Już nie taki samotny

Zapraszam na informacje pod rozdziałem

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Tydzień, dokładnie tyle czasu minęło od powrotu drużyny 7 z wioski chmur.  Od tego czasu wioska stała się jakby bardziej czujna i cicha zarazem. Spowodowane było to między innymi powrotem "demona" do Konohy, lecz nie tylko. Wraz z ich powrotem w wiosce pojawiła się potężna chakra, fakt blond włosy chłopiec posiadał już olbrzymie zasoby chakry ale te, które teraz się w nim znajdowały były co najmniej 3 razy większe.

Czarne kimono i oziębły wyraz twarzy były wystarczającym ostrzeżeniem dla ludzi, którzy chcieli się go zapytać o powód tej zmiany. Mimo to znalazło się parę„śmiałków", którzy mieli na tyle odwagi aby go o to zapytać.Większość z nich skończyła nieprzytomna w jakieś ciemnej uliczce. Lecz czemu większość? Ponieważ młody Uzumaki miał„pilną" rozmowę z hokage. Dotyczyła ona młodego Uchiha ale także jego samego. Cóż powiedział jej....półprawdę lub może jakąś jej cząstkę, gdy zapytała się go o przyczynę wzrostu jego chakry.

><><><><><><><><><><>Wspomnienie<><><><><><><><><><><><

-Chciałaś mnie widzieć Tsunade –powiedział beztrosko blondyn wchodząc do biura czcigodnej.

-Hai Naruto, chodzi o raport na temat twojej misji. - odparła ślimacza księżniczka.

-Hm.... Sasuke już nie wymyka się w nocy, a także zaczął dogadywać się z innymi z naszego rocznika.

-To dobrze. Mam nadzieję, że tak pozostanie. - mówiła niby do siebie niby do chłopca. - Ah.. Naruto chciałabym jeszcze zadać Ci parę pytań odnośnie misji w Kumogakure więc proszę usiądź na chwile.  - chłopiec wykonał jej prośbę i rozsiadł się wygonie w jednym z foteli stojących naprzeciw jej biurka.  - A więc Naruto powiedz mi, jak to możliwe że twoja chakra tak bardzo wzrosła? - zapytała po chwili ciszy kobieta.

-Cóż Hokage-sama dowiedziałem  się o pewnym ciekawym zwoju, który pozwoli mi przyswoić więcej chakry. - Mówił spokojnie - więc go odnalazłem i przetestowałem. Jak się okazało mój organizm może zaabsorbować o wiele więcej chakry niż teraz i mam zamiar z tego skorzystać i również odzyskać tę chakrę. - jego wzrok powędrował na portrety byłych hokage. 

-Oh... to dobrze. - głos piątej nie brzmiał przekonywająco. - W takim razie to wszystko możesz iść. 

-Tsunade, chciałbym zadać Ci parę pytań jeśli pozwolisz. - Zapytał blondyn, a jego czerwone oczy uważnie śledziły jej najdrobniejszy ruch.  - Wiesz może kim są moi rodzice Godaime? 

Głowa wioski ukrytej wśród liści drzew nieznacznie się poruszyła, lecz jej twarz nie zdradzała zdenerwowania. - Naruto, wiesz że twoi rodzice zginęli podczas ataku lisa na wioskę i-

-Pytam się czy znała czcigodna Hokage moich rodziców lub jednego z nich. - Powtórzył ostrzej chłopiec z lekko przymrożonymi oczami. 

-Nie Naruto, nie znałam żadnego z twoich rodziców. - Odparła cicho piąta.

-Namikaze - blond włosa kobieta lekko drygnęła. - Tak miał na nazwisko Yondaime Hokage czyż nie? Minato Namikaze. - dokończył swoje "przemyślenia" chłopak.

-Hai. Wszyscy go znają. - Głos Godaime był teraz niepewny.

-Szkoda, że nie miał on żony i potomka czyż nie? Taki wspaniały Hokage, shinobi, uczeń. - ciągnął swój wywód chłopiec. - Taka szkoda. - W jego oczach zalśnił żal, jednak szybko zniknął. 

-Masz racje Naruto....-potwierdziła jego słowa, a na jego twarzy pojawił się grymas wściekłości. 

