jak czarodziej podbiegł do Scarlett, uprzednio chwytając unoszącą się w powietrzu broń.
– NIE! – krzyknął stanowczo Nikolai, gdy strzała zbliżyła się do serca wampirzycy. W mgnieniu oka znalazł się przy Frydericku, kurczowo ściskając jego nieco pomarszczoną dłoń. – Skąd masz pewność, że to jej nie zabije?!
Oczy czarodzieja patrzyły na niego ze skupieniem. Po chwili zatrzymały się na ciele Potomkini. Ze ślicznej twarzy Scarlett McLewis nie pozostało już nic. Skóra odpadała łącznie z mięsem, ukazując kości. Patrzył na ciało, które rozkładało się w przyspieszonym tempie i był pewien, że niedługo pozostanie z niego sam szkielet. Wtedy nastąpi koniec.
– Ona to wszystko czuje. Przechodzi przez tortury, o jakich ci się nie śniło, chłopcze – powiedział dobitnie czarodziej, wprawiając blondyna w jeszcze większe poczucie winy. – Jeśli tego nie powstrzymamy, będziesz przechodził przez to samo.
– Nie będę. – Widząc pytające spojrzenie czarodzieja, wyznał: – Nie umrę, ponieważ nie połączyliśmy się krwią.
Fryderick jedynie przytaknął ze zrozumieniem, czując ulgę. Traktowała Nikolaia jak syna, dlatego cieszył się, że nie spotka go taki sam los, jak Potomkinię.
– Nie mam pewności, że zaklęcie ją uratuje, ale jeśli tak się nie stanie, to przynajmniej uśmierzy jej ból. Byłem pewien, że Lupus Venemun zostało zniszczone już dawno temu. Nigdy nie spotkałem się z czymś takim, Nikolai. Wierzę jednak w potęgę magii. Jeśli nam się nie uda, Scarlett umrze. Musisz być na to przygotowany.
– Jestem, choć myślałem, że nieśmiertelność wygląda inaczej. – Puścił dłoń mężczyzny i padł na kolana obok wampirzycy.
Nagle ból minął i była wstanie podnieść się o własnych siłach. Zaskoczona rozejrzała się dookoła. Otaczała ją nicość. Wszędzie było czarno i ponuro. Żadnych drzew, kwiatów, zwierząt czy też innych stworzeń. Czyżby umarła? To by wyjaśniało, dlaczego nie odczuwała już tego okropnego bólu. Do samego końca była świadoma tego, co jej się działo. Czuła każdy odpadający skrawek jej ciała i nie potrafiła wytrzymać z cierpienia. Tak bardzo pragnęła umrzeć, by nie czuć już nic więcej, a teraz odczuwała całkowitą pustkę.
Miała ogromną nadzieję, że nikt nie obwini o jej śmierć Ivy. Wampirzyca była całkowicie niewinna i nie zasługiwała na oskarżenia kierowane w jej stronę. Próbowała jej pomóc. Chroniła ją przed czyhającym złem, gdy leżała z zamkniętymi oczami. Chociaż Scarlett nie potrafiła pokazać, że jeszcze żyła, słyszała ją. I słyszała głos jej brata. Chłopaka, który z jakiegoś powodu pragnął jej śmierci. Dlaczego rodzina Wood tak bardzo jej nienawidziła? Najpierw Ivy, potem jej brat... Czyżby o czymś nie wiedziała? Coś umknęło jej uwadze albo zostało zwyczajnie zatajone?
– Scarlett!
Odskoczyła do tyłu, obracając głowę w stronę nawołującego ją głosu. Wytężyła wzrok, by ujrzeć twarz osoby, która stanęła naprzeciwko niej. Po chwili na dłoniach nieznajomej pojawił się ogień, oświetlający jej postać. Dostrzegła znajome duże szare oczy, długie, jasnobrązowe włosy opadające na lewe ramię, gdzie prawy bok głowy został wygolony prawie do połowy. Dziewczyna miała okrągłą, bardzo przyjazną buzię oraz niską, nieco pulchną budowę ciała. Nie była gruba. Po prostu miała kilka dodatkowych kilogramów, dzięki czemu nie wyglądała jak chudzielec. W przeciwieństwie do innych Potomkiń z Sounce School. Miała również ciemną karnację, czym także bardzo się wyróżniała.
– Widziałam cię! – Wskazała na nią palcem. – Mieszkasz w ostatnim pokoju Sounce School. Zerkałaś na mnie, gdy się wprowadziłam do pokoju obok.
– I to ja podarowałam ci karteczkę z ostrzeżeniem. – Przytaknęła, podchodząc bliżej wampirzycy. Nie mogła mieć więcej niż siedemnaście lat. Wyglądała jeszcze jak dziecko. Serce Scarlett pękło na pół z myślą, że ta dziewczyna miała służyć jako przynęta podczas wojen.
