Halloween
"... a city of vampires,
Tonight, Elvis is dead,
And everyone's spread,
And love is a setair...."
Mój, przepiękny i najlepszy na świecie głos, zagłuszył dźwięk dzwoniącego telefonu.
- halo?- ściszyłam muzykę, w radiu.
-Amelia?- usłyszałam znany mi głos.
Ale skąd? Był damski, i cichy....
-Olivia?- bardziej oznajmiłam, niż zapytałam.
- Boże! Tak! Co u ciebie? Nie dzwonisz, nie piszesz...przejełam inicjatywę...- usłyszałam cichy śmiech.
- miałam sporo na głowie! nie miałam czasu, i zapomniałam.- zasmuciłam się lekko- sory...
- nie ma sprawy! Ja chciałam Cie zaprosić na kawę, czy coś...bo chciałabym mieć z Toba, jakiś kontakt...
Usmiechnęłam się do słuchawki.
2 Godziny później
- iiiii????- ponaglałam Olivie, aby kontynuowała swoja opowieść.
Zagryzłam babeczkę, i popiłam ją kawą. Byłyśmy, w naszej starej restauracji... To tutaj spotykałyśmy się aby, pogadać, pożalić się, poplotkować. Była mała, ale za to bardzo przytulna.
- wylał jej deser na głowę!- zapiszczała głośno.
- Mike? Żartujesz?- wybauszyłam oczy.
Mike.... Szkolny przystojniak, "elita" w mojej dawnej ludzkiej szkole, ale też mój przyjaciel...i Olivi.
- Nie! Naprawdę to zrobił! Jędza sobie zasłużyła..
Westchnęłam i upiłam łyka, mojego napoju.
- Ej! Am! Zapomniałabym!- pacnęła się, menu w głowę.
- Facebook- mruknęłam pod nosem.
- co?- zmarszczyła brwi.
- nic, nic- zaśmiałam się.- co mi chciałaś powiedzieć?
- w naszej szkole, jest impreza Halloweenowa...przyjdziesz prawda?
Kolejna impreza....
- ja nawet nie chodzę tam do szkoły!- Usmiechnęłam się.
- nie wieżę! To? To jest Twoja wymówka?- wstrzymała oddech.
- aaaa, przeszła?- zapytałam z nadzieja.
- Nie!- powiedziała powarznie, kręcąc głową.
Wybuchłyśmy razem śmiechem.
- dobra! Może wpadnę!- powiedziałam zrezygnowana.
- może? Napewno!- zaczęła się bawić palcami- ....aaaaa zaprosisz, kogoś ze swojej szkoły?
-Mogę zaprosić...- zmarszczyłam brwi.- ale kogo?- spytałam siebie.
Na Pewno wezmę Evelyn, jest moją przyjaciółką, może Rona, i Celeste...nie jej nie.... Harrego?
- Alfreda?- zapytała mnie nagle dziewczyna, przerywając moje rozmyślenia.
- a czy, Ty przypadkiem z nim nie chodziłaś?- przypomniałam sobie.
- tak, kiedyś...
- i chcesz zaprosić swojego ex?- byłam zaskoczona.
- nie, nie...masz racje...- pokręciła głową.
O rany! Ona nadal coś do niego czuje! Spoko Oli...zaproszę go...
***
- no więc?- spytałam Alfreda.
- dobra przyjdę...Olivia, mnie zaprosiła?
O cholera! On też coś do niej czuje! Dlaczego w takim razie zerwali?
- tak! Zależało jej...- Usmiechnęłam się, promiennie. Co prawda nie powiedziała mi tego....ale...wiem, że to czuła.
- spoko....- uśmiechnął się szerzej- mogę zaprosić Rona?
- oczywiście!
-...i Harrego?- uniósł brew.
O co mu chodzi? Co się tak szczerzy?
- pfff...jasne...tak...no...- zamilkłam.
Powinnam to była zrobić po..."pfff...jasne"
- ok!- zasmiał się cicho- przekaże, mu! Słowo w słowo!
