Chapter I : STRANGER
Gwiazdki, komentarze i ogólnie wasze zaangażowanie jest super ważne i dla mnie i dla tego ff, bo jeśli wam się podoba i zostawicie coś po sobie, będzie miało szansę się wybić, a na tym mi bardzo zależy. Z góry dziękuję za aktywność! Miłego czytania x
============
Życie Luke'a opierało się tylko na kilku rzeczach, diabelnie ze sobą powiązanych.
Seks, alkohol, zabawa.
Życie Luke'a Hemmingsa było usłane różami, wyłożone aksamitem. Miękkie, przyjemne, pachnące słodkością. Idealne. I mimo że wcale nie musiało takie być. Może była to jedynie iluzja, wyobrażenie, jak historia napisana w głowie Luke'a, ale Hemmings wiedział, że to jego życie i robił z nim wszystko, co tylko chciał, wszystko, co pozwalało mu zapomnieć, jak jest naprawdę. Jak naprawdę się czuje.
Kochał to, jak jego spojrzenie na świat było wiecznie kolorowe, bez żadnej skazy, żadnego uszczerbku czy rysy. I to mu wystarczało. Kochał widzieć świat jedynie dobrym i pełnym rozrywek. Różowe okulary przysłaniały jego troski, bawił się życiem, cieszył się młodością, bo życie bez rozrywki to jak niekończąca się podróż.
Życie trzeba przeżyć tak, żeby wstyd było opowiadać, a miło wspominać.
Luke znowu robił to, co dawało mu najwięcej frajdy, co pozwalało zapomnieć, odpocząć i cieszyć.
Jego ciało schowane pod obcisłym, błyszczącym, srebrnym kostiumem, eksponującym wszystkie atuty Hemmings'a. Tańczył zmysłowo przed swoją nową zdobyczą. Drażnił go, podniecał, nakręcał. Dobrze wiedział, jak robić to najefektywniej. Jak najszybciej sprawić, że dłonie zacisną się na jego biodrach, a materiał zostanie zdarty z jego ciała.
Muzyka dudniła w jego uszach, spojrzenie było zamglone przez alkohol, wlany w siebie tego wieczoru, ale mimo to, dalej wyglądał zniewalająco, seksownie. Nie tylko nieznajomy za nim, który już trzymał jego ciało w talii, patrzył na to, jak z profesjonalizmem porusza biodrami, unosi ręce, czy odchyla głowę, by ułożyć ją na ramieniu mężczyzny, a później drażnić jego krocze swoimi jędrnymi pośladkami i całować odsłoniętą szyję.
Wszyscy w pobliżu patrzyli tylko na niego, dostrzegali to, jak się porusza, jak wygląda, jak lśni na tle tych zwyczajnych ludzi. Jak wyróżnia się z tłumu, zawsze będąc gwiazdą wieczoru, dnia, roku. Luke Hemmings był gwiazdą. Może to była jedynie iluzja, kurtyna zarzucona na jego myśli, by trwał w przekonaniu, że jest najlepszy, jest najważniejszy i jedyny na tej ziemi.
Robił, co chciał, bo on był panem swojego życia. Gdy chciał pić alkohol, pił go. Gdy chciał imprezować, imprezował. Gdy chciał zapalić, palił.
Teraz chciał uprawiać seks. Gorący, szybki, mocny. Sprawiający, że powinien się wstydzić, a jednak tego nie robi. Bo on nie czuł wstydu, czuł wiele innych emocji, ale nigdy nie wstyd. Bo jak mógłby wstydzić się swojego ciała, tego, że ktoś zajmuje się nim najlepiej, jak jest w stanie, jak daje mu przyjemność, skoro to właśnie sposób, w który zarabiał na życie? Dzięki temu ma fortunę. A życie jest za krótkie, by się wstydzić.
Dlatego, gdy penis nieznajomego za nim, zaczął wyraźnie wbijać się w okryte materiałem pośladki Luke'a, już wiedział, że potrzebuję go poczuć.
Czuł jego wielkość, grubość i twardość. I naprawdę, ledwo powstrzymywał się przed padnięciem na kolana naprzeciw mężczyzny, nawet na środku tego parkietu i obciągnięciem mu, nie przejmując się ludźmi dookoła. I wiedział, że byłby w stanie to zrobić, gdyby nieznajomy tego chciał.
Chciał go poczuć na swoim języku, w gardle, albo uderzającego w jego policzki. Chciał się nim krztusić i już nie mógł się doczekać, aż dotrą do klubowej łazienki.
Hemmings od razu, gdy drzwi toalety zamknęły się za nimi z cichym kliknięciem, został pchnięty na umywalki. Przyciągnął mężczyznę za kark, spojrzał w jego oczy, a później na jego pełne usta i pocałował go mocno, niechlujnie. Nie przejmował się niczym, nie obchodziły go zniesmaczone spojrzenia, posłane przez ostatnich mężczyzn, wychodzących z toalety.
