Naruto, Orochimaru i Niespodziewana Osoba
- Kurwa....- to była jedyna myśl jaka przeszła przez umysł Ibiki'ego
Wszystko było dobrze dopóki nie przypomniało mu się, że musi oddać Trzeciemu wszystkie testy.
Kompletnie zapomniał.
- A test Naruto?
Morino zaczął się pocić
- Eh...to jest...to znaczy. No bo ten chłopiec nie napisał nic więc po prostu go wyrzuciłem.
Hokage spojrzał na niego z powątpieniem
- Naruto kiedyś przeczytał cała bibliotekę w Konoha, dlatego wątpię aby nic nie napisał. Chyba, że już wcześniej zrozumiał sens pierwszego egzaminu, co również jest możliwe. Ale to nie wyjaśnia dlaczego się jąkałeś.
- N-no bo to...ja...to znaczy...
- Masz ten test przy sobie, prawda? Daj mi go.- rozkazał
- H-hai Hokage-sama, przepraszam. Proszę.- przekazał sprawdzian Uzumakiego Sarutobi'emu
Wystarczyło tylko spojrzenie i już cały był czerwony.
- Czego ten Kakashi go uczy? - to była szybka myśl jaka przeszła przez umysł Hokage zanim walnął głową w ławkę, upuszczając test sprawiając, że Ibiki podnosi go i wybiega wesoły z budynku tak szybko jak tylko może.
___________________________________
Gdzieś w Konoha Kakashi kichnął.
- Czyżbym zachorował?- Jonin pomyślał leżąc w łóżku, obok kochanka.
- Iruka, musisz mnie ogrzać!
- He?
Z mieszkania Umino słychać było wypaczony śmiech, po którym rozległ się krzyk z bólu.
__________________________________
Następnego dnia: rano
Dzyń..dzyń..dzyń...dzyń...Bum!
- Cholerny budzik...gdyby tylko nie ten egzamin- blondyn pomyślał sennie.
Nawykowo wstał i poszedł w kierunku łazienki.
Oczywiście musiał nadepnąć na pusty kubek po ramen i ekspresowo zaliczyć glebę.
Jak zwykle...typowy ja
Następnie wstał i uderzył głową w zlew.
- NOSZ DO KURWY NĘDZY! CO TO MA ZNACZYĆ! - krzyczał głośno z bólu.
___________________________________
- Co tym razem jest nie tak z Naruto? Naprawdę powinien panować nad swym językiem.
___________________________________
-Czy Dobe zawsze jest tak głośno z rana?
___________________________________
-Hm? Czy coś właśnie słyszałem? - pomyślał Jonin przez chwilę, po czym wrócił do czytania Icha Icha
___________________________________
- Zabuza, słyszałeś to?- zapytał Haku
- Co?
- Wydawało mi się, że ktoś krzyczy z bólu....i dobiegało chyba z Konohy.
- Cóż mam nadzieję, że to był ten różowy potwór.- wzruszył ramionami, a następnie zaczął się śmiać.
___________________________________
Naruto i Sasuke szli spokojnie w stronę miejsca, gdzie ma odbyć się 2 etap.
- Cześć Kakashi-sensei! - pomachał blondyn widząc Jonina idącego i czytającego Icha Icha tom 5
Ignorancja.
- Cholerny zboczeniec....
- Zastanawiam się czy jest to dobre jak tom 4, który miał mój brat- powiedział Sasuke
Jonin w końcu podniósł wzrok
- Och witajcie chłopcy...
Uzumaki i Uchiha spojrzeli na siebie:
- ...w końcu nas zauważył.
- Najwidoczniej zainteresowało go to, że Itachi czytał również Icha Icha.
Potem popatrzyli na Kakashiego
- O kurde.
- No to powodzenia!- powiedział i odszedł
- Skubany....
- A właśnie Naruto..- powiedział całkowicie poważnie Kakashi.
-Wiesz o ...?
Naruto miał wyraz twarzy, który wyglądał, jakby Kakashi powiedział coś zupełnie głupiego.
-Jak mogłem nie, Kakashi-sensei? Widziałeś, jak traktują mnie wieśniacy, prawda? Słyszałem, jak rozmawiali o lisie lata temu.
-Czy wiesz, że istnieje prawo, które nie pozwala ludziom o tym mówić?
Naruto uśmiechnął się z zadowoleniem.
-Wiem. I dlatego to niesamowity materiał do szantażu.
__________________________________
-Witajcie wszyscy!- krzyczała Anko
- W Lesie Śmierci.
- Jeśli myślisz, że nas to ma przestraszyć, to się myślisz! - powiedział Kiba
I tak szybko, jak światło,kunai przeciął jego policzek.
A Anko była tuż za nim.
-To tacy chłopcy, jak ty, giną pierwsi - powiedziała Anko.
- Potem spływają tą czerwoną krwią...Kocham to miejsce.
Poczuła obecność za sobą i przygotowała Kunai do kontrataku.
- Proszę to twoje - powiedział Ninja z Trawy, trzymając w języku broń Anko
- Dziękuję. Ale następnym razem, nie stawaj tak za mną, jak teraz.
- Jestem naprawdę podekscytowany....
-Hej, wciąż tu jestem!- krzyknął Kiba
-Dobra..-Anko powiedziała
-..w takim razie możesz je rozdać- podała mu stos papierów.
-To są dokumenty mówiące, że jeśli umrzesz, nie będziemy obwiniani.
Każdy je otrzymał i rozważał podpisanie.
-Co powinniśmy zrobić?-ktoś zapytał
- Zadanie jest proste, każda drużyna otrzyma jeden zwój albo Nieba, albo Ziemi - pokazała
- Waszym zadaniem jest odzyskanie przeciwnego zwoju od drugiego zespołu. Możecie to zrobić w jakikolwiek sposób. Gdy już będziecie mieć oba zwoje, kierujcie się do wieży. Jednak wasz czas jest ograniczony. Na zakończenie tego zadania macie pięć dni.
-A co z jedzeniem?- Zapytał Choji
-W lesie jest pełno jedzenia i roślin- zapewniła Anko
- Po prostu nie pozwól, żeby cię najpierw zjadły.
Blondyn zwrócił się do Choji'ego
- Wiesz jeśli jednak będziesz miał z tym trudności, zawsze możesz zjeść jednego ze swoich kolegów z drużyny- zaproponował Naruto
- Ten, który jest najmniej przydatny, będzie pomocny podczas kolacji 😃
Tym, co przestraszyło wielu Geninów, było to, że Choji rzeczywiście to rozważał.
Jego oczy poruszały się między Ino i Shikamaru.
Nawet zaczął ślinić się na myśl o nowym smaku.
-Czy możemy zacząć?- Ino zapytała
-Choji mnie przeraża.
Każda z drużyn otrzymała jeden zwój i została skierowana do innej bramy.
- W porządku! Drugi etap Egzaminu na Chunina właśnie się rozpoczął!- krzyknęła Anko
__________________________________
Drużyna 7 poruszała się po lesie w równym tempie, zanim po pokonaniu pewnej odległości się zatrzymała.
-Ok, potrzebujemy planu- Naruto stwierdził
-Myślę, że powinniśmy...
-Kto postawił cię w roli przywódcy, Baka?- Zapytała Sakura
-W porządku-westchnął Naruto -..czy w takim razie ktoś z was ma plan?
-...
-...
-Tak myślałem, dlatego...-Naruto zaczął, ale został przerwany gdyż uderzył ich wielki podmuch wiatru sprawiając, że się przewrócili.
Nie minęły nawet 2 minuty a już walka się zaczęła....- cała trójka pomyślała
Naruto upadł na Banshee chwytając ją za lewą pierś
- Naruto, zboczeńcu, złap coś jeszcze!- Sakura Krzykneła
Chwycił drugą.
- JESTEŚ TAKI MARTWYYY!- intencja zabijania była naprawdę tak wyczuwalna, że aż widoczna
- Operacja "Małe Piersi Sakury": zakończona sukcesem. Zasługuję na miskę ramen!- pomyślał, zanim odleciał w dal.
