"Ja się chyba przesłyszałam?!"

Że co? Jak to "pocałuj Ami"??? Ona sobie robi żarty? Już wiem co planuje! Ale tak Harrego nie dostanie!

Wredna, podstępna, manipulująca ludźmi su...- ktoś nagle przerwał moje myśli. Tym "kimś" był Mike.

Nie wiem jak szybko, ani kiedy poczułam jego usta na moich. Zaskoczona siedziałam w tym samym miejscu. Uśmiechał się przez pocałunek... Czułam to. Nie trwało to jednak długo, gdyż usłyszałam warkniecie Harrego, i poczułam jak coś... A chyba raczej ktoś odciąga, zdezorientowanego Mike'a ode mnie.

- co ty odpierdalasz?!!- warknął Mike, na Harrego, który wciąż trzymał jego koszulkę.

- zaraz ci pokaże co!!!- zauważyłam, że cały się gotował.

O rany! On zaraz mu przywali!!!

-stop! STOP!!- wtrąciła się Evelyn. I dobrze! Ja Stalam... jakby ktoś zamienił mnie w kamień.

-CZEGO??!- warknęli obaj, naraz.

- zaraz się pozabijacie!- wzniosła ręce ku górze. - Mike! Chodź tu!- wskazała na swoje okolice- Am! Zajmij się Harrym!

Potrząsnęłam głową, wybudzajac się z mojego transu. Podeszłam do chłopaka, i chwyciłam go za rękę.

Kierowałam się na górę. Nie znam tego domu, ale mam nadzieje, że moja intuicja mnie gdzieś pokieruje...

Otworzyłam pierwsze drzwi na prawo. Była to chyba sypialnia Celeste.  Weszlismy do środka i kiedy otworzyłam usta, nic nie zdążyłam powiedzieć, gdyż chłopak do mnie podszedł i wpił się w nie. Zdumiona jego szybkim działaniem, odwzajemniłam pocałunek. Swoje ręce położył na moich policzkach. Całował brutalnie, i zachłannie. Z każdą chwilą, pragnęłam więcej... I on chyba też...

Lekko się nademną pochylił, tak, że koło ucha poczułam jego przyśpieszony oddech.

- kochanie...- mruknął, a ja poczułam ciarki, przechodzące po całym moim ciele.- byłe...- poprawił się-...jestem zazdrosny.... O tego, zasranego palanta!

Zaschło mi w ustach... Wody!!! WODY!! Jest tu gdzieś, jakaś cysterna???!

- Harry... Ja...- nie zdążyłam mu odpowiedzieć, gdyż przeszkodziły mi jego wargi.

Nie zdążyłam... A chciałam mu powiedzieć, że ja też byłam... On i Celeste... Czy ja coś do niego czuje? Coś oprócz zazdrości? Nikt nie wywoływał u mnie jakiś niesamowicie poważnych uczuć...

Moim wampirzym słuchem, usłyszałam kogoś wchodzącego po schodach.

Oderwałam się szybko, od szczeżącego się chłopaka. Drzwi nagle otworzyły się z hukiem.

W nich stanął Mike.

- siema!!!- zapytał wesoło- co to za schadzki?

- ummm..... My...- zaczełam ale z dołu usłyszałam śmiechu, i inne dziwne dźwięki.

Ruszyłam w ich kierunku, lecz zatrzymała mnie ręka Mike'a.

- ja to bym tam nie szedł...- starał się nie wybuchnąć śmiechem.

- odsun się!- zrobił co kazałam.

To co zobaczyłam na dole.... Szok!

Evelyn stała nad Celeste, która siedziała na krześle związana, z jabłkiem w buzi. Była zła... Chwila! To za mało powiedziane! Ona była wściekła!

Psiapsiulkę związanej trzymali Al i Ron. Dziewczyny były złe, reszta można powiedzieć, że ryła w najlepsze!

Gdy tylko mnie zobaczyli, automatycznie zaprzestali robić, to co właśnie robili.

- yyyy...Ev?- czekałam na wyjaśnienia.

-yhm.- odchrzaknęła, uśmiechając się- bo... No... Ten... No... Poszłaś z Harrym, i... Ta tutaj...- wskazała na Celeste.- podsłuchiwała was... I troszkę była zła, Chciała nawet do was iść! wiec...ją...no...ten-zamysliła się, lecz była wesoła.

- uciszyliśmy- powiedzieli wszyscy na raz, dumni ze swego planu.

Walnęłam się ręką w czoło, powstrzymując śmiech.

- Facepalm... co?- usłyszałam śmiech Rona.
Wywróciłam oczami.

- Ami?- zwrócił się do mnie Al.- ja złapałem Mike'a...ale chyba mi uciekł...- zasmucił się.

Do konwersacji włączyła się Ev.

- właśnie!- krzyknęła- cos ty zrobił?! To takie trudne utrzymać kogoś przez 10 minut? Czy ty....- dalej nie sluchałam, gdyż wyszłam na zewnątrz wybuchając głośnym śmiechem.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top