Sen o przeszłości

Szedłem spokojnie ciemną uliczką rodzinnej wioski. Nie spieszyłem się, ponieważ nie widziałem w tym sensu i tak każdy mnie unikał. Po niecałych 10 minutach znalazłem się pod moim zniszczonym domem i bez żadnych ogródek wszedłem do niego. Zimny prysznic i ramen na szybko pozwoliły mi się odprężyć. Ubrałem się w moją ulubioną pomarańczową pidżamę i położyłem się na moim starym łóżku. Dziwnę, pomimo tych wszystkich pieniędzy jakie zarabiam jako "specjalny" shinobi, nigdy nie remontowałem tego domu. Jedynie co się w nim zmieniło to czajnik, ponieważ tamten się popsuł, a ja nie miałem gdzie gotować wody na ramen.

Bezdźwięcznie westchnąłem i ułożyłem się wygodnie. Nie wiem nawet kiedy usnąłem.

Znów te oczy. Te fioletowe gałki oczne z okręgami dookoła czarnej źrenicy. Łańcuch z chakry, oraz obecność dziwnej organizacji. Tym razem nie będzie tak jak zwykle. Wyrwałem się łańcuchom i pędem pobiegłem w stronę dziwnego człowieka. Szybka wymiana ciosów, starcie w dystansie i w zwarciu. Nadal nic. Nawzajem parujemy swoje ciosy. Ale mam wrażenie, że on się tylko mną bawi.

Nagle cały sen prysnął niczym bańka mydlana. Pojawiam się dosłownie nad Konohą i widzę... no właśnie. Widzę siebie i to jeszcze z dnia gdy Kurama ujawnił się mi. Heh..z perspektywy czasu jest to śmieszne. Wszyscy ludzie, którzy wtedy za mnie szydzili, teraz obawiają się mnie niczym ognia. W pewnym momencie zauważyłem jednak coś dziwnego. Pewien ninja podążał za mną niczym mój własny cień. Wszędzie, gdzie byłem ja był również on.

--Dobrze. Danzo'u zostanę bronią wioski ukrytej wśród liści drzew, jednak mam pewne warunki. - Usłyszałem swój własny głos. - Nikt już nigdy więcej nie będzie mną szydził. Nie będę popychadłem i rozpocznę mój trening od jutra. Nie będę musiał uczęszczać do akademii ale rangi będę otrzymywał normalnie. - Jak teraz o tym myślę, to te "warunki" były bardzo proste do spełnienia.

Rozmowa się zakończyła i "ja" opuściłem biuro hokage. Zaraz jednak w w pomieszczeniu pojawiła się dwójka Anbu i wraz ze starszyzną także opuścili budynek.

-Wiedziałem, że ten gówniarz się zgodzi! Bynajmniej nie musimy się teraz trudzić z zamordowaniem go. -Głos Danzou był pełen wrogości i wyższości - Niech ta bestia się do czegoś przysłuży!

~Narrator~

Naruto gwałtownie zerwał się z łóżka, a jego puls nieznacznie przyspieszył.

-Więc, ja....ja cały czas jestem tylko... tylko zwykłą be..bestią, wykorzystaną do obrony wioski? - Jego głos z każdym wypowiedzianym słowem cichł. - Jakim prawem, jakim pieprzonym prawem oni mnie tak wykorzystują?! - Ostatnie słowo wyszeptał. - Nie.. to się tak nie skończy. - Jego oczy stały się rażąco czerwone, a lisie wąsy nagle zaostrzyły się. Wstał i po szybkim prysznicu ubrał się w kimono, ale tym razem całe czarne.Przypominało ono Kurotomesode*. Wyszedł z mieszkania, a jego demoniczna wręcz chakra była wyczuwalna nawet dla dziecka.

Szedł spokojnie w stronę cmentarza, a każdy kto tylko go ujrzał ustępował mu drogi i nie podnosił wzroku. Jego jedynym towarzyszem w tej drodze, był demon śpiący w jego wnętrzu. Stukot jego sandał był wystarczającym ostrzeżeniem dla wszystkich żyjących istot by się nie wychylać. Gdy dotarł na miejsce przyklęknął przy grobie Sarutobiego i nieobecnym wzrokiem wpatrywał się w pomnik 3 hokage.

Po godzinie nagle wezwał swojego klona, który przemienił się w kunaia. Wymamrotał coś pod nosem i przebił bronią serce. Upadł na plecy, z jego ust sączyła się krew, a jego w półprzymknięte oczy na krótką sekundę przybrały barwę bezchmurnego nieba.

-NARUTO! COŚ TY ZROBIŁ!?!? - Z oddali usłyszał czyiś głos. Spojrzał ostatni raz na niebo, a na jego twarzy pojawił się ledwo widoczny uśmiech. Z bladej twarzy nie można już było niczego odczytać.

- No i po co, żeś to zrobił ? - Głos jego lokatora wyrażał zrezygnowanie i współczucie? -Wiesz, że chcąc nie chcąc moja chakra Cię uleczy... eh... dzieci. - Lis był widocznie w tak samo podłym nastroju jak Naruto. Chłopiec jednak nie wypowiedział żadnego słowa, z jego smutnych czerwonych oczu chciały popłynąć łzy ale nie mogły. Blondyn już dawno przysiągł sobie, że nie będzie płakał przez Konohę i jej mieszkańców. Podszedł do wielkiego rudzielca i beż zbędnych słów, czy gestów wtulił się w jeden z 9 puszystych ogonów. Bijuu także nic nie mówił, tylko owinął ogonem ciało Naruto i przybliżył do siebie. - Oyasumi Naruto.

