22. grudnia [piątek III tygodnia Adwentu]

Aleksander bardzo nie lubił składać życzeń.

Choć przez ostatni rok bardzo zżył się ze swoją klasą i miał umiarkowanie dobre kontakty z całkiem sporą jej częścią, to moment dzielenia się opłatkiem podczas wigilii klasowej nadal napawał go lękiem. Wytarł mokrą prawą dłoń w spodnie. „Oczywiście", pomyślał. „Nie mogłyby się chociaż raz nie pocić?" Niestety dla chłopaka, podczas składania życzeń nie dało się uniknąć podawania ręki.

Wigilia – a przynajmniej jej najważniejsza część – zaczęła się dopiero kwadrans po zaplanowanej godzinie. Właśnie wtedy do klasy wpadli powstaniec, sanitariuszka, narrator i dwójka ludzi od obsługi kurtyny. W tym samym momencie wychowawca wstał, poprawił czerwoną muszkę i powiedział:

— Skoro jesteśmy już wszyscy, chwytajcie opłatki. Chcę każdemu z was złożyć życzenia osobno, ale od razu zaznaczę, że zakazane jest dziś słowo „matura". Na te kilka minut spróbujcie o niej zapomnieć i poczuć się szczęśliwymi.

Przez salę przeszła fala nerwowego śmiechu. Gdy koszyk wypełniony opłatkami obiegł już cały stół, złożony z kilkunastu ławek, wszyscy gdzieś się rozeszli. Aleksander został sam.

Przyglądał się ukradkiem kilku klasowym parom, żartującym przyjaciołom i fizykowi, który starał się zamienić z każdym kilka osobistych zdań. Gdzieś tam dosłyszał, jak Teodor życzy Tosi „nagłej i niespodziewanej śmierci", dodając po chwili: „ale bez bólu". Chłopak uśmiechnął się na widok dwójki godzących się kolegów. Szybko wymienił formułki z kilkoma osobami i oparł się o ścianę, popijając sok grejpfrutowy.

— Można złożyć ci życzenia, czy nie bardzo?

Odwrócił się do Elizy stojącej po jego prawej stronie. Poruszył się niespokojnie.

— Czemu nie?

Dziewczyna odłamała kawałek jego opłatka.

— Życzę ci odnalezienia celu, prawdziwej przyjaźni, dużo miłości i otaczania się ludźmi, którzy na to zasługują. — Przerwała na moment, aby odsunąć chłopaka nieco bliżej drzwi. — Uśmiechaj się częściej, bo każdy wygląda piękniej, kiedy się uśmiecha.

Aleksander mimowolnie uniósł kąciki ust.

— O tym właśnie mówiłam! Miej więcej cierpliwości, bo w życiu napotkasz wiele sytuacji, w których ci się przyda. Nie przejmuj się też tym, co jest złe. Choć może wydaje ci się, że jest inaczej, zło zawsze szybko znika, bo musi ustąpić miejsca dobru. I pamiętaj, że – choć brzmi to jak slogan – nie jest ważne to, co jest na zewnątrz. Najważniejsze jest w środku. — Eliza dotknęła miejsca, w którym znajduje się serce. — Wiem, że u ciebie jest bezterminowy ban na przytulanie, ale może pozwolisz...? Tylko dziś.

Chłopak pokiwał lekko głową i natychmiast został zamknięty w uścisku. Przez chwilę chciał położyć dłoń na plecach dziewczyny, ale uznał, że mogłoby to wyglądać dziwnie dla postronnego obserwatora. Po krótkiej chwili Eliza puściła nastolatka, szybko pocałowała go w policzek i odeszła do następnej osoby.

Aleksander tylko stał w miejscu, dotykając dłonią policzka.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top