Uderzyła go tak mocno, że wysłała go jakieś kilkaset metrów stąd.
___________________________________
Drużyna Piasku
- G-gaara...c-co się stało?- zapytała Temari, wyczuwając intencję zabijania
Jasne, że ten przystojny blondyn pomógł jej młodszemu bratu, do tego stopnia, że nawet zaczynał rozmowy w których nie chodziło o zabijanie.
Ale mimo wszystko nadal nie pozbył się jego innych psychopatycznych skłonności.
- T-temari, to nie ja.. - powiedział drżącym głosem, odstraszając chwilowo przerażenie jego rodzeństwa.
- C-co!? W t-takim razie kto?- zapytał Kankuro, prawie zesrany
- Nawet matka się boi. Mówi mi bym trzymał się od tego z daleka...- dwójka rodzeństwa była teraz ponownie przerażona. Nawet jednoogoniasty chciał wyjść z Jinchuuriki'ego
- Matka mówi, żeby zwinąć się w kłębek i mieć nadzieję, że nas nie zaatakuje.
___________________________________
Zespół 10
Shikamaru, Ino i Choji trzęsli się w sandałach z powodu zabójczych intencji wysyłanych w ich stronę.
To było jak jakiś demon.
Bardzo wkurzony zły demon
- Chyba ktoś chce nas zjeść...- powiedział Shikamaru
- Nie jestem jadalny....- powiedział Choji
- To Sakura....- wyjaśniła Ino
Dwójka chłopców oddaliła się.
___________________________________
Orochimaru
- Co do cholery!? Nie czułem, aż takich zabójczych intencji, odkąd powiedziałem, że Kushina wygląda grubo....To była najstraszniejsza i najboleśniejsza rzecz jaką kiedykolwiek poznałem! Nawet Tsunade nie uderza tak mocno!
___________________________________
Naruto
- Nie było tak źle... myślałem, że będzie gorzej....- powiedział sobie, pocierając głowę
- Tylko gdzie na teraz jestem?- zastanowił się
- Ssssssssssssss
Naruto odwrócił się w stronę dźwięku i zobaczył największego węża, jakiego kiedykolwiek widział.
-Czy jesteś jednym z wezwań Anko?- Zapytał blondyn
Wąż po prostu potrząsnął głową.
- Chcesz mnie zjeść?
Wąż nie odpowiedział.
Po prostu otworzył usta i połknął Naruto w całości.
Wąż położył się i trawił blondyna. Jednak coś było dziwne.
Zanim zdążył pomyśleć, w jego żołądku pojawił się ból, gdy Naruto wycinał mu wnętrzności.
Nie miał wyboru, musiał go wypluć.
Oboje spojrzeli na siebie, Naruto zadrżał, właśnie został zjedzony.
Wziął się w garść, kiedy wąż podjął drugą próbę.
Naruto zeskoczył na bok, przyjmując pozycję do walki
Nigdy nie walczył z niczym tak wielkim.
Skacząc w powietrze, wyciągnął z kabury kunai z notką wybuchającą i rzucił prosto w czoło węża.
BUM!
- Cóż to było łatwe...Okej muszę wrócić do nich jak najszybciej, zanim umrą.- Pomyślał kiedy szedł w stronę kierunku chakry swoich kolegów z drużyny.
- Naruto-kun...- odwrócił się i zobaczył kogoś kogo niespodziewał się.
___________________________________
- Sakura coś ty zrobiła...?
- Zasłużył na to.
- Boże gdyby tylko jego rodzice widzieli, że dziewczyna go bije....to- został przerwany
- Naruto ma rodziców?
- Nie kurwa, urodził się z niczego.
___________________________________
Zdecydowanie nie spodziewał się zobaczyć tej osoby.
Bardzo dobrze wiedział kim jest.
Zajął pozycję do walki.
- Uchiha Itachi.
- Spokojnie...- zaczął posiadacz sharingana
-...Nie zamierzam z tobą walczyć
- Jesteś z Akatsuki. Polujesz na Jinchuuriki.
- To prawda. Ale dzisiaj nie jestem w tym celu. Właściwie mam prośbę. Chodzi o mojego młodszego brata.
- Dlaczego myślisz, że mogę ci zaufać?
-Zapytaj swojego lokatora, czy może wyczuć coś negatywnego ode mnie- Itachi powiedział, a blondyn musiał przyznać, że nic takiego nie poczuł.
Ta moc wyczuwania negatywnych emocji okazała się całkiem przydatna.
Mógł dosłownie kierować czakrą Kuramy, aby sprawdzić czy ktoś ma złe zamiary.
-Ale zabiłeś własny klan, psychicznie zraniłeś swojego brata, masz na to jakieś wytłumaczenie? - zapytał Naruto Itachiego, który tylko się uśmiechnął.
- Nie zapominaj, że każda moneta ma dwie strony. Ale wracając do mojej prośby jego życie jest zagrożone i dlatego...
- Poczekaj Itachi. Najpierw porozmawiajmy o tym, dlaczego rzekomy masowy morderca troszczy się o swojego młodszego brata, który bardzo go nienawidzi.- Powiedział Naruto.
Itachi wpatrywał się w niego przez chwilę bez słowa.
-Naruto-kun, jak daleko posunąłbyś się, aby chronić wioskę? Czy umarłbyś za nią? Zabiłbyś swojego najlepszego przyjaciela, albo porzuciłbyś wszystko, co jest dla ciebie cenne? - Zapytał Itachi tonem, nie zdradzając, dlaczego zadaje takie pytanie.
- Zrobiłbym wszystko, aby chronić wioskę i tych, na których mi zależy, w tym mojego najlepszego przyjaciela- Naruto przerwał, zanim kontynuował. -Nie sądzę jednak, żebym mógł zabić Sasuke dla wioski, ale gdyby spróbował ją zniszczyć z jakiegokolwiek powodu, powstrzymałbym go, nie zabijając. Z pewnością porzuciłbym wszystko, co jest dla mnie cenne, jeśli oznaczałoby to ocalenie lub ochronę tych, którzy mnie uznali. - powiedział Naruto zaskakując Itachiego.
-Ja też dokonałbym tych wyborów i szczerze...już to zrobiłem- Powiedział Uchiha, tym razem zaskakując blondyna.
-Naruto-kun, spójrz mi w oczy- Powiedział Itachi, a chłopiec to zrobił i następnie został wciągnięty do Tsukuyomi.
___________________________________
-Prawdą jest....-Rozpoczął Itachi, który pojawił się obok blondyna.
-...że zabicie mojego klanu było misją-Powiedział szokując chłopca
-Co?-Zapytał Naruto, ale Itachi podniósł rękę prosząc cierpliwość i kontynuował.
- Od momentu ataku Kyuubi'ego, Klan Uchiha był podejrzewany, że ma z tym jakiś związek. Mój najlepszy przyjaciel Shisui został okradziony z jednego oka i dał mi drugie w celu ochrony wioski. Muszę przyznać, że widzę w tobie większość jego ideałów i celów- uśmiechnął się
- Ale wracając jego oko zostało skradzione przez mężczyznę o imieniu Danzo Shimura. Jeśli kiedykolwiek spotkasz tego mężczyznę, bądź ostrożny, ponieważ jest on bezwzględnym "jastrzębiem wojennym" i zabije cię natychmiast, jeśli pomyśli, że jesteś zagrożeniem dla wioski.W każdym razie stosunki między klanem Uchiha, a wioską gwałtownie się pogarszały, dlatego rada i Danzo nakazali mi wyeliminowanie własnego klanu- Powiedział Itachi
-Dlaczego? Nie można było skorzystać z dyplomacji? - Zapytał Naruto, który nie będąc politykiem, wiedział, że istnieją pokojowe sposoby rozwiązywania problemów.
