Rozdział 2

"Każda zmiana jest katastrofą.
Nawet nie dlatego, że może zakończyć się niepowodzeniem,
ale dlatego, że najpierw trzeba zniszczyć to, co jest."


Ayame otworzyła powoli oczy. Nie wiedziała, czy jest dzień, czy noc. Rozejrzała się po pokoju i dotarło do niej, że to wszystko nie było tylko koszmarnym snem. Usiadła na łóżku i nie wiedziała co robić. Bała się wyjść, więc czekała. W końcu drzwi się otworzyły i weszła Konan. 

- Wstałaś. Chodź ze mną. 

- Dobrze...

Zaprowadziła ją do pokoju obok, gdzie było łóżko i szafka. 

- To będzie twój pokój. W szafce masz trochę ubrań- spojrzała na Ayame- nie wybrzydzaj, ciesz się, że w ogóle dostałaś pokój. 

- Ja... Ja nic nie mówię. Arigato! 

- Mam nadzieję, że nie będę żałować.

- Czy mogę jakoś pomóc? Odwdzięczyć się?

- Umiesz gotować?

- Tak, tak myślę. Nikt jeszcze nie narzekał. 

- No to na pewno tu będzie pierwszy raz, bez względu na to, co ugotujesz. No i Kakuzu jest wege, pamiętaj. 

Ayame poczuła się dziwnie, oczywiście wszystko tam było dziwne, ale po tym, co oznajmiła Konan, dotarło do niej, że w sumie oni nie są tylko potworami, nagle wydali się bardziej ludzcy. 

- A tu masz zegarek, żebyś wiedziała kiedy spać, a kiedy podać śniadanie. Nie musisz podawać jedzenia na stół, raczej nie jemy rodzinnych obiadków, możesz zostawiać w garnkach, albo pakować w pudełka i wkładać do lodówki. A... telewizor nie działa od dawna, w salonie są książki z których możesz korzystać, za drzwiami obok kuchni jest sala treningowa, ale nie ma w niej broni, więc nie kombinuj. Możesz tam ćwiczyć swoje umiejętności, ale raczej pod nadzorem. Łazienka już wiesz, gdzie jest... Masz jakieś pytania?

- Sama nie wiem, ja nadal...

- Spokojnie. Wyjdziesz z szoku. Za jakiś czas dostrzeżesz, że to są durnie, których trzeba trzymać w ryzach. 

- Od dawna działacie razem?

- Ja i Pain tak... A reszta... Można powiedzieć, że nadal się docieramy. 

- Może...- Ayame spojrzała na zegarek- zrobię kolację? 

- Możesz spróbować. 

Wyszły z pokoju, w salonie nikogo nie było. Konan usiadła przy stole i obserwowała dziewczynę, która niepewnie przeglądała zawartość lodówek i szafek. 

- Kilku rzeczy tu brakuje...- powiedziała cicho pod nosem

- Musisz mówić głośniej, Ayame. Inaczej cię tu zjedzą. 

- Hai! Brakuje kilku rzeczy. Jeszcze jednego garnka, więcej ryżu, jajek i wędzonej ryby.

- Kakuzu!- Konan zawołała, a Ayame aż podskoczyła ze strachu 

- Nie, nie, poradzę sobie z tym, co jest, nie musisz...

Kakuzu z nietęgą miną, powoli wyszedł z ciemnego korytarza, który prawdopodobnie prowadził do jego pokoju. 

- Czego?

- Ayame zajmie się naszą kuchnią. 

- Pojebało cię, Konan? 

- Siadaj i słuchaj, ona będzie gotować domowe posiłki, może dzięki temu reszta przestanie się stołować w przydrożnych barach, gdzie ktoś niepowołany może ich zobaczyć. No a sam wiesz, że tam jedzenie wychodzi drożej. Tylko któryś z chłopaków będzie musiał jej donosić składniki, co powiesz na to?

- Hm...- Kakuzu mruknął- Niech ci będzie. Ale nie boisz się, że spróbuje nas otruć?

- Hidan jest nieśmiertelny, Paina też się nie da zabić, jeśli spróbuje to zawsze zostanie ktoś, kto ją zabije. 

- Te, Ayame, pamiętaj, że ja...

- Nie je pan mięsa. Już wiem. 

- Chyba zaczynam ją tolerować- Kakuzu powiedział swoim mrukliwym głosem- Zapisz na kartce czego potrzebujesz. Jutro wyślę po to Deidarę. 

- D... Dobrze. Na razie zrobię kolację z tego, co jest...