– Co tutaj robisz? Myślałam, że umarłam.
– Jestem Thea. – Przedstawiła się, jakby to była teraz najważniejsza rzecz na świecie. Widząc zdezorientowany wzrok starszej wampirzycy, dodała przejęta: – Nigdy nikomu nie możesz powiedzieć o tym, że mnie tutaj widziałaś. Potrafię wchodzić do umysłu innych i jestem bardzo silną czarownicą, ale nikt o tym nie wie. I tak musi zostać.
– Nie jestem paplą, ale wybacz, bo w obecnej chwili nie za bardzo interesuje mnie to, kim jesteś. – Scarlett skrzyżowała dłonie na piersi, mierząc dziewczynę nieufnym spojrzeniem. – Moje ciało rozpadało się na kawałki, a ja czułam cały ten ból tak mocno, że miałam ochotę umrzeć. Teraz znajduję się w miejscu, w którym nie ma zupełnie niczego prócz... ciebie. O co w tym wszystkim chodzi?
Nagle Thea skinieniem dłoni sprawiła, że ogień pojawił się nad jej głową i energicznie podeszła do Scarlie, boleśnie chwytając ją za ramiona. Choć była od niej młodsza, sięgała jej aż do brwi.
– Jeśli magiczna strzała Frydericka przebije twoje serce, umrzesz, a twoja dusza znajdzie się w Piekle, z którego nie ma ucieczki – powiedziała, patrząc stanowczo w oczy McLewis. – Nikolai myśli, że on chce cię uratować, ale to nieprawda! Służy Mrocznemu Rycerzowi. Obiecał mu, że odeśle cię do niego, jeśli nadarzy się moment, w którym nikt go nie będzie podejrzewać o zdradę.
– Skąd ty...
– Wiem bardzo dużo o szkole, dlatego musiałam cię ostrzec. To miejsce jest wcieleniem zła, a twoje pojawienie się, sprawiło, że pojawiła się nadzieja na to, by to zmienić. Jesteś wnuczką Luz Viviany. Bez wątpienia masz siłę, która zniszczy zło, ale żeby to zrobić, musisz przeżyć.
– Jak mam to zrobić?! – krzyknęła łamiącym się głosem, a po jej policzkach zaczęły spływać łzy. – Nawet nie wiem, gdzie jestem, ani co się ze mną dzieje! Skąd mam wiedzieć, kiedy ta strzała przebije moje serce?! Dlaczego wszyscy próbują mnie zabić?!
Thea uderzyła dziewczynę w policzek, chcąc ją uspokoić. Widząc jej przybity wyraz twarzy, potrząsnęła nią za ramiona i powiedziała stanowczo:
– Trzymaj się moich dłoni mocno i powtarzaj za mną zaklęcie. Gdy wrócisz do naszego świata, udawaj, że nic nie wiesz o Frydericku i nie masz pojęcia, jakim cudem przeżyłaś. Musisz być dzielna, zrozumiałaś? I uważaj na tych, którzy próbują się do ciebie zbliżyć.
Chociaż serce biło jej jak szalone, a nogi miała jak z waty, przytaknęła. Czy miała jakiś inny wybór? Każdy dzień sprawiał jej coraz więcej bólu, przez co kompletnie przestała wierzyć w to, że na swej drodze spotka kogoś, komu będzie mogła zaufać. Myślała, że Fryderick jest przyjaznym, starszym czarownikiem, tymczasem okazało się, że również spiskował przeciwko niej. W dodatku był powiązany z samym Mrocznym Rycerzem, a to oznaczało, iż musiała zachować wobec niego szczególną ostrożność.
Była pewna, że największe zagrożenie stanowiła dla niej Ivy, a okazało się, że w Sounce School znajdowały się osoby gorsze od niej.
Tylko Thea wydała jej szczera. Posiadała tajemnicę, którą wyjawiła tylko jej, by ją ocalić.
Słysząc pierwsze słowa zaklęcia, przymknęła powieki i zaczęła powtarzać za dziewczyną słowa, których nie znała.
Nikolai z przerażeniem patrzył, jak strzała zbliża się do serca Scarlett. Czuł ogromny niepokój i z każdą chwilą zaczynał wątpić, by to pomogło, ale co mógł zrobić? Przecież wampirzyca, tak czy siak, umierała. Jej obie ręce były już tylko kośćmi, na których nie pozostał ani gram mięsa.
Przymknął powieki, gdy nagle odrzuciło go do tyłu, przez co uderzył o ścianę z taką prędkością, że omal nie połamał sobie żeber. Zdezorientowany i obolały podniósł się z podłogi, spoglądając na stół, na którym leżała Scarlett. Nie było jej, a Fryderick leżał nieprzytomny na podłodze ze strzałą w dłoni, która nagle rozpłynęła się w powietrzu.
