The first day of pain

"Ludzkie łzy to z jed­nej stro­ny wy­raz og­ro­mu cier­pienia, lecz z dru­giej także ul­ga. Ra­zem z łza­mi wypływa cier­pienie, by zro­bić miej­sce na nową, ko­lejną falę bólu. Inaczej ból przes­tałby się w nim mieścić."

Vivienne

Kiedy tylko się budzę, czuję chłód. Boli mnie ręka. Jest w gipsie.

Co się stało?

Dlaczego jest zimno?

Ostatnie co pamiętam... to...

Nic. Nie pamiętam nic. Pamiętam tylko Tony'ego.

Ale gdzie jestem teraz?

Nagle drzwi się otwierają. Staje w nich wysoki mężczyzna. Ma czarne włosy. Podchodzi do mnie. Bierze mnie na ręce. Nie mam pojęcia co się dzieje. Idziemy ciemnym korytarzem. Na końcu skręcamy w lewo i schodzimy po schodach. Po chwili wchodzimy do pokoju. Zapalają się światła. Na chwilę mrużę oczy.

Mężczyzna sadza mnie w jakimś fotelu. Przypina ręce i fotel po chwili się odchyla. Na głowę zakłada się coś dziwnego.

Co się dzieje?!

Rumlow

Kiedy Viv siedzi już na miejscu do sali wchodzi Novakovic'a a za nim Bucky. Kiwa do mnie głową i oboje siadają pod ścianą.

Włączam urządzenie...

...wyłączam uczucia, które we mnie siedzą.

Vivienne zaczyna krzyczeć. Odwracam wzrok. Z jej oczy płyną łzy. Łzy bólu. Nie chcę... nie mogę na nią patrzeć.

W końcu, po 30 minutach tych tortur, Novakovic wstaje, a ja uznaję, że chce już zacząć "programowanie".

Podchodzi do niej. Staję za jego plecami. Patrzę na nią. Jest strasznie blada. Jej oczy straciły kolor. Patrzy na nas obojętnie.

- Tęsknota - zaczyna Novakovic.

- Piekło.

- Czerwień.

- 19.

- Łagodna.

- 4.

- Złoto.

- 9.

- Stark.

Vivienne patrzy na nas.

I co teraz?

Novakovic znów powtarza wszystkie wyrazy.

"Tęsknota...piekło...czerwień...19...łagodna...4...złoto...9...Stark..."

I powtarza. Jak mantrę.

Nie znoszę tego i odchodzę. Siadam obok Bucky'iego, który wsłuchuję się w "mantrę", która jest powtarzana raz za razem. W końcu Viv jest wyswobodzona z fotela. Zabierają ją do sali obok. Sam nie wiem, co się tam kryje.

I słyszę przeraźliwy krzyk.

Nie.

Skończ myśleć jak człowiek.

Zacznij myśleć jak żołnierz, Rumlow. Jak żołnierz.

Jeszcze długo słychać jej krzyki, które w końcu ustają.

Dwaj mężczyźni ją wyprowadzają. Nie wyprowadzają, a raczej ciągną. Jej dłonie i twarz są zakrwawione a ona nie może sama się poruszać. Rzucają ją na ziemię, pod stopy Novakovic'a.

- Co się tak lampisz?- warczy.- Zapinaj ją z powrotem.

I robię co mi każe.

I znów powtarza mantrę parę razy pod rząd.

"Tęsknota...piekło...czerwień...19...łagodna...4...złoto...9...Stark..."

Jej przekrwione oczy przez chwile błyszczą od łez, ale po chwili stają się czarne jak noc.

Zaczyna się jej przemiana...

Przemiana w Zimowego Żołnierza.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top