✰4✰

Wróciłem do domu i siostra tak jak szybko się na mnie rzuciła to równie szybko odskoczyła.

- Śmierdzisz chlorem braciszku - powiedziała.

- Byłem na basenie - odpowiedziałem jej ściągając buty.

- Nie wziąłeś mnie?! Obiecałeś, że nauczysz mnie pływać.

- Byliśmy w ramach treningu no i również starałem się kogoś nauczyć pływać.

- Wybaczam - oznajmiła i poszła do salonu.

Wybacza mi? Za to, że nie mogłem po prostu jej zabrać z nami na basen? Czasami jej po prostu nie rozumiem.

- Dzisiaj też wychodzisz? - spytała rodzicielka trzymając w ręku pudełko kiedy miałem wejść do pokoju.

- Tak ale to jeszcze trochę - odpowiedziałem i wszedłem do pokoju.

Wyciągnąłem z szafy ubrania, ponieważ dalej byłem w kąpielówkach i bluzce oraz wolałbym nie pachnieć chlorem do końca tego dnia. Poszedłem, więc z nowymi czystymi nie pachnącymi potem zmieszanym z chlorem ubraniami, się umyć. Po umyciu siebie jak i głowy zaszedłem do kuchni po wodę.

- Shouyou tak mnie zastanawia, gdzie ty tak wychodzisz? Jeżeli masz dziewczynę to możesz nam po prostu powiedzieć - powiedziała mama.

- Nie mam dziewczyny, spotykam się z Kageyamą.

- Spotykasz się? - popatrzyła na mnie z uniesioną jedną brwią.

- Nie w tym sensie! Po prostu wychodzimy wspólnie pograć...?

- O takiej godzinie?

- W sali oczywiście - dodałem szybko.

- Coś mi tu nie pasuje.

- Kochanie zostaw go już w spokoju ty w jego wieku nie spotykałaś się z koleżankami wieczorem? - tata wszedł do pomieszczenia.

- No spotykałam się ale...

- No widzisz? Shouyou możesz iść - uśmiechnął się do mnie pogodnie.

Wziąłem szklankę nalanej wcześniej wody i poszedłem wymijając rodziców do pokoju. Ojciec uratował mnie od dociekliwych pytań mamy, które by zapewne zaczęła zadawać. Spotykać się z Kageyamą? No spotykamy się ale to raczej przyjacielskie spotkania a mamie chyba raczej chodziło o coś więcej niż przyjaźń, prawda? Wypiłem wodę ze szklanki i zacząłem z nudów chodzić po pokoju w tą i z powrotem. Nie byłem głodny, więc jedzenie nie mogło zastąpić mojej nudy.

- Poodbijaj ze mną piłkę Shouyou! - do pokoju weszła Natsu z moją piłką.

- W sumie...czemu nie?

Wyszliśmy na podwórko i odbijaliśmy piłkę. W gruncie dobrze, że się zgodziłem bo tak szybciej minął mi czas i już za niedługo zacząłem się zbierać.

Odstawiłem rower przy wejściu do lasku i przedostałem się przez krzaki na polanę. Widziałem zarysowaną leżącą na trawie sylwetkę chłopaka. Podeszłem do niego ten jednak spał ze spokojem na twarzy a kosmyki włosów poruszały się lekko przy delikatnym wietrze. Ja i Kageyama...popatrzyłem się na chłopaka. To by oznaczało, że musielibyśmy zachowywać się jak para czyli trzymać się za ręce, przytulać, całować - wymieniałem na paclach. Trzymałem już rozgrywającego za ręcę i były one bardzo miłe w dotyku a może były takie dlatego, że były w wodzie? Co do przytulania....jeszcze nigdy się nie zdażyło a tym bardziej do pocałunku. Czy w ogóle byłbym wstanie go pocałować? Jakby nie patrzeć Kageyama to też chłopak...mama namieszała mi w głowie. Wyraz jego spokoju na twarzy był uspokajający w porównaniu do jego zdarzających się zdenerwowań czy wybuchów złości. Miał lekko rozchylone usta. Coś mnie kusiło by dotchnąć ich ale zamiast tego szturchnąłem lekko ciemnowłosym na co ten zaczął się powoli wybudzać.

