Naruto, Pedo i Trening (cz.2)
- Co to za miejsce, Ero-sennin?- zapytał blondyn rozglądając się.
- To jest góra Myōboku
- He? Nie słyszałem nigdy o tym miejscu...ale muszę przyznać, że jest naprawdę ładne.
- Jiraiya-chan!- krzyknął głos, mianowicie mała skacząca zielona plama w ich stronę
Co kurwa?
- JIRAIYA-CHAN! JAK MOŻNA TAKIEGO ZBOCZEŃCA TAK NAZWAĆ!- miał zamiar krzyczeć dalej, ale został przerwany uderzeniem w głowę.
- Ej! To bolało!- wydął policzki
- Więcej szacunku miej do mnie i ropuch.
- He? Ah...to ropucha...Co ona tu robi?
- Zobaczysz
Zielona skacząca plama w końcu do nich dotarła.
- Witaj Naruto-kun. Nazywam się Fukasaku. Jiraiya-chan opowiadał mi o tobie. Dlatego razem uznaliśmy, że nadszedł czas i postanowiliśmy rozpocząć ten trening.
- Jaki trening? Czas na co?- wiele znaków zapytania pojawiło się w jego głowie.
- Aby stać się mędrcem - stwierdził Fukasaku w bardzo mądry sposób
Jiraiya następnie wyjaśnił szczegóły co daje ten tryb.
Byłby skuteczny przeciwko Neji'emu, prawda?
-Zrobię wszystko, aby ukończyć go- stwierdził Naruto
- Haha! - Sanin zaśmiał się
- Co jest tak zabawnego w tym, Ero-sennin? Hmm...
- Oglądanie jak będziesz trenować...
- Cóż Naruto-kun... w każdym bądź razie...Wskocz do tego oleju. A i właśnie, Jiraiya-chan tak sobie myśląc...ty też powinieneś trenować.
- Co!
_2 dni później, 23 dni do finału__
Widać było Naruto siedzącego na skalnej płycie na bardzo wysokim kolcu.
Obok niego był Jiraiya, siedzący na podobnym kawałku skały.
Uderzenie!
- Auć! - krzyknął Naruto, gdy potarł najnowszy guz na głowie.
-Przestań się przekształcać, a ja przestanę cię bić!- Stwierdził Fukasaku, powodując chichot Jiraiyi, dopóki ten też nie został uderzony.
- Ej!Po co to było!?- wrzasnął Jiraiya, kiedy również pocierał świeży guz na głowie.
-Skoncentruj się na treningu! Po przejściu w tryb mędrca nadal wyglądasz jak pół ropucha!
- 7 dni później, 16 dni do finału-
Naruto i Jiraiya znów siedzieli na gigantycznych kolcach, i chociaż Jiraiya już dopracował swój tryb mędrca, tak że zmieniły się tylko jego oczy i znaki na twarzy, wciąż pracował nad ograniczeniami, takimi np aby potrafił długo go utrzymać
Z drugiej strony Naruto po raz pierwszy wszedł w tryb prawdziwego mędrca.
- Ej popatrz... Myślę, że Gaki to zrobił...- stwierdził Jiraiya.
- Hmmm...Jest tylko jeden sposób, aby się tego dowiedzieć- powodziedział Fukasaku, zanim kopnął Naruto w tyłek, zrzucając go.
Blondyn na dziwne uczucie spadania otworzył oczy i natychmiast zaczął panikować, widząc siebie zbliżającego się do podłoża.
Uderzył o ziemię i ... nie poczuł bólu?
Co jest?
- Myślałem, że będzie to bardzo bolało...- jego oczy zaczęły się zamykać ze zdziwienia i zmęczenia.
- Hah.W porządku Gaki! Zrobiłeś to, wszedłeś w tryb prawdziwego mędrca.
Naruto już tego nie słyszał.
A jedyne co wypowiedział to...
- Nareszcie - i poszedł spać.
___________________________________
Sasuke leżał na ziemi obok Kakashi'ego opartego o drzewo i czytającego książkę...
- Kakashi-sensei?
- Hmm?
- Czy Naruto nienawidzi Konohy ?
- Hmm...Myślę, że już nie. Chociaż kto wie? Jeśli tak to na pewno nie w sposób, w jaki nienawidzisz swojego brata...- zaczął.
-Emocje są bardziej subtelne, ale na swój sposób nawet bardziej trujące niż twoje...
Sasuke kiwnął głową, a następnie zapytał:
-Dlaczego więc jeszcze on nie....
Kakashi wiedział co Uchiha ma na myśli
-Ponieważ jeśli Naruto może się zmienić, jeśli będzie mógł pokochać Konohę i pragnąć ją chronić, to ma potencjał, by stać się największym z Hokage, największym ze wszystkich w historii.
-Więc... co by go zmieniło?
- Szczerze...myślę, że samo uczucie doprowadziłoby do zmiany- powiedział Kakashi, -Wszystko, czego naprawdę potrzebuje Naruto, to czuć się kochanym. To bardzo proste .-Przewrócił stronę w swojej książce.
-Ale myślę że jest problem.
- Czemu?
-Nikt go nie kocha-powiedział Kakashi.