-Nie udało się- Powiedział Uchiha stanowczo, zanim kontynuował:
-Było też to raczej niefortunne, że Sasuke znalazł mnie, widząc jak zabiłem swoich rodziców. Będąc tak młody i naiwny jak on, powiedziałem mu, że zabiłem nasz klan i rodzinę, aby przetestować moje możliwości.-Itachi przerwał i popatrzył Naruto, który wydawał się o czymś myśleć.
- Chciałem aby stał się silniejszy dlatego, odrzuciłem wszystkie emocje i mówiłem mu, żeby mnie nienawidził i gardził, gdyż był to jedyny sposób- zakończył
Naruto pochłonął tę informację, po czym doszedł do wniosku.
- Itachi, bardzo mi przykro z powodu wszystkiego, co spotkało cię w życiu, ponieważ tak samo, jak ja cierpiałeś . Wyczuwam również, że nadal ukrywasz niektóre rzeczy, takie jak twoja choroba, ale nie chcę się wtrącać. Jeśli jednak nadal będziesz popychać Sasuke na tę ścieżkę, może oszaleć i zdradzić wioskę, czego na pewno nie chcesz. Dlatego musisz zdecydować, co powinieneś zrobić, aby twoje poświęcenie nie poszło na marne- powiedział Naruto, a Itachi skinął głową i zakończył Tsukuyomi .
__________________________________
Naruto zamrugał, gdy Uchiha wrócił do normalnego Sharingana, zamiast Mangekyo.
- Cóż, a więc jaka jest twoja prośba? Niech zgadnę chodzi o tego pedofila, który tego ogromnego węża przywołał?- zapytał blondyn Itachi'ego, który ponownie się uśmiechnął.
- Tak, prawdopodobnie będzie chciał ciała mojego brata i będzie kusić go mocą.Potrzebuję, abyś zrobił coś, co powstrzyma go przed atakiem, a następnie byś zabrał Sasuke w bezpieczne miejsce, a jeśli będzie źle, pojawię się. Jednak wtedy mogłyby pojawić się problemy, rozumiesz prawda?- zapytał blondyna, który skinął głową.
Było coś co mówiło mu, by zaufał Itachi'emu.
- Cóż, mam klony, które mogą eksplodować, i mnóstwo eksplodujących notek. Tyle wybuchów sprawi, że wszyscy się zaciekawią tym co się dzieje i pobiegną w stronę mojej walki z pedofilem. Nawet mam też sposób by pojawił się pewien Jonin. Czy to wystarczy? - zapytał bezczelnie Itachi'ego.
- Idealnie.
___________________________________
- Hejka wszystkim, wróciłem!- oznajmił wesoło Uzumaki, machając do swoich kolegów z drużyny
- O czasie.- jęczała Sakura
- Weź nie narzekaj. Nie jestem taki jak Kakashi. Zresztą to twoja wina.
- Co powiedziałeś! To ty..
- To był wypadek - wzruszył ramionami
- Przestańcie już i chodźmy- powiedział Sasuke
- Nie mam siły.... głodna jestem.
- Nie tylko ty.
- Zaraz wrócę- powiedział Naruto, używając dymnego Shunshina. Kiedy się znowu pojawił trzymał talerz.
- Chcecie trochę dango?- zaoferował Naruto
Sakura się zaczęła ślinić.
Sasuke zamrugał.
-Uch... jasne. Ale skąd wziąłeś Dango?
Właśnie wtedy wszyscy usłyszeli wściekły kobiecy głos krzyczący:
- KTO UKRADŁ MOJE DANGO ?!
Spojrzeli na Naruto, a on tylko wzruszył ramionami
- No co? Tylko pożyczyłem.
________________________________
Drużyna Piasku
- Gaara? To ty?- zapytał Kankuro.
To był już drugi raz. Tylko tym razem trochę się różniło od wcześniej.
- Nie. Ale matka boi się znowu, tym bardziej, że spotkaliśmy niedawno dziwnego mężczyznę w zielonym kostiumie
___________________________________
Kiedy drużyna 7 pożerała dango,
Zabójcza intencja nagle wypełniła atmosferę
Sakura i Sasuke z trudem złapali
powietrze.
Naruto natomiast po prostu patrzył na ninja z trawy drapiąc się w uchu.
-Nie boisz się?
-Nie, twój zamiar zabijania jest do bani. Kyuubi jest o wiele bardziej przerażający niż ty.-Naruto odpowiedział nonszalancko wskakując na drzewo, by lepiej się przyjrzeć.
Shinobi zachichotał.
-Kukuku... bardzo interesujące, Naruto-kun. W takim razie najpierw cię zabiję.
Wyciągnął kunai i szybkim ruchem dźgnął Naruto w brzuch.
Ten jednak wybuchł.
-O tak!-Prawdziwy Naruto wyskoczył z pobliskiej ziemi, pompując pięść w niebo.
- Bezpośrednie trafienie!
-Czy... właśnie wysadziłeś tego człowieka w powietrze?- Sakura gapiła się na pobliską gałąź.
Naruto potrząsnął głową.
-Nie, on jest Orochimaru, jeden z Sanninów. Na pewno to przeżył
Prawdziwy Orochimaru wynurzył się z pobliskiej ziemi.
-Więc wiesz kim jestem...Naruto-kun....- zaśmiał się groźnie.
- Co mnie wydało?
- Szczerze po pierwsze twój podwładny walił tobą. A po drugie spotkałem ogromnego węża. Tylko dwie osoby mogą je przywołać. A jedną już znam.
-Interesujące...Kukuku..nieważne... bo jestem tu po Sasuke-kun, kukuku...
Itachi miał rację
Naruto zrobił dziwną minę.
- Więc Orochimaru z Legendarnych Sanninów jest gejo-pedofilem, który pożąda dwunastoletnich chłopców? To po prostu obrzydliwe.
-Nie jestem gejo- pedofilem!- Orochimaru zaprotestował.
-Chcę tylko jego ciało!
-To jest jeszcze bardziej obrzydliwe - powiedziała Sakura.
Orochimaru drgnął.
-Okej, to jest. Ale teraz po prostu zaznaczę Sasuke-kun i się stąd wynoszę.
-Właściwie...- zaczął Naruto
- Na twoim miejscu rozważałbym najpierw ucieczkę- powiedział, brzmiąc pewnie
- Ponieważ zamierzam skopać ci tyłek.
Orochimaru znów się roześmiał, nawet głośniej niż ostatnim razem.
- Wątpię w to, na podstawie kart jesteś naprawdę słaby- powiedział Sanin i zaczął rozpuszczać się w ziemi.
-Gdzie on poszedł?- zapytał Sasuke
- Kukuku...tutaj- powiedział Orochimaru, gdy wynurzył się z ziemi, chwytając stopę Naruto, po czym zamienił się w węże i całkowicie pochłonął Naruto.
Sasuke wydał z siebie cichy okrzyk niepokoju, nie mógł uwierzyć w to, co się stało, jednak właśnie wtedy Naruto znowu eksplodował.
- Eksplodujące klony? - Uchiha pomyślał zaskoczony, gdyż tylko znał tylko jedną osobę, która używała tego jutsu.
- Jakim cudem zna technikę Itachiego?
Orochimaru myślał dokładnie to samo, to było niemożliwe, to się nie działo.
Nie było mowy, żeby taki słabeusz, jak Naruto, nauczył się czegoś takiego.
Ten blond bachor nagle przypominał Jiraiyę bardziej niż ktokolwiek inny, i tym razem Orochimaru bał się nie Naruto, lecz jego potencjału.
- Twoje umiejętności nie są jednak złe...
-No cóż, Sasuke-Kun jest lepszy- powiedziała Sakura
-Zamilcz, ty różowe ...coś - rozkazał Orochimaru, sprawiając, że tak się stało.
-Jeśli nienawidzisz Sakury, to może nie jesteś wcale taki zły Naruto stwierdził
- Doprawdy? A chcesz coś jeszcze wiedzieć? Same eksplodujące klony mnie nie pokonają. Ta technika to żadna specjalność, chłopcze.