Dziewczyna starała się zachować spokój. Nigdy nie czuła, że ma gdzieś swoje miejsce. Rodzice traktowali ją jak piąte koło u wozu, jej głównymi zadaniami było sprzątanie i zajmowanie się domem. Pod tym względem nic się nie zmieniło, poza tym, że tutaj w każdej chwili jakiś świr mógł próbować ją zabić. 
Przygotowała ryż z jajkiem, warzywami i przyprawami. Konan wstała od stołu i głośno zawołała.

- Oi! Kto jest głodny, do kuchni!- nałożyła porcje na dwa talerze i postawiła na stole- Ayame, to dla ciebie, chodź. 

- A, ok!- dziewczyna usiadła obok Konan i niepewnie zaczęła jeść

- Co to ma być?- Hidan spojrzał na jedzenie- Gdzie jakieś mięcho?!

- Jak jutro Deidara poleci po zakupy to i mięcho się znajdzie- Konan burknęła- i od teraz Ayame u nas gotuje, koniec z ramenem na mieście. 

- Ja pierdole, chyba sobie żarty robisz?

- Hidan!- Kakuzu krzyknął- Stul pysk i jedz.

- Oi oi! Nie prowokuj mnie! 

Hidan nałożył sobie porcję i usiadł z talerzem na kanapie. Deidara wyszedł z łazienki z ręcznikiem na głowie i pocierał nim mokre włosy, miał na sobie czarną dwuczęściową piżamę, w czerwone dynamity. Podszedł do Ayame i powiedział.

- Dobra robota, piona!

Uniósł dłoń w tej samej chwili co lekko zdezorientowana dziewczyna. Konan nie zdążyła nic powiedzieć, gdy tylko dłoń Ayame dotknęła dłoni Deidary, poczuła coś dziwnego i śliskiego. Szybko zabrała rękę i zobaczyła usta na dłoni chłopaka, głośno pisnęła.

- Kyaaaaa! Co to...?!

- Hahaha, już dawno nie miałem komu tego zrobić. To moi mali pomocnicy- pokazał drugą dłoń i poczuł na sobie mordercze spojrzenie Konan- ale tutaj nie będę demonstrować mojej wybuchowej techniki. 

Nałożył sobie porcję i usiadł przy stole, Kakuzu od razu przydzielił mu misję zdobycia składników do kuchni. Ayame zauważyła, że Konan zerka na jedne z drzwi, jakby na coś czekała, albo na kogoś. *Może tam siedzi teraz Pain? Wydają się być sobie bliscy...*

- Czemu Tobiego nikt nie zawoooołał? Jecie sobie jedzonko!

- Wołałam was, Tobi. Było nie spać- burknęła Konan

- Tobi miał słodką drzemkę! Deidara senpaaaaaaai, czemu mnie nie obudziłeeś?

- Nie jestem twoją niańką! Jutro polecisz ze mną do jakiejś wioski. 

- Właśnie!- Tobi z jedzeniem na talerzu usiadł obok Ayame- Ai-chan! Jak się nazywa twoja wioska?

- Wiesz... hehe- zaśmiała się nerwowo i pamiętała, żeby nie nie podawać szczegółów- Moja wioska jest tak mała, że nawet nie ma nazwy. 

- Ahaaa...

Hidan i Deidara zrobili facepalma. 
Gdy wszyscy zaczęli się rozchodzić i zajmować swoimi sprawami, Konan znów zaczęła zerkać na drzwi. Ayame niepewnie zapytała.

- Coś... nie tak?

- Hm? Nie, nie. Wszystko w porządku. Zamyśliłam się. 

- A ty... Tobi?- dziewczyna spojrzała na siedzącego obok chłopaka, z którego talerza nie zniknęło ani jedno ziarnko ryżu- Czemu nie jesz?

- Ai-chan ma rację! Tobi pójdzie do siebie zjeść!

Poszedł do pokoju, było słychać dźwięk zamknięcia drzwi na klucz. Gdy ustał cały gwar, z pokoju na który patrzyła Konan wyszedł Itachi. Ayame lekko uniosła brwi.

- Już się przewaliła cała parada?- Itachi burknął 

- Tak- Konan odpowiedziała- możesz usiąść z nami.

- Nie, dzięki- nałożył sobie porcję- nie przepadam za ryżem. 

Wrócił do swojego pokoju, a Ayame wzięła głęboki wdech i zapytała.

- Lubisz Itachiego, prawda?

- Urusai! - krzyknęła, po czym ściszyła głos- Nigdy nie mów tego głośno.

- Hai, hai. 

