Homecoming

"Brak mi od­wa­gi, by przes­tać mówić, by na powrót rozpłynąć się w ciszy, skąd przyszłam."


Rumlow

W połowie drogi musiałem czytać mantrę. Stwierdziłem, że to konieczne.

Obudziłem więc Viv, spoliczkowałem parę razy i przeczytałem mantrę.

"Tęsknota...piekło...czerwień...19...łagodna...4...złoto...9...Stark..."

Znów ją policzkuję.

I powtarzam mantrę.

I powtarzam to w nieskończoność...

Nagle ktoś łapie mnie za szyję.

Bucky

" тоска , ржавый , ад , рассвет, семнадцать , мягкий ,девять , возвращение, один, грузовой вагон " *

Nie mogę znieść tych słów.

Otwieram oczy.

Słyszę mantrę.

Podnoszę się i podchodzę do niego po cichu.

Łapię za szyję i zaczynam dusić.

- Bucky!- krzyczy.

Patrzę na niego beznamiętnie, po czym przenoszę wzrok na Viv.

Ona patrzy na mnie. Ja na nią.

I nagle puszczam Rumlow'a. Upada na ziemię ledwo łapiąc powietrze.

To nie byłem ja.

To było to coś w mojej głowie, co kazało mi go zaatakować.

Jakbym czuł, że Rumlow powtarzał te same słowa.

"Tęsknota...zardzewiały...piekło...brzask...17...łagodny...9...powrót...1...wagon towarowy..."

Ale to nie było to.

Teraz nie chodzi o mnie.

Nikt się mną nie interesuje.

Teraz chodzi tylko o nią.

Odchodzę, zostawiając Rumlow'a na ziemi.

Nadal ciężko oddycha.

Prawie go zabiłem.

Znowu.

Rumlow

Mam ochotę wstać i odejść.

Bucky znów miał atak.

Prawie mnie znów zabił.

I co by z tego wynikło?

Viv trafiłaby w ręce Starka.

Cała ta praca poszłaby na marne.

Wreszcie podnoszę się z ziemi i odchodzę.

Kładę się w kącie i  zasypiam ze zmęczenia.

***

Budzę się, kiedy jesteśmy już na ziemi.

Wstaję i po omacku idę do drzwi.

Na płycie lotniska czeka już samochód. Widzę Viv i Bucky'iego, którzy siedzą już w środku. Schodzę po schodkach na deszcz i wsiadam do auta. I ruszamy do bazy.

A tak na prawdę do wynajętego mieszkania na przeciw Avengers Tower.

Vivienne

Mój pokój jest mały i granatowy. Mam swoje łóżko, stoliczek nocny i szafę pełną takich samych ubrań. Przy łóżku stoi skrzynia. W niej jest cała broń.

Co tu robię?

Sama nie wiem.

Nie wiem kim jestem.

Nie pamiętam nic.

Jest jedna rzecz, którą pamiętam.

Wiecie co to?

"Tęsknota...piekło...czerwień...19...łagodna...4...złoto...9...Stark..."

Mam misję.

Unicestwić Starka. Tony'ego Starka.

Od dwóch tygodni chodzę z Bucky'm po ulicach.

Mamy nie rzucać się w oczy, nie pokazywać twarzy.

Wychodzimy tylko nocą.

Obserwujemy budynek.

Czekamy.

I w końcu udaje nam się.

Widzę...

Mój...

Cel...

Tony

Za namową Steve'a poszedłem na spacer.

Nie potrafię przestać myśleć o Vivienne.

Gdzie jest?

Co się z nią dzieje?

Co z moim dzieckiem?

Byłaby w trzecim miesiącu.

Zapewne media już by się dowiedziały.

Nasze zdjęcia byłby w prasie.

Idąc ulicą, czuję na sobie czyjś wzrok.

Pierwszy raz w życiu czuję niepokój.

Rozglądam się ale nikogo nie widzę.

Szybszym krokiem wracam do Avengers Tower, co chwila się odwracając.

To uczucie opuszcza mnie dopiero, kiedy jestem w sypialni Vivienne.

Tutaj wszystko znika.

Mogę być sam.

Myśleć tylko o niej.

Jak wszystko potoczyłoby się... gdyby uniknęła wypadku.

Patrzę przez okno. Na przeciw widzę palące się światło w oknie i stojącą tam osobę.

Wygląda jak dziewczyna.

I raczej mnie widzi, bo mija bardzo dużo czasu, a ona nie znika.

W końcu odchodzę od okna.

Kto to mógł być?

Może to tylko jakieś dziecko.

~~

* "Tęsknota...zardzewiały...piekło...brzask...17...łagodny...9...powrót...1...wagon towarowy..."- "mantra", której używała Hydra na Bucky'm w języku rosyjskim.





Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top