>>>>>>>>Obok cmentarza Konohy<<<<<<<<<<<

Kakashi szedł spokojnie na grób swojego mistrza, gdy wyczuł coś demonicznego. Wiedział, że tylko Naruto mógłby emitować taką chakrę, ale nie miał pojęcia dlaczego. W pośpiechu wszedł na teren cmentarza i udał si na grób Yondaime hokage. Parę metrów dalej ujrzał blondyna, który z nieobecnym wzrokiem klęczał przed grobem 3 hokage. Nagle pojawił się obok niego klon, który bez problemu przemienił się w broń. Następny uczynek chłopca wstrząsnął kaszalotem. Dziesięcioletni chłopiec bez chwili zawahania przebił sobie kunaiem serce.

-NARUTO! COŚ TY ZROBIŁ!?!? - Jego krzyk zagłuszył idealną ciszę, po czym podbiegł do syna swojego mistrza. Z jego twarzy odpływały kolory, a na ustach pojawił się cień uśmiechu. Ninja szybko zaczął leczyć ranę chłopca, lecz wyczuł, że coś jest nie tak jak powinno. Jego chakra była jakby siła odpychana. Wstał i biorąc blondyna na ręce pobiegł w stronę szpitala. Gdy go niósł zorientował się, że jego serce chodź bardzo wolno i słabo nadal biło oraz, że 10-latek jest zadziwiająco lekki, nawet na swój wiek. Dotarł do szpitala przekazał Uzumakiego lekarzom. Zniknął w kłębie szarawego dymu, tylko po to aby pojawić się w biurze Gondaime hokage. Od razu poinformował ją o czynie Naruto, a ta pobiegła do szpitala aby pomóc chłopcu.

Gdy dotarła na miejsce chłopiec leżał w bezruchu na łóżku szpitalnym. Gdyby nie wiedziała, co uczynił powiedziała by, że ten śpi. Podeszła do niego w ciszy i przyglądała się bladej twarzyczce młodego shinobi. Zjechała wzrokiem niżej i ujrzała klatkę piersiową owiniętą bandażem, lecz co dziwne w miejscu rany bandaż był wypalony. Rana wyglądała okropnie. Żebra jakimś cudem zostały pogruchotane, a broń trafiła bezpośrednio w serce chłopca. Tsunade była w szoku. Jakim prawem człowiek z taką raną nadal żyje? Albo skąd w dziesięcioletnim chłopcu tyle siły aby połamać aż 3 żebra? Bezdźwięcznie westchnęła i podeszła jeszcze bliżej syna Minato. Na jej dłoni pojawiła się zielona poświta z chakry. Ślimacza księżniczka przyłożyła ową dłoń do rany chłopca, jednak sytuacja powtórzyła się i jej chakra była wręcz odpychana od blondyna. Zdezorientowana cofnęła rękę i obserwowała jak inna pomarańczowo-czerwona chakra osłania ranę Naruto. Jednak nie leczyła ona "dziury", tylko ochraniała przed chakrą innych.

>>>>>>>>>>>>W umyśle Naruto<<<<<<<<<<

-Powiesz mi wreszcie dlaczego blokujesz moją chakrę?! - Kyuubi był wyraźnie wściekły. A dziewięć falujących za nim ogonów tylko to potwierdzało.

-Nie muszę Ci się tłumaczyć. Po prostu nie chcę abyś mnie leczył. I tak się ciesz, że nie jestem w stanie zablokować całej twojej chakry. - głos chłopca przepełniony był żalem i bólem.

- Naruto... Ja proszę Cię, pozwól mi uleczyć swoją ranę. - Ognista bestia była załamana stanem psychicznym i fizycznym chłopca.

-Nie. Jeśli tak bardzo zależy Ci na moim zdrowiu pozwól mi tu z tobą pobyć przez jakiś czas. Mogę? - Głos chłopca załamywał się.

-Oczywiście, że możesz. Pamiętaj ja nigdy cię nie opuszczę. Aż do śmierci będę z tobą. - Lis próbował pocieszyć chłopca. /Myślisz, że ja także chce Cie wykorzystać?!/ - Ta myśl nie potrafiła opuścić umysłu Kitsune. / Zemszczę się na nich za to co Ci zrobili!/.

Naruto podszedł do wielkiego, puszystego lisa i wtulił się w jego pierś.

-Wiesz, że słyszę twoje myśli nie? Arigato Kurama - Chłopiec przytulił jeszcze mocniej lisa i nic więcej nie mówił. A sam "demon" zmieszał się i popatrzył na swojego przyjaciela iście rodzicielskim spojrzeniem, w którym najbardziej widoczną emocją było współczucie.

- Nie masz za co dziękować gaki. - Powiedział cicho Kyuubi gdy Naruto usnął na jego łapie.

>>>>>>>>>>,<<<<<<<<<<

Kurotomesode* - kimono czarne, zdobione poniżej talii. Kurotomesode to najbardziej uroczyste kimono. Zwykle na rękawach, piersi i plecach wydrukowane jest pięć herbów rodzinnych.

>>>>>>>>>>>>>>>>.<<<<<<<<<<<

Ohayo mina (*≧ω≦)

Arigato za wasze wszystkie komentarze! ^_^

Ne ne.. jeśli chcecie postaram się dodawać rozdziały przynajmniej raz w tygodniu ALE muszę uznać, że wam na tym zależy~

Pozostawcie po sobie ślady~~

Bayoo~

>>>>>>>>>>>>>>>.<<<<<<<<<<<<

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top