Przekąska

Słyszę jakiś dźwięk. Niewyraźnie ale jednak. Moje oczy oraz głowa, są rozrywane przez irytujący ból. Nie wiem skąd. Jest i tyle.

Moje powieki z wielkim trudem udało mi się otworzyć. Zaczęłam widzieć jakieś niewyraźne kształty.

Ciężko mi złapać powietrze.

Dlaczego?

Po chwili stwierdzam iż jestem czymś zakneblowana, oraz związana. Niewyraźne plamy, zaczynają nabierać kształtów, a dźwięk się wyostrza.

- Oooo królewna już wstała?! - usłyszałam, jakiś obleśny głos. - Główka cie nie boli?

W odpowiedzi mruknęłam coś niewyraźnego. Zobaczyłam, ze mężczyzna pisze na telefonie. Skwasił minę, po chwili opuszczając pokój.

- Zaraz wracam. - uśmiechnął się sztucznie.

Westchnęłam zrozpaczona.

Gdzie ja jestem?

Porwano mnie, to na pewno, ale dlaczego mnie?

W kółko zadawałam sobie te same pytania. Byłam tak rozkojarzona, że dopiero po chwili zorientowałam się, że nie jestem sama. Obok mnie na podłodze siedziała tak samo jak ja związana i zakneblowana dziewczyna. Nie miała jak ja, niebieskich oczu i brązowych długich włosów a krótkie o kolorze wyblakłego blondu i szare smutne oczy.

Patrzyłam na nią z żalem. Dlaczego nam się przytrafiło coś takiego?

Chwila! Moja rodzina jest bogata... Może chcą okupu? Jak tak to mam szanse się wydostać!

Rozejrzałam się po pokoju nie zauważając żadnych okien a jedynie drzwi, którymi wyszedł ten grubas o ciemnym spojrzeniu.

Musze się uwolnić... nie wiem jak, ale muszę!

Spojrzałam na dziewczynę. Wzrokiem próbowałam jej powiedzieć, aby się nie bała. Że jakoś nam pomogę. Stwierdzam, że ma ona może 16 lub 17 lat. Jest wiec ode mnie młodsza.

Widziałam jak pomimo szmaty przywiązanej dookoła głowy, lekko się uśmiechnęła. W tym samym momencie wszedł grubas. Piorunowałam go wzrokiem w celu pokazania mojej ogromnej niechęci w stosunku do niego. Chciałam aby nas wypuścił, bo kto by nie chciał?

Dopiero po chwili zauważyłam, że na ręku przewieszoną miał jakąś czarną torbę. Położył ją na ziemi i zaczął czegoś w niej szukać.

Po chwili w ręku miał dwie puste strzykawki.

Podszedł do mnie z dziwnym uśmiechem na twarzy. Uklęknął, a wtedy myślałam, że przewróci się przez ten swój tłuszcz. Szarpnął mnie za nadgarstek, ciągnąc w swoją stronę. Zaczęłam się szarpać i próbowałam krzyczeć, lecz materiał mi to uniemożliwiał.

- ZAMKNIJ SIE! - wrzasnął tylko mężczyzna, a ja od razu skuliłam się pod jego spojrzeniem.

Wbił igłę w moja żyłę na ręce i pobrał kilkaset mililitrów mojej krwi do strzykawki. Przesunął się w bok i zrobił to samo mojej koleżance. Fuknął na mnie i wyszedł zabierając torbę.

Po pięciu minutach weszło czterech goryli, pod rekę biorąc mnie i ją.

Szliśmy korytarzem. Wszystko było dosyć bogato urządzone. Widziałam obrazy malarzy takich jak Leonardo da Vinci i wielu innych.

Stwierdzam iż to musi być jakiś zamek, dworek, albo bardzo bogaty dom.

Szliśmy wciąż korytarzem, mijając kolejne pary drzwi. W końcu zatrzymaliśmy się i weszliśmy przez jedne z nich. Pierwszym odczuciem był szok. Znajdowałam się w OGROMNYM pokoju. Na przeciwko mnie, było wielkie okno balkonowe. Pod ścianą stało sześć łóżek. Wszędzie meble, dywany, obrazy. Na suficie wisiał ogromny kryształowy żyrandol, odbijający promienie słońca, wpadające przez okno. Zobaczyłam też wielki stół, zastawiony jedzeniem, jakby miało być jakieś wielkie przyjęcie. Kurczak, owoce, sałatki, wielki świniak z jabłkiem w paszczy, przeróżnego rodzaju mięsa takie jak: bekon, kiełbasy... itp.