-Iruka-chan "mógłby", ale ma pewne ograniczenia z powodu jego pozycji jako nauczyciela. To samo dotyczy mnie. Nie ma wielu przyjaciół i nie dogaduje się że wszystkimi więc jego ukryta nienawiść będzie się nasilać. Być może stanie się twardym człowiekiem, bez miłości do nikogo. Może też znajdzie kogoś, kto się o niego będzie troszczyć, i ślepo podąży za tą osobą. Tak czy inaczej, nie będzie odpowiednim Hokage....Jasne jeśli to co mówił, że spotkał swojego ojca jest prawdą...to wie jakie to jest już uczucie...Ale samo to nie wystarczy....on potrzebuje tutaj...
Kakashi przewrócił stronę w swojej książce
-Możliwe, że wyjątkowa osoba może go zmienić- kontynuował jonin
-...ale wątpię, czy jest ktoś, kto ma wolę lub takie uczucia. W końcu, jeśli emocje są nieszczere, wszystko będzie bezwartościowe...
Sasuke siedział przez chwilę w milczeniu, po czym ponownie stanął na nogi.
Jestem pewien, że na tym świecie jest ktoś, kto pokocha Dobe....
...oby po prostu nie było za późno
- Dobranoc - powiedział, po czym ruszył za stronę domu.
Kakashi tylko pomachał i przewrócił kolejną stronę.
__________________________________
Dwunastoletni blondyn drżał ze złości.
- Kuku Naruto-kun....Co się stało?
Nie masz już więcej asów w rękawie by mnie pokonać?- zaśmiał się Orochimaru
Chłopiec zacisnął ręce
- Same eksplodujące klony mnie nie pokonają tak jak ostatnim razem...Jesteś słaby. Jak chcesz go odzyskać?...kuku
Chakra Kyuubi'ego zaczęła wyciekać.
- Oddaj mi go! Zostaw Sasuke w spokoju! - Krzyknął kiedy biegł na niego z Rasenganem
- Za późno już chłopcze...on kiedyś sam odejdzie i nigdy nie wróci do Konohy- powiedział kiedy zniknął
- Sasuke!- krzyknął podnosząc się szybko z trawy.
Oddychał ciężko.
- Agh! Muszę to sprawdzić. Sasuke nie mógł odejść! Kakashi jest przy nim, prawda?
Naruto skupił się próbując wyczuć chakrę Orochimaru.
Nagle brzuch mu zaburczał
Ehhh....Tak nie powalczę
Chłopiec rozglądnął się i podniósł kanapkę z szynką leżąca obok niego na talerzu.
Ugryzł kawałek, po czym wsadził ją do kieszeni by później w razie wu zjeść.
Następnie teleportował się do miejsca z którego wyczuł chakrę Sanina
-Sasuke!- Naruto krzyknął przedzierając się przez słabo oświetloną bazę w poszukiwaniu swojego przyjaciela.
Szybko otwierał drzwi, tylko po to, by zobaczyć puste pokoje.
Nie zniechęciło to jednak Naruto, ponieważ nadal szarżował po korytarzach.
Nie było mowy, by w takiej sytuacji zawrócił
Wkrótce dotarł do ślepej uliczki i pozostały tylko jedne drzwi.
Złowrogie uczucie pojawiło się w Naruto, gdy zbliżył się do drzwi.
Jego szósty zmysł się aktywował i dosłownie krzyczał na niego, żeby tam nie wchodził.
Ale z myślą o uwięzieniu Sasuke otworzył drzwi z okrzykiem bojowym.
Nie wiedział, czego się spodziewać, kiedy to zrobił.
Domyślał się początkowo, że to będzie Kabuto, węże albo jacyś inni słudzy Orochimaru.
Może nawet Sasuke.
Ale go nie zobaczył.
Z jednej strony cieszył się, a z drugiej nie wiedział co zrobić.
Jasne, to była ściśle tajna kryjówka złego Orochimaru, ale z jakiegoś powodu Naruto nie spodziewał się, że znów wpadnie na pedowęża ; nie mówiąc już o tym, że będzie on całkowicie nagi.
Naruto stał nieruchomo, niezdolny do ruchu, gdyż właśnie spełnił się jeden z jego najgorszych koszmarów.
Tam swobodnie przed nim stał Orochimaru, zupełnie nagi.
Nigdy nie czuł się bardziej chory niż teraz w tym momencie. Zaczął po prostu wymiotować...
Nie wiedział czy to z powodu Kyuubi'ego, który także źle się nagle poczuł, czy z tego, że już nigdy nie zapomni tego widoku.
Z drugiej strony Orochimaru był bardzo zły.
Jego dni stały się bardzo stresujące, dzięki ostatnim wydarzeniom.
Uznał więc, że zasługuje na trochę czasu dla siebie.
Żadnych złych intryg, żadnego denerwującego Kabuto próbującego czołgać się za jego dupą, a najbardziej odświeżające ze wszystkich tych rzeczy, żadnych ubrań, które mogłyby go "powstrzymać".
Właśnie wyszedł z orzeźwiającej kąpieli bąbelkowej i poczuł się zbyt wyczerpany, by zawracać sobie głowę czymkolwiek.
Nie spodziewał się nikogo, więc nie widział żadnego problemu, by sobie paradować z gołą dupą po kryjówce.
Właśnie usiadł wygodnie na swoim łóżku, w kominku płonął ogień, a na stoliku była butelka najlepszego sake.
Miał zamiar wypić naprawdę dużo, tak jak jego były kolega z drużyny, gdy został nagle nieuprzejmie przerwany.
