✰6✰
Patrzyłem na niego a on patrzył na mnie. Czułem co jakiś czas lekki oddech chłopaka na twarzy przez co w środku robiło mi się ciepło. Myślałem przez chwilę, że mi się zdaje jednak nie, twarz chłopaka naprawdę zaczęła się powoli przybliżać do mojej. Kiedy kosmyki włosów Kageyamy zaczęły mnie lekko łaskotać a nasze nosy się dotknęły poczułem dosłownie motylki w brzuchu oraz to jak moje policzki stają się cieplejsze. Był tak blisko moich ust, że w którymś w końcu momencie przestałem po prostu myśleć jednak na ziemię przywrócił mnie dzwonek mojego telefonu. Zamrugałem kilka razy zdezorientowany i popatrzyłem się na oddalonego już na większą odległość chłopaka.
- N-Nie odbierasz? - spytał mając lekko odwróconą głowę i jasnoczerwone policzki.
- N-Nie - dobrze wiedziałem kto to był.
Nie chciałem słuchać w tej chwili jakiegoś kazania mówionego przez rodzicielkę o tym, że opuściłem dom. Trzeba było mnie puścić a nie wymyślać, że mam zostać. Co jej w ogóle odbiło? Zostawiłem telefon w kieszeni tak jak był a dzwonek po chwili przestał dawać znak o połączeniu. Jednak jak ktoś się nie dodzwoni do kogoś raz to trzeba to zrobić jeszcze raz.
- Jesteś pewny? Może lepiej odbierz.
- Eh... - wyciągnąłem telefon i odebrałem. - Tak?
- Masz tutaj być w tej chwili Shouyou. Musimy chyba pogadać.
- Dobrze... - odpowiedziałem zrezygnowany i się rozłączyłem.
Będzie coś czuję mała kłótnia. Westchnąłem jedynie i podniosłem się z siadu otrzepując się z trawy.
- Co zrobiłeś?
- Czemu od razu zakładasz, że coś zrobiłem?
- Usłyszałem przypadkiem.
- No w sumie siedziałeś koło mnie.
- Serio? - powiedział to z nutką ironii w głosie.
- No serio, nie wiedziałeś?
- To co zrobiłeś?
- Spotkałem się z tobą mimo, że nagle przed wyjściem z niezrozumiałych powodów zabroniono mi wyjść.
- Yhm...
- Dobra będę się zbierał.
- Czyli jutro też uciekasz?
- Tego nie wiem ale przyjdę. Zostajesz?
- Tak muszę coś przemyśleć.
- Rozumiem, więc do zobaczenia.
- Pa.
Wyszedłem z polany i wsiadłem na rower. Nie śpieszyło mi się zbytnio chociaż mama będzie mi upominać, że tak długo jechałem. Dotarłem pod dom. Odkładając rower patrzyłem się przez okno, żeby zlokalizować rodzicielkę. Siedziała w salonie i nie wyglądała na zbyt szczęśliwą.
Wyszedłem do domu i ściągnęłem buty.
- Shouyou chodź do mnie! - usłyszałem.
Udałem się do salonu. Popatrzyłem na mamę, która właśnie odłożyła telefon i zrobiła wdech a po chwili też wydech.
- Musimy chyba porozmawiać?
- Musimy? - wymamrotałem sam do siebie.
- Powiedziałam ci, że dzisiaj nigdzie nie idziesz a ty mnie nie posłuchałeś i wyszedłeś, a do tego przez okno.
Zastanawia mnie do czego ona zmierza. Pewnie będzie chciała dać mi szlaban na wychodzenie z domu lub pewnie coś w tym stylu.
- Czemu to zrobiłeś?
- Ponieważ byłem umówiony z Kageyamą.
- Chodzicie ze sobą?
- N-Nie po prostu spotykamy się jak zwyczajni koledzy.
Przypomniałem sobie dzisiejszy wieczór i to jak prawie byśmy mogli się pocałować, momentalnie uczucie z tamtej chwili powróciło.
- Shouyou wszystko dobrze?
- T-Tak tylko przypomniało mi się, że chyba zostawiłem zeszyt od angielskiego w...sz-szkole.
- Dobrze, więc tak. Nie mam zamiaru dawać ci szlabanu czy jakiekolwiek kary jednakże chciałabym, żebyś więcej nie uciekał. Martwię się o ciebie i do tego nie mam pojęcia gdzie ty w tym czasie jesteś, a jakby coś wam obydwu się stało?
- Dobrze już nie będę ale mogę dalej się spotykać z Kageyamą?
- Tak jednak staraj się nie wracać do domu zbyt późno a jak już to mnie poinformuj.
- Dziękuję.
- Przyjdź za godzinę na kolację.