- Mi nie pozwoliłeś spać a sam sobie zasypiasz w najlepsze - powiedziałem gdy ten podniósł się do siadu.

- Możesz sobie spać tylko nie myśl że jak się obudzisz to będziesz u mnie - odpowiedział ziewając.

Położyłem się na trawie patrząc jak pierwsze gwiazdy ukazują się na niebie.

- Byłeś z kimś kiedyś? - spytałem z ciekawości.

- Nie chociaż kilka dziewczyn wyznało mi swoje uczucia do mnie.

Nie dziwię się z wyglądu Kageyama jest naprawdę przystojny ale gdyby te dziewczyny poznały jego charakter to raczej by się zniechęciły.

- Odmówiłeś?

- Starałem się zrobić to delikatnie ale i tak wszystkie odeszły ze łzami w oczach mówiąc, że mnie nienawidzą.

- Delikatnie? Mam co do tego lekkie wątpliwości.

- Po prostu powiedziałem, że zależy mi na kimś innym.

- Sądzę, że to je jeszcze bardziej zabolało.

- Czy ja wiem?

- Jesteś nieczuły Kageyama a to wszystko wina twojego wrogiego spojrzenia oraz stosunku do innych.

Rozgrywający odwrócił głowę w moim kierunku właśnie z takim wzrokiem.

- O tym właśnie mówię - rzekłem podnosząc się do siadu.

- Huh?

- Nie rób miny jakbyś chciał kogoś zamordować, uśmiechnij się lekko.

Jednak Kageyama nie może się na siłę uśmiechać bo wygląda to jeszcze gorzej.

- Nie próbuj już więcej!

- Co było w tym źle?!

- Wszystko!

- Nie jestem tobą, dobra!

On potrafi się uśmiechać, więc dlaczego nie umie tego zrobić a do tego wychodzi mu to strasznie. Westchnąłem jedynie. Od kiedy zaczęliśmy tak swobodnie rozmawiać? To w ciągu tych kilku dni?

W pewnym momencie patrzenia w niebo pokryte ciemnością i jasno migoczącymi gwiazdkami sam nie wiem czemu ale położyłem swoją dłoń na dłoni chłopaka. Była miła tak jak na basenie i w dodatku ciepła. Nie odtrącił jej ale czy to co zrobiłem nie zdziwiło go i nie wywołało ani najmniejszej reakcji? Jego mina również nic nie wyraziła. Nawet nie spojrzał w moim kierunku - głowę miał obróconą w przeciwnym kierunku. Nie mogę tak...Kageyama ma kogoś na kim mu zależy to znaczy, że prawdopodobnie kocha tę osobę. Zabrałem dłoń. Mama zbytnio namieszała mi głowie. Przecież to nie możliwe bym był z Kageyamą on jest chłopakiem i ja nim jestem. Jemu podoba się dziewczyna a mi....mi nie podoba się nikt...tak myślę.

- Idziesz? - usłyszałem pytanie stojącego już chłopaka.

- Nie jeszcze zostanę - poczułem wzrok rozgrywającego na sobie.

- Do jutra - powiedział a ja kątem oka widziałem jak się oddala.

- Do jutra.

Podciągnąłem kolana pod brodę i oparłem się o nie. Czy ja czuję się zawiedziony tym, że Kageyamie na kimś zależy? Może dlatego, że mi na nim zależy...Mamo nienawidzę cię teraz mam wrażenie, że czuję coś do niego. Przecież to była tylko głupia rozmowa!

Nienawidzę poniedziałków i chemii i fizyki i geografi....nie będę was zanudzać moim dniem XD

Widzimy się za tydzień :3

KatiryChan💗

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top