Rozdział 31



‒ Nie.

Głos Rigel jest mocny i pewny tego co mówi. Patrzę na twarz Ministra Magii. Analizuję jego mimikę szukając potwierdzenia, że uwierzył Lestrange.

‒ A czy to on powiedział oskarżonej o Śmierciożercach? Jak się zachowywać? Jak być dobrym i oddanym sługą Sam-Wiesz-Kogo?

‒ Tak, on.

‒ I wiedział o tym, ponieważ sam był oddanym sługą Sam-Wiesz-Kogo?

Tym razem obie z Rigel nie wytrzymujemy. Ale dziewczyna jest szybsza. Mimo kajdanek i przywiązania do krzesła, zaczyna się wyrywać, krzyczeć, żeby Minister się zamknął, że o niczym nie wie, że Caesar nie jest Śmierciożercą, że nie pozwoli, by ta pieprzona i obłudna sprawiedliwość również zniszczyła mu życie.






Boję się. Dociera to do mnie siódmego dnia od wyjazdu Aishy. Na początku starałam się w ogóle nie dopuszczać do siebie takiej myśli, ale w końcu muszę.

To drżenie rąk kiedy sięgam po sztućce jedząc posiłki z Syriuszem.

Nerwowe podrygiwanie za każdym razem gdy w tym przeklętym starym domu coś skrzypnie czy szurnie.

Oczekiwanie na jakiś sygnał, cokolwiek co spowoduje, że będę mogła wyrwać się i iść walczyć.

Bezwładne dotykanie Mrocznego Znaku kiedy jestem zajęta rozmyślaniem.

I ta chwila spokoju kiedy w pokoju z drzewem genealogicznym Blacków odpalam papierosa. Mimo że bez problemów mogę już palić po całym domu (Syriusz tak robi) to nadal przychodzę do tego miejsca.

Zaciągam się dymem, by zaraz patrzeć jak szary dym roznosi się po pokoju.

Drogi Draco,

Od jakiś ponad trzech tygodni tworzę szkic listu jaki muszę wysłać do Draco. Stwierdzam, że tak będzie mi wygodniej i oszczędzę miliona kartek, które kreślę i zapisuje całą masę rzeczy, które w życiu nie powinny się znaleźć w pierwszym liście do kuzyna.

Patrzę jak końcówka papierosa na chwilę jarzy się mocniej, a zaraz potem znowu tylko lekko tli. Na tym moja cała inwencja twórcza do tego jak powinna wyglądać ostateczna wersja listu jest na wyczerpaniu. Nie mam pojęcia czy od razu zarzucić mu fakt, że wiem, że posiada Mroczny Znak od pierwszego roku życia czy lepiej poczekać z tą informacją jeszcze akapit czy dwa.

‒ Ja pierdole.

Gaszę peta i już automatycznie wyrzucam przez okno. Nawet nie zerkając na malunki na ścianach, otwieram drzwi i prawie zderzam się z skrzatem domowym. Do tej pory Stworka widziałam tylko trzy razy. Zawsze jak wycierał tabliczkę z imieniem matki Syriusza, która była przytwierdzona – równie mocno do ramy obrazu, jak samo malowidło do ściany w przedpokoju. Skrzat gadał wtedy do siebie, a mi udawało się szybko przemknąć koło niego.

‒ Och, panienka Lestrange!

Skrzat kiedy tylko mnie widzi od razu się ożywia. W końcu – według niego – jestem jedyną godną osobą do przebywania w tym domu. Spełniam wszystkie abstrakcyjne warunki tego skrzata – jestem czystokrwistą córką panienki Black i panicza Lestrange (jak Stworek zawsze się o nich wypowiada) i posiadam Mroczny Znak, który przecież jest zarezerwowany dla osób, które wiedzą czym jest prawdziwa władza i potęga.

‒ Stworek.

Mój głos jest na tyle mocny i obojętny, że skrzat bez żadnych zahamowani nisko mi się kłania. Dlatego staram się go unikać. Jego służebność i to co o mnie myśli, doprowadza mnie do szału.

‒ Czy panienka coś sobie życzy?

‒ Nie.

Wymijam skrzata i kieruję się prosto do swojego pokoju. Słyszę jak Syriusz po raz kolejny w tym tygodniu, znowu śpiewa na cały głos, a echo roznosi się po domu. Wzdycham głęboko i jeszcze bardziej przyspieszam kroku.

