Rozdział 31

Impreza trwała w najlepsze, ja jednak nie czułem się dobrze. Starałem się stronić od alkoholu, mimo iż moi przyjaciele non stop podsuwali mi coś pod nos. Miałem się wyluzować, zabawić, jednakże nic takiego nie wchodziło w grę. Przez cały czas starałem się obserwować dziewczyny jakbym bał się, że cierpliwość Darii się skończy. Niepokoiło to Mishę. A ja mimo iż to wiedziałem to starałem się ignorować mojego najlepszego przyjaciela.

-Kristian ty się przez to wykończysz. - zwrócił mi uwagę, gdy akurat dziewczyn nie było w pobliżu. Jak zwykle nie potrafiłem nie podzielić się z nim sekretami z mojego życia. Lecz ufałem mu. Wiedziałem, że chociażby świat się walił to on nie zdradzi tego nikomu.

-Myślisz, że nie wiem? Podjęcie tej decyzji nie jest proste, a ja... ja już sam nie wiem czego chcę. - usiadłem na miękkim siedzeniu. Odłożyłem sok na stolik. Omiotłem wzrokiem parkiet, na którym dziewczyny tańczyły z obcymi mi osobami. Głośna muzyka dudniła mi w uszach, co nie było przyjemnym uczuciem.

-Na mnie zawsze możesz liczyć. - poklepał mnie krzepiąco po ramieniu. Był już lekko wstawiony, jednakże jego słowa były szczere.

-Ale nie podejmiesz za mnie tej decyzji. - wymamrotałem, opierając się o siedzenie.

-Widzę, że potrzebujesz męskiej rady. Człowieku! Zastanów się nad plusami bycia z jedną i drugą oraz nad wadami. Potem wywnioskuj, z którą będzie ci lepiej i bum! Masz odpowiedź. - zdecydowanie alkohol grał już w jego żyłach.

-Nawet jeśli bym tak zrobił, a na pewno tak nie postąpię to i tak mi to nic nie da. - wzruszyłem ramionami. Patrzyłem jak Daria kończy swój pokraczny taniec z jakimś pijanym chłopakiem. Podziękowała mu słodkim uśmiechem, po czym zeszła z parkietu, kierując się w moją stronę.

Uśmiechnąłem się, gdy zajęła miejsce obok mnie. Chwyciwszy moją szklankę z sokiem wypiła połowę jej zawartości. Jej oddech był lekko przyspieszony, co oznaczało iż lekko się zmęczyła.

-Nigdy więcej tańca z tym człowiekiem. - westchnęła ociężale, opadając plecami na oparcie. 

-Aż tak źle? - spytałem. Objąłem ją ramieniem. Misha się gdzieś ulotnił. Zapewne poszedł po kolejnego drinka lub szota.

-Zdeptał mi moje buty wraz z moimi palcami! - wskazała oburzona na czarne sandały na obcasie z szerokim uśmiechem. Zaśmialiśmy się cicho obydwaj. Nastała wymowna cisza, usłana jedynie głośna muzyką wydobywającą się z ogromnych głośników. - A gdzie Misha? - spytała rozglądając się dookoła.

-Pewnie poszedł do kuchni po kolejną porcję alkoholu. Ewentualnie porwał jakąś laleczkę na parkiet. - wzruszyłem ramionami.

-Wiesz, co? Nawet fajnie tu jest. - powiedziała lekko rozczulona. - Nie sądziłam, że jeszcze kiedykolwiek będę się cieszyć w jakimkolwiek większym towarzystwie. A jednak się da. - uśmiechnęła się delikatnie. Jej usta były tak cudowne, gdy wykrzywiały się w ten magiczny sposób. Aż prosiły się o pocałunek, któremu nie byłem w stanie się oprzeć.

Byłem od niej uzależniony. Od jej pięknego głosu, który w moich uszach brzmiał jak trel słowików. Od jej jedwabistego dotyku, jakiegokolwiek. Kochałem gdy się do mnie przytulała. Kochałem, gdy trzymałem ją za rękę na spacerze po parku. Kochałem gdy głaskała mnie po włosach, podczas wspólnego wieczoru. Ale przede wszystkim uzależniony byłem od jej pocałunków. Słodkich, przyjemnych i niesamowicie rozkosznych. Tych delikatnych całusów, jak i namiętnych tańców naszych języków. Nie potrafiłem opisać tego słowami.

Uniosłem jej podbródek, gdy spojrzała na mnie swoimi cudownymi oczętami. Poprzez uśmiech musnąłem jej wargi, pomalowane wiśniową pomadką. Ich smak był oszałamiający, wręcz chciało się pogrążyć w tej słodkiej chwili na wieczność. Oderwaliśmy się dopiero wtedy, gdy skończyła się muzyka kolejnej piosenki.

Zauważyłem Amy idącą w naszym kierunku. Jej mina nie była za wesoła. Przestraszyłem się nie na żarty. Poczułem jak tajemnicze ciepło obława moja twarz. Zamarłem.

Podeszła do nas.