- Idę się umyć i spać. Oyasumi, Ayame. Nie rób nic głupiego. 

Poszła, a dziewczyna zebrała brudne naczynia i zaczęła je zmywać. Zastanawiała się, kiedy jej rodzice zaczną się martwić i czy w ogóle. Usłyszała kroki i zamarła, gdy zobaczyła Hidana idącego w jej stronę. Otworzył szafkę, wziął szklankę i nalał sobie wodę z plastikowej butelki. Dziewczyna zerknęła na niego i poczuła się lekko skrępowana jego odsłoniętą klatką piersiową, przez nie zasuniętą do połowy szatę Akatsuki.

- Te, co jest? Pierwszy raz widzisz boga?

*Boga.? Jest przerażający, ale chyba bardziej przerażające jest jego ego...*

- Ja... Ja tylko zmywam. 

- Taaa- oparł się o szafkę i obserwował dziewczynę- masz jakiegoś chłopaka?

- Hidan!- znikąd pojawił się Kisame- Daj dziewczynie spokój. 

- Oho, już wróciłeś rekinku?- Hidan krzywo się uśmiechnął- Ayame-pomyłka będzie teraz naszą gosposią- oblizał usta- a może też pokojówką? 

- Jest tu przez ciebie, miałeś chociaż jakąś refleksję? Jakaś myśl powstałą pod tą białą czupryną ułożoną jak śnieg grabiami?

- Refleksję... Żeby przy następnej pomyłce wziąć faceta. Żeby Konan się już z nikim nie zaprzyjaźniała, a... a poza tym ja pierdole- rozłożył ręce- śnieg? Grabie? Pojebało cię? Co to w ogóle za porównanie. 

Sprzeczali się jeszcze chwilę na temat wyglądu i rozeszli do swoich pokoi. Gdy dziewczyna skończyła sprzątać, usiadła na chwilę przy stole. Przez sekundę pomyślała o ucieczce, ale dotarło do niej, że nie ma szans. Cicho westchnęła i poszła spać do swojego nowego pokoju. Zatęskniła za ptakami, które hałasowały wieczorem za oknem, mimo, że to był dopiero początek zmian.

-----------------------------------

- Chcę żebyś mnie uczyła!

Ayame zgięta w pół w ukłonie stała przed Konan. Wszyscy poza Sasorim, Zetsu i Painem siedzieli przy stole i jedli omlety, kanapki i ryż na śniadanie, no i Tobi, odwrócony plecami do wszystkich jadł na kanapie. Prawie jednocześnie parsknęli śmiechem na prośbę dziewczyny. Niebiesko włosa uniosła dłoń.

- Oi oi, chłopaki, spokój. Ayame, to jest niemożliwe. 

- Proszę. Chcę do was dołączyć. 

- Nie ma takiej możliwości. Nie mam na to czasu, poza tym... nie masz wyjątkowych umiejętności i jesteś... dobra. Pewnie prawie wszystko, co o nas słyszałaś, jeśli słyszałaś, jest prawdą. Wybacz. 

Konan usiadła do jedzenia, a Ayame się wyprostowała z lekkim rumieńcem zażenowania. Usiadła przy stole, a Tobi podbiegł do niej jednocześnie wrzucając pusty talerz do zlewu. 

- Tobi nauczy Ai-chan! 

- Czego ty ją możesz niby nauczyć? Wkurwiających okrzyków? Zajebista moc. Wkurwiającyokrzyk no jutsu, hahaa!- Hidan zadrwił z niego

- Ooooi, Hidan by się jeszcze zdziwił! Tobi nie musi niczego ujawniać i eksponować, bo nie ma kompleksów. 

- Co?!- Hidan wstał- Pijesz do mojej klaty? 

- Hidan to powiedział- Tobi rozłożył ręce

Kakuzu mocnym gestem posadził Hidana, a Deidara ku zaskoczeniu wszystkich powiedział wstając od stołu.

- Nauczę cię rzeźbić. Może wyjdzie z tego coś nowego, ciekawego. Nowa sztuka.

- A przynajmniej zabijesz jakoś czas- dodała Konan- zmieniając temat... Itachi, wyruszasz dziś z Kisame?

- Nie będę o tym rozmawiał przy Ayame. 

- To może...- Ayame rzuciła- Pójdziecie do pokoju omówić misję czy tam wasze sprawy, ja tu zostanę bo muszę sprzątnąć ze stołu. 

Konan posłała mordercze spojrzenie dziewczynie, które w jednej chwili zrobiło się speszone i niepewne, gdy Itachi powiedział.

- Chodźmy do mnie. 

