Ponarzekajmy czyli jaki był ten sezon

Był taki jaki ostatni konkurs. Bez fajerwerków z genialnym skokiem Pavlovcica, który nie dał mu zwycięstwa. Czyli niemrawe zwycięstwa Halvora (najczęściej o parę pkt), zbierające się na piękny wynik 11 triumfów w końcowym rozrachunku, z jednym indywidualnym medalem na przestrzeni całego sezonu i to w dodatku srebrnym. Czy zabrano mu złoto w MŚwL? Nie mnie oceniać. Faktem jest, że czarnym koniec nie tylko tego konkursu, ale i całego sezonu został Karl, nie schodząc z podium najważniejszych imprez sezonu. Ot taki to był właśnie sezon 2020/2021. Jedni mówią, że beznadziejny, inni, że męczący, może komuś się podobał.

  Ja bym powiedziała, że to był sezon dla koneserów, którym za bardzo nie potrzeba całej tej otoczki. Niestety, sama jestem widzem, która potrzebuje. Adam Małysz powiedział o Sandro, że jest mniej charyzmatyczny niż Walter, ale można się dogadać. Nie licząc drużynówki na MŚ, nie było wyjątkowo dramatycznego i charyzmatycznego konkursu, ale nie był nudny. Był pełen zwrotów akcji, ale niestety poza skoczną.

Afera z Halvorem, testami... i tu się zatrzyamy.

Parę osób stwierdzało, że polska federacja robi wokół tego za dużo zamieszania. Okazało się, że nie, bo nie tylko by nie było 1,3,6 i 10 zawodnika turnieju (chociaż ja osobiście uważam, że panowie zajęli takie miejsca dzięki sportowej złości - Kamil sam powiedział, że zrozumiał, że nie chcę kończyć skakać, bo to jest to co kocha). Dzięki temu trzeci złoty orzeł będzie się kurzył na jego półce. 

Ale o wiele bardziej obrazowym przykładem jest historia Marity Kramer. Tak, tej samej dziewczyny, której (i nie boję się tego napisać) zabrali złoto na MŚ. Przez fałszywy wynik testu nie zdobyła kryształowej kuli. Zabrakło jej do Słowenki 11 pkt. Nie zdobyłaby ich w Rasnovie? Wątpię. To jest jedno 20 miejsce, albo jedno 26 i jedno 25 itd, rozumiecie? Dlatego brawa dla Tajnera. Ostatni raz podczas tego wpisu.


Jaki dla mnie był ten sezon? 

Pełen napięć. Daniel upada w Kussamo, wszyscy widzą jego skontuzjowane kolana, ale nic się nie dzieje, żeby zaliczyć o wiele groźniejszy upadek na koniec sezonu. Jedyny plus jego upadku w czwartek? Bunt trenerów w sobotę szczególnie po skoku Mariusa (ktoś wie, dlaczego nie startował w niedzielę? Jeżeli nie ufał jury to nie jestem zdziwiona i gratuluję odwagi). Brak szarżowania z belką i upierania się przy rekordzie Letalnicy, ale czy to musiało odbywać się takim kosztem? Czy mało bywało upadku na mamutach?

Covidowe perypetie Austriaków, brak słów. Może i to nie ta sama ekipa co 8 lat temu, ale nadal medalowa ofc. 

Covidowe perypetie Polaków. Przynajmniej dowiedzieliśmy się, że Kamil jest świetnym żonglerem i co by Kamil z Dawidem robili, gdyby im w skokach nie poszło.

Dyskwalifikacje Heorla.

Odwołane Raw Air i dosadny komentarz w tej sprawie Stoeckla.

 Covid Halvora.

Mistrzostwa Piotra Żyły, który chyba przed startem na mniejszym obiekcie wypił eliksir szczęścia.

Niesamowita drużynówka i tysiące pytań, a co by było gdyby...

No i Planica.

Z przyjemnością patrzyło się na solidornaść skoczków. Plakaty, gesty, wpisy w mediach... Tylko pytam dlaczego w takich okolicznościach. Dobrze, że Daniel już się wybudził i kontaktuje.

No i chyba pierwsza marcowa Planica bez piknikowej atmosfery jaką pamiętam.

Zamiast tego Kenneth na podium w niedzielę przy okazji wręczania kuli za kwalifikację drużynową.

Coś jeszcze? Mam nadzieję, że następny sezon będzie atmosferą przypominał te 2016/2017 oraz 2017/2018. 

A wasz, który był do tej pory ulubionym?

Jakie uczucia Wam towarzyszyły?

Jak czujecie się ze świadomością, że ktoś inny będzie nam latajców dyskwalifikował?

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top