Co jest grane?

Po chwili zobaczyłam cztery dziewczyny, wychodzące z pokoju (którego nie zauważyłam) w podskokach i z uśmiechem na twarzach. Jeden z goryli z obojętnością wypisaną w oczach, odezwał się niespodziewanie.

- Wiecie co robić.

Dziewczyny z entuzjazmem kiwnęły głowami. Mężczyźni wyszli zamykając za sobą drzwi na klucz. Zaczęły nas rozwiązywać. Kiedy skończyły, stanęły i patrzyły się dziwnie.

Zostałam porwana. Nie wiem przez kogo, ani po co.

Trafiłam do TAKIEGO miejsca.

To chyba musi być jakiś burdel bo innego wytłumaczenia nie ma.

Staliśmy wszyscy w ciszy i gapiliśmy się na siebie. Zdecydowałam że to ja wykonam pierwszy ruch. Uśmiechnęłam się do siebie i puściłam biegiem w stronę okna. Dotarłam do celu, którym był całkiem spory balkon.

Spojrzałam w dół... wysoko.

I co teraz?

Wystraszona, powoli się odwróciłam. Dziewczyny lekko się uśmiechały.

- Nie bój się! Będzie Ci tutaj dobrze! - powiedziała jedna. - Tak jak nam.

To jak z jakiegoś filmu... Gatunek? Horror.

- Jasne... - mruknęłam pod nosem.

- Jestem Amara - powiedziała ta sama - A to jest Kate, Wiktoria i Angelika.

Odwróciła się i spojrzała na nas.

- A wy?

- Basia. - powiedziała szarooka.

- A... Ania. - skłamałam.

No bo dlaczego miały by znać moje imię?

- To teraz się wami zajmiemy! - uśmiechnęła się i klasnęła w dłonie.

Dopiero teraz zauważyłam, że każda ma identyczną sukienkę, tylko innego koloru. Było to trochę dziwne... ale nic nie mówiłam.

- Basia, idź się wykąpać do tej łazienki, a Ty Ania do tej... - wskazywała.

Są tu dwie łazienki?

Nic nie mówiąc, skierowałam się w wyznaczone miejsce. Może jest tam coś co pomoże mi uciec?

Weszłam do środka i zamknęłam za sobą drzwi na klucz. Łazienka też była ogromna. Zobaczyłam, wypełnioną po brzegi wannę pełną piany. Byłam zmęczona i brudna, wiec postanowiłam, że skorzystam. Rozebrałam się i weszłam w pianę, ciesząc się tą chwilą.

Po kąpieli owinęłam się ręcznikiem i zobaczyłam leżącą na krześle sukienkę, taką jak tamte, tylko niebieską.

Nie założyłam jej jednak. Ubrałam się w moje stare ubrania i weszłam do pokoju.

Amara kiedy tylko mnie zobaczyła zrobiła wielkie oczy i podleciała szybko.

- Co Ty ROBISZ?! - zapytała zdenerwowana- Przecież ON Cię zabije!

- Co za ON?! - zapytałam.

- Nikt! Idź się przebierz! - wepchnęła mnie do łazienki.

- Chwila! CZEKAJ! - zamknęła mi drzwi przed nosem.

Westchnęłam i zaczęłam zakładać sukienkę. Wyszłam po jakiś pięciu minutach.

Amara i dziewczyny uśmiechnęły się szeroko, na co przewróciłam oczami.

- Wyglądasz SU - PER! - powiedziała Kate.

- Możecie mi powiedzieć gdzie ja jestem?! - zdenerwowałam się - I po co?

- Nic Ci nie grozi. - uśmiechnęła się promiennie Amara.

- Aaaaaale jeszcze przed chwilą mówiłaś, że "ON" mnie zabije! - zacytowałam fragment, mrużąc oczy.

- Ja tak mówiłam? - szczerze się zdziwiła.

Nic już nie rozumiałam. Miałam wrażenie jakbym była w jakiejś ukrytej kamerze, albo w filmie. Moje rozmyślania przerwał dźwięk otwieranych drzwi. Wszedł całkiem przystojny i dobrze zbudowany blondyn, mający może jakieś 30 lat.

- Ej ty, niebieska!

Że niby ja?

- Twoja kolej! - uśmiechnął się.

- Na co? - zapytałam rzeczywiście ciekawa.

- Masz zaszczyt zostać przekąską pana tego domu.

Chwila, jak to przekąską?

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top