Ogólnie to walczyli na polanie i na drzewach.
-Więc eksplozja nie jest niczym imponującym, co? - zapytał Naruto Orochimaru i uśmiechnął się szeroko.
- A lubisz, jak ziemia eksploduje?
Sannin potrząsnął przecząco głową.
-Okej - powiedział Naruto kpiącym, rozczarowującym tonem:
-A co powiesz na implozję?- zapytał weża, który wyglądał na zaskoczonego, zanim uświadomił sobie zbyt późno, co Naruto miał na myśli.
- BUM!- powiedział Naruto, gdy zaczęły się eksplozje, wszystkie pochodziły z podziemia, w okolicy, w której stał Orochimaru, i nagle, tak po prostu, ziemia się zawaliła, kiedy wybuchy dotarły do powierzchni.
Niestety Oro-Pedo nie zdążył uciec i wpadł do szczeliny, która się otworzyła, jednak w ostatnim momencie zamienił się w kłodę, po czym pojawił się ponownie na drzewie, a na policzku miał kroplę potu.
Zdecydowanie ani trochę mu się to nie podobało.
-Prosta zamiana, ale jak przydatna...co jeszcze ciekawego powiesz?- powiedział sucho Orochimaru.
- Tak mi przykro - powiedział uśmiechnięty lekko Naruto, czując się trochę winny.
Orochimaru zaśmiał się:
-Ku Ku Ku, Naruto-kun, przyznaję, prawie ci się udało. Przechytrzając kogoś takiego jak ja, nie ma powodu do żałowania i szczerze to jedyna rzecz, z której będziesz dumny, zanim umrzesz. - powiedział do blondyna, który uśmiechnął się szeroko.
-Właściwie to przepraszałem drzewo, na którym stałeś, bo ono się poświęci, aby zakończyć twoje długie i nieszczęśliwe życie- powiedział, gdy drzewo eksplodowało.
Cholera, ten dzieciak jest jak ten bombowiec, dlaczego wszystko musi eksplodować? - pomyślał Orochimaru, czując się naprawdę sfrustrowanym.
To był drugi bliski kontakt.
-Kolejna eksplozja... - powiedział Sannin
- Czy więc po tym nastąpi implozja? Jeśli zamierzasz to zrobić i znów rozwalić ziemię, śmiało, tym razem jestem na drzewie - powiedział do Naruto, przekonany, że dzieciak będzie bardziej zły.
-Nie...-Naruto powiedział żartobliwie
-Przepraszam cię drzewo, mój przyjacielu. Teraz znowu będzie eksplozja...- powiedział, a drzewo, na którym stał wąż, wybuchło.
- ILE TYCH WYBUCHÓW JESZCZE BĘDZIE!?- słychać było głos węża, który teraz leżąc na ziemi, coraz bardziej się denerwował.
-Właściwie to 100 - powiedział do Orochimaru, zanim ziemia wokół niego się zawaliła, a cały obszar został zniszczony przez eksplozje.
Nie zauważalnie klony Naruto wzięły Sasuke i Sakurę w bezpieczne miejsce.
Eksplozje trwały pięć minut, więc Orochimaru prawdopodobnie umrze.
A raczej tylko odniesie obrażenia.
___________________________________
Drużyna 10
-BUM!
-Co to było?- zastanowił się Shikamaru.
Jego koledzy z drużyny również wpatrywali się w obszar eksplozji.
Było ich mnóstwo, co się działo?
___________________________________
Drużyna 8
-Co się dzieje? - Zapytał Kiba, ponieważ wszędzie słychać było odgłosy wybuchów.
-Shino, musimy to sprawdzić...
- 15 minut minęło od rozpoczęcia i już ktoś ma kłopoty....brawo
___________________________________
Drużyna Piasku
-To Uzumaki. Tyle eksplozji, to coś, co on by zrobił, Temari, Kankuro.
___________________________________
Drużyna Gai'a
- Musimy to sprawdzić, Lee, Tenten.
________________________________
Egzaminatorzy
- Mam złe przeczucie. Ibiki powiedz innym, że idę sprawdzić co się tam dzieje- kunoichi powiedziała i wskoczyła na drzewo.
Była zła.
Anko Mitarashi była naprawdę wkurzona .
Ktoś nie tylko zamordował trzech Geninów z Trawy, a prawdopodobnie to był Orochimaru, jej były sensei.
Do jej gniewu dołączył fakt, że wspomniany sensei również był przebrany Genina i był tuż przed nią podczas jej wprowadzenia do drugiej fazy egzaminu.
Wybuchy sprawiły, że jej gniew się potroił.
A co najgorsze, ktoś ukradł JEJ DANGO!
Anko przeskakiwała z gałęzi po gałęzi, szukając czakry Orochimaru.
Olbrzymie tygrysy, pająki i niedźwiedzie uciekały albo ukrywały się przed nią.
Tam! Ta obrzydliwa fioletowa czakra! I nie jest sam!
-OROCHIMARU!- krzyczała
___________________________________
Powrót do Naruto
Cały obszar wokół nich był bałaganem, wszystkie drzewa płonęły, a Naruto miał nadzieję, że eksplozja posłuży jako sygnał.
Czy mu się to podoba, czy nie, nie był jeszcze w stanie zadać poważnych obrażeń Saninowi.
Mu samemu udało się przetrwać, zastępując się klonami, które strategicznie umieścił.
Wszystko było przemyślane.
Zniszczył około 1000 metrów ziemi w eksplozji i miał nadzieję, że nikogo nie było w pobliżu.
-GDZIE JEST SASUKE UCHIHA!?- Orochimaru krzyczał, rozwścieczony, ten dzieciak go naprawdę wkurzył.
Naruto podniósł wzrok i bezczelnie się uśmiechnął.
- "Powiedział pocałuj mnie w dupę" i odszedł.
-ODWAŻYŁEŚ SIĘ GO ODE MNIE ZABRAĆ?ZABIJĘ CIĘ!- krzyczał Sanin
- Właściwie, obawiam się, że ci się nie uda - powiedział spokojnie blondyn, ale wiedział, że Orochimaru mówił poważnie.
Sanin rzucił się na niego, ale Naruto tylko blokował ataki.
-Hej, Orochimaru...- zaczął chłopiec, kiedy pedofil uderzał pięściami w blondyna, które oczywiście zostały zablokowane.
- Tak, Naruto-kun? - zapytał przez zaciśnięte zęby.
-Pamiętasz, jak powiedziałem, że będzie tylko 100 wybuchów?-zapytał Sanina, unikając pięści
-Tak, a co z tym?
-Kłamałem.
Pięść Orochimaru uderzyła Naruto prosto w twarz, a jego oczy rozszerzyły się, gdy blondyn złapał go za ramię.
To był klon.
Zanim zdążył cokolwiek zrobić, było "BUM!"
A Kolejna eksplozja zniszczyła cały obszar walki, w tym złapanego Orochimaru
Blondyn wiedział, że Sanninowi uda się przetrwać.
I się nie mylił.
Ten Pedofil naprawdę miał wolę przeżycia.
Jedyne skutki jakie miał po eksplozji to połowa spalonej twarzy i liczne oparzenia.
Chłopiec oddychał ciężko.
- Zmęczony już, mój drogi Naruto-kun? - zapytał Orochimaru.
- Cóż ja jeszcze nie i dlatego dam ci prezent.
-Jasne, a jako prezent zwrotny znowu cię wysadzę - powiedział Naruto ze śmiechem.
- Nie pokonasz mnie, wątpię też abyś mógł to nawet zrobić z Chakrą Kyuubi'ego.
-To prawda, nie pokonam cię w aktualnej formie, przyznaję, ale...
-Ale co?
-Wszystko było z jakiegoś powodu.
-Hę?
- Kłopotliwe... więc to wszystko ty Naruto zrobiłeś?- zapytał głos
Orochimaru rozejrzał się.
Nie byli sami.
