Rozdział 8
*Lili*
Dni mijały a Ania co raz bardziej brnęła w związek z Maksem z pieprzonym Maksem Turnerem starszym od niej o 7 lat.Wiem że wiek nie gra roli ale to nie jest facet dla niej.Co raz częściej znikam z domu,ze szkoły nie potrafię patrzeć na to co robi a najgorsze jest to że to moja wina ten jebany wypadek,zmiana w Ani,moja przeszłość,odejście ojca.Wszystko to moja wina.
Zawsze tak było i zawsze tak będzie nieważne co się stanie.
Jestem jebanym przegrywem wyrzuciłam z siebie waląc pięścią w drzewo.
Nie obchodziło mnie to że w oddali pojawił się ten tak bardzo znany samochód z którego wyszła ta szumowina (czytaj:Maks Turner).
-Oho kogo ja tu widzę,skarbie zostaw to drzewo bo zrobisz sobie krzywdę-rzucił z ironicznym uśmieszkiem
-Jeb się i nie nazywaj mnie skarbie debilu-rzuciłam
-Jaka ostra a jakoś ostatnio to mnie się jeszcze bałaś
-Pierdol się myślisz że nie wiem że to ty zabiłeś naszą matkę?To też kurwa niby było dla "mojego" dobra?-rzuciłam ze złością w głosie
-Cóż możesz o tym wiedzieć ale co ci to da twoja siostra i tak ci nie uwierzy i wiesz co jest o wiele lepsza w te klocki niż ty
-Odpierdol się od Ani skurwysynie
-A co jeśli nie?
-To cię kurwa zapierdole rozumiesz w dupie mam to czy pójdę do pierdla jesteś jebanym kutasem kurwa
Po tych jakże mądrych słowach odeszłam stamtąd.Wiedziałam że muszę ochłonąć,czułam że musze komuś wjebać a najlepszą opcją był sparing na siłowni i właśnie tam sie udałam.
*Ania*
Maks mój chłopak jak to super brzmi spóźnia się na spotkanie już 20min ale szczerze wiem że jest dla mnie dobry.Nie wierze w to co mówi moja siostra na jego temat bo przecież go znam i on nigdy by mnie nie skrzywdził po za tym się kochamy wiem że nigdy by tego nie zrobił.
Moje rozmyślania przerwało pojawienie się czarnego samochodu mojego chłopaka na parkingu.Weszłam dziarskim krokiem do samochodu i pocałowałam go w policzek na powitanie.Próbowałam się dowiedzieć gdzie jedziemy ale on był nie ugięty.
*Maks*
Hehe jaka ona naiwna,głupia idiotka.Dzięki niej dowiem się wszystkiego o jej siostrze,zniszczę ich rodzinę raz na zawsze i nikt mnie nie powstrzyma buhahahahaha.
Cóż kiedy Ania wpakowała się do mojego samochodu i mnie pocałowała w policzek totalnie to olałem.Miałem plan i musiałem zacząć wcielać go w życie.
Stwierdziłem że zabiorę ją do miejsca,które zapamięta już na zawsze....
.
.
.
.
.
.
.
Kiedy byliśmy już w środku lasu musiałem zostawić samochód.Resztę drogi musieliśmy przejść pieszo.Zawiązałem jej oczy i poprowadziłem ją do celu ,czyli magazynu.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top