02. Nie rób sobie nadziei. .%

- Psst - usłyszałam. Nie zareagowałam jednak, skupiając się na pisaniu notatek. Chwilę po tym poczułam jak ktoś ciągle mnie za włosy, na co przerwóciłam oczami i odwróciłam się.

- Co chcesz, Naomi? - zapytałam cicho przyjaciółki, uważając by profesor Snape nie złapał nas na rozmawianiu. Spędzaliśmy lekcje w Wielkiej Sali, jednak profesor i tak chodził miedzy stołami pilnując byśmy skupili się na nauce.

- Idę na randkę z takim Johansonem. Też jest ślizgonem - pochwaliła się, na co miałam ochotę przerwócic oczami.
Naomi była ślizgonka, jednak wbrew tej całej 'nienawiści' slizgonoe do gryfonow, i w drugą stronę, trzymałyśmy się od naszego pierwszego roku. Miała ciemne włosy i brązowe oczy, które (mimo tak pospolitego połączenia) sprawiały, że ludzie chętnie zwracali na nią uwagę.

Widać, że Twoje włosy nie tak naprawdę ciemniej, dlatego nikt nie zwraca na ciebie uwagi.

Czasami cieszyłam się z tego, że jestem singielką. Zero martwienia się o jakieś rocznicę i inne bzdety, więcej czasu dla siebie. Plus sam fakt, że z komunikacją u mnie było ciężko, sprawiał, że cieszyłam się, że nie jestem w związku.
Ale były takie moment, w trakcie chwilowych załamań i ataków histerii, chciałam mieć kogo przy sobie. Fakt, jeśli dziewczyny były akurat w dormitorium to miałam je, ale z racji, że większość z nich była w związkach bądź z kimś kręciła, często ich nie było.

A ja byłam sama.

- Gratulacje, czy coś - burknęłam, odwracając się z powrotem do mojego stolika. Chwilę potem, Naomi znowu pociągnęła mnie za włosy.

- Co ty do cholery chcesz? - odwróciłam się poirytowana.

- Wszystko okej? - zapytała. Pokiwałam głową i widząc profesora Snape'a w oddali, z powrotem się odwróciłam. Ogarnęłam swoje ciemne włosy, które spadały mi na twarzy i zagłębiłam się w notatkach z eliksirów.

Jak widać, spokojna nauka nie była mi dzisiaj dana (żeby kiedykolwiek byłaby mi dana to musiałabym się chyba zamknąć w żelaznej skrzyni).

Jęknęłam cicho w momencie, w którym Angelina szturchnęła mnie łokciem w bok. Nie dość, że zrobiłam kreskę na jedną trzecią kartki, to jeszcze przejechałam ręką po tuszu. Teraz miałam i rozmazany tekst na kartce i brudną rękę.

- Co wy wszyscy dzisiaj macie z zaczepianiem mnie? ‐ zapytałam, wycierając rękę za pomocą husteczek leżących na stole. Nie pomogło to jednak za bardzo, bo ślad i tak został.

- Fred się na Ciebie patrzy - powiedziała mi na ucho przyjaciółka, na co unioslam brwi rozbawiona. Spojrzałam w kierunku, który dyskretnie starała się pokazać i faktycznie, jeden z bliźniaków Weasley patrzył w naszą stronę, a drugi coś do niego mówił i co chwila zerkał w naszą stronę.

Parsknęłam pod nosem i wróciłam wzrokiem do Angie, która uśmiechała się szeroko.

- Patrzą na ciebie Angie. - uśmiechnęłam się lekko w kierunku przyjaciółki, która zmarszczyła brwi i odwróciła się na sekundę w stronę bliźniaków, by od razu z powrotem odwrócić się w moją stronę, co sprawiło, że oberwałam z jej ciemnych włosów.

Obgadują mnie.

- Thia, przecież... - zaczęła czarnoskóra, jednak szybko jej przerwałam.

- Daj spokój, Angelina - rzuciłam trochę zasmucona, chwytając za różdżkę, by spróbować usunąć jakimś zaklepiemy tusz z dłoni. Niestety kartka dalej będzie zniszczona, ale chociaż dłoń czysta.

Nagle, nie z mojej inicjatywy, tusz z mojej ręki zniknął. Podniosłam głowę, myśląc, że któraś z moich przyjaciółek mi pomogła, jednak one nie zwracały na mnie uwagę.

Za to Fred Weasley patrzył centralnie w tą stronę.

Nienawidziłam kontaktów wzorokowych, jednak odważyłam się spojrzeć mu w oczy. Rudzielec posłał mi lekki uśmiech, na co unioslam jedną brew. Wzorkiem pokazałam najpierw na moją rękę, a potem na niego, niewerbalnie pytając czy on pomógł mi pozbyc sie tuszu z dłoni. Chłopakowi poszerzył się uśmiech kiedy pokiwał twierdząco głową. Uniosłam oczy ku górze i westchnęłam. Dwie sekundy później spojrzałam z powrotem na niego i uśmiechnęłam się delikatnie w podziękowaniu, po chwili wracając do ratowania swoich notatek. Ktoś w końcu musiał je przepisać od nowa.

Nie rób sobie nadziei.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top