#10

Słowianin powoli otwierał oczy, wszystko było takie jasne i białe..jagby znajdował się w niebie. Może właśnie wie tam znajduje? Po kilku sekundach jego oczy przyzwyczaiły się do oślepiającego światła z lamp nad nim. Usiadł powoli podpierając się jedną ręką z tyłu, rozejrzał się po pomieszczeniu gdzie aktualnie się znajdował...trafił do szpitala.

-Nie...Nie kurwa...!-Do oczu białowłosego napłynęły łzy.

-Coś nie tak?-Zapytał Węgier, tym swym niskim głosem niczym u maczo.

Polak od razu zwrócił wzrok w jego stronę, myślał że jest tutaj sam.

-Tak tak...-Szybko wtarł łzy.

-Napewno? Lekarz do mnie zadzwonił i mówił że zastali ciebie z dość sporymi ranami na brzuchu? napewno wszystko dobrze??-Zamartwił się starszy brat polski.

-Co ciebie to interesuje?! Nagle się kurwa z dupy pojawiasz i się niby mną martwisz?!-Podniósł trochę głos, ale tak żeby nikt poza sali go nie usłyszał.

-Aniołku już spokojnie...normalnie bym nie przyjechał, ale...twój ojciec już wcześniej prosił mnie żebym zabrał ciebie do siebie, a ja cały czas mówiłem mu że nie mam czasu. Gdy przestał dzwonić i pisać trochę zacząłem się martwić że coś się wam stało...wiem dobrze że nigdy nie byłem z tobą ani z ojczymem blisko...ale uwierz mi że teraz się serio martwię o ciebie i o twój stan...

Słowianin nic na to nie odpowiedział tylko pokiwał głową. Nie wierzył mu, mimo że słyszał jak gadał ron gadał z nim przesz telefon.

Podniósł trochę szpitalną szatę (niewiem jak się to nazywa) i spojrzał na szwy na brzuchu.

-Sam sobie to zrobiłeś czy ktoś tobie to zrobił?-Zapytał starszy siadając obok niego.

-...Jak powiem prawdę to wyjdę na dziwaka...-Odpowiedział po chwili ciszy.

-Nie prawda! Teraz mów bo chce wiedzieć jako twój "prawny opiekun".-Zaśmiał się cicho.

-Um...zakochałem się w swoim przyjacielu...było zajebiście nam razem, z mojej perspektywy tak było. Poszliśmy na imprezę do Rosji, myślałem że będę się fajnie bawić z nim w ten obciskiwał ale z dziwką...sorka z Francją i potem coś mnie wzięło i wbiłem se kilka razy nóż...-Spuścił głowę a do jego oczu ponownie nalały się łzy.-Czuje się teraz jak dziwak...

Węgier nic nie odpowiedział tylko go mocno przytulił, pozwolił żeby wypłakał się w niego, delikatnie głaskał go po głowie.

-No już shhh~ już spokojne aniołku..-Próbował go jakoś uspokoić ale białowłosy tylko jeszcze bardziej się załamywał.

Dwa tygodnie później niby wszystko wróciło do normy, ale polska mieszkał w domu Węgra, chodził do tej samej więc nie dało się uniknąć Niemca. Nadal do niego coś czuję...ale ten chyba nie za bardzo.

Aktualnie jedli razem śniadanie w jadalni, bardziej to czerwonowłosy jadł bo Polska wpatrywał się w jedzenie.

-Coś nie tak?-Zapytał z zmartwieniem w głosie.

-Jak byłem wczoraj w szkole oddać te dokumenty...to widziałem Niemca jak sam stał i myślałem czy do niego nie podejść...

-Podszedłeś?

-Tak, ale gdy mnie tylko zobaczył od razu gdzieś uciekł...

-On jakiś dziwny jest.-Oznajmił.

-Zamnknij się już!!-Wykrzyczał słowianin.-Nie będziesz go obrażał!!