-Oh... Naprawdę... Nawet ty Tsunade? Rozumiem Sandaime i Żabiego Pustelnika, ale ty? Jak możesz tak kłamać i to jeszcze patrząc w oczy?! - Niemal krzyknął. - Zawiodłem się na tobie Hokage-sama. Zawiodłem się na was wszystkich. - Mówiąc to wstał z fotela i spojrzał na nią wściekle. -Od dziś moim pełnym imieniem jest Naruto Uzumaki-Namikaze i takim żądam aby mnie nazywano i wpisywano. - Oznajmił poważnie i zniknął z gabinetu czcigodnej. 

><><><><><><><><><><><><><>Teraźniejszość<><><><><><><><><><><><><><

Blondyn wyczuł 3 obce chakry niedaleko bram Konohy. Jego tradycyjne ubranie szybko zostało zastąpione strojem do walki, a wszelka broń oraz zwoje schowane do licznych kieszeni. Spojrzał jeszcze z utęsknieniem na swój świeżo zrobiony ramen i pognał w kierunku bramy. Chwilę później znalazł się przed celem swojego biegu skryty w cieniu i w ciszy obserwując okolice. Spokój i cisza obecne za murami wioski były wręcz nienaturalne. Stworzył bezdźwięcznie jednego cienistego klona i rozkazał mu iść spokojnie w stronę lasu i zabronił mu znikać nawet jeśli zostanie trafiony bronią lub jutsu pomijając oczywiście głowę, serce i szyje.

Klon postąpił według rozkazu i po chwili wyszedł zza zakrętu i kierował się w stronę bramy. Z początku nic się nie działo i klon beztrosko maszerował w głąb lasu, jednak po paru minutach jedna z cieniutkich igieł trafiła podział cienia w łydkę,a ten osunął się na ziemię "nieprzytomny". Następnie akcja potoczyła się szybko. Pojawiła się trójka zamaskowanych shinobi i jeden z nich przerzucił sobie "Naruto" przez ramię.   

-Co za naiwny dzieciak - Powiedział jeden z nich, a kolejny mu przytaknął.

-Coś za łatwo poszło - mruknął ten, który trzymał bezwładne ciało. - Niby taki silny a tu dał się złapać w tak prosta pułapkę. 

-Nie przesadzaj Tsuki, to tylko mały dzieciak! - Warknął zirytowany jego towarzysz.

-Serji uspokój się! Nie wiadomo czy kogoś nie ma w pobliżu! - Zbeształ go Tsuki. Naruto szybko analizując sytuację użył Henge i zmienił się w Iruke. Pozwolił małej części swojej chakry ujawnić się i udając nieświadomego ruszył w kierunku bramy.

-Cholera - Szepnął trzeci z towarzyszy - Mamy towarzystwo! - ostrzegł szybko kłócąca się dwójkę. Tamci od razu zwrócili uwagę na blondyna. Naruto udając zdezorientowanego spojrzał na nich i na "siebie", a następnie wyciągnął z kabury kunaia. 

-Kim jesteście i co robicie z Kyōki-samą?! - blondyn sam przed sobą musiał przyznać jak ironiczni był to tytuł.

-Z nim? - zapytał Serji - Oh.. nic złego. Chcieliśmy po prostu zabrać go stąd. Sam zapewne nienawidzisz tego dzieciaka. - dodał jeszcze z kpiną wyczuwalną niemal na kilometr. Jednak tego było za wiele dla Naruto. Bez ostrzeżenia ruszył na trzeciego z shinobi'ch i szybkim ruchem podciął mu gardło kunaiem.

-T-Tsuki..Czy, Co właśnie się stało? - Zapytał zszokowany szybkością ale także i siłą ninji z konohy. Obydwoje odskoczyli od shinobi i zaczęli uciekać w las. 

-Oh....już mnie opuszczacie? - Zapytał ironicznie klon na ramieniu wrogiego ninji. Tsuki szybko się zatrzymał i z przerażeniem spojrzał na dzieciaka. - Już się boisz? - zapytał ironicznie cień i uśmiechnął się przerażająco i chłodno. Shinobi upuścił blondyna i zamachnął się aby go zabić, jednak nim ostrze kunaia dotknęło jego szyi chłopiec zniknął w kłębie szarego dymu.

-Cholera! Serji wracamy! - Krzyknął do towarzysza, lecz nie usłyszał jego odpowiedzi. Przerażony pobiegł naprzód i niecałe 100 metrów dalej ujrzał zmasakrowane szczątki przyjaciela. 