Jinchuuriki Kyuubi'ego niegrzecznie wtargnął do jego pokoju, krzycząc głośno.
Potem idiota zamarł i patrzył na niego ze zgrozą, po czym zaczął wymiotować na świeżo oczyszczonej podłodze.
Chłopiec nie tylko zrujnował swój czas na trening, ale jego wygląd zmienił się na tak brzydki, jak właściciel tej bazy.
Dzieciaka nawet nie powinno tu być.
Poza tym nie miał dobrych manier.
Czy nikt nigdy nie pomyślał, aby nauczyć durnia pukać przed wejściem do pokoju?
Jak rodzice go wychowali?
Ah racja - Orochimaru wewnętrznie się uderzył w twarz - ten chłopiec ich nie ma.
No cóż - Wyglądało na to, że Pedowąż będzie musiał napisać bardzo "gorący" list do tego pijaka Hokage, może nawet do tych zboczeńców Jiraiyi i Kakashi'ego.
- WYPIERDALAJ ZA DRZWI!- Orochimaru ryknął, tracąc cierpliwość wobec bełkoczącego bachora, który wznowił gapienie się na niego z wielkim przerażeniem, a nawet wskazując oskarżycielskim palcem w jego stronę.
Jedyną rzeczą, która powstrzymywała rozwścieczonego mężczyznę przed wymordowaniem nieświadomego głupca, była świadomość, że będzie to oznaczać więcej problemów.
Chłopiec wyszedł.
A 5 minut później...krzyknął
- Już!?
- Co kurwa!? Kazałem ci stąd odejść!- Krzyknął Orochimaru za drzwi
- Kurwa mać! Jebać to! I tak mam już zniszczone przez ciebie dzieciństwo!Gdzie jest Sasuke?- Powiedział Naruto znowu wchodząc do pokoju bez pukania
- Naucz się pukać! I skąd mam wiedzieć!? Go tu nie ma.- stwierdził Orochimaru owinięty w kołdrę.
- O... naprawdę?
- TAK! A TERAZ Z STĄD WYJDŹ!
Sanin zaczął świecić dziwną zieloną aurą.
- No okej...O mój...Kami! Co jadłeś!? - zapytał Naruto, zaciskając nos.
- Eh? Stek, jajka, czosnek, 7 rodzajów fasoli i szparagi....- Orochimaru odpowiedział.
Na ostanie słowo Blondyn się wzdrygnął
Potem Sanin zaczął iść w stronę Jinchuurikiego by wyrzucić go za drzwi.
- Zatrzymaj się!- Naruto krzyknął przerażony
Zły uśmiech Orochimaru zmienił się w wyraz zaskoczenia.
-Ostrzegam cię! Podejdź krok bliżej i zapewniam cię, że jedno z nas tu zginie!- Naruto krzyknął
Orochimaru zaczął się maniakalnie śmiać.
- Czy to jest śmieszne?- Zapytał chłopiec
- Tak...kto by pomyślał że nie lubisz szparagów...-Orochimaru powiedział:
- Powiem ci coś nie śmiesznego pod warunkiem, że stąd wyjedziesz- zaczął się ponownie zbliżać do chłopaka
- No okej mów.- blondyn się wycofywał
- Boję się szynki...
-Uch...- Naruto zaczął
-Myśl szybko!- wyciągnął kanapkę z kieszeni i rzucił nią w twarz Sanina
Orochimaru wybiegł z pokoju krzycząc jak dziewczyna.
Naruto tylko stał jak kołek, zamrożony
- Za dużo obrazów! Moje oczy! Wyłaź z tego miejsca Naruto
- No okej...no comment...😶
___________________________________
- Mimo wszystko ten sen mnie niepokoi...
- Nie ma czym się przejmować.
- A jeśli...ani Rasengan, ani eksplodujące klony, czy też Tryb Mędrca go nie pokona? Muszę stać się naprawdę silniejszy...Nie mogę dopuścić do tego by Pedo zabrał mojego najlepszego przyjaciela.
- Hmm....stworzysz tysiąc klonów z szynką w rękach i będziesz go gonić. Może zawału dostanie
- Eh...Na pewno. Ale mówię poważnie
- Hmm...
- Oh Gaki! Zjadłeś już? - zapytał Jiraiya podchodząc do niego
- Tak, Ero-sennin
- Tch...ile razy ma- został przerwany
-..mam mówić żeby mnie tak nie nazywał, blabla- paplał blodnyn
- Czego mnie dzisiaj nauczysz?
- Oh... właściwie to planowałem żebyśmy już wrócili. Nauczyłem cię wszystkiego czego jesteś w stanie zrobić na tym poziomie.
Naruto rozszerzył oczy
- Musi coś jeszcze być...dalej jestem słaby
- Nie jesteś. Bez problemu zdasz egzamin.
- Ale tu nie chodzi o niego....
- Więc o co?
- Muszę być naprawdę silny by pokonać np. Orochimaru.
- Orochimaru huh? Nie widzę problemu byś go nie pokonał.
- Ale ja widzę! - przerwał mu blondyn
- Jestem dalej słaby...w ten sposób nie będę mógł ochronić...go...
Jiraiya tylko na niego patrzył
- Słuchaj nie wiem czego mógłbym cię jeszcze nauczyć...
Potrafisz Rasengana, przywoływanie, Tryb Mędrca.