Dłonie Hemmings'a wędrowały w dół ciała nieznajomego, zahaczając o jego sutki, skupiając się na uwydatnionych mięśniach, aż zatrzymały się na rozporku przyciasnych spodni. Rozpiął go sprawnie, tak samo klamrę paska i upadł przed nim na kafelkach. Patrzył na mężczyznę z dołu, trzepocząc pokrytymi tuszem rzęsami. Obserwował lekko ściągniętą przez podniecenie twarz faceta i prowokując go, zsunął powoli jego spodnie i już przybliżył swoją twarz do oczywistego wybrzuszenia w bokserkach.
Od razu pozbył się zbędnego materiału. Był zachwycony, stęskniony za uczuciem wypełnienia, za taką grubością. Luke miał do czego porównywać i nie krył się z tym, teraz jednak nie mógł narzekać. Chciał go już poczuć, jednak zanim to miało nastąpić, musiał zapracować na swoją nagrodę.
Ścisnął go u podstawy, komplementując jego wielkość i poruszył kilka razy dłonią, powoli, drażniąc się z nim. W końcu sam nie mógł się oprzeć przed poczuciem go w ustach. Od razu jego wargi owinęły się wokół główki, a język zaczął pieścić najczulsze miejsce mężczyzny. Wirował nim, zataczał kółeczka wokół czubka. Nie spieszył się, poruszając swoją głową i zasysając policzki. Z czasem brał go coraz więcej, czuł go głębiej, a pomagała mu w tym dłoń mężczyzny, zaciśnięta na jego kręconych włosach.
Poruszał szybko głową, czując, jak łzy napływają mu do oczu. Krztusił się długością mężczyzny, ale właśnie to kochał najbardziej. Uczucie wypełnienia. To było dla niego jak narkotyk. Nieznajomy dociskał mocno jego głowę do siebie, czuł jego wielkość w gardle, jak obija się o ścianki.
Coraz więcej łez napłynęło do jego oczu, w głowie wirowało przez alkohol i podduszanie, gdy jego głowa została przytrzymana w miejscu, a biodra nieznajomego zaczęły kołysać się w przód i w tył, szybko i mocno, a dłoń mężczyzny zacisnęła się na jego gardle. Nie za mocno, ale też wystarczająco mocno, by Luke czuł się, jakby był na haju. Przed jego oczami latały mroczki, a towarzyszyło temu dziwnie przyjemne uczucie. Rozchylił bardziej swoje usta, rozluźnił uścisk i pozwalał na pieprzenie jego ust. Krztusił się bardziej i częściej i z satysfakcją odczuwał, jak ślina spływa mu po brodzie.
Co chwilę ruchy ustawały, by Luke mógł odetchnąć, odkaszlnąć i znowu moc wrócić do pracy. Uśmiechał się za każdym razem do mężczyzny, a ten obserwował z satysfakcją zniszczoną twarz blondyna. Jego spuchnięte wargi, twarz całą mokrą od śliny i łez, czarne smugi tuszu do rzęs spływające w dół jego policzków. Obaj byli zachwyceni tym stanem rzeczy.
---Wstawaj. --- rozkazał mężczyzna, a kim byłby Luke, sprzeczając się z nim? Podniósł się od razu, - Odwróć się do mnie tyłem, skarbie.
Luke odwrócił się od niego i oparł ręce na umywalce. Wykonywał jego polecenia, jak posłuszny piesek i liczył, że zostanie mu to wynagrodzone. Patrzył w duże lustro, uśmiechając się do swojego zmarnowanego odbicia. Zerknął na to, co robi mężczyzna za nim, jak wyjmuje prezerwatywę z kieszeni spodni i, jak później zakłada ją na swoją długość.
Luke złapał jego wzrok w odbiciu lustra i jęknął zaskoczony, gdy duża dłoń nieznajomego zderzyła się z jego pośladkiem. Wypiął się bardziej w jego stronę, nie przestając wpatrywać się prowokująco w oczy mężczyzny, za co w nagrodę dostał kolejnego mocnego klapsa, przez którego penis blondyna zadrżał z napływającej dawki podniecenia i stał się jeszcze bardziej wrażliwy, bardziej mokry.
---Taki z ciebie piękny chłopiec, taki dobry. Taki chętny.
Luke zaskomlał cicho na jego słowa, na komplementy i z radością zauważył, że w końcu mężczyzna toruje sobie drogę do jego wejścia, rozbierając go. Jego dłonie ścisnęły mięśnie pośladków i poczuł główkę jego penisa, która wsuwa się w niego powoli, rozciągając jego wejście.
Tak naprawdę Luke'owi wiele nie było trzeba, by być rozciągniętym do wielkości, którą miał teraz przyjąć. Tego dnia naprawdę był przygotowany na wszystko. Przygotował się przed przyjściem tutaj, od pierwszej minuty, wiedząc, czego tak naprawdę szuka tego wieczoru. Leżąc swoim łóżku dotykał się, sprawiał sobie przyjemność, będąc podnieconym na samą myśl o tym, że idzie na imprezę. Pieprzył się swoimi palcami, patrząc na samego siebie robiącego to z innym mężczyzną na ekranie laptopa.
