Do usług

Brandon

Urodziłem się w Londynie i tutaj wychowałem.  Jestem na ostatnim roku ekonomii. Mam 23 lata i nie jestem typem grzecznego chłopca. Lubię zabawę i adrenalinę, co dają mi walki. Przed nikim nie muszę się tłumaczyć, więc nikogo nie obchodzi co robię. Jestem sam i dobrze mi z tym. Może nie zawsze sam, bo zazwyczaj w moim łóżku jest jakaś dziewczyna. Co prawda na jedną noc, ale mi taki układ odpowiada. Nie interesuję mnie co one czują i nie wzrusza mnie ich płacz. Wybieram takie, które wiedzą czego od nich chcę i nie robią z tym problemów. Jedni mnie nienawidzą, a inni zazdroszczą, ale mnie interesuję tylko przyjemność którą mogą mi dać. Miłość nie jest dla mnie. Sprawia, że człowiek staję się słaby i łatwy do zranienia. W ringu jestem Bestią nie do zatrzymania i nie wiem jaka dziewczyna wytrzymałaby z kimś takim. Potrafię zranić i nie mieć z tego powodu wyrzutów sumienia. Nie ważne czy dziewczynę czy wroga na ringu. Jest przeszkodą, którą muszę pokonać.

Dziś robimy imprezę w naszym domu, który znajduję się niedaleko uczelni. Wynajmuję go razem z kumplami, aby mieć choć trochę prywatności. Dzięki pieniądzom z walk mogę sobie pozwolić na ten luksus. Gdy mieszkaliśmy na campusie, nie mieliśmy wolnego czasu, bo ciągle ktoś czegoś chciał. Laski wpychały się nam do łóżka i to dosłownie. Wchodziłem do pokoju i znajdywałem je nagie w swoim łóżku. Nie mówię, że jestem świętym bo czasem z tego korzystałem. Jednak wolałbym sam je wybierać niż brać co już jest. Mieszka ze mną Ben , Dominic oraz Lucas. Każdy ma swój pokój i obowiązki w domu. Inaczej pewnie byśmy się pozabijali. Prawie nagie dziewczyny w naszym domu to normalna rzecz. Nawet się nie dziwię, gdy wchodząc do kuchni, widzę dwie ubrane tylko w bieliznę.

-Cześć Brandon - zapiszczały i zaczęły zalotnie na mnie zerkać. Miały na sobie chyba z tonę tapety na twarzy i nigdy nie zrozumiem po co to robią. Same na własne życzenie się oszpecają.

-Który jest tym nieszczęśnikiem? - zapytałem, a one zmrużyły na mnie oczy.

-Dupek. Palant. - Usłyszałem i uśmiechnąłem się do siebie.Bylem przyzwyczajony do takich słów na mój temat.

Wstały i poszły na górę do pokoju jednego z chłopaków. Zacząłem szykować sobie śniadanie i kawę. Po chwili wszedł uśmiechnięty Lucas i już wiedziałam, że chodziło o niego.

-Co zrobiłeś moim paniom?- zapytał siadając obok i nalewając sobie kawy.

-Pogratulowałem im wyboru - odpowiedziałem, a on pokręcił tylko głową.

-Wieczorem się zabawimy. Gorące ciała, alkohol i dużo, dużo seksu. - Rozmarzył się, a ja parsknąłem śmiechem.

-Czyżby te dwie na dały radę wykonać zadania?-zobaczyłem ten jego zadowolony uśmiech i poruszył brwiami.

-To małe diablice. Idę, nie mogę im dać długo czekać- odpowiedział i już go nie było.

Poszedłem do pokoju i ubrałem się na zajęcia. Wziąłem kask od swojej dziewczynki i uśmiechnięty wszedłem do garażu. Wsiadłem na motor i usłyszałem ulubiony dźwięk silnika. Moje cudeńko, które kupiłem na wygraną pierwszą walkę. Dziewczyny za nim szaleją, ale nigdy żadna na niego nie wsiadła. Nie pozwałam nikomu jej dotykać bez mojej zgody, a tym bardziej wsiąść. Zajechałem pod szkołę i zaparkowałem na swoim miejscu. Przywitałem się ze wszystkimi i udałem na zajęcia. Nudziłem się, więc zacząłem pisać do Bena czy wszystko jest gotowe na wieczór. Napisał co jeszcze trzeba dokupić, więc będę musiał pojechać do sklepu. Wychodząc po zajęciach podbiegła do mnie Samantha z koleżanką. Ma długie blond włosy oraz krótkie szorty na sobie i wiem, że jest na mnie napalona. Kto wie może dziś jej się poszczęści?

-Robicie dziś imprezę?- zapytała i widziałam jak oczy jej się świecą.

-Owszem. Chcecie przyjść?- zaczęły podskakiwać, a później rzuciły mi się na szyję.

-Dziękujemy. Jesteś najlepszy! - Krzyknęła i pociągnęła koleżankę mówiąc, że muszą iść na zakupy.