Blondyn uśmiechnął się.
Shikamaru, Ino, Choji, Lee, Neji, Tenten, Kiba, Shino, Hinata, Gaara, Temari, Kankuro też tu byli.
-NIE, TO NIE MOŻLIWE. WSZYSTKO ZAPLANOWAŁEŚ!?- Orochimaru krzyczał ze złości, nie mógł zrobić tego, co chciał, nie tutaj, nie przed tak wieloma ludźmi.
-OROCHIMARU!- krzyknął kobiecy głos.
Jeszcze jej tu brakowało...
- Poważnie? Dlaczego masz na sobie...kolor pomarańczowy? Gdzie do cholery znalazłaś coś tak... oślepiającego? - zapytał, próbując złagodzić jej gniew, gdyż najwidoczniej była wkurzona.
Nie chciał być na miejscu osoby, która ją rozgniewała.
-Tylko... jedno... pytanie... zanim... cię... zabiję- powiedziała Anko, uwalniając całą jej czakrę i jednocześnie intencję zabijania.
-Obawiam się, że będę musiał je odrzucić - powiedział uśmiechnięty Orochimaru.
- Jestem zajęty, muszę iść
- Uciekaj, mądra rzecz do zrobienia- powiedział bezczelnie Naruto
- Zamknij się.
- CZY. TO. TY. UKRADŁEŚ. MOJE DANGO!?
Orochimaru zbladł - wiedział jaka Anko jest w przypadku dango.
W tej chwili zrobił pierwszą rzecz, jaka przyszła mu do głowy.
-Popełniłeś błąd Naruto, wielki błąd
- Oczywiście, że tak.
I zanim cokolwiek się wydarzyło, Sannin zniknął
- Dzieciaku, czy ty właśnie wysadziłeś milę lasu?- zapytała Anko
- Możliwe - wzruszył ramionami i pobiegł w stronę kolegów z drużyny.
___________________________________
- Hejo, jestem- pomachał do swojego zespołu
- Udało ci się pokonać jednego z Saninów?- zapytał Sasuke
Naruto pokręcił tylko głową
- Nie, ale ta walka była świetną zabawą.
- Dobrze się bawiłeś beze mnie, nie fair.
- To był Kage, nie pokonałbyś go. Ja tylko sprawiłem, że odszedł.
- Hn. A właśnie znaleźliśmy zwój Nieba. Nie mam pojęcia kiedy się pojawił, ani kto nam go dał. Jest też list skierowany do ciebie.
Naruto uniósł brew
- Otworzyliście go?
- Oczywiście, że nie w końcu był zaadresowany do ciebie.
Blondyn otworzył list i przeczytał:
Naruto-kun,
Dobra robota. Jak powiedziałem, to było idealne. Dlatego zasługujesz na Zwój Nieba, nie przejmuj się tym, od kogo go wziąłem, to nie jest ważne. Powodzenia w trzeciej części egzaminu. Dziękuję.
Naruto rozdarł list z szerokim uśmiechem na twarzy.
- Możesz go spalić, Sasuke?
- Hn.- Powiedział Uchiha i użył Katona do całkowitego zniszczenia listu.
- Czy zwój był już jak tu przybyliście?-zapytał ich
-Nie, właściwie kruk go zrzucił, co jest w liście napisane?- zapytała Sakura
Naruto zaśmiał się.
Masz styl Itachi, szkoda, że mój najlepszy przyjaciel chce cię zabić.
-Nic. Chodźmy już do wieży.- złapał ich i się teleportowali.
Gdy dotarli, Naruto rozwinął zwoje, a z nich wyszedł dym.
A w miejscu dymu pojawił się Iruka.
-Witajcie...-podniósł wzrok
- NARUTO!?
-Cześć Iruka-sensei!- Naruto pomachał i uśmiechnął się.
-Co...?- Chunin rozejrzał się. Potem spojrzał w dół i zobaczył rozwinięte zwoje Nieba i Ziemi.
-Skończyłeś już drugi etap!?
-Tak!-Naruto skinął głową.
-Skończyłeś w ile...- Iruka spojrzał na zegar,
- mniej niż 25 minut
- Właściwie 20 - powiedział Naruto.
-Jak u licha to zrobiłeś? - zapytał
Wiedział, że Naruto był w stanie zrobić wiele szalonych rzeczy z powodu swoich psikusów, ale to nie powinno być możliwe nawet dla Chunina.
-Nigdy nie lekceważ potęgi niezwyciężonego Uchiha!- zadeklarował blondyn
- Bądź cicho Uzumaki - syknął Sasuke
- Ej!
I pomyśleć, że jakieś 2 lata temu jeszcze za sobą nie przepadali- pomyślał Iruka
__________Retrospekcja__________
Naruto
Wiek: 10 lat
- Yey mam pierwszą misję! Pocałuj mnie w dupę Uchiha.
- Hn. Jaką?
- No cóż...muszę znaleźć kota, Tora się nazywa czy jakoś tak.
- He? I to jest ta twoja misja? Żałosne.
- Zamknij się, pieniędzy potrzebuję. Ja przynajmniej już coś robię, Teme!
- Hn. Zrobię to z tobą.
- Co! Nie! To moje zadanie!
- Jesteś tak głupi, że pewnie znajdziesz nie tego co trzeba.
- Dobra. Masz punkt.
~~~~~~~10 minut później~~~~~~
-Głupi kot - Sasuke warknął, trzymając brzydką istotę na dystans.
Tora syknęła ze złością na Uchiha.
Rzucił przeklętego kota w Madam Shijimi, która mocno go przytuliła.
-Och, moja mała Tora, tak się martwiłam!- nuciła, kiedy podeszła do biurka, by zapłacić opłatę za misję.
Lepiej wrócę do domu...
~~~~~~ Następnego dnia~~~~~~
Iruka z namysłem przyglądał się swojej klasie.
Czegoś mi tu brakuje
- Sasuke, gdzie jest Naruto?
-W rowie - pojawiła się prosta odpowiedź.
-On jest gdzie ?
- Hej...- Sasuke uniósł w obronie swoje pokaleczone ręce.
-To nie byłem ja. Sam tam wskoczył tam, kiedy wpadł w depresję, że nawet zwierzęta go nie lubią.
-O....- Iruka powiedział powoli.
Kruczowłosy chłopiec kontynuował:
- A potem kazał mi rów napełnić wodą i użyć Katona, żeby mógł zagotować się na śmierć- dodał z ciemnym uśmiechem.
Oczy nauczyciela Akademii rozszerzyły się z niepokoju:
- A ty ?
W odpowiedzi Uchiha wzruszył ramionami.
-Hej, przynajmniej wrzuciłem mu tam ramen, żeby gotował się razem z nim- skomentował.
-To powinno go uszczęśliwić w niebie.
-Sasuke!
-Żartuję tylko -Chłopiec odpowiedział sucho.
… Ale z jakiej części żartował …
_____Koniec retrospekcji_______
- Zamknij się Teme!
- To ty bądź cicho, Dobe!
- Hn.
- Hn.
- Już już chłopcy....- próbował ich uspokoić.
___________________________________
- Zniszczył około milę lasu i odstraszył jednego z Saninów!Czego go uczysz?-Anko zapytała Kakashiego.
-Teraz, Anko, jestem pewna, że przesadzasz, z pewnością nie jest to możliwe. Naruto jest utalentowany, ale nie może wysadzić około mili lasu - powiedziała Kurenai, próbując ją uspokoić.
- Właśnie, że może. Gdybyś tylko ty widziała ten krater, jaki stworzył- powiedziała.
- Bachor nawet wystraszył pieprzonego węża, nie wiem jak, ale poważnie wątpię, że jest zwykłym dzieckiem. Wiedziałam, że jest dobry. Wysadził nawet wczoraj pokój egzaminacyjny, olewając to, że ktoś mógł umrzeć.
- Masz rację. Widzieliśmy wszystko wtedy, ale dzisiaj to był przypadek. Prawdopodobnie to było dzieło Orochimaru, a Naruto przeżył i tyle.