Uchiha też sam w sobie jest silny, nie ma czym się przejmować.
- Skąd wiesz że to o niego chodziło?
Sanin zaśmiał się
- Jak mógłbym nie znać własnego chrześniaka?
Naruto przewrócił oczami.
- W ogóle mnie nie znasz.
- Oj bądź cicho.
- Myślę, że... moglibyśmy spróbować byś kontrolował conajmniej 3 ogony. W twoim obecnym stanie wątpię byś potrafił całą moją chakrę. Twoje ciało może tego nie wytrzymać.
- Hee? Naprawdę? Pozwoliłbyś mi?
- Tak
- A może nauczysz pomożesz mi popracować nad kontrolą trzech ogonów Kuramy?- zapytał Naruto
- Hmm.....to może być dobry pomysł. Zobaczymy co uda się zrobić w ciągu 16 dni.
- To kiedy zaczynamy?
- Teraz- powiedział Jiraiya tworząc klona.
Następnie wydał polecenie, a on zniknął
- Na co ci klon?- zapytał blodnyn przechylając na bok głowę.
- Zobaczysz. A teraz chodźmy do twojego umysłu.
- Ok. Po prostu się mnie złap.
___________________________________
- Posłuchaj nie wiem, przez co przejdziesz, kiedy otworzę pieczęć, ale powiem ci coś. Wierzę w ciebie. Jestem pewien, że masz w sobie wszystko, co jest potrzebne, aby utrzymać część mocy Kyuubi'ego pod kontrolą.
Słysząc komplement, Naruto uśmiechnął się szeroko.
-Nie martw się Ero-Sennin! Nie zawiodę cię!
Jiraiya nie mógł powstrzymać uśmiechu. Blondyn przed nim nigdy nie zrezygnuje z wyzwania, kiedy jest zmotywowany.
-Wiem o tym. Teraz pokaż mi swoją pieczęć.
Naruto uniósł kombinezon i koszulę pod nim, aby odsłonić nagi brzuch. Zamknął oczy i zaczął skupiać czakrę, dzięki czemu pojawiła się Pieczęć Ośmiu Trygramów.
- Otwórz ją do połowy. Nie całą..- ostrzegł Kyuubi Sanina
- W porządku rozumiem.
Marszcząc brwi w skupieniu, Jiraiya ostrożnie położył prawą rękę, na pieczęci i powoli ją otwierał
Teraz zauważmy, że będąc Sanninem, Jiraiya był niezwykle potężnym shinobi.
Jego doświadczenie z pieczęciami było bezkonkurencyjne od czasu śmierci jego ucznia, Namikaze Minato.
Nawet tak skomplikowana pieczęć, jak ta nie byłaby zbyt dużym wyzwaniem, aby ją nieco zmodyfikować.
Ale był człowiekiem i jak każdy człowiek nie był doskonały.
Czasami Jiraiya popełnił błąd.
Zwykle nie były to złe błędy.
Ale tutaj Jiraiya zrobił tragiczny.
Kichnął.
...Kiedy otwierał pieczęć....
..Pieczęć zawierająca Kyuubi'ego...
A kiedy kichnął, ręka jego poślizgnęła się.
Co spowodowało.... Zrobienie dziury
O kurwa
To było wszystko o czym pomyślał, zanim uderzyła go fala demonicznej czakry.
_______Świat zewnętrzny________
- Wołałeś mnie,panie Jiraiya?- zapytaj ANBU w masce kota.
-Tenzo, nie ma potrzeby być tak formalnym ze mną.
-Dobrze, więc potrzebujesz mnie, Jiraiya? - zapytał Tenzo, kiedy zdjął maskę, odsłaniając siebie jako brązowowłosego mężczyznę o czarnych jak węgiel oczach.
- Tak, chodzi o to byś pomógł Naruto podczas gdy ten będzie zabierał chakrę Kyuubiemu chcę, żebyś tam był, gdyby coś poszło nie tak - stwierdził Jiraiya
- A-Ale on ma dopiero dwanaście lat! Na pewno nie jest jeszcze gotowy! A co z wpływem lisa?
-Cóż, po pierwsze, dlatego tu jestem, po drugie jest świadomy tego, a po trzecie wszyscy wiemy, że nie jest już zwyczajnym chłopcem - stwierdził Jiraiya.
- Ale....
- Nie wspominając już o tym, że w ciągu 1 dnia nauczył się przywoływania, 2-óch Rasengana, i do tego potrafi już Tryb Mędrca.
Tenzo rozszerzył oczy
- O kurcze...
Jiraiya miał coś jeszcze powiedzieć gdy nagle poczuł jak coś się spieprzyło.
- Myślę, że jest teraz duży problem...Ups
- Hmm?
- Właśnie prawdziwy ja zjebał, kiedy otwierał pieczęć...haha
- Co kurwa! To może Naruto zabić!
- Tak wiem...haha...chodźmy już lepiej
___________________________________
-Minato kun, uwolnił barierę... Który z nas powinien iść?- zapytała Kushina ze łzami w oczach, wiedząc, że kiedy pójdzie byłby ostatni raz, kiedy ostatni raz widzi swojego męża.
-Żadne z nas nie pójdzie- powiedział spokojnie Minato, obserwując, jak jego syn walczy z całych sił, by wyrwać czakrę z bestii, i co zaskakujące był już na 2 ogonie.