-To jest szaleństwo. Czyste szaleństwo!! Demon! Potwór! Bestia! Ty... Ty...! - mężczyzna z przerażeniem wpatrywał się w to coś co pozostało po jego towarzyszu co chwila zerkając na blondyna, który zdezaktywował Henge. 

-Oj...I o co tyle krzyku? - Zapytał bezbarwnie jinchuuriki. - Sami przyszliście po mnie, więc teraz tego nie żałuj. - ciągnął swój monolog i zbliżał się do mężczyzny.

-Katon:  Technika ognistych więzów! - wypowiedział szybko shinobi i dziesiątki ognistych lin ruszyło w stronę chłopca.

-Suiton : Wodne węże - spokojny głos i szybkie złożenie pieczęci przez chłopca poskutkowały stworzeniem 3 wodnych gadów chroniących go przed ogniem. - Fuuton : Powietrzne cięcie! - dodał szybko i posłał w stronę wroga dziesiątki podmuchów wiatru, które nacinały  skórę, jednak shinobi uniknął tego. Parę minut i łatwych jutsu później walka przeniosła się na jedno z pól treningowych. 

-Naruto...przestań się z nim tak bawić...- Głos Nibi rozbrzmiał w jego głowie.

-Hai..Hai..- odparł szybko i ponownie skupił się na walce.

Blondyn doskoczył do mężczyzny i trafił go kunaiem w bark, na co ten syknął z bólu. Następnie szybko złożył 12 pieczęci i ruszył na wroga z małą czerwono-czarną chakrą w ręce. Shinobi nie zdołał uniknąć ataku i chakra rozsadziła jego klatkę piersiową. Lecz zanim to się stało Tsuki szybko rzucił w stronę chłopca niemal niewidoczne igły, zakończone jakąś czarną substancją. Naruto nie zdołał wszystkich uniknąć i 4 z nich trafiły chłopca. Dwie w nogę, jedna w rękę i jedna w brzuch.  Chwilę później mężczyzna leżał martwy na szkarłatnej już trawie, a blondyn z lekko przyspieszonym oddechem wyciągał senbony z ciała. Na szczęście ledwo co wbiły się w ciało chłopca i już po chwili chakra Kyuubiego uleczyła go. Chłopiec już chciał wracać do swojej porcji ramenu jednak zatrzymał go głos Anbu w masce sokoła.

-Uzumaki-Namikaze Naruto - zaczął poważnie. - Hokage-sama wzywa Cię do siebie. 

Blondyn westchnął i ruszył wolnym krokiem w stronę wieży kage. - Eh... znów nie pozwalają mi w spokoju zjeść kolacji.- Pomyślał zirytowany, gdy był już w połowie drogi. - Nawet jednego durnego posiłku! No co za upierdliwa ta Hakage! - marudził jak gdyby nigdy nic. Zapominawszy całkowicie walkę i jej końcowy wynik. 

-Oh...Naruto spokojnie bro! Pójdziesz do babuni i na jedzenie czas się znajdzie! - Próbował go pocieszyć Gyuki.

-Hachibi - zaczęła spokojnie Nibi - daj Naruto na razie spokój. Nie widzisz, że jest zirytowany?

-Tak. Tak! Już się uciszam Matatabi! - dodał swoje 3 grosze i umilkł. Po chwili także głos Dwu ogoniastej ucichł. Naruto uśmiechnął się pod nosem. Tak, zdecydowanie dobrze zrobił zabierając z wioski chmur Nibi i Gyuki'ego naraz.

Do końca swojej krótkiej wędrówki rozmyślał o nieznajomych, którzy pojawili się przed wioską aby go złapać i o tym, co takiego zje na kolacje oprócz ramenu. - Dwie porcje ramenu - powiedział pod nosem i wszedł do budynku administracyjnego. 

><><><><><><><><><><><><>•♥•<><><><><><><><><><><>

Ohayo ;)

W ten pikny piąteczek pojawił sie jakże (zuy) rozdział ;)

Wybaczcie, że nie wcześniej ale byłam chora ;c

A teraz INFO:

Zawieszam fanfica ._.

Potrzebuje weny i kilku new pomysłów! Tak więc do ich powrotu opowiadanko zostaje zawieszone...

Spokojnie jednak! Nie potrwa to dłużej niż 3 tygodnie ;c Gomenasai ;/

Pozostawcie po sobie ślady~~

Bayo~~~

><><><><><><><><><><><><>•♥•<><><><><><><><><><><><>











Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top