-O tak? Więc jeśli zrobił to ten wąż, dlaczego został doprowadzony do łez, kiedy matka natura została zraniona? Miał zamiar płakać Kurenai, zaufaj mi, znam mojego byłego sensei, nie kontrolował sytuacji.
-Okej, przestańcie się kłócić, Shikamaru i jego drużyna dotarli do centrum, dowiem się, co się stało, dobrze?- Asuma powiedział
Następnie pocałował Kurenai w policzek, gdy poczuł, że jest wezwany przez zwój.
___________________________________
-To prawda- powiedział palacz
-CO!?
-Shikamaru i Chouji powiedzieli to samo, Ino zaprzecza, ale to prawda, Naruto zniszczył milę lasu, a także przestraszył Orochimaru. Anko miała rację.
- Och... To zapewni mu awans, bez wątpienia.
__________________________________
- Uzumaki Naruto. Sasuke Uchiha. Sakura Haruno. Hokage chce się z wami zobaczyć- powiedział Anbu, a następnie zniknął
- Oh? Ciekawe czego Jiji chce ode mnie...
- Prawdopodobnie odszkodowania za zniszczenia.- powiedziała Sakura
- Nawet tak nie mów 🥺.Nie mam tylu pieniędzy 😭.- zaczął się dąsać
- Przestań już i chodź, Dobe
- Oke...
Szli w wygodnej ciszy.
Sasuke i Naruto byli obok siebie, a Sakura szła dużo za nimi gdyż wyczuwała napiętą atmosferę
- Dobe, jakim cudem ty znasz tę technikę?
- ....Jestem niesamowity.
- I?
Blondyn zachichotał
- Powiedzmy, że kiedy zaprzyjaźniasz się z tysiącletnią istotą w żołądku zyskujesz od niej więcej niż tylko chakrę.
- Jasne, obwiniaj o wszystko biednego starego Kuramę.
- Taa na pewno. Szalony Kyuubi, który 12 lat temu próbował zniszczyć Konohę, nauczył cię jak być mądrym i niesamowitym. Hn. - powiedział sarkastycznie
- Hej, nie przesadzaj. Był po prostu wtedy szalony, ponieważ go kontrolowano. Teraz jest zupełnie nieszkodliwy.
- Nieszkodliwy!? Och, pokażę ci jaki nieszkodliwy jestem!
- Haha
- O czym wy gadacie?- zapytała różowowłosa
- Nic ważnego- wruszyli ramionami
Dotarli do drzwi i zapukali
- Wejdźcie
- Elo, Jiji! Jak tam żyćko mija?
- Dobrze, Naruto-kun.
Naruto rozejrzał się i zobaczył Kakashiego.
- Cześć Sensei, podobały ci się wybuchy?
- Było to niesamowite. Zaskoczyłeś mnie.
- Hehehe, a więc Jiji, co chciałeś? To nie to, że muszę zapłacić za szkody w lesie, prawda!? Nie mam takiej kwoty!
- Spokojnie. Zanim porozmawiamy o tym co tam się stało. Muszę cię zapytać o coś. Mianowicie miałem już nie małe podejrzenia do tego. A Kakashi powiedział mi, że już wiesz o nim, czy to prawda?
- Jeśli chodzi ci o lisa, to tak. Sasuke też już wie, powiedziałem mu.
- Rozumiem. Komuś jeszcze?
- Tak, Haku.
- O czym wy gadacie?- zapytała Sakura.
- Sakura, to nie czas....- zaczął Kakashi
- Nie sensei, to jest czas...-Naruto nagle przerwał mu.
-Powiem jej...
-Jesteś tego pewien? - zapytał ostrożnie Sarutobi.
-Ta informacja jest niebezpieczna...
Chlopiec tylko pokiwał głową
- Jaka informacja?- zapytała ponownie banshee
- Cóż...- zaczął blondyn
- Prawdą jest, że jestem Jinchuuriki Kyuubi'ego.
__________________________________
Po tym, jak Naruto ujawnił swoją historię, w pokoju panowała gęsta, ciężka cisza.
Wreszcie Sakura była pierwszą osobą, która się odezwała
-Więc to prawda- wyjąkała.
- Moja matka zawsze mówiła mi, że jesteś demonem... I miała rację... jesteś Kyuubim, który zabił Czwartego Hokage...
Atmosfera stała się napięta, a cisza znów wypełniła powietrze.
Stary Hokage spojrzał prosto w oczy dziewczyny i powiedział spokojnie.
- Sakura Haruno, od teraz powstrzymasz się od wypowiadania tych słów. Naruto nie jest potworem i nie zasługuje na takiw miano. Nawet jeśli inni tak mówią.
-Ale... ale właśnie powiedział...- wyjąkała Sakura.
-Dlaczego?
Wszyscy zwrócili się w stronę Sasuke, który właśnie wyrzucił to słowo drżącym głosem.
- Czemu planowałeś zmienić Naruto w broń dla wioski? Dlaczego? Czy bycie sierotą nie jest dla niego wystarczająco trudne?- chłopiec kontynuował, a w jego głosie słychać było cień gniewu.
Sarutobi westchnął.
-Właściwie uczynienie Naruto Jinchuuriki jest czymś, czego Czwarty Hokage nigdy nie chciał zrobić. Jednak Kyuubi jest zbyt potężny; pozostawienie go na wolności jest niesamowicie niebezpieczne.
-Obrażam się... - mruknął Kurama w umyśle Naruto.
-A jeśli wpadnie w ręce złych ludzi, tak jak dwanaście lat temu... cóż, wy wszyscy powinniście znać konsekwencje tego, Sasuke.-Sarutobi kontynuował.
- W desperackiej próbie przed śmiercią Czwarty Hokage i jego żona poświęcili swoje życie, aby zapieczętować Kyuubi w Naruto, mając nadzieję, że uda mu się powstrzymać bestię i chronić nie tylko wioskę, a także ten świat, przed ludźmi, którzy próbują wykorzystać jego moc do zła. Dlatego... - stary Hokage potrząsnął uroczyście głową
- Naruto powinien być uważany za bohatera, a nie demona. Pozwolenie na to miano było całkowicie moją winą, i tylko moją.
Przez chwilę znowu było zupełnie cicho, z wyjątkiem ćwierkania niektórych świerszczy na zewnątrz.
Potem Sakura odezwała się ochrypłym głosem.
-Ale dlaczego Naruto? Z pewnością może istnieć wiele innych osób, których mógłby użyć, by powstrzymać bestię... Po co wykorzystywać dziecko, które właśnie się urodziło?
Każdy dorosły w pokoju patrzył na siebie niezręcznie.
-Sakura-powiedział Kakashi
-...To nie czas na to ...
-Ponieważ jestem jego synem.
Wszyscy wyglądali, jakby właśnie poraziło ich tysiące woltów prądu.
Sarutobi zawołał z przerażeniem.
-Naruto..!
-Tak, powiedziałem to, Jiji - powiedział buntowniczo Naruto.
-I nie żałuję. To jest mój sekret i mam prawo powiedzieć to komukolwiek chcę.
-Och, przestań kłamać, baka.- warknęła Sakura z irytacją.
-Nie ma mowy, żeby ktoś taki jak ty, był synem kogoś takiego jak Czwarty Hokage!
Chciała coś jeszcze powiedzieć, ale zawahała się, gdy zobaczyła twarz dorosłych w pokoju.
- Niemożliwe - przyłożyła rękę do ust.
-To naprawdę prawda? Naruto jest naprawdę synem Czwartego ?!
-Tak, jest - odpowiedział ponuro Kakashi.
-I to jest tajemnica rangi S, więc nawet nie myśl o mówieniu o tym innym ludziom, bo inaczej zostaniesz stracona, chyba że pozwolił ci na to sam Naruto.
Cisza znów wypełniła powietrze.
Potem Sakura znów zapytała.