Musiał przyznać, że szło to znacznie szybciej, niż się spodziewał.
-Idioto! Dlaczego nikt z nas nie idzie? On potrzebuje pomocy! - powiedziała gniewnie Kushina.
-Jest w porządku, kochanie. Słuchaj, Kyuubi pozwala mu wziąć swoją czakrę. Po co teraz iść, kiedy nas nie potrzebuje i ryzykować bez potrzeby nasze rozstanie?- zapytał Minato.
Kushina wiedziała, że jej mąż ma rację i że jej mały Naruto nie potrzebuje ich w tej chwili, ale cholera, chciała być przy nim!
-Lepiej, żebyś się nie mylił, bo jeśli tak, zabiję cię!
-Przepraszam kochanie, już nie żyję, i ty też.- stwierdził bezczelnie Minato
-W porządku, wykorzystam więc Tysiąc lat bólu -stwierdziła Kushina z błyskiem
______Z Naruto i Kuramą______
- Co za debil!- krzyknął Kurama
- Niech lepiej szybko to naprawi!
Kyuubi zaczynał odczuwać ogromne obciążenie, które było spowodowane przymusowemu usunięciu czakry
Naruto nie odezwał się i nadal zdzierał czakrę z ogromnej bestii.
Zmartwionymi oczami obserwował, jak lis zaczął usychać z wyczerpania.
Kurama najwyraźniej wiedział, co myśli młody blondyn
- Zregeneruję się, więc nie przestawaj! Chwila zawachania może obydwóch nas zabić.
Naruto chrząknął, gdy pociągnął z nadzieją ale bezskutecznie, ponieważ udało mu się tylko zdobyć małą część
-Cholera cholera!- krzyczał
-Jesteś blisko Gaki! Jeszcze jedno pociągnięcie.
________świat zewnętrzny_______
Tenzo i Jiraiya stali przed skupionym Naruto
- Poważnie jak mogłeś to zjebać?- zapytał zirytowany brunet
- " Weź nie pytaj, weź się przytul"
Oko Tenzo drgnęło
- Cóż mieliśmy szczęście, że przybyliśmy na czas....na razie mam go pod kontrolą.
Nagle wybuch czystej mocy emanował z chłopca obok nich.
Ale tak szybko, jak to się stało, zniknęło.
-Cóż, zgaduję, że mu się udało- powiedział Sannin ciesząc się, że z nadpobudliwym blondynem podobny do jego matki wszystko jest w porządku.
Co do niej, Jiraiya miał nadzieję, że kastracja była niemożliwa w życiu pozagrobowym, a przynajmniej nie bolesna, ponieważ mocno wątpił, że Kushina pozwoli mu zachować jego męskość (lub inną część jego ciała), gdy dowie się, że jest odpowiedzialny za prawie zabicie jej syna.
Wszystko to z powodu głupiego kichnięcia.
_____________Umysł_____________
Naruto stał pod wrażeniem olbrzymiej pływającej kuli czerwonej czakry, która teraz całkowicie oświetliła miejsce niczym zachód słońca. Kurama nie był o wiele lepszy, ponieważ drżał wstając i patrzył na własną czakrę, którą jakoś nadal czuł.
- Kurama? Wszystko w porządku?- zapytał Naruto, widząc lisa mniej więcej wielkości małego domu, w złym stanie.
A to przecież były tylko 3 ogony...
Co by było gdyby wziął całą?
- Tak,... Wystarczy teraz wyciągnąć trochę energii otaczającej nas. Wrócę do pełni... za około tydzień. Jeśli użyjesz dużo mojej czakry, potrwa to dłużej, ale mimo to będę w stanie uzupełnić ją... w mniej więcej miesiąc.- powiedział Kurama
-Teraz, jeśli nie masz nic przeciwko, muszę zasnąć, aby odzyskać energię.
-Kiedy mogę zacząć używać twojej czakry?- zapytał Naruto
- Kiedykolwiek zechcesz, chociaż nie używałbym więcej niż 2 procent przepływu na raz. Powinno to być nieco poniżej czterech ogonów.
-Ile warte są dwa procenty? Trzy ogony?- zapytał zdezorientowany Naruto
-Moje ogony różnią się od innych bijuu. Mój pierwszy ogon mojej mocy to w przybliżeniu jedna trzecia procenta, drugi to dwie trzecie procenta. Mój trzeci ogon to w przybliżeniu procent i jedna trzecia. Dlatego jestem o wiele potężniejszy niż inne Bijuu. Co innego gdy zaczynasz już na poziomie 4 ogona. Procenty są owiele większe.
Naruto patrzył, jak pomniejszony lis porusza się do gigantycznego drzewa za nim i kładzie się cieniu.
-Ok, śpij dobrze Kurama! Do zobaczenia!
_________________________________
- Widzisz Kushina-chan? Mówiłem ci, że nic mu nie będzie.-stwierdził Minato
-Wiem, chciałabym tylko, żebyśmy mogli mu przynajmniej pogratulować-. stwierdziła smutna Kushina.
-Jeśli chcesz, mogę przekazać komuś wiadomość - oznajmił śmiertelnie brzmiący głos za duetem.
Obrócili się, by zobaczyć półprzezroczystą postać w kolorze białym z długimi białymi włosami.
-Shinigami-sama! Nie tak to wygląda!- stwierdził zaskoczony Minato.
