#7

Powoli ciąłem nożem wzdłuż brzucha, robiłem to powoli żeby zbytnio nie uszkodzić żadnego narządu. Włożyłem dłonie do środka i naciągnąłem skórę robiąc większy otwór. Wpatrywałem się w jego wnętrzności jak jakiś pojeb. Ten widok był zarazem obrzydliwy jak i piękny, inni by zaczęli rzygać na widok otwartego brzucha czy wogule na sam widok krwi, ale ja polubiłem ten widok...Nagle ktoś zapukał do dzwi. Są dwie opcje, tata wrócił albo to jakiś sąsiad. Niepewnie poszedłem w stronę dzwi, w głowie miałem kolejne scenariusze, że to jakiś sąsiad zauważył przez okno krew i ciało w salonie, że tam właśnie już policja stoji albo opieka społeczna go tata mnie porzucił. Tą ostatnią zignorowałem i otworzyłem lekko dzwi, tak żeby nie było widać zbytnio salonu ani reszty domu.

Moim moim ukazał się mój przyjaciela, chyba przyjaciel. Niemcy. Miał łzy w oczach i był cały roztrzęsiony, bałem się go wpuścić do środka bo niechce żeby zobaczył co jest w środku, przeraziłby się.

-M-Mógłbym wejść..?-Zapytał Germanin, bawiąc się palcami.

-Um niezbyt...mam mocny bałagan w domu...-Patrzyłem na jego przybitą twarz, wydawała się taka bezbronna...a łzy dodawały mu jeszcze uroku.-Dobrze...wejdź, ale idź do razu do mojego pokoju.-Otworzyłem szerzej dzwi tak żeby mógł wejść.

Niemcy wszedł i poszedł od razu do mojego pokoju, tak jak kazałem mu, jak taki posłuszny piesek. Zamknąłem dzwi na klucz, ruszyłem też. w stronę swojego pokoju, ale przypomniało mi się o ciele. On nie może tego zobaczyć! Pobiegłem szybko do salonu, wziąłem jakiś koc i przekryłem ciało, wiem że to najgorszy sposób ale potem coś lepszego wymyśle.

Poszedłem do Niemca, po cichu otworzyłem dzwi i po cichu je zamknąłem. Siedział na łóżku z podkulonymi nogami, łzy cały czas spływały bezwładnie po jego lekko zaczerwienionych policzkach, wygląda tak słodko. Usiadłem obok a ten od razu mnie przytulił, odwzajemniłem uścisk. Germanin wypłakiwał się w mój sweter, delikatnie głaskałem go po główce żeby go jakoś uspokoić. Szczerze pierwszy raz widzę żeby płakał przy mnie, zawsze był taki uśmiechnięty, zadowolony z życia...a teraz płaczę, nawet nie wiem z jakiego powodu. Jak go teraz zapytam to nie będzie w stanie mi odpowiedzieć, niechce żeby zaczął się krztusić łzami jak ja...nie jest to przyjemne uczucie. Próbujesz oddychać a łzy ci to nie umożliwiają i zaczynasz się dusić.

-Niemcy..powiesz co się stało?-Spytałem dalej delikatnie jeżdżąc dłonią po jego miękkich włosach.

-Pokłóciłem się z ojcem a t-ten..-W tym momencie załamał się jeszcze bardziej.-Wyrzucił mnie z domu...! Posłuchał się b-brata który został na dłużej, że nie z-zasługuje na dach nad głową skoro nie mam szacunku do swojego własnego ojca...-Zacisnął dłonie na moim swetrze.

-Wyrzucił cię tylko dlatego bo pokłóciłeś się z ojcem?!

-T-Tak...-Podniósł głowę spoglądając na mnie.-Polen mógłbym zostać u ciebie na kilka nocy..? Zadzwonie dzisiaj albo jutro do dziadka, może pozwoli mi żebym został u niego...

-Ojciec nie wrócił jeszcze a jego chłopak umm...cały czas go nie ma w domu więc możesz zostać tutaj ile tylko będziesz chciał.

Na jego twarzy pojawił się uśmiech, pocałował mnie szybko w usta i wtulił się ponownie we mnie. Czułem jak moje poliki robią się całe czerwone. Wróciłem do głaskania jego główki. Robił się powoli spokojniejszy, pojawił się na jego słodkiej twarzyczce uśmiech...był tak samo piękny jak on. Japierdole o czym ja myślę?! Nie jestem jakimś gejem, chyba.

Siedzieliśmy przytuleni do siebie przez następne pół godziny albo i dłużej. Oderwał się ode mnie chcąc coś do jedzenia, znów będę kurą domową świetnie. Wykonałem jego prośbę. Zrobiłem mu kanapki z masłem, szynką, serem i jakąś sałatą którą znalazłem w lodówce. Zaraz będzie trzeba się przygotować bo za niedługo nie będzie już prądu, wody ani nic...jebane rachunki. Imperium i tak ich nie płacił zbytnio, tata zajmował się wszystkim. Jagby ja nadal nie widzę co on takiego w nim widział, on traktował tate najgorzej jak mógł a i tak wybaczał mu, a nawet stał za jego stroną gdy się kłóciłem z nim.