-Ale dlaczego... Jeśli to prawda, dlaczego nie powiedziałeś o tym wiosce? Na pewno, jeśli wszyscy by to wiedzieli, to...
- Co by zrobili?- Kakashi przerwał jej szorstkim głosem.
- Płakaliby nad nim lub pocałowali go w dupę, tak jak to robili z Sasuke? Tak jak ty z Sasuke? Chcieliśmy, żeby żył normalnym życiem, jako normalny chłopiec, który nie wie nic o reputacji, z dala od rozpieszczenia, które ludzie zapewnili Sasuke. Ale niestety... - popatrzył na ziemię
-...To, co stało się z Naruto, jest o wiele gorsze, niż nam się wydawało.
Wszyscy się skrzywili. Te słowa bardzo poruszyły Sasuke, ale nie był zły.
Ponieważ wiedział, że wszystko, co właśnie powiedział mężczyzna, było prawdą.
-Naruto? Jak długo wiesz? - zapytał Hokage w końcu przerywając ciszę
- Odkąd skończyłem pięć lat. Miałem wtedy umrzeć, ale to właśnie Kurama mnie uratował. Opowiedział mi o wszystkim podstawowe informacje i muszę przyznać, że gdy tylko się dowiedziałem co mi moi rodzice zrobili, co mój własny ojciec mi zrobił, nienawidziłem ich, nienawidziłem wszystkiego wokół mnie. Dobrze to ukrywałem na zewnątrz, ale w środku naprawdę byłem zepsuty.
__________Retrospekcja_________
Naruto oparł głowę na pękniętym lustrze, gdy strużka krwi kapała mu po policzku.
Spojrzał na twarz w lustrze, a niebieskie oczy uśmiechnęły się do niego.
Szkarłatna kropla będąca na brudnej umywalce przyciągnęła jego wzrok.
-Wszystko jest twoją winą...- powiedział cicho, delikatnie kładąc palce na lustrze.
-Cholera...- Naruto zaklął, gdy mocniej przycisnął głowę do lustra, a oczy powędrowały w stronę okna, przez które widział wioskę.
-...że ze wszystkich ludzi, którzy mogliby to być, musiałeś to być ty....
Mężczyzna uśmiechnął się do niego, a jasne włosy niemal świeciły w słabym oświetleniu fluorescencyjnym w łazience.
Kolejne pęknięcie pojawiło się w szkle, zniekształcając obraz.
Chłopiec skrzywił się na uśmiechniętą twarz.
-Nienawidzę cię- Naruto powiedział chłodno
-Nienawidzę cię! Nienawidzę sposobu, jaki wybrałeś aby rozwiązać problem. Poświęciłeś swojego pieprzonego syna dla pieprzonej wioski, ponieważ jesteś pieprzonym hokage!
-Czy rodzice nie powinni dbać o swoje dzieci? Nie powinni się o nie troszczyć? Według mnie tak, ale skąd mogę to wiedzieć? Przecież kurwa, umarłeś!
-Myślałeś, że będę pieprzonym bohaterem!- Jego źrenice zwęziły się
- A nie Kyuubim! Nie Demonicznym bachorem! Nie potworem, mordercą i dziwakiem, jakim teraz jestem! Albo przegranym i przeszkodą dla wszystkich, jaką zawsze mnie nazywano.- Krzyknął.
-Myślałeś, że będę bohaterem!- krzyknął ponownie, upadając na podłogę.
- Ale nie jestem! Myliłeś się! Myliłeś się! - łzy zaczęły kąpać na podłogę
-Myliłeś się...- słowa przemknęły mu przez usta po raz ostatni, a potem nad małą łazienką zapanowała pełna napięcia cisza.
-Nie jestem potworem... wyszeptał Naruto.
-Ty jesteś.
Lustro spadło na podłogę, każdy fragment odzwierciedlał nadzieję, która kiedyś mieszała się w sercu jinchuriiki.
Naruto nienawidził swojego odbicia, ponieważ widział w nim człowieka odpowiedzialnego za wszystkie jego smutki.
Jego życie, jego potępienie i jego piekło.
W swoim odbiciu Naruto widział swojego ojca: Namikaze Minato uśmiechającego się do niego
Widział Czwartego Hokage, który był bohaterem i umarł jako jeden.
Kimś czym Naruto nigdy nie będzie.
Chłopiec poparzył przez okno i zobaczył, że padało.
-...chciałbym, żeby deszcz zmył ból...
- Kit...
- Dlaczego Kura-Nii-san...- blondyn złapał się za miejsce gdzie powinno być serce
- Dlaczego? Dlaczego...? Dlaczego! Dlaczego nie mogę się go pozbyć z mojego serca! Dlaczego ja! Dlaczego to wszytko musi tak boleć! Dlaczego nie mogę o nim zapomnieć! Wytłumacz mi!
- Wybrał cię ponieważ byłeś jego synem, osobą której wierzył, że uda ci się mnie w przyszłości kontrolować. On cię kochał, w końcu ochronił cię własnym ciałem. Zdecydowanie byłeś dla niego wszystkim.
- .... więc... dlaczego czuję..., że to wszystko przeze mnie. Gdybym się nie urodził, Ten cały Uchiha by cię nie kontrolował, gdyż pieczęć by nie osłabła. Gdyby mnie nie było nikt nie musiał by umrzeć, aby mnie chronić. Wioska była by bezpieczna i wszyscy byliby szczęśliwi.
- To nie prawda, Kit. Twoi rodzice podjęli tę decyzję z własnego wyboru. Sam jeszcze nie rozumiem wielu rzeczy, ale kiedyś się obydwoje dowiemy. Poznamy całą prawdę i znajdziemy odpowiedź. Do tego czasu po prostu czekaj. Żyj dalej i stań się silniejszy niż ktokolwiek inny.
Blondyn wstał i popatrzył przez okno
- Chcesz żebym im wybaczył, prawda? Żebym im pomógł?
Potem w jakby odpowiedzi, na niebie pojawiło się światło, a następnie grzmot.
- Tak myślałem
Chłopiec się uśmiechnął. Słabo, ale wydawało się, że ten uśmiech ma w sobie więcej szczęścia i determinacji niż jakikolwiek z jego szerokich uśmiechów.
- Zostanę Hokage - Jego słowa były łagodne, poważne i miały o wiele więcej znaczenia i determinacji niż jakakolwiek z jego głośnych obietnic.
-Będę większym Hokage nawet od ciebie. To będzie najtrudniejszy trening, jaki kiedykolwiek miałem, ale otworzę swoje serce na nich wszystkich. Wybaczę im i pokocham ich jak własną rodzinę. Będę prawdziwym Hokage... Nie zrobię tego dla władzy, uznania lub szacunku. Zrobię to dla Konohy. Bo to... jest drogą prawdziwego Hokage.
_______Koniec Retrospekcji_____
- To właśnie Kyuubi i bliskie mi osoby pomogły mi przez to piekło przejść...Kocham obydwoje moich rodziców. To prawda, że początkowo byłem zły i smutny...ale kiedyś zrozumiałem to. Bycie Hokage oznacza stawianie wioski ponad wszystko inne. Tata nie miał wtedy wyboru. Poza tym...- Naruto wziął głęboki oddech i uśmiechnął się
-...prawdopodobnie gdyby tego nie zrobił, być może nie mógłbym mieć wszystkich przyjaciół, których teraz mam. Dlaczego więc miałbym go za to nienawidzić? Wiem już wszystko. Kiedy się z nim spotkałem..... opowiedział mi każdy szczegół i to.... że jestem dla niego naprawdę ważny. Dlatego chcę podążać za jego śladami, przewyższyć go i stworzyć pokój, którego nie mógł
ukończyć.
Wszyscy spojrzeli na niego z podziwem.
-Naprawdę jesteś synem swojego ojca, Naruto...-Kakashi potarł kolczaste włosy chłopca uśmiechem.
-Jestem dumny z tego, że jestem twoim senseiem.