Kiedy w końcu znajduję się w swoim pokoju, zamykam drzwi i przypatruje się kartkom, które zajmują prawie całe łóżko. Gdyby ktoś to zobaczył, byłby w stanie torturować, by zdobyć te informacje. Oprócz listy piątki osób, które mogły dostać Znak tak jak ja w swoje pierwsze urodziny, była jeszcze jedna lista. Moich kłamstw, które mam zamiar uraczyć Zakon i samego Dumbledore'a. Musiałam w końcu to spisać żeby odrzucić te, które w ogóle się nie nadają. Moja historia musi być nie do podważenia i trzymać się wszystkich faktów oraz jak najmniej odbiegać od rzeczywistości, bo sama się w niej zgubię jeśli za daleko zabrnę. Oprócz wersji dla Zakonu była jeszcze wersja dla Czarnego Pana.

Zbieram wszystkie kartki i układam je w równy stosik. Przyzwyczajenie, które zostało mi z sierocińca, powoduje, że chowam wszelkie zapiski pod materac łóżka. Wiem, że jest to marna kryjówka, ale innej nie potrafię wymyślić. Jeśli obłożę szafkę nocną milionem zaklęć żeby nikt nie mógł jej dotknąć, to taki Snape po wejściu do pokoju poczuje, że przy łóżku wręcz magia strzela naokoło i coś jest tam ukryte. A tak pod materacem nikt nie będzie szukał.

‒ RIGEL!

Wrzask Syriusza powoduje, że wzdrygam się zaskoczona kiedy słyszę swoje imię. Black nigdy tak nie robił. Zawsze jak coś chce to przychodzi i normalnie pyta czy po prostu czeka na posiłki, które zawsze jemy razem.

Nie mam ochoty wychodzić z pokoju, ale zmuszam się do tego. Wyjmuję różdżkę z kieszeni niebieskiej bluzy, chwytam ją w palce i schodzę na dół. Po drodze na szczęście nie widzę nigdzie Stworka, ale światła w korytarzu jest tak wątłe, a mój cień tak długi, że mam problem z określeniem co widać za mną na końcu korytarza. Schody oczywiście nieprzyjemnie skrzypią kiedy po nich schodzę.

‒ Stało się coś?

‒ Dzień dobry, Rigel. Cytrynowego dropsa?

Dyrektor stoi przy schodach do kuchni z uśmiechem na ustach i z suniętymi na sam czubek nosa okularami połówkami. W ręku trzyma opakowanie z cytrynowymi dropsami, które są po prostu okropne, bo kiedyś z ciekawości wzięłam jednego. Dumbledore ma na sobie jasno czerwone, wręcz różowe szaty i nie mogę na niego patrzeć.

‒ Dumbledore.

Kiwam głową w powitaniu stojąc na ostatnich schodkach przez co jestem wyższa od Dyrektora. On jakby totalnie się tym nie przejmuje i chyba nawet nie dostrzega tego, że trzymam dłoń z wyciągniętą różdżka, a Mroczny Znak doskonale widać, bo mam podciągnięte rękawy bluzy. Syriusza nie widzę, ale pewnie jest w kuchni i podsłuchuje.

‒ Słyszałem, że chciałaś ze mną o czymś porozmawiać, moja droga.

Kiwam potwierdzająco głową.

‒ Chodzi o Czarnego Pana. Jak ma iść na następne spotkanie, skoro nawet nie mogę wyjść z tego domu bez pomocy kogoś z Zakonu? A jak pamiętasz Dumbledore, jesteśmy tu z Syriuszem sami. Chyba, że zamiast szpiega w szeregach Czarnego Pana, chcesz mieć martwego Śmierciożercę.

‒ Rigel, nie musisz być melodramatyczna. Nikt nie chce tutaj twojej śmierci.

Prycham na to zapewnienie Dyrektora. W ciągu sekundy jestem w stanie wymienić chociaż kilka osób z Zakonu, które chętnie by mnie zobaczyły w trumnie. O ile zapewnią mi pogrzeb. Schodzę z tych kilku stopni, które dawały mi przewagę nad Dyrektorem, nawet jeśli to było tylko w kwestii wzrostu. Mężczyzna ma ten swój typowy uśmiech, a ja tracę cierpliwość.

‒ To wymyśl coś Dumbledore. Nie mam zamiaru czekać z palącym Mrocznym Znakiem, aż ktoś łaskawie przyjdzie żeby wypuścić mnie z tego więzienia. A jeśli tym kimś miałby być taki Mundungus Fletcher to równie dobrze możesz mi szykować trumnę.