Szukałem jakiegoś czystego talerzyka na kanapki, nagle poczułem jak ktoś przytula mnie od tyłu, ciężko nie domyśleć się że to Niemcy, nikogo innego nie ma w domu. Trzymał ręce wokół moich bioder, długo ich tam nie miał bo powoli zjeżdżał w dół, a dokładnie to w strone mojego przyrodzenia. Stałem spokojnie i czekałem na dalsze poczynienia germana. Wsunął dłonie w moje bokserki, wyjął delikatnie moje przyrodzenie i zaczął poruszać po nim dłonią. Co jakiś czas z moich ust wydobywały się ciche jęki. Przyszpieszał ruchy dłonią co jakiś czas, aż wkońcu doszłem na jego rękę.

-N-Nie mogłeś poczekać w pokoju?-Zapytałem patrząc na wyższego kątem oka.

-Nudno jakoś było~-Zaczął całować mnie po szyji, a ja pomrukiwałem z przyjemności.

-Wróć tam, a ja zaraz przyjdę z kanapkami.

-Ahw...-Wrócił posłusznie do pokoju.

Znalazłem czysty talerz i nałożyłem na niego cztery kanapki, wziąłem go w dłoń i wróciłem do Niemca który czekał na mnie. Postawiłem talerz przed nim i tak samo usiadłem. Zaczął jeść kanapki. Wpatrywałem się w jego prześliczną twarzyczke, chętnie znów bym go pocałował...i znów kurwa o tym myślę...

Skończył jeść po kilku minutach, odłożył talerz na szafkę obok i zaczął powoli zbliżać się do mnie, znowu. Popchnął mnie żebym leżał i zawisł nade mną, dzieliły nasze twarze tylko kilka centymetrów. Delikatnie musnął moje usta poczym namiętnie pocałował, odwzajemniłem od razu pocałunek. Zaczął mnie rozbierać, nie sprzeciwiałem się, nawet mu pomagałem w tym.

Po chyba prawie minucie oderwaliśmy się od siebie. Całował ponownie mnie po szyji, potem po torsie, schodził coraz niżej a ja lekko zdyszany pojękiwałem, ma takie mięciusie usta. Zdjął mi bokserki, zarzucił moje nogi sobie na ramiona. Zaczął delikatnie jeździć językiem wokół mojej dziurki, wkońcu włożył język, a ja jęknołem. Poruszał językiem tak przyjemnie, jezusie. Nie mogłem powstrzymać jęków. Co jakiś czas spoglądałem na Niemca, widziałem jak uśmiecha się, chyba zadowolony jest z tego że wkońcu może mnie przelecieć i nikt nam nie przeszkodzi, nikt nie wejdzie.

Po kilku minutach wyjął język, usiadł nadal z moimi nogami na jego ramionach.

-Wiesz że już teraz nie ma odwrotu mój ukochany~?-Jeździł delikatnie dłonią po moim prawym udzie.-Teraz nikt nam nie przeszkodzi.-Uśmiechnął się syderczo, zsunął szybko spodnie wraz z bokserkami i wszedł we mnie.

-Ahh~! Cz-Czemu od razu całym?!-Pojawiły mi się łzy w oczach przez ból.

-ahw...myślałem że się szybko przyzwyczaisz.-Wyszedł trochę i pogłaskał mnie po tyłku.

Wziąłem poduszkę która leżała obok i przytuliłem ją do siebie. Niemiec poczekał z kilka minut aż się przyzwyczaję, wszedł trochę głębiej we mnie i zaczął się poruszać. Powoli wchodził i wychodził, próbowałem jakoś powstrzymać jęki, niechciałem dawać mu zbytnio satysfakcji z tego że tak łatwo mu się dałem. Po chwili zaczął przyspieszać, już nie dałem rady i zacząłem jęczeć. Widziałem jak uśmiech na jego parszywej mordzie się powiększa, okropne ma te zęby. Zabrał mi poduszkę i podłożył mi ją pod dupcie, poczym zbliżył się do mojej szyji ponownie ją całując.

-A-Ahh~ Mógłbyś trochę sz-szybciej?-Nie wierzę że o to pytam.

Spojrzał na mnie lekko zdziwionym wzorkiem ale wyraz szybko się zmienił. Czułem jak zaraz dojdę, on chyba też bo zaczął owiele bardziej przyspieszać, nie tak jak go o to prosiłem. Złapałem się za ramę łóżka, ja ją nie trzymałem ja wbijałem w nią palce.

Wkońcu czułem jak dochodzę, a chwilę po mnie Niemcy. Wypełnił mnie od środka ciepłą mazią, czułem jak powoli spływa mi po tyłku i brudzi łóżko. Wyszedł powoli ze mnie, ściągnął moje nogi i położył się obok. Delikatnie przyciągnął mnie do siebie, wtuliłem się w jego ciepłą klatkę piersiową. Mimo że był w ubraniu czułem bijące od niego ciepło.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top