-Bądź spokojny, Minato. Wiedziałem, że używasz pieczęci, aby obserwować życie swojego syna. Czy zapomniałeś, że część mnie jest w to włączona?-zapytał, a Minato po prostu zwiesił głowę.
-Teraz, jak widzę, przejęcie kontroli nad czakrą Kyuubiego jest powodem do świętowania. W końcu jest pierwszym człowiekiem, który uczynił to od bardzo dawna. Jakie przesłanie chcesz przekazać i komu?
-Powiedz mojemu małemu chłopcu, że jesteśmy z niego dumni i że...
-Nie-Kushina została odcięta przez Minato
-Co masz na myśli "nie"? Zaraz kurwa pierdolnę cię w dupę moją kataną, jeśli spróbujesz powstrzymać mnie od wychwalania mojego dziecka!- krzyknęła Kushina, powodując kroplę potu u Shinigami.
- Uspokój się proszę moja droga....Shinigami- sama. Czy mógłbyś powiedzieć Hiruzenowi Sarutobi, żeby dał Naruto testament?
- Ależ oczywiście
__________________________________
Gdy Naruto miał już opuścić swój umysł jego oczy rozszerzyły się na znajome uczucie....
...uczucie którego zawsze chciał
.... uczucie bycia kochanym
- Tou-chan? Tylko przy nim...się tak czułem....
Zaczął się rozglądać.
-Gdzie jesteś Tou-chan?
Nagle wyczuł znajomą chakrę, podszedł do pieczęci i dotknął ją z ręką otoczoną niebieską chakrą natychmiast przenosząc się w inne miejsce.
Jego oczy rozszerzyły się ponownie na znajome kolczaste blond włosy, ale poszerzyły się jeszcze bardziej na czerwone.
- T-tou-chan?- wyjąkał
Wszyscy odwrócili się w jego stronę
- Naruto? Co ty tu robisz?- zapytał Minato zszokowanym głosem
- Tou-chan? To naprawdę ty? Myślałem, że już nigdy więcej się nie spotkamy...a....
- Naruto...
Blodnyn popatrzył na kobietę obok niego
- Czyli....t-ty jesteś...
Zaniemówił, nie wiedział co powiedzieć.
- Co kurwa, Minato! Nie przedstawiłeś mnie!- uderzyła go w czubek głowy
- Kushina-chan...to nie tak. On po prostu...
Czerwonowłosa spojrzała na chłopca
- Jak już wiesz, ten głupi człowiek jest twoim ojcem...- zaczęła
- Kushina-chan...jestem zraniony- przerwał jej czwarty
- Zamknij się. A ja... -wzięła głęboki oddech, jakby to, co zamierzała powiedzieć, zmieniłoby życie blondyna.
I rzeczywiście tak by było.
Potem wydawało się, że postanowiła i z większą pewnością siebie oraz z małym, ale pięknym uśmiechem i dłonią na sercu, zakończyła:
-Jestem twoją matką ...
Sam Naruto nie mógł wybrać, jak zareagować.
Wiedział, że ta kobieta jest jego matką.
Wiedział, że kiedyś ją spotka..
Ale teraz?
Gdy stało się to tak szybko.... zabrakło mu słów.
Nie chciał płakać znowu tak jak ostatnim razem...
Ale nie chciał też ich powstrzymywać.
Chciał po prostu przytulić kobietę będąca przed nim.
I...to zrobił.
Pobiegł do niej, rzucając się na nią.
- Naruto...- szeptała Kushina głaszcząc jego włosy
- Tak się cieszę...- wymamrotał.
- Haha...kto by się spodziewał, że to stanie się tak szybko?
Więc to jest uczucie posiadania matki?
Naprawdę ciepłe....
Niby tak samo jak z Tatą, a jednocześnie takie inne....
- Tou-chan miał naprawdę rację...Masz przepiękne włosy Kaa-chan- blondyn odsunął się od uścisku z uśmiechem
- Ah mój mały synek jest taki uroczy- zaczęła szturchać jego policzek.
- Ej! Haha
- Naruto, jak się tu dostałeś? - zapytał Minato z zaciekawieniem
- Proste. Wyczułem wasza obecność i już.
- Rozumiem. Nie powinieneś przebywać w tym miejscu. Nie jesteś jeszcze po tej stronie.
Chłopiec poparzył na zanikające jego nogi.
- Nie mamy zbyt wiele czasu, prawda?
- Minato! Nie zasmucaj naszego syna i się po prostu zamknij!- zaczęła bić go w głowę
Uuuu Kaa-chan to naprawdę potwór...
- No więc Naruto, co tam słychać?- zapytała
- Hmm... opanowałem już Rasengan i Tryb Mędrca
- Widzieliśmy...i wciąż jesteśmy w szoku jak szybko udało ci się to zrobić.
- Fajna ta twoja technika, Tou-chan..muszę przyznać. Dzisiaj planowaliśmy wziąć trochę mocy Kuramy no i jak widać udało mi się.
Chłopiec nagle przypomniał sobie wypadek wywołany przez Jiraiyę.
- A właśnie!- wykrzyknął: -Ero-Sennin chciał trochę otworzyć pieczęć, aby zobaczyć, ile czakry Kyuubi'ego mógłbym kontrolować.A kiedy to robił, kichnął!
-Kichnął? - zapytała z niedowierzaniem Kushina.