Jęczał pod nosem, gdy mężczyzna poruszał się powoli, wchodząc odrobinę głębiej i głębiej. Luke'owi naprawdę schlebiał fakt, że nieznajomy dba o jego bezpieczeństwo i komfort. Patrzył na jego przystojną twarz w odbiciu lustra. Znowu wrócił w pełni do tu i teraz. Do tej łazienki, do tej chwili.
Tym razem naprawdę miał szczęście. Trafił na przystojnego mężczyznę i bardzo go to satysfakcjonowało. I może dlatego właśnie nie mógł oderwać swojego spojrzenia od jego twarzy lekko wykrzywionej w przyjemności?
Dłonie mężczyzny rozpalały jego skórę do czerwoności, palił go jego dotyk, przyjemnie pobudzając wszystkie jego zmysły. Sapał, jęczał i mruczał cały czas, czując się jak w niebie. Jego palce zaciskały się na umywalce i z każdą upływającą chwilą, wypinał się bardziej, czując głębiej i głębiej kutasa mężczyzny, którego imię teraz chciałby poznać, by chociażby móc jęczeć i krzyczeć je, gdy ten pieprzy go blisko do nieprzytomności. Jednak nie był na tyle zdesperowany, by o nie zapytać.
Wsłuchiwał się w pomruki zadowolenia, gardłowe jęki i warknięcia i to naprawdę była melodia dla jego uszu, sprawiająca, że jego kutas coraz bardziej pragnął dotyku, choć najmniejszej uwagi na tym, jaki był twardy i mokry. Jaki spragniony zainteresowania.
Gdy ciało blondyna zaczęło odbijać się coraz szybciej i szybciej, mocniej i mocniej od silnego ciała nieznajomego, Luke czuł, że jest zdecydowanie za blisko orgazmu. Nie chciał tego tak szybko kończyć. Nie, gdy ten facet był wręcz ideałem mającym wszystko. Uroda, duży kutas i doświadczenie w pieprzeniu takich, jak Luke.
Więc, by nie dojść za szybko, by nie być obiektem późniejszych drwin mężczyzny, zacisnął zęby oraz oczy, przygryzł mocno swoją i tak już zdewastowaną wargę i starał się, jak najbardziej rozciągnąć w czasie ten kulminacyjny dla siebie moment.
Luke mógł przyznać ze spokojem, że było to nie lada wyczynem, może przez to, że czuł się, jakby właśnie pieprzył go profesjonalista, a może po prostu już za długo był na granicy, na wyciągnięcie ręki od upragnionego szczytu.
Dlatego wystarczyło kilka naprawdę mocnych i szybkich ruchów bioder mężczyzny i doszedł obficie, z głośnym jękiem na ustach, od razu opadając bardziej na umywalkę. Czuł, jak jego uda trzęsą się od przyjemności, ze zmęczenia, oraz z powodu nieustających ruchów.
Luke skomlał głośno, prawie że płakał, nie mogąc już znieść większej przyjemności, kolejnych dotyków. Dlatego, gdy mężczyzna również doszedł, Luke poczuł niebywałą ulgę. Odetchnął, oddychając ciężko i przymykając zmęczone oczy.
I naprawdę sądził, że nieznajomy, od razu po tym, wyrzuci gumkę, podciągnie spodnie i zniknie za drzwiami, zostawiając Hemmings'a w totalnym bałaganie, jednak zdziwił się ogromnie, gdy poczuł, jak facet ubiera go ostrożnie i pomaga mu podnieść się do jakiejś naturalnej pozycji. A później, ku jeszcze większemu zdziwieniu Hemmingsa całuje go delikatnie w czoło, szepcząc: "Byłeś cudowny" .
Luke oparł się o umywalkę i dalej nie mógł pozbierać się po ostatnim orgazmie. Dalej dyszał ciężko, zamykając opadające samoistnie powieki.
---Jak masz na imię, skarbie? --- usłyszał nagle. Nie był pewny, czy dobrze usłyszał, czy może nie miał zwid słuchowych, przyjemność nie przesłoniła jego słychu, szumem w uszach. Czy to jest prawdziwe i jest tam naprawdę, że nie wyobraża sobie tego w swoim łóżku, śniąc erotyczne sny?
---Luke Hemmings. --- Odpowiedział cicho i odchrząknął, czując, jak jego gardło piecze straszliwie. Nie liczył, że pozna imię nieznajomego. Nie za bardzo chciał się tym przejmować, bo i po co skoro ich drogi i tak nigdy ponownie się nie zejdą? Zdziwił się jednak, gdy kolejne słowa mężczyzny opuściły jego usta i zawisnęły w przestrzeni między nimi, sprawiając, że Luke poczuł dziwne ukłucie. Nowe uczucie, którego dotychczas nie poznał.
---Ashton Irwin.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top