-Ubierz coś seksownego- powiedziałem i puściłem do niej oczko.

To mam już dziewczynę na dzisiejszy wieczór , więc pora załatwić alkohol. W sklepie usłyszałem telefon i zobaczyłem, że dzwoni Lucas. Ciekawe co tym razem stało się temu dupkowi.

-Czego?- nawet się nie witałem i czekałem z jakim problemem dzwoni.

-Jaki Ty milutki Collins! Wracasz już? Mam problem - usłyszałem i przewróciłem oczami.

-Zaraz będę. Zginiesz kiedyś Smith - odezwałem się i rozłączyłem.

Zapłaciłem i podjechałem pod nasz dom. Było spokojnie, ale gdy wszedłem do środka zmieniłem zdanie. Zobaczyłem jak Lucas kłoci się z tym laskami, które widziałem rano. Nie radził sobie, a one krzyczały jedna przez drugą.

-Musimy zostać. Nie możesz nas wyrzucić. Przecież wieczorem będziemy się bawić. - Biedak nie mógł się ich pozbyć, jak zawsze. Zauważył mnie i szybko podbiegł z błaganiem w oczach.

-To impreza Brandona, a on was nie zaprosił. Przykro mi, ale musicie wyjść - powiedział, a ja uniosłem brew i założyłem ręce na piersi. Przez to moje tatuaże były bardziej widoczne i dziewczyny gapiły się na nie. Zawsze robią wrażenie i dzięki temu mam przewagę.

-Możemy zostać? Proszę - usłyszałem piskliwy głos jednej z nich.

-Nie! Zabierajcie się stąd! - powiedziałem pewnym głosem , na co podskoczyły wystraszone.

-Ale.... Lucas przecież...nie możesz...- próbowały, jednak widząc moją groźną minę zamilkły.

-Zaraz przestanę być miły. Wynocha!- krzyknąłem, a one pobiegły do drzwi. Gdy tylko zamknęły się za nimi, parsknęliśmy śmiechem.

-Czemu ja tak nie umiem?- zapytał Lucas po chwili.

-Bo cipa z Ciebie Smith- zaśmiałem się i poszedłem do swojego pokoju.

Wziąłem prysznic i ubrałem czarną koszulkę z jeansami. Na dole zaczęli schodzić się goście, więc wziąłem piwo i usiadłem na kanapie. Chłopaki pytali o walki i kiedy będzie następna, więc czas mijał nam przyjemnie. Dziewczyny przysiadały się i pokazywały swoje wdzięki. Czasami miałem wrażenie, że zaraz wepchną mi cycki na twarz. Każda chciała zwrócić na siebie uwagę i niektórym się to udawało. Jedna o imieniu Jessica, bardzo chciała zobaczyć mój pokój i wiedziałem o co jej chodzi. Mamy z chłopakami wolny pokój na górze, który wykorzystujemy na takie zabawy. Zabrałem ją tam ze sobą i gdy tylko przekroczyliśmy próg zamknąłem drzwi na klucz i przycisnąłem ją do nich. Była ognista i wiedziała co robić. Szybko mnie rozebrała i zajęła się mną bardzo sprawnie. To był szybko numerem, więc kilka minut później byłem już odprężony. Ubieraliśmy się i widziałem jak zerka na moje tatuaże.

-Chcesz żebym zostawiła Ci mój numer?- zapytała i zagryzła wargę.

-Nie zadzwonię, ale jeśli lepiej się z tym poczujesz to proszę bardzo. - Byłem pewny, że usłyszę zaraz wiązankę wyzwisk  i czekałem na jej wybuch, ale ona tylko się uśmiechnęła.

-Jednak to prawda co o Tobie mówią - powiedziała, a ja zmarszczyłem brwi.

-Czyli co?

-Jesteś dupkiem, ale seksownym dupkiem - usłyszałem i zacząłem się śmiać.

-Do usług - otworzyłem drzwi i zeszliśmy na dół.

Wypiłem kilka piw i zobaczyłem w tłumie Sam, więc podszedłem się przywitać. Zrobiłem jej drinka, aby się rozluźniła. Widziałem, że jest spięta ale nie jest typem szarej myszki więc wie jaką mam opinię. Jeśli czegoś ode mnie chcę to raczej wie na co się piszę. Potańczyliśmy i wypiliśmy trochę, a później zabrałem ją na górę. Widziałem uśmieszki moich kumpli, ale nic sobie z tego nie robiłem. Jestem młody i korzystam z życia, a dziewczyny wiedzą jakie są zasady. Godzinę później odprowadziłem ją do campusu, aby spędzić resztę nocy spokojnie w swoim łóżku.

Jak Wam się podoba Brandon? Co o nim myślicie? Ciężko jest mi znaleźć odpowiednie zdjęcia bohaterów, więc chyba tego nie zrobię. Sama wolę sobie wyobrażać ich w książkach. Może później zmienię zdanie co do tego :)

Pozdrawiam

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top