16
"Każdy dzień to odrobina życia: każde przebudzenie, to odrobina narodzin, każdy poranek, to odrobina młodości, każdy sen zaś, to namiastka śmierci. "
28 sierpnia 2017
Stoję przed lustrem w sypialni, gładząc swoją śnieżnobiałą suknię.* Na głowie mam wianek z białych kwiatów. Nie mogę uwierzyć. To już dzisiaj będę Panią Stark.
- Hej, Viv, gotowa?- po sypialni weszła Keva, na rękach niosąc Jack'a.
- Chyba - powiedziałam biorąc chłopca na ręce. Miał ubrane ubranko na wzór garnituru Pana Młodego.
- Najważniejsze, żebyś nie pomyliła się przy przysiędze, ale podobno to przynosi szczęście - uśmiechnęła się.
- No dobra, chodźmy - pokiwałam głową.- Tony i cała reszta czekają już na dole?
- Tak. Wszyscy są gotowi - powiedziała.
Wyszłyśmy z sypialni. W salonie ubrałam białe conversy i wzięłam bukiet kwiatów** z wazonu. Jack złapał mnie za rączkę i wyszłyśmy z domu. Wsiadłyśmy na podjeździe do białego Audi i pojechałyśmy na pobliską plażę, gdzie miał odbyć się ślub.
Stanęłyśmy na małym parkingu, gdzie stało niewiele aut. Postanowiliśmy, że to będzie tylko mała uroczystość dla przyjaciół i bliższych znajomych. Wysiadłam z samochodu, odpięłam Jack'a z fotelika i wzięłam mój bukiet. Przy plaży ściągnęłam buty. Zostawiłam je na masce auta i ruszyłam w wyznaczone miejsce, skąd miałam pójść do małego ołtarzyka, zbudowanego z białych desek.
W oddali już widziałam ścieżkę z płatków białych róż i świeczek. Słońce chyliło się ku zachodowi. To było jak sen. Podeszłyśmy do miejsca, skąd miałam ruszyć wolnym krokiem do ołtarza. Keva zabrała Jack'a. Uśmiechałam się, ściskając bukiet kwiatów. Poprawiłam sukienkę i czekałam na cichą melodię, którą wybrałam razem z Kevą. Widziałam, że wszyscy goście czekali z niecierpliwością. Był Rhodes, Fury, Thor, Clint razem z Laurą, Natasha, Vision, Maria Hill. Zobaczyłam też kobietę. Siedziała do mnie tyłem, więc nie wiedziałam kto to. Pepper? Przecież Tony by jej nie zaprosił. Nagle ktoś zakrył mi oczy. Po chwili znów wszystko widziałam. Odwróciłam się i zobaczyłem mojego tatę.
- Co tu robisz?- zapytałam cicho.
- Przecież nie opuściłbym ślubu mojej jedynej córeczki - uśmiechnął się i przytulił mnie.
- Cieszę się, że jesteś - szepnęłam.
- Ja też się cieszę - powiedział.
Usłyszałam melodię wybraną przeze mnie. Przez moje ciało przeszły ciarki. Zaczyna się.
https://youtu.be/rFBtRfENtm0
Przyjęłam ramię taty. Spojrzałam przed siebie. Wszyscy stali do mnie przodem i uśmiechali się. Odetchnęłam cicho i bardzo wolnym krokiem ruszyliśmy w stronę ołtarza. Tony stał bez ruchu, przyglądając mi się. Uśmiechał się od ucha do ucha. Przy jego boku stał Rhodey. Obok niego Keva, jako że wybrałam ją, jako moją świadkową. Ścieżka była długa. Piosenka doszła prawie do końca, kiedy stanęłam przed ołtarzem. Tata uściskał dłoń Tony'ego. Oddałam bukiet Kevie i stanęłam przed urzędnikiem stanu cywilnego, trzymając Tony'ego za dłoń. Stanęliśmy twarzą w twarz.
- Czy ofiarujesz swoje życie Tony'emu?- zapytał mężczyzna.
- Tak - szepnęłam, kiwając lekko głową.
- Tony? Ofiarujesz jej swoje życie?- ponowił pytanie.
- Oczywiście - odpowiedział Tony.
- Więc złóżcie przysięgi - poprosił.
Tony oblizał wargi i zaczął mówić:
- Nie obiecuję Ci wiele, Vivienne. Bo wiele to prawie nic. Nie chcę obiecywać Ci wiele... obiecuję Ci siebie. Uchylę Ci nieba, będę Cię kochać do końca życia. A jeżeli jest coś potem, będę Cię kochać także po śmierci, choć nie zamierzam jeszcze umierać. Rozumiesz? Więc biorę Ciebie Vivienne za żonę i ślubuję Ci, że dam Ci wszystko czego oczekujesz od życia.
Już teraz do oczu napłynęły mi łzy. Tony powiedział to bez jakiegokolwiek zająknięcia się. Otworzyłam usta, chcąc zacząć mówić moją przysięgę, którą ułożyłam razem z Kevą, ale postanowiłam wszystko zmienić.
- Miłość po prostu jest. Bez definicji. Kocham Cię i nie żądam zbyt wiele. Po prostu kocham. Więc biorę Ciebie Tony za męża, ślubuję Ci, że... że będę Cię kochać do naszego ostatniego zachodu słońca, do ostatniego tchu... Dzisiaj, jutro, już na zawsze...