Kiwnąłem twierdząco głową i poszedłem do pokoju. Rzuciłem się na łóżko i kładąc się na plecach gapiłem się w sufit. Czy to nie dziwne? Skoro Kageyamie się ktoś podoba to to co dzisiaj pomiędzy nami zaszło to...a jak to ja może się mu podobam?!
- Nie, nie, nie to nie możliwe - mówiłem do siebie, kręcąc się na boki i trzymając się dłońmi za zarumienioną twarz.
- Braciszku wszystko w porządku? Słychać cię aż za drzwiami.
Podniosłem się do siadu i spojrzałem na młodszą siostrę trzymającą w ręku misia.
- T-Tak w jak najlepszym.
- To się cieszę - uśmiechnęła się i pobiegła do salonu nie zamykając za sobą drzwi.
Wstałem i postanowiłem się umyć. W połowie drogi zawróciłem, ponieważ zapomniałem zabrać ze sobą piżam. Chwyciłam ciuchy wraz z bielizną i udałem się pod prysznic. Wyszedłem z łazienki z ręcznikiem zawieszonym na szyi i zajrzałem do kuchni gdzie mama kończyła robić kolację.
- M-Mamo?
- Tak? - odpowiedziała i dalej kroiła szczypior.
- Co dokładnie oznaczają motylki w brzuchu? - spytałem niepewnie patrząc się na swoje stopy.
Usłyszałem jak rodzielka odłożyła nóż i odwróciła się zapewne w moim kierunku.
- Czyli jednak? - usłyszałem westchnienie.
- C-Chyba tak...ja...sam już nie wiem.
Po moich słowach mama podeszła do mnie i objęła.
- Shouyou pamiętaj, że zawsze będę cię wspierała niezależnie od sytuacji.
- Dziękuję - odpowiedziałem cicho.
- Rodzinne przytulasy? Ja też chcę! - moja młodsza siostra podbiegła do nas i mocno się przytuliła.
- A wy co się tak ściskacie?
- Mama i braciszek wymyślili wieczorne rodzinne przytulanie, przyłączysz się?
- Wcale, że nie!
- Pewnie - przerwał mi ojciec i również się do nas przytulił.
To zaczyna się robić dziwne. Bardzo dziwne.
- Możemy już skończyć? Udusicie mnie.
- Ryż! Prawie bym o nim zapomniała!
Mama wróciła do kuchni i zajęła się kończeniem kolacji, tata w tym czasie udał się do łazienki, Natsu wróciła do zabawy w salonie a ja znowu położyłem się na łóżku w swoim pokoju. Niedługo potem wspólnie zasiedliśmy do stołu i zjedliśmy kolację. Leżałem u siebie i powoli zasypiałem kiedy do mojego pokoju przyszła Natsu.
- Shouyou?
- Tak?
- No bo miałam koszmar i czy...mogę spać z tobą?
- Nie możesz iść do rodziców?
Nic mi nie odpowiedziała tylko spuściła swoją głowę z rozczochranymi włosami w dół.
- Wskakuj - powiedziałem i zrobiłem jej miejsce przysuwając się do ściany.
Już po chwili siostra leżała koło mnie gapiąc się gdzieś w przestrzeń.
- Nie umrzesz prawda? Nie zostawiłbyś mnie.
- O czym ty... - nie dokończyłem, ponieważ wiedziałem już co miała za koszmar. - Oczywiście, że nie, nie zamierzam umierać w najbliższym czasie.
- To dobrze - powiedziała ziewając i niedługo później zasnęła.
Z rana obudziła mnie mama, nie byłbym zdziwiony kiedy zobaczyłbym w albumie ze zdjęciami mnie i Natsu jak śpimy razem. To do nas nie podobne takie czułości czy coś w tym rodzaju. Przebrałem się, szybko zjadłem śniadanie i ruszyłem do szkoły. Przed szkołą spotkałem Nishinoyę, który rozmawiał z jakimś nieznanym mi chłopakiem. Podszedłem do nich i się przywitałem.
Chłopak tylko podziękował za coś naszemu libero i odszedł.
- Kto to był?
- Kolega z klasy poprosił mnie o pomoc w zadaniu z japońskiego.
Ruszyliśmy do budynku wspólnie rozmawiając o dzisiejszym meczu treningowym, który miał się odbyć. Nishinoya pożegnał się ze mną kiedy byliśmy przy mojej klasie. Wszedłem do pomieszczenia i zająłem swoje miejsce przy okazji witając się kolegami z klasy. Zadzwonił dzwonek i po chwili do sali wszedł nauczyciel, całkowicie się wyłączyłem i na moje szczęście nie zostałem wybrany do odpowiedzi.