- Co do cholery? Jaki facet kicha, kiedy otwiera pieczęć Jinchuriki !? Pieczęć chrześniaka do tego ?!
-Ero... Ero-Sennin?- zapytał Minato.
Zaczął mieć trudności z powstrzymaniem chichotu.
Nagle upadł na podłogę ze śmiechu.
- To dobre! Nigdy wcześniej nie myślałem o tym pseudonimie! To genialne, Naruto!
- Jak możesz się tak śmiać, skoro nasze dziecko mogło umrzeć z powodu tego zboczonego dupka ?! - zapytała Kushina ze złością swojego wesołego męża.
-Już już uspokój się.
- Teraz, gdy o tym myślę, widziałam go całkiem niedawno w twoich wspomnieniach. Gdzie on był przez cały ten czas? Miał się tobą opiekować.
- Prawdopodobnie był bardzo zajęty po incydencie, Kushina- powiedział Minato
-Nawet za mojego panowania jako Hokage nasza sytuacja nie była najlepsza. Następstwa Trzeciej Wojny Shinobi pozostawiły nas w osłabionym stanie, pomimo naszego zwycięstwa. Atak Kyuubi'ego prawdopodobnie nie poprawił sytuacji. Hiruzen-sama nie miał prawdopodobnie innego wyjścia, jak dać Jiraiyi długoterminową misję szpiegowską. Ale mimo to ... spodziewałbym się, że od czasu do czasu cię zobaczy
- Spotkałem się z nim, pierwszy raz gdy miałem 6 lat, a później gdy miałem 7 i pół zniknął na 5 lat- powiedział Naruto, znów zły.
-Jeśli kiedykolwiek go spotkam, będzie miał duże problemy. Powiedz mu, żeby lepiej uważał na swoje jaja! Dattebane!- powiedziała Kushina, również zła jak jej syn.
W tym samym czasie w prawdziwym świecie Jiraiya nagle ujrzał wizję bardzo rozgniewanej kobiety Uzumaki, która patrzyła na niego oczami, mrożącymi krew w żyłach podczas ostrzenia miecza.
Na wszelki wypadek postanowił położyć ręce w obronie przy swojej męskości
Wracając do umysłu Naruto, Minato westchnął, trochę współczując swojemu senseiowi, ale tylko trochę.
Sam miał kilka słów do powiedzenia mężczyźnie o pozostawieniu syna samego w dzieciństwie.
Mała rodzina unosiła się w czymś, co wydawało się pustką, w której jedynymi widocznymi rzeczami były zmieniające się odcienie żółci i czerwieni, czasami mieszając się i tworząc kolor jasnopomarańczowy.
Naruto, pomimo ciepłej atmosfery...był bardzo smutny.
Jego tułów znikał
W ciągu kilku tych chwil, które spędził z nimi, wiedział już, że będzie bardzo za nimi tęsknić.
Krótki rzut oka na to, czym mogło być jego życie z rodzicami, nie był wystarczający: jako sierota rodzina była czymś, o czym zawsze marzył, może nawet bardziej niż byciem Hokage.
A teraz, kiedy miał już smak tego, chciał więcej.
W desperacji rzucił się na matkę i przytulił ją mocno
Na szczęście dla niego Kushina była shinobi, ale mimo to uścisk Naruto był naprawdę ciasny.
-Nie chcę znowu odchodzić... Wiem, że muszę...ale...ale to za mało...czasu...chciałbym z tobą więcej porozmawiać Kaa-chan!
On otwarcie płakał, podobnie jak jego rodzice.
Byli tak smutni jak Naruto, oni naprawdę chcieli wychować swoje dziecko.
Będąc sierotami i jednymi z ostatnich klanów, Minato i Kushina ucieszyli się, słysząc, że będą mieli syna.
Ale Madara im to odebrał.
I płacząc w piersi swojej matki, Naruto zrozumiał teraz pragnienie zemsty Sasuke.
Wyczuwając, że jej syn trzęsie się z wściekłości, Kushina delikatnie potarła go po plecach, aby go uspokoić.
Nie mogła go winić za to, że jest zły, do diabła, sama była zła!
Ale nie pozwoliła, by złość zepsuła tę krótką chwilę, kiedy pozwolono im razem być jako rodzina.
-Wiem, jak się czujesz, kochanie...- powiedziała cichym głosem.
-Ale nie pozwól, by złość zwyciężyła nad tobą. Nie bądź taki jak twój przyjaciel. Nie pragnij zemsty. Zrozumiemy wszystko jeśli będziesz chciał zniszczyć te wioskę...ale nawet jeśli Kyuubi zgodzi się pozwolić ci użyć części swojej czakry..to nie zgadzaj się za często.
Nieco spokojniejszy Naruto podniósł że łzami oczy, by spojrzeć na kochające oczy Kushiny.
Bez względu na wszystko, okazywanie mu tak wiele uczuć było dziwne.
Dobry rodzaj oczywiście
Coś, do czego mógłby się przyzwyczaić.
Ale gdyby ktoś tak na niego spojrzał, i to nie byliby to jego rodzice.
To byłoby inne
-Co ... co masz na myśli? Jeśli pozwoli mi wziąć swoją czakrę, wszystko będzie dobrze, prawda?- zapytał.
-Niekoniecznie.-odpowiedziała smutno.