Węgry pokiwał głową i wrócił do jedzenia. Zerkał co jakiś czas by sprawdzić czy Polska jadł, ale ten już dawno odszedł od stołu.

Młody ubrał szybko buty i wybiegł z domu, pobiegł w stronę starego domu gdzie nikt nie chodzi, i dobrze bo przynajmniej tu jest cicho. Wszedł powoli co chwilę rozglądając czy nikogo tu nie ma. Szedł wzdłuż korytarza aż doszedł do jasnoniebieskiego koca powieszonego na framudze od dzwi, odsłonił go i wszedł do środka gdzie znajdowała się mała ciemnoszara kanapa, mały stolik przed nią i kilka przyniesionych krzeseł, które ktoś wyrzudził. To nie kradzież, chyba.

Usiadł na kanapie i położył nogi na stoliku. Wyjął słuchawki z kieszeni, włożył do uszu i włączył album para wino. Zamknął oczy, założył ręce za głowę i wsłuchiwał się w muzykę. Nie zauważył kiedy wszedł tam też Niemiec wraz z Rosją. Usiedli obok niego. Dopiero teraz słowianin ich zauważył, wyjął słuchawki i schował je do kieszeni.

-Co chcecie?-Zapytał młodszy.

-Ciebie~-Odpowiedział Rosjanin kładąc dłoń na jego nodze i lekko ją ściskając.

-Że co kurwa?!-Wstał szybko i odsunął się kilka kroków do tyłu, niestety stał za nim stolik. Upadł na nie go tak że jagby leżał na nim ale nogi nadal miał na podłodze.

Germanin skorzystał z okazji, podszedł bliżej, złapał za jego nogi i podniósł do góry, oczywiście słowianin próbował je wyrwać. Rosja stanął za polską, chwycił za dłonie i związał je sznurem.

-CZY DO RESZTY WAS POGIĘŁO?!-Wykrzyczał białowłosy a do jego oczy zaczęły na pływać łzy.

-Ajj nie krzycz aniołku~ jeszcze sobie biedne gardło zedrzesz~-Powiedział czarnowłosy uśmiechając się syderczo.

Niemiec ściągnął mu spodnie wraz z bokserkami, oblizał się tym swym długim językiem jak dziadek gdy ujrzał tyłek młodszego. Rosjanin natomiast wyciągnął swojego 17-centymetrowe przyrodzenie i przystawił do ust polaka, na co ten od razu odwróci głowę i mocno zacisnął zęby. Germanin chwilę później zrobił to samo, rozszerzył mocno nogi młodszego i wszedł w niego całym bez czekania. Białowłosy krzyknął z bólu, najstarszy z nich skorzystał z okazji i wszedł całym w buzię młodszego, aż do gardła, na co ten zaczął się nim dławił. Oboje ruszali się najszybciej jak mogli, tak żeby sprawić mu jak największy ból oraz dyskomfort.

Powoli z odbytu najmłodszego zaczęła ściekać krew przez obrażenia które zadaje mu germanin.

-Aww jaki delikatny~-Powiedziałeś czarnowłosy delikatnie głaszcząc jego brzuch.-I tak uwielbiam~ takich którzy nawet nie umią sie obronić~-Zaśmiał się dość głośno.

Po kilku minutach doszli prawie w tym samym czasie, zmienili strony i kontynuowali zabawę. Trwało to około godziny aż się zmęczyli. Rosjanin odwiązał białowłosemu ręce i wyszli z opuszczonego domu. Polska jeszcze tam leżał przez jakiś czas i ryczał jak małe dziecko któremu zabrano lizaka. Żałuję teraz że wyszedł z domu, że wogule żyje.

Ubrał szybko bokserki potem spodnie. Wychylił się z domku i rozejrzał się czy nie ma ich nigdzie koło. Wybiegł stamtąd i pobiegł od razu w stronę domu Węgra, niestety trochę kulejąc przez ból w dupie.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top