- D... Dobrze. A wy- zwróciła się do pozostałych- Deidara, Tobi, do sklepu. Hidan, nie odpieprzaj nic. Kisame, przyszykuj się, powiadom też Sasoriego. Ayame... rób to, co zwykle.

*Mam robić to, co zwykle... Ledwo drugi dzień, a już stałam się...- mimowolnie uśmiechnęła się pod nosem do swoich myśli- może stałam się chociaż małą częścią czegoś...*

Posprzątała kuchnię, po tym nudziła się przeglądając książki z pułki, krzątała się i układała wszystko w kuchni. Deidara i Tobi wrócili z zakupami, więc dziewczyna miała na chwilę zajęcie. Gdy skończyła curry w wersji wege i mięsnej, uderzyła dwa razy w garnek i zawołała na jedzenie. Nie miała takiej siły przebicia jak Konan (której nie widziała od rana, gdy przemknęła gdzieś z Painem po rozmowie z Itachim), więc zjawił się Tobi, który z porcją uciekł do siebie, Kakuzu też zniknął gdzieś z miską, zostali Deidara i Hidan. 

- No, muszę przyznać, na Jashina, to ci wyszło zajebiście! 

- Cieszę się, że smakuje.

Ayame uśmiechnęła się po raz pierwszy, aż Deidara, Hidan i Tobi, który właśnie wybiegł z pokoju z pustym talerzem spojrzeli na nią zdziwieni. Nerwowo przeczesała palcami swoje płomiennie czerwone włosy.

- Ai-chan kawaaaaaii!!!!- Tobi zawołał, podbiegł i zaczął głaskać ją po głowie- Ai-chan!

- T... Tobi...- dziewczyna poczuła się nieswojo

- Zażenowanie wyjebało poza skalę- Hidan palnął i zaczął się kiwać na krześle kiwając głową

- Tobi, ogarnij się czasem. 

- Deidara senpai, mówisz tak, bo ja mogę głaskać Ai, a ty nie możesz! 

Dziewczyna wzdrygnęła się na myśl o dłoniach Deidary, które by miały dotknąć jej włosów. Blondyn się skrzywił.

- Zawsze mogę założyć rękawiczki. Tobi no baka. Chodź, musimy załatwić jedną sprawę w Wiosce Liścia. 

- Debilu!- Hidan naskoczył na Deidarę- Po chuj mówisz to przy niej?! 

- I tak tu będzie siedzieć. Bez względu na to czy będziemy w pobliżu jej "wioski bez nazwy" czy nie. Jutro pokażę ci parę sztuczek, Ayame.

- Ai-chan! Mów jej Ai-chan!

- Tobi...

- A w tej twojej wiosce- zaczął Hidan- jest jakich chłopak, który ci się podoba?

Deidara i Tobi, mimo, że właśnie kierowali się do wyjścia, nagle się zatrzymali. Ayame zrobiła się czerwona na twarzy i wlepiła wzrok w blat stołu.

- Szczerze mówiąc... Jest ktoś, kto mi się podoba, ale... Nie jest mną zainteresowany. 

- Haaaa i dobrze- Hidan wetknął wykałaczkę do ust- bo pewnie już go nie zobaczysz. 

Dziewczyna spojrzała na Hidana z wyrzutem, a Deidara nagle zawrócił.

- Hidan! Nie musisz być dla każdego chujkiem, wiesz? 

- A skłamałem? Ale- poprawił włosy- tutaj też masz niezły wybór. 

- Ai-chan wybiera Tobiego! Tobi będzie jej małym braciszkiem!

- To dopiero zaczyna być pojebane- parsknął Hidan

Deidara i Tobi wyszli, a dziewczyna schowała jedzenie do lodówki i zaczęła zmywać. Czuła na swoich plecach wzrok Hidana siedzącego na krześle. Starała się być spokojna, ale w gdy się odezwał, prawie upuściła talerz.

- Przepraszam, Ayame. 

- S... Słucham...

- Kurwa, nie ma mowy żebym drugi raz to powiedział. Bierz co masz, albo się pie...

- Dziękuję za przeprosiny. I w sumie za to, że mnie nie zabiłeś też. Zmieniłeś moje życie, wywróciłeś je do góry nogami, ale... Pozostaje mi to zaakceptować. 

- Dobra dobra. Nie nadaję się na przyjaciela, więc mi nie wyskakuj z taką gadką. 

- Każdy się nadaje. 

- Urusai. Idę się zdrzemnąć. 

Dziewczyna się lekko uśmiechnęła, a Hidan poszedł na kanapę się położyć.  

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top