Hokage wciąż uśmiechnięty zwrócił się do chłopca:
-Więc swobodnie możesz rozmawiać z Kyuubim?
-Tak, jest naprawdę całkiem fajny, kiedy przejdziesz przez całą tę fasadę "Chcę cię zjeść". I na pewno to jest on. Poprosiłem Kibę, żeby pokazał mi, jak sprawdzić płeć psa, i rzuciłem się na Kyuubiego kiedy spał. Zdecydowanie koleś.
- .... Zrobiłeś co!?
- ...NARUTO!- Krzykneła Sakura
- No, co?- blondyn wzruszył ramionami.
Drzwi nagle się otworzyły i wszedł Anbu trzymając Konohamaru.
- Dzieciak podsłuchiwał.
Wszyscy zesztywneli
Ile on z tego słyszał?
- Ogólnie słabo słyszałem, ale nadal nie rozumiem dlaczego mówicie do Szefa, "Kyuubi"?- zapytał całkowicie zdezorientowany, kiedy usiadł na kolanach Hokage
Jednak całkowicie nic...
- Uh....bo widzisz- zaczął Kakashi
- Powiem ci.
-Naruto ...!
-W porządku, Jiji, pomyślałem o tym laaata temu - powiedział Naruto poważnie.
- Wieśniacy nazywają mnie demonem lub potworem odkąd pamiętam. Wiesz o tym prawda?
- Nom.
-Konohamaru...- kontynuował Naruto
- Czy ktoś kiedykolwiek powiedział ci o ataku 12 lat temu, kiedy to wielki Dziewięcioogoniasty Lisi Demona, Kyuubi no Kitsune, zaatakował Konohe?
Mały chłopiec pokiwał głową.
-Wszyscy wiedzą, że Yondaime Hokage pokonał Kyuubi'ego. I to prawda, ale nie całkowita.
- No no...-powiedział Konohamaru.
-Przejdź już do sedna!
- Bo widzisz - zaczął Naruto - Kyuubi był moim tatą
...
...
...
...
...
...
...
Hiruzen zakrztusił się.
Kakashi zaliczył glebę.
Sakura pokręciła głową na wybryki Naruto
Sasuke tylko prychnął
A dwóch ANBU straciło koncentrację, spadło z sufitu i uderzyło głową o podłogę.
Konohamaru w końcu powiedział:
- Ee....Wow. Naprawdę !?
Naruto skinął głową.
- Teraz rozumiem!- powiedział Konohamaru, rozwiązawszy wielką tajemnicę.
-To wyjaśnia wąsy!
- Yhm. Nie boisz się?
Konohamaru potrząsnął głową.
-Właściwie to dość smutne! - uśmiechnął się
- Ale wow nie spodziewałem się!
Widząc idealne ujęcie, Naruto zrobił zdjęcie Konohamaru z uśmiechem na kolanach Trzeciego, podczas gdy jego dziadek wciąż był przerażony.
-Hej, szefie, dlaczego zrobiłeś zdjęcie?
-Pokażę ci, kiedyś.- Odwrócił się i zrobił kolejne zdjęcie dwóch ANBU, rozłożonych w niegodny sposób na podłodze.
.
.
.
.
Hiruzen w końcu się odmroził.
- Konohamaru...- zaczął
-...nie wiem, jak to ująć, ale ojciec Naruto nie był Kyuubi'm.
-Hę?- powiedział Konohamaru.
-Masz na myśli, że Kyuubi był jego mamusią!?
- Co!Nie! Jego rodzice nie byli niczym innym niż człowiekiem... i... - zwrócił się do blondyna
- ...po prostu żartowałeś, prawda ?
Uśmiech Chesire Naruto wyjaśnił wszystko.
_________________________________
- Ale scenę odwaliłeś, Dobe.
- Heh.. wyszło mi przynajmniej. I znowu mam świetny materiał do szantażu. Szkoda, że Kakashi-sensei szybko się pozbierał.
- Hn.
- Idziemy na Ramen?
Sasuke westchnął.
- Możemy iść.
- YATTA! TĘSKNIŁEM ZA TOBĄ RAMEN-CHAN!- złapał Uchiha i teleportował się przed budkę z jego ulubionym jedzeniem.
Mieli już jeść, gdy nie wiadomo skąd podmuch wiatru powalił ich lunch na podłogę... lub bardziej na głowy.
Sasuke i Naruto drgnęli. A następnie pobiegli w kierunku, z którego przybył podmuch, aby odsłonić...
-GAI-SENSEI!
-LEE!
- GAI-SENSEI!
-LEE!
Gai i Lee przytulali się do siebie, podczas zachodu słońca na plaży i falami uderzającymi o brzeg
-To tak cholernie popieprzone...- pomyślał Sasuke.
-Ugh, tyle razy to widziałem, że po prostu chce się zabić ....- pomyślał Naruto.
-Jak zdobyć zdjęcie zachodu słońca, skoro za każdym razem oni to robią- pomyślał Kyuubi.
- Spójrz Lee, jacyś goście przybyli, by zobaczyć, jak siła młodości w nas płonie- powiedział Jonin
-Gai-sensei, musimy pokazać im, jak błyskotliwa może być nasza młodość - powiedział Lee.
- Masz rację! Jestem z ciebie taki dumny!- zawołał Gai.
-GAI-SENSEI!
-LEE!
-GAI-SENSEI!
-LEE!
-To wszystko jest takie popieprzone- powiedział jednocześnie Naruto, Sasuke i Kyuubi.
- Przynajmniej nie musicie tego widzieć codziennie- powiedział Neji i Tenten, kiedy uderzali głową w drzewo, pozostawiając ślad.
-A propo, co jest na waszych głowach?
Chłopcy drgnęli.
-Och, spójrz Gai-sensei, w końcu mają na głowie coś młodzieżowego!- powiedział Lee.
W tym momencie Sasuke i Naruto wydali ciąg przekleństw, które można usłyszeć dookoła nich
___________________________________
W jakiejś ukrytej lokalizacji...
- Yo Itachi, słyszałeś to?- zapytał Kisame.
-Tak, biorąc pod uwagę, że ci dwaj znów się kłócą. (Odnosząc się do Sasori i Deidary) Mogę także powiedzieć, że mój głupi młodszy brat krzyczy niektóre z tych słów. - powiedział Itachi, wkładając Pocky'ego do ust.
-Stary, naprawdę musisz je ograniczyć.
- Cóż powinieneś więc przestać patrzeć na moje usta.
___________________________________
- Lepiej już chodźmy
- I to szybko.
Chłopcy przeteleportowali się w inne miejsce
- I w końcu nic nie zjedliśmy.
- ...
- Oi! Naruto!
- Cicho, zastanawiam się nad czymś
- Nad czym?
- No cóż- powiedział Naruto
- Pamiętasz ten wielki miecz?
Kubikiribōchō?
- No tak, ten od Zabuzy.
- Yhm.Myślę, że powinniśmy go pożyczyć. Przydałby się. W końcu Zabuza, właściciel tego miecza, nie ma brwi. Mam więc nadzieję, że połączenie widocznej zdolności miecza do usuwania brwi i krzaczastych brwi Lee spowoduje powstanie idealnie normalnych brwi.
- Hn. Możliwe.
Oboje stali przez chwilę w milczeniu.
-Hej Naruto?- zaczął Sasuke.
- Myślisz, że Kubikiribōchō zadziałałby na brwiach Gai-sensei?
Naruto potrząsnął głową.
- Obawiam się, że...- powiedział żałośnie -
-...ten potrzebuje profesjonalnej pomocy.
___________________________________
Okej okej WRÓCIŁAM PO 3 TYGODNIACH!
Yey! Super prawda!
Odp na to dlaczego nie było go tak długo jest prosta!
Życie!
Okej a tera do dzisiejszego rozdziału
Zrobiłam długi 6932 słów!
Jak się podobał xD?
Jeśli pomyliłam jakieś fakty proszę mnie poprawić ☺️
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top