-Ty i ty. - wskazała palcem na każdego z nas. - Na zewnątrz. W tej chwili! - jej ton głosu również nie był kolorowy. Daria popatrzyła w moim kierunku również przestraszona. Chwyciłem ją za rękę, chcąc dodać otuchy, mimo iż w głębi duszy sam trzęsłem się ze stresu. 

Dziewczyna wyprowadziła nas na świeże powietrze. Było dość chłodno. Spodziewałem się, że dostane reprymendę za to co zrobiłem. Spodziewałem się, że widziała to, co zrobiliśmy. Spodziewałem się, że odkryła moją tajemnicę. Nie... Ja to wiedziałem.

-Czekam na wyjaśnienia. - skrzyżowała ręce na piersi. Tupała nogą ze zniecierpliwienia. Spojrzałem na Darię. Serce podskoczyło mi do gardła, uniemożliwiając wyjście jakimkolwiek słowom. Starałem się poukładać wszystko w głowie i przekazać jej to jak najdelikatniej. Nie było to proste.

-Nie ma sensu dłużej utrzymywać to w tajemnicy. - mruknęła Daria ze zwieszoną głową. - Widzisz...

-Nie kończ. - uciszyła ją gestem ręki. - Spodziewam się co chcecie mi powiedzieć. A ja nie mam ochoty tego słuchać. Jednakże to należy do Kristiana. Więc? Zdecyduj. Czy chcesz wrócić do poprzedniego życia z nią, czy zostawisz ją i będziesz się za mną uganiał? - jej ton głosu taki chłodny i zupełnie do niej nie podobny.

Jakby nagle moja Amy gdzieś zniknęła, przepadła. Przełknąłem ślinę. Więc nadeszła ta chwila, której tak mocno się obawiałem. Musiałem podjąć ostateczną decyzję. Nie mogłem już się wycofać. Nie mogłem poprosić o więcej czasu. I tak nic by mi to nie przyniosło. Musiałem to zakończyć raz i na zawsze. Wiedziałem, że czegokolwiek nie zrobię i tak będę po części tego żałował. 

Westchnąłem ciężko. Spojrzałem najpierw w oczy wypełnione furią. Brązowe tęczówki Amy wręcz płonęły od gniewu. Daria była zupełnym przeciwieństwem. Jej błękitne oczka wpatrywały się we mnie z nadzieją. Nie miałem już dokąd uciec.

-Amy wybacz, że musiałaś dowiedzieć się tego w taki sposób, ale... Kocham Darię. Jestem  pewny, iż zakochałem się w niej na zabój. Nie jestem w stanie być z wami dwiema na raz. Więc... Wybacz, ale z nami koniec. Proszę cię, nie obrażaj się na mnie. Wciąż chce abyśmy byli przyjaciółmi. - z przypływu stresu, chwyciłem Darię za rękę. Uśmiechnąłem się niepewnie.

Przez kilka sekund Amy jeździła wzrokiem pomiędzy mną, a Darią. Ten stres działał na mnie coraz gorzej. Mój mózg zdawał się parować, gotowy do wybuchu. Po paru chwilach Amy parsknęła cichym chichotem, który szybko przerodził się w chaotyczny śmiech. Razem z Darią zdziwiliśmy się, bojąc iż nie jest to dobra reakcja na taką wiadomość.

-No nareszcie. - stęknęła w końcu Amy, opanowując się. Otarła policzek. Moje zdezorientowanie sięgnęło zenitu.

-Co nareszcie? - spytałem, domagając się odpowiedzi.

-Już dawno miałam to zakończyć. Wybacz, że też dowiesz się tego w taki sposób, ale... Już od dawna spotykałam się z Mishą za twoimi plecami. - jej słowa jakoś nie wzbudziły we mnie złości. - Wybaczysz mi? - podrapała się niesfornie w tyle głowy.

Cofnąłem się o krok, chcąc przetrawić tę informację.

W momencie, gdy ja zdradzałem swoją dziewczynę, ona spotykała się z moim najlepszym przyjacielem. Ja potrafiłem powiedzieć Mishy o tym, co mnie gryzie i wyjawić mu sekret, iż spotykam się potajemnie z Darią. Jednakże on nie potrafił wyjawić mi, iż romansuje z moją obecną dziewczyną, którą bez wątpienia darze jakimś uczuciem. Świat jest skomplikowany, a moje obecne życie poplątane jak supeł marynarski.

-Wiesz. - zaśmiałem się cicho. - W tym momencie wszystkie moje problemy chyba zostały rozwiane. - machnąłem delikatnie ręką. I pomyśleć, że to czego najbardziej się bałem, okazało się rozwiązaniem wszystkich moich rozterek. Jak o tym myślę to chce mi się śmiać.

-Więc wszystko zakończyło się szczęśliwie? - spytała niepewnie Daria. Wszyscy się zaśmialiśmy.

-Oczywiście. - odpowiedziałem i przyciągnąłem ją do siebie. Ucałowałem w czoło. Wreszcie mogłem robić to do woli i bez skrępowania...

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top