Staliśmy chwilę w ciszy. Łzy spływały mi po policzkach. Tony starł je delikatnie palcami.
- Wymieńcie się proszę obrączkami*** - powiedział urzędnik.
Tony uśmiechnął się i spojrzał na Rhodey'a. Ten zszedł z podwyższenia i wziął Derek'a na ręce. Postawił go kilka metrów od nas. Chłopczyk ruszył żwawym krokiem w naszym kierunku. Zauważyłam, że w rączce ściskał pudełeczko. Podszedł do nas, pociągnął Tony'ego za nogawkę spodni i podał mu pudełeczko, po czym wrócił do Rhodey'a, który siedział już obok Kevy.
Tony otworzył pudełko. Wyciągnęłam z niego jego złotą obrączkę i wsunęłam na jego palec, mówiąc:
- Chcę Tobą oddychać i Tobą się cieszyć.
Tony ścisnął dłoń w pięść po czym wziął drugą obrączkę i wsunął na mój palec, mówiąc:
- Z Tobą dzielić niebo i cieszyć się każdym wschodem.
- Wobec zgodnego oświadczenia obu stron, złożonego w obecności świadków, oświadczam, że Związek Małżeński Panny Vivienne Leviera i Pana Tony'ego Starka został zawarty zgodnie z przepisami. Dokumentem, który stwierdza fakt zawarcia Związku Małżeńskiego jest Akt Małżeństwa sporządzony w Księdze Małżeństw pod nr 56 342 proszę Państwa o podpisanie tego aktu.
Razem z Tony'm złożyliśmy podpisy w księdze i osobnym dokumencie.
- Pełnoprawnie ogłaszam Was mężem i żoną - powiedział i skinął głową w kierunku Tony'ego.
Staliśmy na środku. Tony położył dłonie w mojej talii i połączył nasze usta w pocałunku. Zarzuciłam mu ramiona na szyję. Uniósł mnie lekko nad ziemię i obrócił się kilka razy, kiedy muzyka zagrała głośniej a zebrani goście zasypali nas brawami.
Nagle między nas wcisnął się Derek. Przerwaliśmy pocałunek i uśmiechnęliśmy się do siebie. Spojrzałam w dół na uśmiechniętego od ucha do ucha malca. Tony wziął go w ramiona. Keva podeszła cicho i podała mi Jack'a. Staliśmy razem, obejmując się. Goście nadal klaskali. W tle grała wybrana przeze mnie melodia.
- To najszczęśliwszy dzień mojego życia - szepnął mi na ucho.
- Mam tak samo - uśmiechnęłam się.
***
- Panna Młoda i Pan Młody zatańczą pierwszy taniec ! - muzyka ucichła.
Tańczyłam właśnie z Fury'm. Dobrze nam się rozmawiało, kiedy Tony podszedł do nas.
- Sorry Fury, odbijam - wyszczerzył się.
- Mam Cię na oku, Stark - powiedział i oddalił się.
Tony objął mnie ramionami i zaczął kołysać się w rytm puszczonej piosenki. Goście zebrali się w małą grupkę i obserwowali nas.
https://youtu.be/eXMnd39wZFA
***
Kiedy piosenka przeleciała do końca została puszczona od nowa. Inne pary przyłączyły się do nas. Tańczyliśmy kolejne godziny, odbijając. W pewnym momencie muzyka ponownie ucichła. Michael wziął mikrofon od DJ'a i stanął na środku sali.
- Kev?- zapytał.
Dziewczyna pojawiła się jakby znikąd. Stanęła przy nim.
- Wiesz jak bardzo Cię kocham, prawda?- uśmiechnął się.
- No wiem - pokiwała głową.
- Nie będę owijał w bawełnę - klęknął na jedno kolano.- Zostań moją żoną Kev - poprosił pokazując jej czerwone pudełeczko z pierścionkiem w środku.
- Dobrze - pokiwała głową, zalewając się łzami.
Michael wsunął jej pierścionek na palec, wstał i połączył ich usta w pocałunku kiedy my i reszta gości biła im brawa. Kiedy się od siebie oderwali podbiegłam do Kevy i wpadłam jej w ramiona.
- Tak się cieszę! - powiedziałam przez łzy.
- Ja też! Ale już nie rycz! - zaśmiała się.
- Jak mam nie ryczeć! Ty też wyjdziesz za mąż!- powiedziałam patrząc jej w oczy.
- Wiem - powiedziała i znów mnie przytuliła.
Trwałyśmy tak długo. Piosenka znów rozniosła się po sali a my stałyśmy w miejscu i tuliłyśmy się, jakbyśmy się żegnały. W końcu Tony to przerwał. Znów porwał mnie do tańca. Michael tańczył z Kevą a Derek chodził za rączkę z Jackiem po całej sali i ciągał za sobą mojego tatę. To był po prostu najszczęśliwszy dzień mojego życia.
***
Tydzień później wylecieliśmy z Tony'm na Miesiąc Miodowy na Malediwy. Zostawiliśmy wszystko za sobą, choć i tak co wieczór dzwoniłam do domu, żeby upewnić się, że wszystko jest w porządku.
Wtedy jeszcze nie wiedziałam, że następne lata będą aż tak wspaniałe.
* -
**-
***-
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top