***

Dumbledore milczy. A ja mam wrażenie, że zaraz coś rozniosę. Nie odzywa się od dwóch dni, a w każdym momencie Czarny Pan może mnie wezwać.

‒ Masz już dość?

Pyta ze śmiechem Syriusz i upija łyk porannej kawy. Ja sama w końcu się przełamałam i zapaliłam w kuchni pierwszego dzisiaj papierosa. Przede mną leży talerz z kanapkami, których nadal nie tknęłam.

‒ Chcę żeby w końcu móc stąd wyjść.

Po śniadaniu, zaklęciem przywołuje pergamin, pióro i kałamarz. W końcu zebrałam się w sobie i jestem gotowa, by napisać list do Draco. Syriusz wyszedł z kuchni, przenosząc się do salonu.

Biorę wdech, otwierając kałamarz. Wiem, że moje pismo nie jest idealne, bo nie jestem przyzwyczajona do takiego pisania.



Drogi Draco,

zanim spalisz ten list czy wyślesz swojemu ojcu, proszę przeczytaj go do końca.

Jak wiesz Czarny Pan wrócił, a wojna jest tylko kwestią czasu. Nikt nie jest bezpieczny i nikomu nie można całkowicie ufać. Proszę cię jednak o jedno. O przemyślenie tego co ci napiszę.

Kiedy miałam rok Czarny Pan mnie naznaczył. Zrobił to też innym dzieciom oddanym mu Śmierciożercom. Kiedy miałam trzy lata moi rodzice zostali wtrąceni do Azkabanu. Wiem, że nie jesteś zdzwiony czytając to. Ale musisz uwierzyć, że nie jest łatwo mi o tym pisać.

Draco, ja wiem, że ty też masz Znak. Lucjusz pewnie znalazł jakieś czarnomagiczne zaklęcie dzięki, któremu w szkole nie musisz się bać i możesz nosić podwinięte rękawy. I zanim wyślesz do ojca ten list, proszę cię po raz kolejny, przeczytaj go do końca.

Mam nadzieję, że nie wystraszyłam cię bardzo. Spokojnie, nie mam zamiaru iść z tym do Ministerstwa czy Dumbledore'a. Sama musiałabym się z tego tłumaczyć, a nie mam na to ochoty.

Przepraszam. Do tej pory nie napisałam ci jak się nazywam.

Jestem Rigel Lestrange, córka Bellatrix i Rufolfa Lestrange. Dostałam Mroczny Znak kiedy miałam rok i przez niego Alastor Moody ukrył moją tożsamość przed całym czarodziejskim światem.

Draco, jesteś mądry i wiesz, że swojej sygnatury magicznej nie można podrobić, a właśnie nim jest opatrzony ten list.

Proponuje ci sojusz, Draconie Malfoy'u. Tobie i wszelkim osobom, które tak jak my zdobyły Znak mając zaledwie rok. Jeśli się zgodzisz – lub zgodzicie – to odeślij mi odpowiedź na tym samym pergaminie. Jeśli nie, to po prostu go spal i zapomnij o nim.

Z całą magią i szczerością,

Rigel Lestrange






****

Na początku jeśli są jakieś błędy to śmiało mi napiszcie, a ja je poprawię. Po prostu nie mam siły czytać po raz kolejny rozdziału. 

Mam dość pisania Portretu i to moja wina. Do końca zostało ponad 30 rozdziałów, a ja na samą myśl mam dość i nie chcę w ogóle otwierać folderu gdzie są wszystkie informacje i rozdziały Portretu.  Wszystko jest dokładnie rozpisane, a ja mam ochotę zrobić przeskok do momentu uwolnienia więźniów z Azkabanu, potem kilka rodziałów i walka w Departamencie gdzie po tym miał być dopiero duży przeskok w czasie do Ostatecznej Bitwy i ostatnie rozdziały. Chcę w końcu zamknąć tą historię, bo przestało mi sprawiać przyjemność pisanie jej przez to jakim dużym tworem się stała. Myślałam, że to wszystko zepnę w kilkadziesiąt rozdziałów, a wizja, że będzie ich jakieś 65 mnie przeraża. Z drugiej strony chciałabym pokazać te wszystkie szkice scen, które mam w głowie. 

Do następnego, 

Demetria1050 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top