Ostatnia przerwa i jeszcze jedna lekcja a potem będę mógł zagrać z Kageyamą w siatkówkę i oczywiście z innymi.
- Dokąd idziesz Hinata?
- Przewietrzyć się trochę - odpowiedziałem po czym wyszedłem z klasy.
Skierowałem się na dach szkolny. Spory kawałek przed sobą widziałem znajomą mi sylwetkę, która również szła na dach. Postanowiłem go wystraszyć jak już będziemy na górze. Wszedł pierwszy a ja chwilę później lekko otworzyłem drzwi, żeby zobaczyć gdzie jest. Stał naprzeciw jakiejś dziewczyny...czyżby wyznanie miłosne?!
- Kageyama...bo widzisz bardzo cię lubię - zaczęła dziewczyna. - I czy nie poszedłbyś ze mną na randkę?
Nie możesz się zgodzić...nie możesz. Czekaj czy ja właśnie...?
- Wiesz jesteś miła i każdy na ciebie może liczyć w klasie.
Czy Kageyama powiedział, że jakaś dziewczyna jest miła?! Nawet Yachi tego nie powiedział a ona przecież pomaga nam w drużynie i czasami osobiście z lekcjami. Dziewczyna o długich czarnych włosach patrzyła się na Kageyamę tak jak ja wczoraj kiedy zatraciłem się w jego oczach. Nie patrz tak na niego to dziwnie wygląda i do tego jeszcze twoje policzki stają się różowe. Czułem naprawdę dziwne uczucie w sobie, przecież sam się tak na niego patrzyłem i również się rumieniłem jednak przeszkadza mi to jak to ona tak wygląda. Ona nie wie jaki jesteś naprawdę Kageyama...znaczy ja wiem więcej niż ona w końcu gramy razem w siatkówkę.
- Ale nie czuję do ciebie niczego większego. Wybacz.
On ją odrzucił. Poczułem się nagle jakoś znacznie lepiej.
- Tobie w ogóle się ktoś podoba?! - dziewczyna podniosła głos. - Koleżanki mi mówiły, że ciebie interesuje tylko ten sport i nie zwracasz uwagi na dziewczyny jak większość chłopaków!
Trochę mnie przeraziła ta dziewczyna kiedy tak nagle podniosła głos. Niespodziewałem się tego myślałem, że będzie go do siebie przekonywać czy odejdzie z płaczem a przed tym spoliczkuje Kageyamę. Chyba za dużo się seriali naoglądałem.
- Tak. Podoba - na twarzy dziewczyny pojawiło się zaskoczenie.
- Więc nie mam z nią szans?
- No raczej nie... - rozgrywający złapał się za kark.
- Z której jest klasy? Jak wygląda?
Po co jej w ogóle te pytania? Zadzwonił dzwonek wyglądało mi na to, że Kageyama odetchnął z ulgą. Szybko uciekłem. Mam nadzieję, że nie zauważony. Zaczęła się ostatnia lekcja a ja myślałem o sytuacji na dachu. A co jeżeli sam zostanę tak odrzucony? Do tego nie jestem dziewczyną a chłopakiem to byłoby podwójne upokorzenie. To by mogło namieszać w naszej drużynie. Nie chciałbym tego, bardzo bym tego nie chciał.
- Widzę, że Hinata uważnie mnie słuchał i powtórzy to zadanie po angielsku?
Kiedy usłyszałem, że o mnie mowa to odwróciłem wzrok od okna i przeniosłem na nauczycielkę, która stała przy tablicy i patrzyła się w moim kierunku. To mamy teraz angielski?
- Słucham cię Hinata.
- Przepraszam nie słuchałem pani.
- To czym byłeś tak zajęty?
- Czymś niezbyt ważnym.
- Nieważne, po prostu skup się teraz na lekcji.
- Dobrze.
Będąc szczerym w ogóle się nie starałem skupić. Miałem pełno różnych myśli, które kotłowały się w mojej głowie. Po dzwonku nareszcie mogłem pójść się przebrać po czym móc później zagrać z chłopakami.
Udałem się do pokoju klubowego gdzie był już nasz kapitan z Sugawarą. Przywitałem się z nimi i zacząłem się przebierać.
W końcu napisałam ten rozdział a wy w końcu się go doczekaliście⭐ Powoli powracam i będę się starała wstawić coś bynajmniej raz w miesiącu. A i pracuję nad czymś nowym ale to jeszcze trochę ale ciii😉
Bardzo was lubię i pozdrawiam⭐
Ps. Staram się powoli poprawiać rozdziały z różnych opowiadań, więc będą malutkie zmiany typu zmienieniu szyku zdania czy wymienienie słówka na inne i tym podobne.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top