– Scarlett... – wyjąkał załamany, próbując podnieść się z ziemi. Serce cisnęło mu się do gardła, a z oczu zaczął spływać strumień łez. – Scarlett! – krzyknął zrozpaczony i zaczął czołgać się w stronę stołu, gdy ktoś dotknął jego ramienia. Odepchnął brutalnie czyjąś dłoń i kontynuował poprzednią czynność, gdy natarczywa osoba kucnęła przed nim. Niechętnie uniósł wzrok z zamiarem zbesztania jej za to, że mu przeszkadzała, gdy oniemiał.
– Nic mi nie jest. Żyję.
Patrzył z niedowierzaniem na jasną cerę brunetki, dokładnie przyglądając się jej ciału. Nie było widać już żadnych kości ani głębokich ran. Scarlett była cała i zdrowa.
Energicznie przyciągnął ją do siebie, otaczając jej kruche ciało ramionami, by móc poczuć bicie jej serca. Tak niewiele brakowało, by stracił ją na zawsze.
Szlochał jak dziecko, choć próbował zgrywać twardziela.
Scarlett z początku ani drgnęła, zaskoczona nagłym przypływem uczuć ze strony Niko, jednak ostatecznie poklepała chłopaka lekko po ramieniu. Strach oraz ból w niebieskich oczach kamerdynera był tak szczery, że wszystkie wątpliwości względem niego rozpłynęły się niczym bańka mydlana. Naprawdę się o nią martwił, a to oznaczało, iż nie zależało mu na jej śmierci. Nawet jeśli płacz wydał jej się zbyt emocjonalny, postanowiła nie poruszać tego tematu. Najwyraźniej Chernov bardzo poważnie podchodził do chronienia jej, a poczucie winy tak bardzo zagnieździło się w jego sercu, że musiał pozwolić sobie na upust emocjom. Nie winiła go za to. Po prostu czuła się nieco niezręcznie.
Ukradkiem zerknęła na nieprzytomne ciało Frydericka, odczuwając niepokój. Miała ochotę podejść do niego i wyrwać mu serce, jednak nie mogła tego zrobić ze względu na Theę. Obiecała jej to.
– Co z Ivy? – spytała nagle, przypominając sobie rudą wampirzycę. Widząc, jak Nikolai spuszcza wzrok, potrząsnęła nim za ramiona. – Gdzie ją zabrano?!
– Jest w lochach strzeżonych przez magię. Lucia uważa, że to wszystko przez nią. Tylko ona mogła zablokować portal. Innego wytłumaczenia nie ma.
Oczywiście, że było! – miała ochotę krzyczeć, ale stłumiła to w sobie. Nie znała historii Ivy i jej brata, dlatego nie mogła ot tak wyjawić, że za wszystkim stał niejaki Orry Wood. Nim zdecyduje się cokolwiek powiedzieć, najpierw porozmawia z Ivy.
– Musi być jakieś inne wytłumaczenie, ponieważ Ivy również została ranna – oznajmiła stanowczo, ścierając łzy z policzków chłopaka. – Chociaż sama ledwo trzymała się na nogach, zamierzała mnie ochronić, gdyby ktoś stanął nam na drodze, nim się pojawicie. Nie miała na tyle siły, by władać włócznią, więc wyjęła sztylet, który miała schowany w kieszeni.
– Skąd o tym wiesz? Byłaś przytomna?
– Zanim przyszedł niewyobrażalny ból, wszystko słyszałam, choć nie potrafiłam poruszyć żadną częścią ciała. Dlatego jestem pewna, że Ivy jest niewinna i zamierzam uwolnić ją z tych cholernych lochów.
– W porządku. – Nikolai podniósł się z podłogi. Chociaż zauważył nieprzytomnego Frydericka, zdawał się nie zaprzątać sobie nim głowy. Poprawił szkolny mundurek, a na jego twarzy w końcu zagościła ulga. Uśmiechnął się, patrząc na wampirzycę. – Najpierw musisz się jednak pożywić. Chociaż wyglądasz na pełną energii, za moment możesz paść z wycieńczenia.
– Nie ma czasu na szukanie woreczków z krwią – zauważyła zniechęcona. – Jeśli nie masz nic przeciwko...
Niko, widząc zmieszanie na jej twarzy, roześmiał się.
– Wiesz, że nigdy ci nie odmówię, choć nie ukrywam, że jestem bardzo zaskoczony twoją prośbą.
– Po prostu jestem pewna, że cię nie zabiję. Czuję się jakoś... inaczej. Nie potrafię tego opisać słowami.
– Nie musisz. – Zapewnił, wyciągając w jej stronę nadgarstek.
Scarlett patrzyła na niego przez krótką chwilę, po czym wbiła w skórę ostre zęby i z zadowoleniem posmakowała ciepłej, słodkiej krwi Nikolaia.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top