- dobra!- przymróżyłam powieki.
- dobra!
- no dobra!
-no to dobra!
- aah!!! Wiesz co?
-co???
-Cześć!- odwrociłam się, i odeszłam.
Podstępny typek... Chciał mnie zezłościć. Ale ja się nie dam!
Wróciłam do swojego pokoju, zaprosiłam Ev. Nie muszę mówić, że ze szczęścia zaczeła skakać po łóżku. O!!! Właśnie powiedziałam!
- omg! Jak się cieszę!!!- piszczała- słyszałam, że ludzkie imprezy, są odjechane...
- zobaczymy!- Mruknęłam pod nosem.
Razem poszłyśmy do sklepu...ludzkiego, i kupiłyśmy kostiumy. Ev kupiła strój jakiegoś wilka, a ja wiedźmy.
Bawiłyśmy się świetnie, nawet nie zauważyłysmy, że zostały dwie godziny do imprezy....
Szybko wróciłyśmy do akademi, i zaczęłyśmy się szykować. Przebrałyśmy się i zaczęłyśmy malować, i układać włosy. Kiedy skończyłyśmy, wyszłyśmy na zewnątrz, w oczekiwaniu na auto, wyporzyczone od mojego taty.
Dojechałyśmy na miejsce całkiem szybko.
Stanęłyśmy przed szkołą. Już w progu można było usłyszeć dudniącą muzykę.
- rzucamy się, na głęboką wodę? Jak teraz wejdziemy, nie będzie odwrotu!- mruknęłam do Ev.
Ta, kpiąco się zaśmiała, i jednym zwinnym ruchem wciągnęła mnie do środka.
- czyli...się rzucamy!- wywróciłam oczami.
Od razu, w moje nozdrza dotarł zapach, potu, alkoholu i krwi.
Krew....ta...tej, to tu dużo.
Ev, kompletnie zignorowała rządzę, tylko rzuciła się w tłum tańczących.
No...i tyle, ją widziałam....
-Hejka! -Odwróciłam się, i zobaczyłam Olivie.
- hej!- posłałam jej uśmiech.
- masz! -Podała mi kubek, z jakimś napojem.
Wypiłam, spory łyk i lekko się skrzywiłam. Oddalam jej go szybko.
- mocne!- zasmiałam się, a ona mi zawtórowała.
- to co...będzie Albert?- szybko, przeszła do sedna.
- tak!....yyyy.....em...Powiedz mi, co do niego czujesz?- usmiechnęłam się.
- Ja?- zaczęła się nerwowo rozglądać- NIC!
- tak! Jasne! A ja jestem prawdziwą wiedźmą!
Nie odpowiedziała, tylko cały czas, patrzyła w jednym kierunku.
- o co chodzi?- zapytałam ją.
- ymmm...uh..o...na..al...-mowila, patrząc gdzieś za mną.
Odwrociłam się, i zobaczyłam Alberta. Wszystko jasne...
- Am....co ja..mam...zro...zrob-jakała się, patrząc na chłopaka.
Podszedł do nas, z uśmiechem na twarzy. Był przebrany za pirata.
- hej dziewczyny!- patrzył na nas na przemian.
- część Albert.- powiedziałam, w jego stronę.
- hjjej- coś wymruczała Olivia.
- dobra! Wy gadajcie a ja was zostawiam!- odwrociłam się, i poszłam szukając Evelyn.
Zajadałam się szaszłykami, kiedy ktoś mnie zawołał.
Odwrocilam się i zobaczyłam Harrego. Niewiem czemu, ale wybuchłam niekontrolowanym śmiechem.
- o co Ci chodzi?- zmieszał się chłopak.
- o Twój strój!- smiałam się jak opentana.
- co z nim nie tak?- zrobił minę obrażonego chłopczyka.
- jest bardzo....- próbowałam znaleźć odpowiednie słowo- ...oryginalny!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top