-Bijū jest zbudowane z czakry i jako taka, jego czakra zawsze będzie nosić w sobie odrobinę swojej świadomości. Nawet jeśli da ją dobrowolnie, żądza krwi Kyuubi'ego nadal będzie na ciebie wpływać.
-Ale w takim razie... jak mam powstrzymać jego wpływ?- zapytał Naruto z desperacją.
Cóż by przyniosła mu współpraca z lisem, gdyby nadal mógłby zostać pochłonięty?
- Jest coś, co może powstrzymać nienawiść demona... ale możesz ją zdobyć tylko od innej osoby. - powiedziała Kushina, jednocześnie zerkając na Minato, który z uśmiechem obserwował moment matki-syna.
Ważne było, aby jego żona przekazała swoje doświadczenie jako jinchūriki swojemu synowi.
Byłoby to dla niego cenną pomocą w przyszłości.
- Co to jest?
-Proste..."miłość"
Naruto wyglądał na nieco oszołomionego.
To było to?
-Nie lekceważ jej mocy ... Tylko dzięki twojemu ojcowi udało się powstrzymać Kyuubi'ego- Kushina powiedziała do syna.
-Znajdź kogoś, kto wypełni dziurę w twoim sercu, a będziesz w stanie oprzeć się nienawiści Kyūbi. Właśnie tego nauczyła mnie Mito-sama i tą wiedzę daję ci teraz.
Następnie przytuliła syna z całą siłą, jaką mogła zebrać i pociągnęła za sobą Minato.
Nadszedł czas, uświadomił sobie Naruto.
Czas pożegnać się z rodzicami, których nie zobaczy, dopóki on również nie dołączy do nich w życiu pozagrobowym, jeśli w ogóle będzie jakieś życie pozagrobowe.
Łzy zaczęły mu spadać z oczu.
Nie chciał o tym teraz myśleć.
Był całkowicie skupiony na ich odejściu.
-Naprawdę nie mam już nic do powiedzenia, Naruto. Twoja matka powiedziała wszystko.- Powiedział Minato. Nawet jego głos zaczął powoli zanikać.
- Powiedziałem ci już wszystko, kiedy ostatnio się spotkaliśmy. Jedyne co mogę ci powiedzieć, co prawda powtórzę się...ale jestem z ciebie naprawdę dumny.
Po raz kolejny usłyszenie, jak dumny był z niego jego ojciec, sprawiło, że łzy Naruto szybciej spadały.
Nie mógł tego znieść.
Nie mógł ich znowu stracić.
-Nie smuć się, Naru... -
wyszeptała Kushina
A przynajmniej zabrzmiało to jak szept, ponieważ było to prawie niewidoczne.
- Po prostu pamiętaj, co powiedziałam o miłości... i pamiętaj, aby jeść warzywa i spać w nocy...- Teraz jej głos był ledwo słyszalny.
-Chcę też widzieć co najmniej czterech wnuków! - dodała ze łzami w oczach.
- Mamo...Tato..- zaczął drżącym głosem
-Jestem naprawdę szczęśliwy...bardziej niż kiedykolwiek byłem...chciałem kiedyś by mnie kochano...I mam to...moje życzenie się spełniło. Co prawda nie w realu, ale tutaj je czuję...Ja... choć chciałbym spędzić z wami więcej czasu..to wiem, że to nie możliwe...i rozumiem to...Nie mam nic przeciwko. Ponieważ w końcu dostałem to o czym zawsze marzyłem. Ja...
Chłopiec czuł jak już ramiona zaczynają mu znikać
Więc naprawdę muszę odejść?
Nie mogę dłużej tu zostać?
Dlaczego wszystko co dobre szybko się kończy?
- Tou-chan...Kaa-chan...- popatrzył na nich.
-...Jestem szczęśliwy, że mam takich cudownych rodziców...- powiedział, a jego słowa zaczęły zamieniać się w szepty
- ...Dziękuję, że daliście mi życie na tym świecie. Dziękuję za wszystko. Za wspaniałe słowa które do mnie wypowiedzieliście
Za uczucie, które dzięki wam mogłem poczuć, za czas razem spędzony, za to, że mnie kochacie...jestem naprawdę szczęśliwy..tak że mógłbym po prostu wybuchnąć...
Kocham was całym swoim sercem i....na pewno zostanę wspaniałym Hokage, Dattebayo!- Krzyknął
Naruto już ich nie widział, nie czuł ich ramion, ale ich obecność wciąż tam była, zbyt szybko jednak znikając
- Bez względu na to, co się stanie, zawsze będziemy z ciebie dumni... Naruto...- udało mu się usłyszeć Minato.
A ich ostatnie słowa, mimo że były tylko szeptami szeptów, wciąż brzmiały głośniej niż burza w uszach, umyśle i sercu chłopca.
-Kochamy cię, Naruto ...
I po tym zniknął z tego miejsca.
Powrócił do kanału.
Czując się samotny i bezbronny bez pocieszającej obecności swoich rodziców u jego boku, obecności, za którą tęsknił od czasu, gdy dowiedział, kim są jego rodzice, Uzumaki Naruto, Najbardziej nieprzewidywalny ninja nr 1, nadpobudliwy, głupi genin z Konohy i jinchuuriki Kyuubiego, płakał głośno w swoim umyśle.
_________________________________
Okej wróciłam...walić ile minęło...taaa xD
Jak wyszedł?
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top